Reklama

Boniek w Stanie Futbolu: Nie grasz w klubie, nie grasz w kadrze. To moje zdanie

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

17 listopada 2018, 21:00 • 33 min czytania 0 komentarzy

Zbigniew Boniek był gościem ostatniego Stanu Futbolu. Krzysztof Stanowski, wspierany przez Wojciecha Kowalczyka, Andrzeja Iwana i Jakuba Białka, przez prawie półtorej godziny rozmawiał z prezesem PZPN o wielu sprawach związanych z reprezentacją, Jerzym Brzęczkiem, polską ligą, sytuacją w naszej piłce, szkoleniu i tak dalej. Mnóstwo tematów, dużo treści, chwilami dochodziło do gorącej wymiany zdań. Kto nie oglądał, albo nie ma aż tyle czasu na zobaczenie powtórek, może teraz to wszystko przeczytać. Uwaga: to kawał lektury, przedtem zaparzcie kawę lub herbatę! 

Boniek w Stanie Futbolu: Nie grasz w klubie, nie grasz w kadrze. To moje zdanie

Stanowski: – Muszę zadać pytanie, które zadaje cała piłkarska Polska. Kiedy zwolni pan Jerzego Brzęczka i czy możliwe jest, że po meczu z Portugalią?

Boniek: – Nie ma takiego problemu. Uważam, że jeżeli są problemy, to trzeba je rozwiązywać. Wziąłem dobrego trenera. Trenera, który ma trochę problemów, zresztą niektóre zrobił sobie sam.

Stanowski: Tacy trenerzy są najgorsi, jak sobie sami stwarzają problemy.

Boniek: – Żyjemy w świecie mediów, gdzie każdy jest zapamiętany. Schowany w “chmurce”, wszystko można wyciągnąć. Jeżeli chodzi o spojrzenie i umiejętności Brzęczka, jestem przekonany, że nie popełniłem błędu. Wierzę, że się odbudujemy, wyjdziemy z kryzysu, bo kryzys jest. Ale nie taktyczny, tylko mentalny. Myśleliśmy, że łatwo odbudować się po czymś, co nie wyszło. A mistrzostwa świata nam nie wyszły. Zagraliśmy słabo, przerżnęliśmy najważniejszy mecz z Senegalem, a w piłce nie jest tak, że jak coś przestaje funkcjonować, to zrobisz jedną zmianę i znów funkcjonować zacznie. Nie. Trzeba wejść na inny poziom mentalny, drużyna musi być znów głodna sukcesów. Taki głód powinni mieć przede wszystkim młodzi zawodnicy, a dwóch-trzech starszych powinno im w osiągnięciu go pomóc.

Reklama

Stanowski: – Z czego wynika pana wiara, że dokonał pan dobrego wyboru? Brzęczek nie wygrał na razie żadnego meczu.

Boniek: – Mecze wygrywają przede wszystkim piłkarze. Koncentrujemy się na trenerach, prezesach. Oczywiście, mogę odpowiadać za wszystko, mnie to nie przeszkadza, za dwa lata przestanę pełnić swoją funkcję, zastąpi mnie ktoś inny. Ale, generalnie, problem jest taki – Brzęczek zaczął od spotkania z Włochami, mecz wyglądał dość dobrze. Może się tym wszystkim trochę zachłysnął? Może myślał, że problem jest prozaiczny, albo nie ma problemu, a zawodników wystarczy jedynie dobrze ustawić taktycznie?

Stanowski: – Jakie plusy dostrzega pan w jego pracy do tej pory?

Boniek: – Jurek zna się na piłce. Jest mądry, inteligentny, spostrzegawczy. Jest też w takiej sytuacji, że mamy określoną – zadowalającą – ilość zawodników na jedną pozycję, a na innych mamy deficyty niebywałe. Czasami człowiek patrzy ze strachem, że jak wyleci jeden czy drugi gracz, to nie mamy konkurencji. Piłka to nie tylko opowiadanie historyjek, mówienie, że im się nie chce czy coś takiego. Nierzadko brakuje nam jakości. Po prostu. Wychodzimy z założenia, że – gdy gramy z drużynami lepszymi technicznie, jak Włochy czy Portugalia – to mówimy “ale z nami jadą”. Słuchajcie, oni z nami jadą, bo my im z nami jechać pozwalamy. Przykładem mecz U-21 Polska – Portugalia. Goście są lepsi technicznie, więc ich nie atakujemy, jedynie ograniczamy się do przemieszczania po boisku. A kiedy przychodzi 60. minuta, mówimy, że trzeba zmienić sposób gry. Zacząć grać jeden na jeden, agresywniej podchodzić do rywali. I spójrzmy – wówczas nasza młodzieżówka była drużyną lepszą, mimo że Portugalczycy technicznie nas przewyższali.

Musimy grać to, co potrafimy. Opierać się na dobrym przygotowaniu fizycznym, poprawie techniki użytkowej, bo nasi piłkarze mają słabą technikę użytkową. Byłoby zbyt proste, gdybyśmy na koniec zrzucali winę tylko i wyłącznie na trenera. Oczywiście, do trenera możecie mieć zastrzeżenia.

Mam 62 lata. Nigdy nikogo nie zdradziłem, nigdy nikogo nie zwolniłem.

Reklama

Stanowski: – Nie no, zwolnić kogoś pan na pewno zwolnił. Kilka osób z PZPN-u odeszło.

Boniek: – Z PZPN-u odeszli ci, którzy odejść powinni. Gdybyś znał status PZPN-u, to wiedziałbyś, że nie prezes zwalnia, a sekretarz generalny. Czyli twój dobry kolega. (śmiech)

Stanowski: A prezes czyta o tym w gazecie. (śmiech)

Boniek: – Strategię buduje prezes. Oczywiście, różne rzecz mogą się zdarzyć. W grudniu może przyjść do mnie Brzęczek i powiedzieć, że widzi, iż nie daje sobie z tym wszystkim rady. Jednak nie widzę takiego problemu, natomiast jest kilka wewnętrznych problemów w tej drużynie, które – mam nadzieję – do marca rozwiążemy.

Nie mogę wszystkimi problemami się dzielić. Wy macie prawo krytykować, nie musicie dbać o to, żeby drużyna była lepsza. Możecie powiedzieć, co sądzicie, to wasze prawo. A ja muszę zrobić wszystko, by drużyna była lepsza. To moje zadanie.

Muszę rozmawiać z trenerem, z piłkarzami. Nie o wszystkim można mówić.

Stanowski: – Andrzej, ty możesz mówić o wszystkim. Atmosfera wokół Jerzego Brzęczka gęstnieje. Nie twierdzę, że to, co dzieje się w kadrze, jest jego winą. Mamy okres przejściowy po mundialu. Moim zdaniem problem miałby każdy inny trener. Fakty są jednak takie, że kibice na początku wątpili w Brzęczka, a teraz w niego nie wierzą. Mam wrażenie, że trudno się pracuje w takiej sytuacji. To atmosfera, która przechodzi na samych piłkarzy. Prędzej czy później traktują głosy o tym, że trener jest do bani, jako alibi dla samych siebie. W razie czego zrzucą całą odpowiedzialność na szkoleniowca.

Iwan: – Kibice i media zachowują się podobnie jak piłkarze, tylko że mogą mówić głośniej. I to robią. Niektóre rzeczy u Jurka denerwują. Brzęczek powołuje dwóch lewych obrońców, wystawia prawego. W poprzednim meczu było to samo. Teraz graliśmy towarzysko, więc dlaczego nie sprawdził tych, których powołał?

Brzęczek nie daje sobie szansy nawet na to, żeby dokonać negatywnej selekcji.

Miał kilka kombinacji, do których bardzo szybko się zniechęcił. Mówię na przykład o grze bez skrzydłowych. Teraz gramy skrzydłowymi, ale gra tak naprawdę zbytnio się nie zmieniła. Kilku zawodników jest w słabszej formie, denerwuje mnie to, że są oni wystawiani.

Stanowski: – Syndrom krótkiej kołdry. Mamy straszny deficyt na lewej obronie, niebywały na środku defensywy i na  skrzydłach. W sumie także na środku pomocy.

Kowalczyk: – Patrząc na ostatnie mecze naszej reprezentacji, wydaje mi się, że uciekła agresja, która była wcześniej. Oczywiście, Nawałka miał Glika z Pazdanem, którzy potrafili podejść nawet pod Krychowiaka i urąbać jakiegoś zawodnika. Do tego mieliśmy Krychowiaka w gazie, który przecinał, co się dało. Dalej Mączyński w formie. Dzisiaj patrzysz na mecz z Czechami, na środkowych obrońców i pomocników, i zastanawiasz się, kto był tak agresywny, żeby Czechom przeszkodzić. Żeby władować się na środku boiska, żeby uprzykrzać rywalom życie. Pozwalaliśmy Czechom grać, to jest chyba największy problem.

Jeżeli – to, co prezes mówi – nie jesteśmy drużyną przyzwyczajoną do ataku pozycyjnego, bo tego nie potrafimy, to powinniśmy nadrabiać agresywnością.

Stanowski: – Ale ile czasu możemy mówić, że nie potrafimy tak grać? Przez 30 lat?

Boniek: – Takie drużyny jak Hiszpania, Portugalia czy Niemcy grają określoną piłkę. My, jako Polacy, historycznie, najlepiej gramy z kontry, do tego trochę pressingu i odbiór piłki. Oglądałem mecz reprezentacji U-21 z Portugalią, generalnie patrzę na wszystkie drużyny młodzieżowe. Nie mamy czegoś takiego, że po odbiorze piłki chcemy ją rozegrać, wymienić cztery-pięć podań. Nie potrafimy tego. Jak odbierzemy piłkę, od razu chcielibyśmy strzelać gole. Tak się nie da. Spójrzmy na Hiszpanów – odbierają piłkę i najpierw z 20 razy ją wymieniają. To są cechy wynikające z charakteru. Z tego jak grasz, gdzie trenujesz. Ale zgadzam się z tym, że na pewno nie jesteśmy mistrzami ataku pozycyjnego, albo inaczej – jak robimy atak pozycyjny, to bardzo często polega on na tym, że dwaj środkowi obrońcy grają między sobą, zagrywają do bocznego defensora i tak w kółko. Atak pozycyjny na tym nie polega.

Stanowski: – Należy wykreślić słowo “atak”, bardziej gra pozycyjna.

Boniek: – Bo po co jest atak pozycyjny? Chodzi o to, żeby wymieniając piłkę, znaleźć wolną przestrzeń i zaatakować. A my, konstruując atak pozycyjny, nie myślimy o tym, żeby zaatakować. Bardzo często nasz atak pozycyjny to -“ty do mnie, ja do ciebie”. A potem podajemy piłkę do bramkarza i długa.

Kowalczyk: – Swoją drogą, mówimy o mentalności, a czy na piłkarzy przypadkiem nie wpływają słowa prezesa, że Liga Narodów nie jest priorytetem? Najpierw towarzysko nie chcieliśmy grać, potem jak weszła Liga Narodów to prezes mówi, że priorytetem jest awans do mistrzostw Europy poprzez eliminacje. Mnie trudno zrozumieć zaangażowanie zawodników. Przykład meczu z Czechami – powinniśmy zrobić więcej w ataku i w odbiorze w środkowej strefie boiska.

Boniek: – Oczywiście, krytyka jest słuszna, zgodzę się z tobą. Trener mówił, że po golu na 0:1 była reakcja. Uważałbym na to, co mówimy, ale trener tak przyznał. Mieliśmy dwie-trzy sytuacje, jedną świetną Roberta. Potem zaczęły się zmiany i pewne rzeczy się zgubiły.

Problem jest inny. Wojtek, pytasz o to, że Liga Narodów nie jest priorytetem. A jak to wygląda u Włochów? Mancini przyszedł na konferencję przed meczem z nami i powiedział, że jeżeli nie wygrają z Polską i spadną, to się nic nie stanie. Bo wygrywanie w Lidze Narodów nie jest ich priorytetem. Ale ważne – to, że coś nie jest dla ciebie priorytetem, nie znaczy, że masz to olać.

W naszej grupie jednak jakaś drużyna musiała odpaść, odpadliśmy my. W innej grupie odpadli Niemcy. Świat się nie zawalił. Wyobraźmy sobie, że zmieniamy trenera i mówimy mu, że priorytetem jest Liga Narodów, którą ma wygrać. Nie wygrywa i co robimy? Zwalniamy go, bo nie wykonał zadania? Trenerowi musisz dać czas. Każda drużyna ligowa gra przed sezonem kilka meczów towarzyskich, w reprezentacji sytuacja wygląda inaczej. Mamy też inny problem, którego nie ma część pozostałych kadr narodowych – musimy obserwować zawodników i liczyć, że będą gdziekolwiek grać. Bo nie da się dobrze grać w piłkę na poziomie reprezentacyjnym, nie występując w klubie. Wtedy brakuje wytrzymałości i lekkości w poruszaniu się.

Stanowski: – Wydaje się, że selekcjoner ma inne zdanie na ten temat. Nie jest dla niego istotne, czy ktoś gra w klubie, czy nie gra. Nie to będzie przy powołaniach decydujące.

Boniek: – To jest pewien problem, to jest pewna drobna rozbieżność.

Stanowski: Powiedziałbym, że nawet kluczowa.

Boniek: – Może nawet i kluczowa. Jako rozsądni ludzie, porozmawiamy o tym po meczu z Portugalią, kiedy – w sportowej, fajnej, miłej atmosferze – będziemy mogli na spokojnie pogadać. Wiem doskonale, że najłatwiej zrzucić wszystko na trenera. Lubimy to. Mamy media agresywne.

Stanowski: – Nie, szczerze mówiąc bardziej zrzucamy winę na piłkarzy.

Boniek: – I bardzo dobrze robicie. Grałem w piłkę kilka lat i w życiu nie zdarzyło mi się, żebym pomyślał po jakimś meczu, że wygrałem, bo trener kazał mi wygrać, albo że przegrałem przez trenera. Natomiast kiedy wychodziłem na boisko, zawdzięczałem trenerowi swoją formę. On mnie trenował, on mnie przygotowywał psychicznie. To jest rzecz najważniejsza. Duża zależy od trenera, ale sam szkoleniowiec meczów nie wygrywa.

Kowalczyk: – Trzeba dodać, że korzystając z tak wielu zawodników, którzy mają w tym sezonie bardzo mały przebieg, nie da się tego ukryć. Wszystko widać w spotkaniach reprezentacji. Jak masz jednego, który nie gra – przykład Błaszczykowskiego za kadencji Nawałki – to dasz radę go “schować”. Teraz mamy połowę drużyny, która gra i połowę, która nie gra.

Stanowski: – Problem polega na czymś innym. Jeżeli zaczniemy kasować tych, którzy nie grają, to mało kto zostanie.

Boniek: Panowie, to nie jest problem. Patrzę na to inaczej. Nie chciałbym powiedzieć za dużo, bo jak coś powiem, to od razu interpretujemy to na różne sposoby. Jestem prezesem, za dwa lata mogę zrobić program “Prawda Zibiego” i mówić, co chcę.

Teraz uważam, że zawodnik, który na co dzień w ogóle nie gra w klubie, nie ma prawa grać w reprezentacji. Nieważne, czy nazywa się Błaszczykowski, czy Lewandowski lub Bednarek. Ale to, że tacy zawodnicy w kadrze są – bo trener nie ma innej możliwości – świadczy o czymś innym. Pokazuje, że drużynę powołuje trener, a nie – jak niektórzy sądzą – PZPN czy prezes. Lubimy tanie newsy za dwa złote, że jak był Nawałka, to podpowiadał Boniek.

Jest to pewnie problem. Jeden trenuje i gra, drugi nie gra. Trudne rzeczy z punktu widzenia zarządzania grupą i psychologii. Generalne, lubimy polemikę. Od trzech-czterech miesięcy słyszę, że Glik nie miał grać w reprezentacji, później się zastanowił, jeszcze później przyjechał do niego Brzęczek, porozmawiał i Kamil przyznał, że zostaje. A spójrzmy inaczej. Załóżmy, że zostaje Nawałka. Jedzie do Monaco, zaprasza Glika na kolacje, wyjaśniają kilka kwestii. “Kamil, liczę na ciebie, jesteś wicekapitanem” – przekonuje Nawałka. No i co, według was mówi Glik?

Stanowski: Że gra dalej.

Boniek: – Właśnie, że gra dalej. A przez pół roku poruszamy jakiś temat, że Glik kończy reprezentacyjną karierę. W reprezentacji mamy inne problemy. Mamy zawodników, którzy nie są w formie…

Stanowski: – I nie mają następców. Po prostu. Jeżeli odpalimy Bednarka…

Boniek: Nie no, to wy go odpalacie.

Stanowski: Pan przed chwilą powiedział, że nie powinien grać, skoro nie występuje w klubie.

Boniek: – Spokojnie. Są jeszcze pewnego rodzaju odejścia od danej sytuacji. Jestem przekonany, że Bednarek za kilka chwil będzie grał. Bo gdyby nie był w Southampton, tylko w drugiej lidze niemieckiej, to by spokojnie występował w każdym meczu, bo nie jest złym zawodnikiem.

Wierzcie mi, prędzej czy później rozegra w kadrze 80-100 meczów. Wszyscy śmialiście się z Pazdana, gdy przychodził do reprezentacji. Bednarek jest szybki, ma dobre wyprowadzenie piłki, przede wszystkim musi poprawić się psychicznie, bo w każdym meczu ma pół minuty, kiedy zapomina o przeciwniku. Nawet z Czachami, w akcji bramkowej. Wsadził Schickowi nogę, więc powinien zostawić piłkę i cały czas się o niego opierać. Piłkę zgarnąłby wślizgiem Skorupski. Bednarek czuł, że już wygrał pojedynek i się przeliczył.

Gdybyśmy mieli lepszych stoperów, pewnie Bednarek by nie grał. Za półtora roku, licząc że pojedziemy na mistrzostwa Europy, uważam, że Bednarek będzie na dużo wyższym poziomie. Czyli trener musi to ocenić teraz. Zadam pytanie. Gdzie za półtora roku będzie Błaszczykowski?

Stanowski: – W domu.

Boniek: – Prawdopodobnie. Zupełnie inna jest skala.

Stanowski: – Wiem, jakie będą tytuły. “Prezes Boniek nie chce Błaszczykowskiego w kadrze”. Trudno, żeby ktoś takiego tytułu, po tym co prezes powiedział, nie zamieścił.

Boniek: – Nie boję się tytułów. Słyszałem, że Kuba ma zacząć grać od stycznia, że jakiś polski klub  go chce. I bardzo dobrze.

Iwan: – Wisła Kraków.

Boniek: – Co by się stało, gdyby Kuby dwa miesiące w reprezentacji nie było? Gdyby wrócił, jak zacząłby grać? To nie dotyczy tylko Kuby, nic do niego nie mam. Dopóki Piątek nie strzelał goli we Włoszech, to w tej reprezentacji na co dzień nie był. Teraz jest, bo jest dobry. Tak to w karierze piłkarza jest. Jesteś dobry, grasz w reprezentacji. Masz dużo słabszy moment, to w tej reprezentacji po prostu nie grasz. Według mnie skala powinna być bardzo prosta.

Stanowski: – Kuba, czy twoim zdaniem nasza kołdra nie jest straszliwie krótka? Starsze pokolenie albo się wykruszyło, albo zrezygnowało. Młodzi nie napierają. Z młodzieżówki można zabrać dwóch-trzech zawodników, ale nie jedenastu. Słychać głosy, że Grzegorz Krychowiak miałby grać na środku obrony.

Boniek: – Żeby było jasne – wymieniacie się głosami, a ja pierwszy raz coś takiego słyszę.

Stanowski: – No dobrze – w “Przeglądzie Sportowym” przeczytałem, że miałby grać Krychowiak na środku obrony.

Boniek: – Oddam głos Kubie, bo do niego było pytanie.

Białek: – Najbardziej tę krótką kołdrę pokazuje powołanie Thiago Cionka. Jakiś czas temu selekcjoner powiedział, że go nie widzi.

Boniek: – To jest to, o czym mówiłem na początku. Niepotrzebnie w ogóle to powiedział.

Białek: – Pełna zgoda.

Boniek: – To jest problem. “Panowie, przy dzisiejszych mediach im więcej mówicie, tym więcej popełniacie błędów” – powtarzam każdym trenerom reprezentacji. Generalnie, Thiago Cionek nie jest Franzem Beckenbauerem, ale, Kowal, przeciwko komu wolałbyś grać jeden na jeden? Przeciwko Cionkowi czy Kamińskiemu?

Kowalczyk: – Jeżeli miałbym osłabić drużynę przeciwną, to na Cionka. Bo z Kamińskim bym sobie poradził, a tego wyrzuciłbym w 10. sekundzie, bo by mnie uwalił i dostał czerwoną kartkę.

Boniek: – Cionek, wiadomo, ma swój próg techniki indywidualnej.

Stanowski: Ciekawie powiedziane. Tylko dlaczego ten próg musi być tak niski?

Boniek: – Nie wiem, dlaczego. Dziwię się. Rozumiałbym, gdyby Jurek powiedział, że na razie Cionkowi się przygląda, patrzy.

Stanowski: – Czyli chcemy zrobić z Brzęczka nudziarza jak Nawałka. 

Boniek: – Ale lepiej. Wy ludziom nie pozwalacie się nudzić, to jest wasze zadanie. Trener nie jest od bawienia społeczeństwa, trener jest od wygrywania.

“Jurek, pamiętaj. Mam 62 lata, znam dziennikarzy. Jak wygrywasz, szanują każdego trenera. Nudziarza, aroganta, chama. Jak przegrywasz, to czy jesteś przyjacielem czy kolegą, nie masz obrony” – mówiłem Brzęczkowi.

Wracając do tematu techniki. Przykład meczu młodzieżówki, Polska – Portugalia. W 7. minucie Michalak dostaje piłkę od Dziczka i wychodzi sam na sam. Siedziałem na trybunie i dla mnie to już było 1:0. Obrońca nadbiegał z tyłu, bramkarz był na “piątce”. Powinien pójść lobik, powinniśmy prowadzić. A co zrobił nasz skrzydłowy? Skleił piłkę i uderzał na siłę.

Stanowski: – Niski próg techniki indywidualnej.

Boniek: – Brawo. Czasami pierwsza akcja w meczu jest decydująca. Zmienia obraz spotkania.

Białek: – Jeszcze nawiązując do krótkiej kołdry. W reprezentacji mamy dwóch piłkarzy z Championship.

Stanowski: – A pojawiają się głosy, żeby wziąć piłkarza z League One. Bielika.

Białek: – Owszem. To najlepiej pokazuje skalę problemu.

Boniek: – Ale skąd dochodzą te głosy? Z klubu czy trybun?

Kowalczyk: – Ale to jest tak samo jak w przypadku Krychowiaka i środka obrony. Zagrał w Rosji w meczu, gdzie jego drużyna straciła trzy bramki. Dobrze wypadł na środku obrony? Jak dyrygował środkiem, a jego drużyna straciła trzy bramki, to niekoniecznie musiał to być dobry występ.

Boniek: – To jest następny problem. My, byli piłkarze, oceniamy po nazwisku. Jak masz dobre nazwisko, to grałeś dobrze. Jak jesteś młody, to grałeś źle. To jest następny problem polskiej piłki. Tak można oszukiwać kibiców, ale mnie czy innych, którzy znają się na piłce, oszukać nie sposób. Krótka kołdra jest, ale powiem jedną rzecz – przeliczmy, zaczynając od napadu.

Atak: Lewandowski, Piątek, Milik…

Stanowski: – Ale to jest właśnie nasz problem, że niektóre formacje są mocno obsadzone, a inne w ogóle. Milik przez trzy lata strzelił trzy gole w kadrze.

Boniek: – Nie przeszkadza, wszystkie strzela Lewandowski.

Stanowski: – Trochę mało.

Boniek: – Miał kontuzję, bardzo mało grał. W poprzednich eliminacjach strzelił dziewięć goli.

Ale kontynuując. Mógłbym wymienić kolejnych dobrych napastników. Kownacki, Wilczek, Teodorczyk, który ostatnio poszedł w zapomnienie. W środku pola: Krychowiak, Klich, Zieliński, mówi się o Żurkowskim, o Bieliku.

Stanowski: – Pomoc wypadła dramatycznie w tej wyliczance.

Boniek: – Dlaczego wypadła dramatycznie? Nie jesteśmy Brazylią. W prawie każdym kraju reprezentacja jest wypadkową. Składową są kluby, składową jest liga, wypadkową – reprezentacja. Jeżeli nie mamy drużyn, które potrafią grać w pucharach, to reprezentacja nie może być oderwana od rzeczywistości. Wręcz przeciwnie – zasługą jest to, że reprezentacja od naszej rzeczywistości piłkarskiej jest oderwana. Byliśmy na mistrzostwach Europy, wypadliśmy fantastycznie.

Stanowski: – Ale to już prehistoria.

Boniek: – To nie jest prehistoria. Byliśmy na ostatnim mundialu, na następne Euro też pojedziemy.

Kowalczyk: – Zastanawia mnie wyliczanka prezesa.

Stanowski: – Jak już umieściliśmy Dziczka, no to… Mój kolega mówił kiedyś, że takich piłkarzy w Chinach mają miliard.

Boniek: – Spójrzmy na skrzydła. Zacznijmy od tego, że mamy pewnych Grosickiego i Błaszczykowskiego, jeżeli byliby w znakomitej formie. Ale zostawmy ich. Mówimy, że mamy Szymańskiego, Michalaka, Frankowskiego. Dalej bocznych obrońców – Bereszyńskiego. Z innych pozycji Linettego, który jest w niełasce.

Stanowski: – My te wszystkie nazwiska znamy. Problem w tym, że na nikim nie robią one wrażenia.

Boniek: – Zobaczymy, czy na rywalach nie zrobią wrażenia. Powiedzcie mi jedną rzecz – kto pokona nas na wielkim luzie? Czy przegraliśmy jakiś mecz i nie mieliśmy nic do powiedzenia?

Iwan: Portugalia.

Stanowski: – Portugalia, Włochy.

Boniek: – Z Włochami przegraliśmy na luzie?

Stanowski: – Gol padł w ostatniej minucie, równie dobrze mógł paść w pierwszej.

Boniek: – Dobra, Stano, kończymy program. (śmiech) Włosi w pierwszej połowie powinni wygrywać 3:0, takie mecze się zdarzają. W drugiej połowie nie wykorzystaliśmy dwóch setek. Przegraliśmy zasłużenie, zgoda, ale to nie jest tak, że ktoś ogrywa nas 5:0. Wiemy, jaka jest siła naszej kadry. Jako ośrodek zarządzania nigdy nie powiedzieliśmy, że czujemy się mocni, że chcemy wszystkich ogrywać.

Stanowski: – Na pewno zauważa pan, że coś od pewnego momentu zaczęło iść nie w tę stronę, w którą powinno. Myślę, że problem zaczął się od wyjazdowego meczu z Danią w eliminacjach mistrzostw świata.

Boniek: – Problem zaczął się po zakwalifikowaniu się do mistrzostw świata. Kończy się selekcja i jest pewien problem.

Kowalczyk: – Nawałka zmienił system gry na trzech obrońców, co nie powinno się zdarzyć i od tamtej pory jest problem.

Boniek: – Naprawdę myślisz, że granie trójką czy czwórką w obronie to zmiana, która pozwala mecze wygrywać albo przegrywać?

Stanowski: – Sami piłkarze twierdzą, że to nie było dobre.

Boniek: – Jeżeli piłkarze wybierają sobie system gry, to już nie jest drużyna. Jeżeli to zrobili piłkarze, to nie dziwię się, dlaczego przegraliśmy. Piłkarze najbardziej chcieliby, żeby nie było konkurencji. Żeby było pewne miejsce – czy się stoi, czy się leży. Od takich decyzji jest trener, który ponosi za nie odpowiedzialność.

Adam Nawałka miał pełne prawo po meczach eliminacyjnych sprawdzić, jak funkcjonowalibyśmy z trójką z tyłu. Dlaczego? Z prostej przyczyny…

Stanowski: – Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że to nie wyszło tej drużynie na dobre.

Boniek: – Uważam inaczej. Według mnie zabrakło konsekwencji i – przede wszystkim, mówię szczerze – postawiliśmy na złych wykonawców. Jeżeli chcesz grać trójką z tyłu, nie możesz wystawiać tam Piszczka. Nie powinien być jednym z trzech obrońców, lecz wahadłowym. Jak pograłby 60 minut i nie miałby sił, wszedłby Bereszyński.

Gdybyśmy grali Glikiem, Bednarkiem i Pazdanem – czy coś takiego – byłoby nam łatwiej bronić. Kiedy myśmy to próbowali? Zobaczcie sobie, w jakich meczach na jesieni. Sprawdźcie sobie, gdy to próbowali, to nam bramki nie mogli strzelić. A przy każdej stracie bramki mówiliśmy: eee tam, granie trójką w obronie.

Co powoduje granie trójką w obronie? To, że możesz wystawić pięciu pomocników i dwójkę napastników. Jak my chcemy na wielkiej imprezie strzelać bramki, to widzieliśmy na mistrzostwach Europy, jaki mieliśmy z tym problem. 

Stanowski: – Piłkarze nie są od wybierania taktyki, ale po fakcie mogą stwierdzić, że któraś im bardziej pasowała lub mniej. Kapitan tej drużyny, Robert Lewandowski, raczej mówił po mistrzostwach, że to majstrowanie przy taktyce nie pomogło drużynie. 

Boniek: – Nie słyszałem, żeby Robert gdziekolwiek tak mówił. Myślałem, że to inni tak mówili. 

Stanowski: – Mówił.

Boniek: – Ja nie widziałem.

Stanowski: – Może mi prezes na słowo wierzyć.

Boniek: – Wierzę ci na słowo. My czasami dochodzimy do wniosków „piłkarz powiedział”. Andrzej mówi, ja mówię, ty, Kowal, mówisz. Ma to jakieś wielkie znaczenie, co powiedział piłkarz? Każdemu by się lepiej grało, gdybyś wokół miał dobrych zawodników. Nie mówię, że musimy grać trójką w obronie, natomiast trener miał pełne prawo spróbować. Studiujemy przeciwników, wydajemy pieniądze na analityków, szpiegostwo piłkarskie. Co powiedział trener Duńczyków? Że grać z Polską jest łatwo.

Kowalczyk: – Gdy Adam Nawałka zaczął grać od początku 4-4-2, przebrnął przez eliminacje ogrywając nawet Niemców. Byliśmy najskuteczniejszą drużyną w grupie. Ktoś powie – mieliśmy Gibraltar. Ale Niemcy też ich mieli, a jakoś nie nastrzelali im tyle bramek, co my.

Boniek: – Panowie, trochę historii. Adam Nawałka przejął reprezentację w październiku i na koniec roku go już zwalnialiście. Macie prawo, nie mam tego za złe, to wasze zadanie. Gdybym nie był prezesem, też byłbym człowiekiem mediów i się wypowiadał. Adam Nawałka pierwszy mecz przegrał ze Słowacją, potem zremisował z Irlandią, potem były kolejne męczarnie. Nie graliśmy dwójką napastników. 

Kowalczyk: – Zaczęliśmy w czerwcu, z Litwą. 

Boniek: – Nagle Adam Nawałka mówi tak: jest tyle problemów w tej drużynie, że wystawię drugiego napastnika. I jakie były pretensje: po co ten Milik w ogóle gra?! Jedzie na Gibraltar, gdy młodzieżówka gra z Grecją o awans! Przecież i tak z Niemcami nie zagra! Ja to pamiętam. Grał? Grał. Brawo, trener miał jakąś koncepcję. Gdyby nie zagrał z Gibraltarem, z Niemcami nie wiem, czy by w ogóle bramkę strzelił. Graliście w piłkę w reprezentacji. Gdy ja grałem pierwszy mecz z Argentyną, sam do siebie mówiłem: Zbyszek, przyjmuj i do najbliższego. W drugim meczu mówię: kurde, wcale nie są tacy lepsi ode mnie. Każdy potrzebuje trzech-czterech meczów, by dojść do towarzystwa. 

Zobaczcie, jaki komfort miał Adam. Mógł sobie zagrać ze Słowacją towarzyski, z Irlandią, ze Szkocją, z Serbią. My mieliśmy teraz jeden mecz towarzyski, który mogliśmy sobie spokojnie zagrać.

Stanowski: – Łatwiej byłoby wytrzymać trenerowi sytuację, że nie ma meczów towarzyskich, gdyby był to trener z większym dorobkiem. Jerzy Brzęczek w piłce zawodowej niewiele przeżył. Kibice mają prawo być sceptyczni.

Boniek: – Ty też nie miałeś żadnego dorobku, a teraz prowadzisz program Stan Futbolu. Brzęczek ma 47 lat. Był kapitanem drużyny, w której grał Kowal.

Stanowski: – I miał jeden udany sezon w piłce ligowej. Dlatego kibice mają prawo być sceptyczni. 

Boniek: – Ale czy ja mam jakiekolwiek pretensje?

Stanowski: Oburza się pan trochę.

Boniek: – Ja się nie oburzam. Dam ci prosty przykład. Mourinho pierwszy raz wygrał w karierze, gdy poszedł na ławkę trenerską. Guardiola, Zidane – nie wiadomo w ogóle, czy jego wiedza o trenerce jest taka jak moja, twoja czy większa. 

Stanowski: – Stawiam, że większa od mojej.

Boniek: Bo ma doświadczenie piłkarskie! Jak chcecie się do tego doczepić – macie rację. 

Stanowski: – Łatwiej byłoby przekonać ludzi, że to zmierza w dobrym kierunku, ale taki okres jest potrzebny tej kadrze. 

Boniek: – Ale jakich ludzi?

Stanowski: – Kibiców, zwykłych.

Boniek: – Kibice mogą być spokojni. Ja już miałem ten problem, gdy brałem Nawałkę. Wszyscy mówili: dlaczego nie wziąłem trenera z zagranicy? Przecież to byłoby najlepsze – dać komuś dobre pieniądze, kupiłbym sobie czas. Gdyby przegrał – proszę bardzo, chcieliście, to macie. Natomiast my chcemy wygrać i zrobimy wszystko, by jechać na mistrzostwa Europy. Musimy rozwiązać problem, by ta drużyna lepiej grała, wy macie prawo krytykować. 

Stanowski: – Wokół tej drużyny pojawia się sporo opowieści natury dyscyplinarnej. 

Boniek: – Że piją? Wzięli z was przykład! Mówią: chcę być jak KTS Weszło! 

Stanowski: – To brawo, wycofuję pytanie! 

Boniek: Nie ma żadnego pijaństwa. Polak chce Polakowi zarzucić, że raz na jakiś czas poszli sobie wypić dwa piwa. 

Iwan: – To pochwała powinna być! 

Boniek: – Zespół się cementuje.

Stanowski: – Ale ile można ten zespół cementować? Mam wrażenie, że cementujemy, ale efektów tego niewiele. Mamy teraz za kilka dni bardzo ważny mecz z Portugalią w kwestii podziału na koszyki przy losowaniu. 

Boniek: – Mnie to w ogóle nie interesuje. Koszyki to tylko alibi. Najlepiej graliśmy, gdy byliśmy losowani z trzeciego. 

Stanowski: – Ja jednak czuję się lepiej, gdy jesteśmy losowani z pierwszego. Jakoś tak mam. Drużyna ma za sobą beznadziejne mistrzostwa świata i już w Arłamowie zarzucano, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. 

Boniek: – Ale kto zarzucał? Panowie, nie może być tak, że jeden dziennikarz napisze coś na Twitterze, drugi mu odpowie i już jest problem. 

Stanowski: Czy ta drużyna nie jest w stanie przyjechać na takie dwa mecze jak teraz i nie iść na miasto, jak ostatnio w Sopocie? Czy naprawdę zgrupowanie reprezentacji Polski musi być koniecznie pretekstem do tego, by ludzie poszli do dyskoteki? Ludzie zaczynają w nich wątpić, wyciągają wszystko co najgorsze i oni naprawdę nie mogą w tej sytuacji zostać w hotelu? 

Boniek: – Może chcieli pójść sobie z żonami do dyskoteki. Panowie, nic się nie stało. Ktoś się upił? 

Stanowski: – Ja powiem, że się upił, a prezes powie, że nie, bo nikt nie badał alkomatem.

Boniek: – Tych, którzy piją, to akurat nie było. 

Stanowski: – Byli. Jeden miał blisko, nawet jeśli nie był powołany.

Boniek: – Jak chcecie ze mną rozmawiać, to rozmawiajmy o piłce. Przez dwa dni słyszę, że się pobił Krychowiak z Lewandowskim.

Stanowski: Pobił się? Stawiałbym na Lewandowskiego. 

Boniek: – Była nawet grafika, że Lewandowski jest z podbitym okiem. Panowie, czy my musimy się wypowiadać na tematy, które są absolutnie wirtualne? 

Stanowski: – Po prostu się zastanawiam, czy ta drużyna nie może jedno zgrupowanie przeczekać na spokojnie w hotelu, aż burza minie.

Boniek: – Ale jaka burza? Zagraliśmy mecz. Nie zasługiwaliśmy na to, by przegrać. Graliśmy słabo, kompromitująco, katastrofalnie. Drużyna skończyła mecz, trener nią zarządza. Wczoraj o 10 rano wszyscy byli na treningu uśmiechnięci. Wam by się bardziej podobało, gdyby wszyscy siedzieli w zamknięciu? To sztuczny problem. Dlaczego mają być smutni? Grałeś mecz, przegrałeś, jakie są konsekwencje porażki z Czechami?

Stanowski: – Konsekwencji nie ma, ale może być smutek.

Boniek: – Ale ile trwa smutek? Pół godziny? Godzinę? To jak w życiu. Ktoś przyszedł do szatni: dawajcie, pójdziemy do dyskoteki posiedzieć. Myślicie, że ktoś walił piruety? To młodzi chłopcy, dajmy też trochę pożyć. Ostatnia drużyna scementowała się po meczu z Litwą, gdy Lewandowski zaprosił całą drużynę do dyskoteki. Jeszcze był wielki problem, bo niektórzy dziennikarze też chcieli do tej dyskoteki wejść i nie zostali wpuszczeni. 

Stanowski: – Zostawmy Mateusza w spokoju.

Boniek: – Byli też inni. Rozliczać drużynę, bo po meczu poszli sobie potańczyć? W sytuacji, gdy pozwolił na to trener? Jeślibyś spytał, czy ja albo Kowal miałby coś przeciwko…

Stanowski: – Wojtek nie miałby nic przeciwko.

Kowalczyk: – Hiszpanie w Gdańsku na mistrzostwach Europy wychodzili po każdym meczu na imprezę i wygrali turniej. 

Boniek: – My byśmy sobie poszli posiedzieć przy szklaneczce dobrej whisky. 

Kowalczyk: – Bo my nie tańczący. 

Boniek: – Ja akurat na parkiecie sobie dobrze radzę! Każdy lubi co innego. Ci piłkarze dzisiaj to zawodowcy aż za bardzo. 

Stanowski: – Przypomina mi się fragment z książki „Wielki Widzew”, jak piłkarz wchodzi do szatni, tam pełno dymu papierosowego…

Boniek: – Po meczu drużyna paliła papierosy, kąpała się, rozmawiała. Trener wchodzi z papierosem. Nowy zawodnik wszedł do szatni, zakrztusił się. „Panowie, co wy tu tak palicie?”. A trener na to: „Tobie przeszkadza dym? To zmień drużynę, ty tu kariery nie zrobisz!”. Były inne czasy. Nic w życiu nie przeszkadza w odpowiedniej formie.

Stanowski: – Wróćmy do spraw kluczowych. Gdy spytałem na Twitterze, o co zapytać prezesa Bońka, by nie było mu zbyt przyjemnie, zasugerowało, by zapytać za co tak naprawdę odpowiada PZPN? Rozbierając na czynniki polską piłkę okazuje się, że nie odpowiada za nic. 

Boniek: – Za wszystko. 

Stanowski: – To co robimy w tym celu, by ta kołdra nie była aż tak krótka? 

Boniek: – Wiemy doskonale, że musimy lepiej szkolić. Mamy inny reżim treningowy, nasze akademie, pomagamy akademiom klubowym, wprowadziliśmy trzy systemy rozgrywek ogólnopolskich juniorów, bo wszyscy mówili, że na szczeblu wojewódzkim przykładowa Wisła Kraków wygrywa po 15:0. Od 15 lat masz rywalizację ogólnopolską. 

Stanowski: – I kiedy przyniesie to rezultaty? 

Boniek: – Belgowie zaczęli w 2002 i w 2018 nie przypominam sobie, by zdobyli tytuł mistrza świata. Oczywiście, są lepsi od nas. Mamy Pro Junior System. Mówimy: grajcie juniorami! Każdy rok dla młodego z seniorami to coś zupełnie innego niż rok z juniorami. Finansujemy to od A do Z. Zrobiliśmy nową szkołę trenerów, mobilne AMO. Zrobiliśmy letnie i zimowe akademie dla najlepszych 60-80 piłkarzy w Polsce, którzy się zapowiadają jako przyszli reprezentanci. Zrobiliśmy listę top talent. Chcemy szczegółową opiekę, pomoc.

Stanowski: – I się okazało, że nie mamy talentu na lewej obronie. 

Boniek: – To też wynika z czegoś innego. Mamy zawodników lewonożnych, ale trenerzy ich nie kierunkują. Mogą powiedzieć tak: zamiast się męczyć na ataku, niech idą na lewą obronę. Zawodnika trzeba przyzwyczaić. Zastanawialiście się, dlaczego tylu młodych bramkarzy wyjeżdża i nikt nie narzeka na nich, że się muszą dostosować? Bo bramkarz na początku treningu ma zawsze indywidualizację. Trening strzelecki – Kowalczyk strzeli sto razy, ty sto razy, ja sto, ale bramkarz broni trzysta razy. Intensywność treningu bramkarza jest trzy razy większa. 

Stanowski: – Chyba że bramkarzy też jest trzech. 

Boniek: – Dobrze, możesz się do tego doczepić. Natomiast ja pytam się tak: jak to możliwe, że w polskiej lidze nie ma żadnego piłkarza, który dobrze gra głową? Ja mam być za to odpowiedzialny? Powtarzam: obrońcy muszą dobrze bronić. U nas się mówi: dobry obrońca, bo dobrze piłkę wyprowadza. Ale musi bronić! Grać jeden na jeden, spychać napastnika na słabszą nogę, musi myśleć, jak się ustawić. PZPN nie jest odpowiedzialny za to, czy Legia, Lech czy Jagiellonia przegrają w pucharach. Czy ja mam być odpowiedzialny za politykę zakupu piłkarzy jakiegokolwiek klubu? Nie wydaje mi się, żebym przed czymś uciekał. Ale nie jestem taki gapa, bym powiedział, że jak ci przegrali z jakąś drużyną, to PZPN jest winien. Nie jest absolutnie. PZPN chciałby nie wpuszczać bandytów na finał Pucharu Polski, ale gdy przyjdzie grupa bandytów zaproszonych przez klub, który gra i robi burdel – ja jestem za to odpowiedzialny? Czy służba ochroniarska, która bierze miliony? Sędzia Złotek po analizie VAR-u nie dał karnego i to wina PZPN-u. Jakbyśmy mieli takich piłkarzy jakich sędziów, gralibyśmy co roku w Champions League i trzy w Lidze Europy. 

Stanowski: – Nie sądzę.

Boniek: – Jestem przekonany. Jedna w Lidze Mistrzów i to z klucza! 

Stanowski: – Gratuluję samopoczucia, prezesie. 

Iwan: – W ostatnich sezonach sędziowie osiągnęli poziom piłkarzy. 

Boniek: – Idziemy argumentami. Proszę mi pokazać ewidentne błędy sędziego. 

Stanowski: – Ostatnia kolejka nie była udana. Brożek przyjmuje piłkę ręką i strzela gola. Kudła zagrywa piłkę poza polem karnym i nie ma czerwonej kartki. 

Boniek: Zagrywa piłkę głową i piłka mu leci po ręce. Sędzia przeanalizował to po meczu i sam powiedział. 

Stanowski: – Czyli jednak są te błędy. 

Boniek: – A kto powiedział, że nie ma? Jak się mecz zakończył? Drużyna i tak nie miała z tego błędu sędziego żadnej korzyści. 

Stanowski: – Patrzy pan z przerażeniem na poziom polskiej ligi? 

Boniek: – Nasza liga jest dobrze opakowana, natomiast nie robi tego, co ma najważniejsze. Zawsze jest wielki poziom na trybunach, bo im głośniej, tym wydaje nam się, że jesteśmy lepsi w Europie. Nie, my się pokazujemy lepiej w Europie, ale nie ma to nic wspólnego z poziomem piłki. To, co się dzieje na murawie, mnie niepokoi. Klub X, losujemy. 

Stanowski: – Już nie losujcie, wylosowaliście ostatnio. 

Boniek: – Zdarzało się, że jedna kulka się otworzyła. Ostatnio mi opowiadali, że dwa razy Brazylię wylosowano na finałach futsalu. Tam mieli konsternację, a nie my. Weźmy jakąkolwiek drużynę w Polsce. Jaka jest strategia? Mówiliśmy o Brożku – weźmy Wisłę. Chciałbym, by każda miała jakąś strategię. Stawiamy na swoich? Stawiamy na obcokrajowców? 

Stanowski: – Strategia jest taka, że zrobiono Brożkowi pożegnanie, a po trzech miesiącach stwierdzono, że w sumie weźmiemy go z powrotem.

Iwan: – Strategię dyktuje kasa.

Boniek: – Jeżeli Brożek był tej drużynie potrzebny, mógłby przyjść na kurs wyrównawczy UEFA A i uczyć napastników. Co się stanie z tego, że Paweł pogra kilka miesięcy więcej? Według mnie już mógłby być w sztabie. Kto jak kto – to jeden z najlepszych napastników ostatnich dziesięciu lat. O każdej drużynie mógłbym tak mówić. W Danii mieli przez dziesięć lat jeden projekt: gramy tylko młodymi. My takiego projektu nie mamy. 

Stanowski: – Czy autorem takiego projektu nie mógłby być PZPN? Kluby są puszczone samopas, robią, co chcą. 

Boniek: – Mamy określone programy, systemy licencyjne, wszystko jest dobrze. To nie jest tak, że jak od góry ktoś coś powie, to na dole będzie ktoś tak robił. Dlaczego nie zrobimy obligo, by grał jeden młodzieżowiec? Mówicie: jak będzie dobry to będzie grał. Guzik prawda! Jakby nie było przepisu w Pucharze, że musi grać młodzieżowiec, Majecki do dzisiaj by murawy nie obejrzał. Dzięki jednemu meczowi zaczyna być podstawowym bramkarzem. Walukiewicz został sprzedany z Legii za osiem-dziesięć tysięcy do Pogoni. Jeden z najzdolniejszych polskich chłopaków. Tylko żeby mu się w głowie nie przewróciło, Walukiewicz nie słuchaj tego programu! Ja się pytam – jakby był obowiązek, by grał jeden obcokrajowiec, trener miałby w drużynie pięciu. Może Miłosz Szczepański, zamiast w Rakowie, grałby w Legii. Co robi Ekstraklasa? Odstrzeliwuje. I mówi: uwolnijcie nam trzeciego spoza Unii! Dzisiaj możemy uwolnić: grajcie tyloma obcokrajowcami, iloma chcecie! 

Stanowski: – To uwolnijcie. 

Boniek: – Ale obniżymy poziom. Wiesz, dlaczego? Bo żaden polski klub nie kupuje piłkarzy na zasadzie: jeżdżą, patrzą. Siedzą w klubie i menedżerowie im przywożą piłkarzy. To nie jest tak, że kolega Iwan jeździ do Serbii i ogląda piłkarzy.

Stanowski: – Kiedyś jeździli. Jest słynny raport Wisły Kraków, jak przy Mandzukiciu napisano „do dalszej obserwacji”. 

Boniek: – Teraz w 99% klubów przyprowadzają ich menedżerowie. Jak my będziemy mieć możliwość kolejnych piłkarzy spoza UE, nie przyjedzie ani pierwszy, ani drugi wybór. Pierwszy idzie do krajów najbogatszych, do nas przyjeżdża czwarty i piąty wybór. W tym roku powiedzieliśmy: chcecie kolejnego obcokrajowca, to wam damy, ale umówmy się, że gramy jednym młodzieżowcem. 

Stanowski: – Nie przeszło.

Boniek: My się nie możemy w to wtrącać, to ich organizacja, niech tak robią. W Pucharze gra jeden młodzieżowiec. Niech mi ktoś powie, czy ci młodzieżowcy powodują obniżenie poziomu? Bo na razie czasami strzelają bramkę, wygrywają rzuty karne, znakomicie się zachowują. Co możemy wprowadzić, by polepszyć poziom ligi? Mamy system licencji, system oddłużania klubów funkcjonuje. My nie możemy wpływać na to, jak klub zatrudnia trenera.

Stanowski: – I czy w ogóle zatrudnia, bo to też problem. 

Boniek: – Tak jest na całym świecie. Naprawdę myślisz, że w Hiszpanii prezes federacji ma wpływ na politykę Realu czy Barcelony? Trendy powstają w federacji. Ona jest od tego, by pisać plany, egzekwować, nadzorować. Ale ja nie przychodzę na trening i nie mówię: panie trenerze, zamiast slalomu strzały na bramkę. 

Stanowski: – To może problemem jest dostępność do kursów trenerskich i ich ceny? To często podnoszone argumenty. 

Boniek: – Jeden krzykacz ma za sobą tysiąc ludzi. Mamy najtańsze kursy trenerskie w całej Europie.

Stanowski: – Ale też mało zarabiamy. Jako Polacy, po prostu.

Boniek: – Jak ktoś chce zacząć edukację trenerską, musi zacząć UEFA B. Kosztuje 1800 złotych.

Stanowski: – To nie tak mało.

Boniek: – A jak pójdziesz na lekcje angielskiego to nie płacisz?

Stanowski: – No płacę. 

Boniek: A za kartę wędkarską? Też płacisz. Jak zrobimy taniej, będziemy do tego tylko dokładać, poza tym nikt nie przyjdzie. Krzyczą ci, co nie mają co robić. Porozmawiaj z trenerem Smółką czy innym. Oni są absolwentami naszej szkoły trenerów. Jak nie chce się komuś nic robić, najlepiej krzyczeć: a, co tam, robią kurs jakiś. 

Stanowski: – To gdzie są rezerwy? Liga dogorywa…

Boniek: – Nie dogorywa. Ma problemy. Nie ma dopływu bogatych ludzi do piłki. 70% klubów jest zarządzana przez samorządy. Tam, gdzie nie ma właściciela, tam nie ma dobrej organizacji. Gdyby tu nie było ciebie, widziałem już niektóre radia, które poupadały. U nas właścicielem jest miasto. Tam nie ma strategii, planu, ma się po prostu dobrze zamykać. Który bogaty człowiek przyjdzie dziś do piłki? Po co? Po to, żeby uścisnąć na trybunie rękę z szefem kibiców, który jest karkiem i mówi, że jak mu nie dasz pieniędzy na wyjazd to…

Stanowski: – Lista stu najbogatszych osób w Polsce jest pełna ludzi, którzy kiedyś weszli w piłkę, ale nie mają zamiaru wracać. 

Kowalczyk: Część została wyrzucona. Poza tym poziom piłki. 

Boniek: – Piłka daje nazwisko każdemu. 

Stanowski: – Ale jakie nazwisko? Zagranicą bycie prezesem to prestiż, w Polsce problem. 

Boniek: – Bo Stanowski się z ciebie pośmieje. 

Stanowski: – Pozdrawiam wszystkich prezesów.

Boniek: – Musimy mieć poważniejszych dziennikarzy. Jak dzisiaj wprowadzimy młodzieżowca, to za trzy-cztery lata będą efekty. Ale my chcemy wyniki w marcu następnego roku. Ja pierwszy mecz zagrałem w Zawiszy dlatego, że młodzieżowiec musiał zagrać 45 minut na boisku. Będziemy mocniejsi w pucharach, będziemy mogli kupować piłkarzy z zagranicy ile chcemy. Przecież nie ma żadnego limitu na kupowanie. Cierpliwość. Do piłki muszą dopływać większe pieniądze. Żeby tak było, w klubie musi rządzić prezes i właściciel, który nie może być poniżany. Każdy klub musi mieć strategię, a jedyny sposób na zarabianie pieniędzy to stawianie na młodzież. Innej drugi nie ma. Jak kupujemy obcokrajowców, nie kupujmy ich dlatego, że przyszedł menedżer i nam wytłumaczył, że facet nie gra siedem miesięcy w klubie, więc tu będzie gwiazdą.

Kowalczyk: – Większy dopływ kasy powoduje, że zaraz będzie więcej no name’ów z Bałkanów i Słowacji. Dlatego dla mnie przepis z młodzieżowcem jest idealny, bo mamy jednego obcokrajowca mniej na boisku.

Białek: – To może zepsuć po pierwsze rynek, po drugie piłkarzy. Wyobrażam sobie, że taka Legia będzie chciała mieć pięciu dobrych młodzieżowców, żeby mieć z czego wybierać, Lech też będzie tym zainteresowany. Będziemy mieli pulę ośmiu topowych młodzieżowców, o których się kluby będą zabijać. Będą proponować im nierynkowe stawki za transfery, po drugie – zawyżone pensje. 

Boniek: – Musimy ich samych szkolić. Zrobiliśmy przepis, że w wieku 15 lat możesz mieć podpisany kontrakt i nikt cię nie może wziąć. U nas jest tak: ktoś coś powie i wszyscy widzą problemy. Zróbmy tak i zobaczymy za cztery lata, ilu mamy dobrych młodzieżowców i jaki mamy dopływ do reprezentacji. Jak dajemy po pół miliona obcokrajowcom, którzy nie są ani zdrowi, ani nie potrafią grać w piłkę, to co się stanie, gdy młodzieżowiec dostanie 80 tysięcy? Jak ma dobrą głowę, to za pięć lat może zarabiać 8 milionów. Jak ma zrypaną głowę, po roku nie będzie z niego piłkarza. W polepszaniu młodzieżowca we Włoszech udział biorą wszyscy – klub, dziennikarze, społeczeństwo. Zawodnik zaczyna grać, po pół roku jest grzeczniejszy, ułożony, lepiej wygląda fizyczne. U nas nie ma tak, że media biorą w tych udział. Robimy z nich gwiazdy, zanim piłkę kopnęli. 

Stanowski: – Strasznie dużo odpowiedzialności na media. 

Boniek: – Media to jest czwarta siła. I muszą wiedzieć, że mają odpowiedzialność. 

Stanowski: – Ale nie kluczową. 

Boniek: – Nikt nie chce kluczowej. Zawodnik we Włoszech jak zacznie grać, to musi umieć się wypowiadać, jakoś wyglądać, dbać o siebie. U nas ma 18 lat, jest utalentowany, za dwa lata jest tak samo chudy jak był. Nie było procesu, że idzie na siłownię, nabiera siły. Weź drużynę angielską i zobacz, ilu jest młodzieżowców. I porównaj to do Polski? W Anglii jest więcej młodzieżowców niż w Polsce. My wolimy iść na łatwiznę, wziąć jakiegokolwiek piłkarza z kartą na ręku, który ma 27 lat. Wojtek, jaki to jest piłkarz?

Kowalczyk: – Idealny na naszą Ekstraklasę. 

Boniek: – Weźmie pieniądze i my myślimy, że coś zrobi? Nic. Siła narodu i piłki jest w młodzieży. 

Stanowski: – Mam koncepcję, że nasza piłka jest na takim etapie w ekosystemie, że możemy funkcjonować tylko jako dostarczyciel talentów.

Boniek: Możemy produkować tylko na eksport, bo nie jesteśmy w stanie nikogo zatrzymać. Prosty przykład – dziś ktoś przyjedzie do Legii po zawodnika i w związku z tym, że nie gramy w Lidze Mistrzów, zawodnik jest na starcie 70% tańszy. Dlaczego kluby sprzedają piłkarzy? Bo grają w kadrze, w młodzieżówkach. Gdzie ich zobaczyli? Tylko tam. Współpracujemy z klubami. Chcielibyśmy szkolić nie tylko na eksport, ale by oni grali. Jak ktoś ma jechać na Zachód i być gwiazdą, skoro nie są gwiazdą Ekstraklasy? Przecież to jest proste – jak chcesz być gwiazdą na Zachodzie, najpierw musisz być gwiazdą tutaj. 

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...