Reklama

Czy to już koniec Kamila Syprzaka w Barcelonie?

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

05 listopada 2018, 13:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Gdy w 2015 roku Kamil Syprzak podpisał kontrakt z ze słynną Barceloną, wydawało się, że Polaka czeka wielka handballowa kariera. Podglądać na treningach znakomitych Cedrica Sorhaindo i Jespera Noddesbo, a potem zostać ich następcą na kole na lata – taki był plan płocczanina, kiedy wyjeżdżał do Hiszpanii. Na ponad pół roku przed wygaśnięciem jego umowy z Dumą Katalonii z całym przekonaniem możemy stwierdzić, że nie udało się go zrealizować.  Co więcej – wiele wskazuje na to, że 30 czerwca 2019 roku „Sypa” pożegna się z utytułowanym klubem…

Czy to już koniec Kamila Syprzaka w Barcelonie?

W grudniu 2017 roku napisałem na Weszło tekst pt. „Chłopak z Płocka, który stał się ważną częścią Barcelony”. Zaznaczyłem w nim, że Kamil nie jest w katalońskim klubie gwiazdą pierwszej wielkości, tylko jednym z istotnych zawodników, na których można liczyć. Cóż, jedenaście miesięcy w zawodowym sporcie to czasem bardzo wiele i Syprzak boleśnie się o tym przekonał. Tamte słowa nie są już bowiem aktualne – Polak stał się w tym sezonie w hiszpańskim klubie tylko rezerwowym, rzadko kiedy dostającym szanse w najważniejszych meczach Ligi Mistrzów. Dlaczego jego pozycja uległa zdecydowanemu osłabieniu? Mówi Wojciech Nowiński, przed laty trener Kamila i telewizyjny ekspert:

– Barcelona sprowadziła latem świetnego francuskiego kołowego Ludovica Fabregasa. Chłopak wspaniale wszedł do drużyny, co w połączeniu z gorszą formą Syprzaka i faktem, że Hiszpanie mają ciągle na obrocie doświadczonego Sorhaindo, sprawiło, że Kamil przestał grać. 95% trenerów mając do dyspozycji tę trójkę postawiłoby na dwóch znakomitych Francuzów, taka jest niestety prawda.

Zdaniem Nowińskiego, Syprzak powinien już myśleć o tym, jaki klub wybrać latem 2019 roku.

– Nie wiadomo, czy Barcelona będzie chciała z nim przedłużyć umowę. A jeśli nawet, to czy gra jest warta świeczki? Bycie trzecim obrotowym to słaba opcja dla Kamila, dlatego myślę, że transfer by mu dobrze zrobił.

Reklama

Warto dodać, że umowa Sorhaindo z katalońskim klubem wygasa dopiero po sezonie 2019/20, a wspomniany Fabregas dopiero co dołączył do zespołu, więc Polak nie ma co liczyć na to, że któryś z nich nagle opuści Barcę. Oczywiście nie wykluczamy, że Barcelona mimo to przedstawi mu nową ofertę (choć szanse na to są małe), ale naszym zdaniem, podobnie jak Nowińskiego, Syprzak nie powinien jej przyjmować. Mimo tego, że uwielbia miasto i dobrze zarabia, musi pamiętać o jednym: dla niego najważniejsze powinno być granie, a szanse na to, że w najbliższych miesiącach podniesie się na dłużej z ławki, są mizerne. 

W rozważaniach na temat przyszłości „Sypy” wypowiada się była reprezentantka Polski Iwona Niedźwiedź:

– Uważam, że Kamil powinien w styczniu… wrócić do Wisły Płock. Wiadomo, że to nie jest topowy europejski klub, ale miałby w nim niemal zagwarantowaną grę przez 60 minut w każdym spotkaniu, a teraz tego właśnie mu moim zdaniem potrzeba. Po pół roku takiego wypożyczenia mógłby odzyskać meczowy rytm, a potem poszukać kolejnego pracodawcy za granicą.

Sugestia Niedźwiedź jest całkiem ciekawa – Płock to miasto, w którym Kamil się wychował, prezesem klubu jest jego dobry kolega Adam Wiśniewski, a trener Xavier Sabate na pewno nie pogardziłby takim wzmocnieniem. Nie jesteśmy jednak przekonani, że „Sypa” grałby od dechy do dechy w każdym meczu Wisły – jednak pozycja Renato Sulicia w klubie jest dość mocna. No ale wiadomo, że i tak występowałby w naftowym zespole dużo więcej niż w Barcelonie…

To oczywiście jednak tylko teoretyczne rozważania, najważniejsze jest inne pytanie: w jakim klubie Kamil mógłby zakotwiczyć na lata? Niestety, opcji nie ma zbyt wiele, bo zdecydowana większość zespołów ze światowej czołówki ma mocno obsadzoną pozycję kołowego. Nie potrzebują więc Syprzaka, tym bardziej, że nasz zawodnik gra głównie w ataku – obrona nigdy nie była jego mocną stroną. Niedźwiedź:

– Gdy masz do wyboru obrotowych podobnej klasy i jeden z nich jest wszechstronny, a drugi świetnie radzi sobie tylko w ofensywie, to zawsze postawisz na tego pierwszego.

Reklama

Jak widać, sytuacja Syprzaka nie jest godna pozazdroszczenia. A przecież, kiedy Kamil przychodził do Barcelony, wydawało się, że świat wielkiej piłki ręcznej stoi przed nim otworem i kwestią niedługiego czasu jest, gdy zostanie jednym z trójki najlepszych obrotowych globu. Nic takiego się jednak nie stało. Owszem, „Sypa” to wciąż uznana firma, ale nikt już nie wymienia go jednym tchem z najlepszymi obrotowymi. Wojciech Nowiński:

– W najmocniejszych klubach świata trzeba cały czas udowadniać, że jest się godnym reprezentowania ich barw. Tymczasem kiedy patrzymy na sporo występów Kamila w tym a przede wszystkim w poprzednim sezonie, to szału, niestety, nie ma. Podobnie zresztą jak w reprezentacji. Syprzak miał w niej być liderem na lata, a nic takiego się nie wydarzyło…

KAMIL GAPIŃSKI

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Jakub Radomski
0
Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Komentarze

0 komentarzy

Loading...