Chyba wszyscy zgodzą się z tym, że najfajniejsze w Pucharze Polski są niespodzianki. W pierwszej rundzie, gdy do gry wkroczyły zespoły ekstraklasowe, przekonaliśmy się o tym kilkukrotnie, kiedy Zagłębie Lubin wyłapało bęcki w Morągu, Korona w Sandomierzu, a Zagłębie Sosnowiec – w Grudziądzu. W 1/16 nastawiamy się na kolejne zaskoczenia, więc na kilka spotkań wybierzemy się osobiście, dzięki czemu niedługo kilka reportaży na naszych łamach znajdziecie. Nim jednak rozpoczną się spotkania, warto byłoby je zapowiedzieć, na co zapraszamy!
*
Totolotek oferuje kod bonusowy za rejestrację dla nowych graczy!
Czy Arka zlekceważy Huragan?
– Jeszcze przed meczem miałem wrażenie, że Zagłębie nas lekceważy. Wiadomo było, że trener Lewandowski da odpocząć kilku kluczowym piłkarzom, ale patrzę na skład, a tam raptem czterech na rezerwie. Oho, na pewniaka przyjechali! Pierwsze 20-25 minut to pełna kontrola i może jeszcze dodatkowo utwierdzili się w przekonaniu, że wszystko musi pójść dobrze. Kibice po meczu też mówili, że tylko modlili się o nasze przetrwanie w tym okresie. I chyba tym bardziej goście byli potem zaskoczeni, gdy zaczęliśmy strzelać – przyznawał nam po meczu z Zagłębiem Lubin Paweł Gawlik, zawodnik Huraganu Morąg. Drużyny, która – obok Wisły Sandomierz – sprawiła jedną z dwóch największych sensacji w pierwszej rundzie Pucharu Polski, bo mimo wszystko odpadnięcie po karnych Zagłębia Sosnowiec w Grudziądzu to chyba jednak tylko niespodzianka. Co więcej, w Morągu doszło do sensacja wielkiego kalibru. Oto trzecioligowiec, półzawodowy klub, trenujący popołudniami, gdy zawodnicy skończą pracę, z trenerem łączącym pracę z klubie z prowadzeniem lekcji wychowania fizycznego, pokonał drużynę ekstraklasową, grającą trzy klasy wyżej.
Kolejna sensacja w Morągu? Totolotek za zwycięstwo Huraganu płaci aż 12,50!
Dla Zagłębia porażka z Huraganem była katastrofą, zwieńczoną zamieszaniem w klubie, po którym po kieszeni dostali zawodnicy i sztab szkoleniowy. – Nie może dochodzić do tego rodzaju wpadek w klubie, który ma tak potężnego sponsora. To będą najbardziej dotkliwe kary w historii klubu – zapowiadał nam prezes Miedziowych, Mateusz Dróżdż. Od tego momentu rozpoczął się powolny zjazd zarówno całego Zagłębia (wyniki w lidze: 0:2, 1:3, 3:3, 0:2), jak i Mariusza Lewandowskiego, który wczoraj pożegnał się z posadą.
Wiadomo, sam Dróżdż przyznawał, że dotkliwe kary są eskalacją wydarzeń z kilku tygodni poprzedzających mecz pucharowy, ale porażka z Huraganem okazała się momentem zapalnym. I pomyśleć, że takie zamieszanie wywołał trzecioligowiec, jak mogło się wydawać, niezdolny do tak wielkich rzeczy. Bo, jakkolwiek spojrzeć, pokonanie ekstraklasowego klubu wielką rzeczą jest i basta. Nagrodą kolejny mecz w Pucharze Polski, znów z klubem najwyższej ligi. Czyli w skrócie – nagrodą kolejne święto.
Zadaniem Arki wydaje się tak naprawdę podejście do tego meczu na poważnie. Bo wiadomo, jak to jest – nierzadko zdarza się, że rywal zlekceważy, ambicja przeważy i dojdzie do sensacji, tak jak mniej więcej miesiąc temu w Morągu. W innym przypadku, przy pełnej koncentracji, być może doprawionej chęcią wyżycia się po derbach, nie widzimy innej opcji niż wysoka wygrana przyjezdnych.
Czy Lechowi nie zawieje wiatr?
Choć Ivan Djurdjević na konferencji prasowej po meczu z Pogonią Szczecin wspominał o grze pod wiatr, przez który jego zawodnicy mieli problem z wybijaniem piłki, jesteśmy przekonani, że niekorzystne warunki atmosferyczne są dziś najmniejszym problemem Kolejorza. Co innego linia obrony, niezależnie czy Lech gra trójką czy czwórką z tyłu, brak lidera, bo wydaje się, że pozycja Łukasza Trałki trochę się zmieniła, a przykładowo taki Pedro Tiba dopiero dorasta do tej roli i wiele, wiele innych. Pozytywem, wiadomo, jest słabość ligi, bo obecna sytuacja w tabeli – trzy punkty straty do Legii, pięć do liderującej Lechii – na pierwszy rzut oka nie wydaje się zła, ale po głębszej analizie – jest bardzo, ale to bardzo myląca.
Kolejorz w Częstochowie nie będzie miał łatwej przeprawy. W Totolotku kurs na awans Rakowa wynosi 4,00
Po meczu z Pogonią kibice Lecha obrzucili swoich piłkarzy pieczywem. Jakie nastroje będą panowały w klatce kibiców gości, gdy Trałka i ferajna podejdą pod sektor po zakończeniu meczu w Częstochowie? Nietrudno sobie wyobrazić, że w razie kolejnej pucharowej kompromitacji, bo – choć Raków jest liderem pierwszej ligi – każda porażka z niżej notowanym rywalem będzie dla kibiców ciosem, nastroje zrobią się jeszcze bardziej napięte. A nie damy sobie ręki uciąć, że kompromitacji nie będzie. Mamy w pamięci pierwszą rundę Pucharu Polski i bój Kolejorza z ŁKS-em, gdzie goście męczyli się niemiłosiernie i gdzie prawie doszło do rzutów karnych.
Dodatkowo, Raków jest rozpędzony. Raków jest w formie, Raków pierwszy i ostatni raz w tym sezonie przegrał 3 sierpnia. Pewnie prowadzi w lidze, nie przegrał czternastu spotkań z rzędu. Trudno, żeby w takiej sytuacji przestraszył się Kolejorza.
Czy sen Bytovii będzie trwał dalej?
Rodzina zamiast korporacji. W Bytovii latem zmieniło się wiele, gdy lokalny patriotyzm przegrał z frustracją, a Drutex przestał sponsorować klub z Pomorza. O zakończeniu tej współpracy mówiło się tak naprawdę od dawna, ale – mimo wszystko – decyzja Leszka Gierszewskiego zaskoczyła wszystkich na tyle, że poważnie rozważano reset. Start od zera, lub – w najlepszym razie – od czwartej ligi. Drutex mia już po prostu dość. Zdał sobie sprawę, że osiągnięto maksimum. W małej miejscowości zrobiono sporą piłkę, ale możliwości infrastrukturalnych, by grać w Ekstraklasie, nie było. W firmie doszli do wniosku, że miasto nie nadąża za sukcesami klubu, co otwarcie przyznał nam prezes klubu, Janusz Wiczkowski. Generalnie, sukcesy sportowe wyprzedzały potrzeby infrastrukturalne, czego pokłosiem był nadzór infrastrukturalny, otrzymywany co sezon, od momentu, w którym Bytovia wywalczyła awans do trzeciej ligi.
Wielotygodniowa batalia o przyszłość klubu zakończyła się jednak sukcesem, radości nie krył Janusz Wiczkowski. – Jeżeli będzie jeszcze większa wola miasta – bo przedsiębiorcy stanęli na wysokości zadania – to powinniśmy jeszcze przez kilka lat spróbować powalczyć o pozostanie w pierwszej lidze. Bo to jest fajne zarówno dla miasta, jak i dla młodzieży, która się tutaj szkoli. W szkółce mamy ponad 200 dzieci. Zauważyłem po awansie do pierwszej ligi, że przychodzą do nas tak tłumnie, ponieważ gramy na tak wysokim poziomie. Jeżeli byłaby czwarta liga, nie byłoby takiego zainteresowania. Już to przerabialiśmy. I chociażby z tego powodu, żeby brać dzieci pod parasol – żeby nie brały narkotyków, nie siedziały cały czas w domu, przed komputerem – musimy utrzymać ten klub. Myślę, że dotrze to do radnych, burmistrza. Zresztą, piłka nożna jest nośnym tematem. Zawsze i wszędzie. Patrząc z pozycji promocyjnej regionu i miasta warto walczyć, by Bytovia grała jak najwyżej.
Mecz w Bytowie nie musi być jednostronny. Totolotek za awans Bytovii płaci 2,25, za awans Śląska – 1,55
Ostatecznie Bytovię udało się utrzymać na poziomie pierwszej ligi. Mało tego, wbrew wszelkim przeciwnościom losu, drużyna – zamiast bić się o utrzymanie – rozgościła się na początku sezonu w czubie tabeli. Ostatnio co prawda mocno wyhamowała (siedem spotkań bez zwycięstwa), ale na razie dzielnie trzyma się w środku stawki.
Mamy wrażenie, że pucharowy mecz ze Śląskiem Wrocław jest dla klubu swego rodzaju nagrodą. Za udaną walkę o pierwszoligowy byt, za wszystkie nieprzespane noce. Wiadomo, Bytovia nie raz i nie dwa rywalizowała z klubami Ekstraklasy w krajowym pucharze, ale nie bez szyldu Druteksu. Wrocławianie są opromienieni rozbiciem Miedzi, bytowianie dołują, ale wiadomo – ha! – że puchar rządzi się swoimi prawami. Przynajmniej taką mamy nadzieję, bo nie ukrywamy – nastawiamy się na ciekawe widowisko, w którym Śląsk nie załaduje od razu kilku bramek, zabijając mecz. Z drugiej strony, jeżeli wrocławianie nie wygrają, to taki wynik trzeba będzie zaliczyć do grona niespodzianek.
Czy GieKSa zrobi coś wbrew logice?
Kiedy wydaje się, że GKS Katowice dobija do ściany, on tę ścianę spektakularnie rozbija głową. Z trudem bo z trudem, ale przyjęliśmy do wiadomości słaby początek sezonu katowiczan. Wiadomo, gdzie jak gdzie, ale u nich oczekiwania rozmijają się zaskakująco często. Katowiczanie kadrę mają solidną, ściągnęli chociażby Woźniaka i Wawrzyniaka, no ale właśnie – cały czas zawodzą i aktualnie zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Arkadiusz Woźniak po meczu z Wartą Poznań (GieKSa spektakularnie przerżnęła niedawno po 0:2 zarówno z Garbarnią, jak i Wartą) stwierdził przed kamerami Polsatu Sport, że trzeba wyjść z czarnej dupy i zapierdalać. Na pomeczowej konferencji Dariusz Dudek wyglądał na przybitego, Niby nie chciał rozwijać wątku, ale zdążył powiedzieć, że drużynie przydałby się porządnie przepracowany okres przygotowawczy, bo przygotowanie fizyczne jest podstawą w pierwszej lidze. Winę bierze na siebie, przez kilka kontuzji wcale nie ma swobody przy dobieraniu składu (przypomnijmy – latem przeprowadzono osiemnaście transferów), a granie co trzy dni sprawia, że nie ma czasu na sensowną pracę na treningach.
Jagiellonia wyraźnym faworytem meczu w Katowicach. Kurs na zwycięstwo ekipy trenera Mamrota w Totolotku wynosi 1,75
Jakkolwiek spojrzeć, szokiem jest to, jak klub z takimi możliwościami mógł znaleźć się w takim bagnie. Za chwilę dojdzie do tego, że na stadionie zabraknie kibiców, bo w drużynę wierzy coraz mniej osób. Teraz przyjeżdża Jaga, pewnie przyciągnie niektórych fanów, ale tak czy siak mówimy o stąpaniu po cienkim lodzie. W GKS-ie nie funkcjonuje nic, więc siłą rzeczy trudno skupić się na Pucharze Polski, gdy w lidze trzeba po prostu walczyć o pierwszoligowy byt.
Czyli co – zgodnie z naszą piłkarską logiką, pierwszoligowiec awansuje dalej?
Czy Piast zrewanżuje się Legii?
Jedyne starcie dwóch drużyn z Ekstraklasy w 1/16. Piast-Legia, czyli rewanż za początek sezonu, kiedy Legioniście wygrali w Gliwicach 3:1. Dla Piasta tamta porażka była o tyle bolesna, że przerwała wypracowaną na początku sezonu serię – trzy kolejki, trzy zwycięstwa. W kontekście meczu pucharowego mówimy jednak o starciu drużyn, które radzą sobie w lidze bardzo podobnie. Piast ma 22 punkty, Legia – tylko oczko więcej. Spotkanie ma swoją stawkę, to jasne, odpadnięcie na tak wczesnym etapie byłoby dla Legii rzeczą bardzo złą, ale właśnie – w 1/16 naszą uwagę przykuwają bardziej pikantne historyjki niż starcie spotkania ekstraklasowych drużyn. Oczywiście, mamy nadzieję, że obejrzymy jeden z najciekawszych meczów na tym etapie (tak nakazywałaby logika), ale na smaczki liczymy na innych stadionach.
Piast weźmie rewanż za ligową porażkę z Legią? Kurs na zwycięstwo gospodarzy w Totolotku wynosi 3,05
Na pewno warto zwrócić uwagę na Radosława Majeckiego. Młodego bramkarza, który ma dziś zadebiutować w pierwszej drużynie Legii. Dużo mówi się o jego talencie, więc jeżeli ma zacząć odgrywać jakąkolwiek rolę w pierwszej drużynie, to chyba przyszedł na to idealny moment. Właśnie teraz, kiedy Radosław Cierzniak jest kontuzjowany, a Arkadiusz Malarz znajduje się pod formą, bo niemal połowa strzałów oddawanych na jego bramkę wpada do siatki.
Czy w Sandomierzu kroi się kolejne święto?
Podobna sytuacja do Huraganu Morąg, bo wyeliminowanie Korony Kielce było dla trzecioligowej Wisły Sandomierz rzeczą wielką. Rzeczą, za którą Wisłę nie nagrodzono jednak starciem z zespołem z Ekstraklasy, lecz możliwością rywalizacji z pierwszoligowym Podbeskidziem. Generalnie, mecz z Koroną stał pod znakiem zamieszek. Tak jak opisywaliśmy na gorąco – do pierwszego zgrzytu doszło już w 1. minucie meczu, gdy jeden z porządkowych próbował… odebrać megafon kieleckiemu zapiewajle, który szalał na bieżni okalającej murawę. Interweniować musiało dwóch dżentelmenów w białych kaskach, ale megafon ostatecznie pozostał u swojego właściciela.
Wisła Sandomierz spróbuje wyeliminować kolejnego wyżej rozstawionego rywala. Jej awans Totolotek wycenia na 4,10
Podobnie rzecz miała się z zabezpieczeniem trybuny zajmowanej przej kibiców Wisły, ale prawdziwa awantura zaczęła się jednak „dopiero” około 50. minuty spotkania, gdy koroniarze podpalili skrojoną wcześniej wiślakom flagę. Dla podkręcenia atmosfery odpalili też kilka rac i petard hukowych, które poleciały na boisko. Wtedy do boju postanowili ruszyć też kibole Wisły, którzy rozpoczęli szturm murawy. Doczekaliśmy się odpowiedzi Korony, ale do bezpośredniego starcia na szczęście nie doszło.
Działo się, ale tamten przede wszystkim mecz udowodnił nam, że mniejszy futbol pod żadnym względem nie odstawał od większego. Stąd jesteśmy ciekawi, jak będzie wyglądało drugie podejście do rywalizacji ze znacznie silniejszym rywalem. I to zarówno w Sandomierzu, jak i w Morągu.
Czy w innych spotkaniach zdarzy się coś ciekawego?
Jesteśmy przekonani, że tak. Trzecioligowa Legionovia – po odprawieniu tyskiego GKS-u – zmierzy się z Górnikiem Zabrze, grająca na tym samym szczeblu Polonia Środa Wielkopolska podejmie Odrę Opole. Na Polonię warto rzucić okiem, bo w Środzie Wielkopolskiej kroi się ciekawy projekt, w klubie pojawiają się coraz większe pieniądze, celem na kilka najbliższych lat jest awans na poziom centralny. Klub prowadzi Krzysztof Kapuściński, który doprowadził Błękitnych Stargard do półfinału Pucharu Polski. Z ciekawszych starć mamy jeszcze derby Małopolski – Termalika-Cracovia.
Pełen terminarz wtorkowych i środkowych spotkań:
30 października:
Bytovia – Śląsk 15:00
Huragan – Arka 13:00
Pogoń Siedlce – Chrobry 18:30
Piast – Legia 20:30
Raków – Lech 17:45
31 października:
GieKSa – Jagiellonia 20:30
Bełchatów – Miedź 18:30
Termalika – Cracovia 15:30
Sandomierz – Podbeskidzie 13:00
Puławy – Rozwój 18:00
Legionovia – Górnik 13:00
Polonia Środa – Odra 13:00
Olimpia – Wisła Płock 18:00
Kursy na wszystkie mecze Pucharu Polski znajdziecie na stronie Totolotka.
Fot. Newspix.pl