Jeżeli w ostatnim czasie mamy jakieś historie z Polakami w Serie A, przeważnie ich wydźwięk jest jednoznacznie pozytywny. Jednym z niewielu wyjątków w tym sezonie zdaje się być Dawid Kownacki, który obniżył loty i zdaniem niektórych zwyczajnie zatrzymał się w rozwoju. Niepokojących sygnałów otrzymujemy coraz więcej.
“Kownaś” miał obiecujące wejście w Sampdorii. Już w debiucie pokonał bramkarza Foggii Calcio w Pucharze Włoch. W Serie A pierwszego gola strzelił w trzecim występie, a w czwartym poszedł za ciosem (gol z Interem). Minut dostawał niewiele, ale swoją szansę często wykorzystywał do maksimum. Pod koniec sezonu jego akcje wzrosły na tyle, że przestał być częścią rotacji i na stałe wskoczył do składu. W siedmiu ostatnich kolejkach grał zawsze, pięć razy w wyjściowym składzie, trzykrotnie od deski do deski. Trafiał w tym czasie do siatki Cagliari i SPAL. W dużej mierze dzięki tej końcówce pojechał na mundial w Rosji, gdzie wystąpił przeciwko Senegalowi i Kolumbii.
Ogółem jego pierwszy sezon na włoskiej ziemi wypadł obiecująco jak na 20-latka przychodzącego z Polski. We włoskiej ekstraklasie w 22 spotkaniach (810 minut) zdobył pięć bramek i zaliczył dwie asysty. Do tego trzy gole i asysta w dwóch meczach Pucharu Włoch.
Oczekiwano, że w swoim drugim roku w Genui Kownacki jeszcze podkręci tempo. Tymczasem dzieje się dokładnie na odwrót i na razie Polak daje mniej niż wcześniej, mimo że rywali do gry ma tyle samo (za odchodzącego Duvana Zapatę przyszedł Gregoire Defrel). Co prawda wystąpił w dziewięciu ligowych meczach na 11 możliwych, ale zawsze wchodził z ławki, przeważnie na mniej niż kwadrans. Jedyny plus za ten okres to wywalczony rzut karny z Frosinone, który sam zamienił na gola. Było to ustalenie wyniku na 5:0, więc z punktu widzenia zespołu nie miało większego znaczenia.
Znacznie mocniej Sampdoria odczuła to, gdy Kownacki zawiódł. W 6. kolejce w doliczonym czasie podszedł do jedenastki i niestety gol nie padł. “Sampa” zamiast wygrać 1:0, tylko zremisowała. Mógł zyskać w oczach trenera, zamiast tego dodatkowo stracił. Na dziś nie ma on szans na wygranie rywalizacji z Fabio Quagliarellą i Defrelem. Wypożyczony z Romy Francuz z pięcioma bramkami jest najlepszym strzelcem drużyny, a 35-letni Quagliarella prezentuje najwyższą jakość (cztery gole, pięć asyst). “Kownasiowi” zostają epizody, w których przestał dawać argumenty, by móc liczyć na coś więcej.
Trochę inaczej do tematu podchodzi Norbert Bandurski z “Przeglądu Sportowego”, ekspert od piłki włoskiej. – Ten sezon Kownackiego wbrew pozorom nie jest aż taki zły, różnicą jest przede wszystkim karny z Cagliari. W ubiegłym sezonie strzelał w Serie A średnio co 162 minuty, w tym rozegrał dopiero 115. Gdyby wykorzystał karnego, miałby w tym czasie dwa strzelone gole. Niezła średnia. Problem rzeczywiście polega na tym, że gra zbyt mało. Po odejściu Zapaty miało być o to łatwiej, zwłaszcza, że za Kolumbijczyka przyszedł Defrel, który strasznie zawodził w Romie. W silnym zespole przez cały sezon strzelił tylko jednego gola i to w doliczonym czasie meczu z Benevento, gdy koledzy się nad nim zlitowali i namówili do wykonywania karnego przy stanie 4:2. A obecny sezon zaczął znakomicie, dał Sampdorii zwycięstwo nad Napoli, więc gra kosztem Kownackiego. Bardziej niż mniejszą liczbą goli Kownackiego jestem zaskoczony siłą jego kolegów z ataku – mówi.
Mimo wszystko problem dostrzegają i trener Marco Giampaolo, i włoskie media. – Piłkarze mają lepsze i gorsze okresy. Dawid zmarnował karnego z Cagliari i chyba trochę źle to na niego wpłynęło. Z Milanem liczyłem, że da nam więcej. Mentalnie nie jest w idealnym stanie, ale z naszym wsparciem wróci do dawnej dyspozycji – stwierdził ostatnio Giampaolo. Podkreślił przy tym, że Kownacki zachowuje pokorę, cały czas solidnie trenuje i twardo stąpa po ziemi, co może być sygnałem, że nadal ma u niego spory kredyt zaufania. Nie jest on jednak nieograniczony.
– Akurat te słowa Giampaolo mnie zdziwiły. Kownacki zawsze wydawał się silny psychicznie, można było sądzić, że to jeden z jego największych atutów. Nie bez powodu jest kapitanem polskiej młodzieżówki i podszedł do karnego z Cagliari, choć był najmłodszym piłkarzem w tym meczu – biorąc pod uwagę oba zespoły. Na pewno nie pomaga mu też sytuacja w kadrze i kolejne rozczarowania z nią związane. Ale jeśli Kownacki rzeczywiście jest tak silny psychicznie, jak się wydawał, to jest to odpowiednia chwila, by to udowodnić – komentuje Bandurski.
Mniej dyplomatycznie od trenera do tematu podchodzą dziennikarze “Il Secolo XIX”, którzy wieszczą Polakowi wypożyczenie w najbliższym okienku. “W ciągu trzech miesięcy ze wschodzącej gwiazdy, która partnerowała Lewandowskiemu na MŚ, zmienił się w rozleniwionego rezerwowego Sampdorii. Kibice zastanawiają się, co się stało z wielkim talentem, który rok temu przyszedł do klubu i na boisku był bardzo groźny. W klubie zachowują spokój, ale trudno zakładać, żeby Kownacki nagle zaczął grać więcej, dlatego zimowe wypożyczenie może okazać się konieczne do odnalezienia samego siebie” – czytamy.
Zdaniem Bandurskiego odejście Polaka nawet przy zachowaniu obecnego stanu rzeczy nie byłoby takie oczywiste. – Myślę, że niełatwo będzie o wypożyczenie, jeśli Sampdoria nie sprowadzi kogoś innego. Ale jeśli sprowadzi, to Kownackiemu może być trudno wrócić. W każdym razie klub ma czterech napastników, w taktyce Giampaolo na boisku przebywa jednocześnie dwóch, a niekiedy nawet trzech z nich. Czwarty napastnik jest więc potrzebny. Żeby zostać wypożyczonym, musiałby się na to uprzeć Polak, bo klubowi raczej nie będzie na tym zależało, on go w mniejszym lub większym wymiarze potrzebuje. Serie B czy Serie A? Zdecydowanie Serie A, przecież już udowodnił, że potrafi strzelać gole silnym zespołom. Myślę, że we Frosinone czy Empoli mógłby mieć duże szanse na grę w wyjściowym składzie, a nawet w Cagliari grałby sporo, bo nie mają tam żadnego przyzwoitego konkurenta dla Leonardo Pavolettiego – analizuje nasz rozmówca.
Jak wspominaliśmy, nie najwyższą formę wychowanka GKP Gorzów Wielkopolski widzieliśmy również w jesiennych meczach kadry U-21. W tym przypadku liczby są mylące. Gole w każdym meczu mogą sugerować, że wszystko jest w porządku, ale trzy przypadki na cztery to rzuty karne, a jakość samej gry często pozostawiała sporo do życzenia.
Ze względu na wiek Kownacki jeszcze dość długo może być traktowany jako przyszłościowa inwestycja, z której ciężko będzie zrezygnować. Nie zmienia to faktu, że robiąc dobre pierwsze wrażenie nie poszedł za ciosem i roztrwonił kapitał, który wcześniej uzyskał. Niejako wrócił do punktu wyjścia, musi od nowa udowadniać swoją wartość. Być może najzwyczajniej w świecie start w Serie A miał lepszy niż powinien, nadmiernie rozbudził oczekiwania i wrzucono go później na zbyt głęboką wodę. Sami jesteśmy ciekawi, jak jest w rzeczywistości. Poczekajmy kilka miesięcy i dostaniemy odpowiedź.
W każdym razie – nawet jeśli Jerzy Brzęczek zaraz po zastąpieniu Adama Nawałki myślał o powoływaniu Kownackiego, na dłuższy czas może porzucić ten pomysł.
Fot. newspix.pl