Reklama

“Marzenia się oddalają”

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

17 listopada 2018, 07:31 • 10 min czytania 0 komentarzy

– To miała być nasza broń na faworyzowanego rywala, ale wypuściliśmy ją z rąk. Musiała upaść gdzieś na naszym lewym skrzydle, bo tam znaleźli ją Portugalczycy. Zamiast strzelić gola z kontry, straciliśmy go po szybkim ataku przeciwników. Przed rewanżem w Chaves zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza jest w trudnej sytuacji – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”. Zapraszamy na przegląd prasy.

“Marzenia się oddalają”

PRZEGLĄD SPORTOWY

Obrona kadry za kadencji Jerzego Brzęczka to jeden wielki, nieudany eksperyment.

Główny wniosek po meczu z Czechami jest identyczny, jak po mistrzostwach świata: Kamil Glik w tej reprezentacji należy do niezastąpionych. Piłkarza AS Monaco zabrakło w spotkaniu z naszymi południowymi sąsiadami, a jego nieobecność była bardzo widoczna. Jan Bednarek i Marcin Kamiński jako duet stoperów nie zdali egzaminu i Brzęczek dalej musi sprawdzać środkowych obrońców. W pewnym momencie meczu z Czechami na grę defensorów zirytował się Robert Lewandowski, bo rzeczywiście mieli problem z ustawianiem się i dali się przepychać gościom.

Na pewno Brzęczek wypróbowałby na tej pozycji Artura Jędrzejczyka, gdyby nie kontuzja. Selekcjoner przyznaje, że pod jego obserwacją znaleźli się też stoperzy z kadry U-21 Paweł Bochniewicz i Mateusz Wieteska, wspomina o Krystianie Bieliku, a także Sebastianie Walukiewiczu z Pogoni Szczecin. Sztab szkoleniowy interesuje się również Maciejem Wiluszem i Bartoszem Salamonem, ale na razie obaj nie przekonali reprezentacyjnych trenerów, by ich powołać.

Reklama

Ważą się losy rozstawienia reprezentacji Polski w eliminacjach EURO 2020. Słaba postawa w LN może sprawić, że biało-czerwoni wylądują w drugim koszyku.

Do tej pory o rozstawieniu decydował ranking obliczany na podstawie wyników trzech eliminacji i dwóch turniejów finałowych poprzedzających losowanie. Gdyby nie Liga Narodów, w przypadku EURO 2020 byłyby to kolejno kwalifikacje MŚ 2014 wraz z turniejem, walka o awans do ME 2016 oraz turniej, a także el. MŚ 2018 (bez turnieju). Wprowadzenie nowych rozgrywek przez UEFA sprawiło, że stary system powędrował do kosza. W najsilniejszym koszyku Ligi Narodów znalazło się 12 zespołów, w tym Polska. Do najbardziej uprzywilejowanego grona w losowaniu eliminacji EURO 2020 trafi ich tylko 10. Dla dwóch najsłabszych, które w swoich grupach zajmą ostatnie pozycje, zabraknie miejsca w pierwszym koszyku. W tym momencie Polska balansuje na krawędzi. Jest na ostatniej lokacie, która gwarantuje rywalizację z potencjalnie słabszymi przeciwnikami w walce o awans do EURO.

4

Jerzy Brzęczek rozważał, aby wystawić Grzegorza Krychowiaka na środku obrony. Eksperci twierdzą, że to dobry pomysł.

Pomocnik Lokomotiwu Moskwa to jeden z najbardziej uniwersalnych piłkarzy w reprezentacji Polski. W tym sezonie był wykorzystywany w drużynie mistrza Rosji już na trzech pozycjach – swojej nominalnej, czyli defensywnego pomocnika oraz jako ofensywny rozgrywający i na środku obrony. Czy w obliczu słabej postawy naszej defensywy, pod nieobecność Kamila Glika, także w kadrze powinien być przesunięty niżej? – To dobry pomysł, który warto wypróbować w meczu z Portugalią – uważa Jacek Bąk.

Reklama

Ostatnio Krychowiak w tej roli zaimponował swojemu klubowemu koledze Maciejowi Rybusowi. – Gdy mieliśmy kłopoty w obronie, Grzesiek je rozwiązał. Na kilka meczów został przesunięty na środek defensywy i spisywał się tam naprawdę świetnie. Nie było widać, że nie jest to jego naturalna pozycja. Nawet w przegranym 1:3 meczu Ligi Mistrzów z FC Porto jako jeden z nielicznych dawał radę. W mojej ocenie był naszym najlepszym piłkarzem – ocenił Rybus. Doświadczenie ze zmianą pozycji nie było czymś nowym dla 28-latka. W bloku defensywnym grywał także we Francji, gdy reprezentował barwy Stade Reims.

Nie chciałem być najsłabszym ogniwem – mówi Przemysław Frankowski, który mógł Czechom strzelić gola.

Tylko jeden zawodnik z ekstraklasy zagrał w spotkaniu Polaków z Czechami. Gdyby Artur Jędrzejczyk nie miał problemów ze stawem skokowym (nie wiadomo, czy będzie gotowy na wtorek), pewnie byłoby ich dwóch. A tak Jerzy Brzęczek zdecydował się tylko na Przemysława Frankowskiego (na zdjęciu) z Jagiellonii

6

Reprezentacja Polski U-21 przegrała 0:1 z Portugalią w barażu o awans do ME. Rewanż we wtorek.

To miała być nasza broń na faworyzowanego rywala, ale wypuściliśmy ją z rąk. Musiała upaść gdzieś na naszym lewym skrzydle, bo tam znaleźli ją Portugalczycy. Zamiast strzelić gola z kontry, straciliśmy go po szybkim ataku przeciwników. Przed rewanżem w Chaves zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza jest w trudnej sytuacji.

30 milionów euro – tyle według transfermarkt.de wart jest duet napastników reprezentacji Portugalii, którzy przeprowadzili bramkową akcję. Asystujący Joao Felix jest wyceniany na 12 milionów (tyle samo wartych byłoby 60 Kamilów Pestków), strzelający Diogo Jota 18 milionów (ekwiwalent: 12 Mateuszów Wietesków). Cała 24-osobowa kadra Polski na ten mecz jest wyceniana na niecałe 33 mln. To tylko liczby, ale dające obraz, z kim przyszło walczyć biało- -czerwonym o awans do młodzieżowego EURO.

7

Rozmowa z Miroslavem Djukiciem.

Podobno rozmawia pan z Lechem Poznań o pracy w roli trenera?

Tak, to prawda. Jestem jednym z kandydatów, szefowie Lecha skontaktowali się ze mną. Od kilku dni rozmawiam z dyrektorem sportowym Tomaszem Rząsą.

Wie pan, że nie jest kandydatem numer jeden?

W Poznaniu poważnie rozważają zatrudnienie byłego trenera naszej reprezentacji Adama Nawałki? Tak, wiem, że są inni trenerzy, z którymi Lech rozmawia. Nie mam z tym problemu. Ze mną też kontaktują się inne kluby.

I jak wyglądają rozmowy z ludźmi z Poznania?

Rozmawialiśmy o mojej wizji prowadzenia zespołu, natomiast nie dyskutowaliśmy o szczegółach kontraktu.

A jaką ma pan wizję?

Jestem trenerem ze szkoły hiszpańskiej. Lubię, gdy moja drużyna ma piłkę. Podoba mi się, gdy gra ofensywnie. Moje ekipy są przy tym zwykle dobrze zorganizowane. Ale choć spędziłem w Hiszpanii tyle lat, to charakter dalej mam serbski.

5

Napięta sytuacja w Olsztynie. Piłkarze Stomilu dostali tylko część zaległych pensji i w środę zawiesili trening.

Temat braku pieniędzy w Stomilu wraca jak bumerang. Co kilka miesięcy klub staje nad przepaścią, ale dotychczas zawsze udawało się uratować zespół zastrzykiem finansowym z miejskiej kasy. W poprzednim tygodniu rada miasta po raz kolejny dokapitalizowała spółkę Stomil Olsztyn S.A. kwotą 500 tysięcy złotych. Pieniądze miały zostać przeznaczone na spłatę zaległości. Lista wierzycieli jest jednak wyjątkowo długa. Są na niej m.in. byli i obecni piłkarze, pracownicy klubu, urząd skarbowy i ZUS. Pół miliona nie wystarczyło dla wszystkich. Lwia część środków została przesłana do urzędu skarbowego. Wcześniej prezes Maciej Radkiewicz obiecał piłkarzom, że z tych funduszy dostaną po dwie zaległe pensje. Ostatecznie tylko kilku najbardziej doświadczonych otrzymało obiecane pieniądze, reszta dostała tylko jedną wypłatę.

6

Felietony.

Krzysztof Stanowski.

Dość szybko uleciało pozytywne wrażenie, po wyjazdowym meczu z Włochami i dzisiaj chyba już można napisać: Jerzy Brzęczek zaczął pracę w kadrzę najgorzej jak mógł. Ale jego największy problem wcale nie polega na wynikach (bo te najważniejsze mecze dopiero przed nim), wcale też nie na stylu gry (bo na razie obserwujemy etap testów). Kłopot stanowi doprowadzenie do sytuacji, w której ludzie przypomnieli sobie o idiotycznych hasłach sprzed lat: reprezentacja Polski potrzebuje na tym stanowisku cudzoziemca.

Tomasz Włodarczyk.

Marcowo-listopadowe mecze towarzyskie tworzyły w ostatnich latach raczej paskudną mozaikę wrażeń. Reprezentacja Polski odwiedzająca Wrocław lub Gdańsk zakładała gorsze ciuchy, ale kibice jakoś znosili te marne przebieranki i niespecjalnie przejmowali się kiepskimi wynikami, bo wiedzieli, że za chwilę zostaną odpalone fajerwerki na PGE Narodowym, do których szybko się przyzwyczaili. Przymusowe sparingi niepotrzebnie wtrącały się pomiędzy spotkania eliminacyjne i były nieprzyjemną koniecznością dla PZPN oraz zawodników. W piłkarskim kalendarzu na czerwono zaznaczone były potyczki w drodze do EURO 2016, MŚ 2018 i turnieje finałowe. Taka stabilizacja to już jednak zamknięty rozdział. Mamy nową rzeczywistość, w której reprezentacja została oddana do naprawy. Niestety spotkanie z Czechami to kolejna zapalona kontrolka alarmująca przed powrotem do ciemnych czasów. Jesień ciągle daje nam sygnały, że pod zmienionym szyldem kryją się te same problemy i ograniczenia.

Mateusz Borek.

Gdy słyszę z ust kilku naszych piłkarzy i trenera, że dobrze zagraliśmy z Czechami, to zastanawiam się, czy to jakiś żart. Kadra Jerzego Brzęczka zaczęła na niezłym poziomie w Bolonii z Włochami (1:1). To był dobry prognostyk na początek. Niestety od tamtego momentu z grą naszej reprezentacji jest tylko gorzej.

7

SPORT

0:1 nie rozstrzyga jeszcze rywalizacji w dwumeczu – mówił po końcowym gwizdku trener Czesław Michniewicz. Od zrealizowania marzeń o skromnej choćby zaliczce byliśmy jednak w Zabrzu daleko…

Choć logika – i statystyka starć polsko-portugalskich, zwłaszcza w kategoriach juniorskich i młodzieżowych – nakazywała z dużą ostrożnością oceniać szanse biało-czerwonych w barażowym starciu z rówieśnikami z Portugalii, 13 tysięcy widzów na Arenie Zabrze (wynik więcej niż przyzwoity na meczu reprezentacji innej niż pierwsza) miało nadzieję na niespodziankę ze strony podopiecznych Czesława Michniewicza. On sam zaś – choć w trakcie zgrupowania w Chorzowie nie brakowało mu zmartwień – zapewniał, że rywale niczym jego zespołu nie powinni zaskoczyć. – Mamy ich rozpracowanych do siódmego pokolenia wstecz – żartował.

Rozmowa z Szymonem Żurkowskim, pomocnikiem Górnika Zabrze i młodzieżowej reprezentacji Polski.

Jak ocenia pan mecz z Portugalczykami?

To było spotkanie raz z przewagą jednej, raz drugiej drużyny. Można powiedzieć, że był to wyrównany mecz. Uważam, że mieliśmy więcej sytuacji. Oni przeprowadzili jedną kontrę i strzelili nam bramkę. Może mieli większy procent posiadania piłki, ale to wszystko było w środkowej strefie. Niestety, my nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji.

4

Po meczu z Czechami – biorąc pod uwagę nie tylko wynik, ale też grę biało-czerwonych i reakcje Jerzego Brzęczka na wydarzenia na boisku – trudno o optymizm. Selekcjoner zaczął się specjalizować w szukaniu pozytywów na siłę. Czy po trzech kolejnych porażkach już nic innego nie pozostało?

Słuchając pomeczowej oceny spotkania wygłoszonej przez selekcjonera, można było odnieść wrażenie, że funkcjonuje w nieco innej, a nawet alternatywnej rzeczywistości. – Patrząc na to, co drużyna pokazała zwłaszcza w drugiej połowie, widzę trochę pozytywów w naszej grze. Popełniliśmy jeden błąd, który sprawił, że straciliśmy gola. Po stracie bramki drużyna pokazała jednak zaangażowanie, charakter i dążenie do strzelenia gola. Szkoda sytuacji Roberta Lewandowskiego, gdy piłka nieszczęśliwie tuż przed nim podskoczyła. Jestem jednak zadowolony z podejścia i widocznej złości w drużynie, która chciała zmienić losy tego meczu – powiedział selekcjoner zapytany, czy nie odczuwa niepokoju, widząc efekty swej dotychczasowej pracy. Zabrzmiało to o tyle zaskakująco, że jeszcze w obecnym roku kalendarzowym biało-czerwoni plasowali się w czołowej ósemce na świecie…

5

Trzeba wyjątkowo silnej woli, żeby po jesiennych meczach drużyny narodowej przywdziać szaty optymisty. A po marnym starciu z Czechami – to już nawet kwestia fantazji…

Bilans selekcjonera Jerzego Brzęczka ma mocny przechył na prawą burtę. Pięć meczów, dwa remisy, trzy porażki. Smucą liczby, ale jeszcze bardziej martwi styl gry demonstrowany przez biało-czerwonych w ostatnich tygodniach. Refleksje po gdańskiej konfrontacji ze średniej klasy reprezentacją Czech szeregujemy w pięciu lapidarnych punktach…

Są takie sektory boiska, w których nie wystarczy ustawić doskonale wyszkolonego piłkarza. Oprócz umiejętności sportowych musi dysponować jeszcze „głową”, czyli odpowiednim potencjałem mentalnym. Czwartkowy występ drużyny narodowej pokazał, że Marcin Kamiński tego czegoś nie ma, a u Jana Bednarka coś takiego dopiero nieśmiało kiełkuje. Już dziś można śmiało założyć, że w meczu o punkty nigdy więcej pary stoperów nie stworzą. Szef formacji obronnej powinien być urodzonym wojownikiem, a jeśli sytuacja tego wymaga – nawet boiskowym rozbójnikiem. Kamilowi Glikowi szerzej nie trzeba tego tłumaczyć. Jego opowieści o planowanej karierze na arenach MMA nie biorą się znikąd.

6

SUPER EXPRESS

Biografia idola kibiców ŁKS i Legii już w księgarniach.

Stanisław Terlecki obrońców rywali potrafił wykiwać nawet na pudełku od zapałek. Jeden z najlepszych piłkarzy w dziejach polskiego futbolu 13 listopada skończyłby 63 lata. Tego dnia premierę miała książka „Terlecki. Tragiczna historia jednego z najlepszych piłkarzy w Polsce”. Terlecki to fenomen. Mimo że poza dwoma Pucharami Polski niczego nie wygrał, na zawsze pozostanie w pamięci kibiców. Za niebanalny styl bycia, inteligencję, a przede wszystkim wybitne umiejętności techniczne. Po latach Staszek opowiadał, że miał dwa ukochane kluby – ŁKS i Legię oraz dwóch idoli – legendy tych zespołów – Jerzego Sadka i Lucjana Brychczego.

4

Kapitan reprezentacji Polski będzie chciał z pewnością szybko zapomnieć o meczu z Czechami. Nie dość, że kadra w słabym stylu przegrała 0:1, to Robert Lewandowski (30 l.) zanotował jeden z najbardziej spektakularnych kiksów w karierze – nie trafił z trzech metrów do pustej bramki.

Opowiedz najpierw o tym psikusie, jakiego sprawiła ci murawa.

Byłem przygotowany, że uderzę piłkę, a tu nagle ona odbiła się od kreta. Może gdybym był na kolanach, to mógłbym ją trafić. Próbowałem zareagować, ale nic nie dało się zrobić. Mam nadzieję, że takie sytuacje to tylko w meczach towarzyskich, a w tych za punkty dopisze szczęście.

5

GAZETA WYBORCZA

Brak treści piłkarskich.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...