O wiele rzeczy można mieć pretensje do Jerzego Brzęczka po drugim spotkaniu z kadrą. Trudno zrozumieć wystawianie niegrającego w klubie Recy albo przykrywanego czapką nawet w ekstraklasie Szymańskiego, wyjście po raz drugi w zestawieniu 4-3-1-2, które ewidentnie pasuje nam słabo, co było widać już w starciu z Portugalią. Jednak czy burza po fakcie, że selekcjoner zostawił na ławce Piątka w starciu z Włochami, jest uzasadniona? No, tutaj już mamy pewne wątpliwości.
Liga Narodów to całkiem ciekawie opakowane rozgrywki, natomiast warto pamiętać, że to wciąż mecze towarzyskie. Okej, dodano tam stawkę, ograniczono liczbę zmian w trakcie 90 minut, ale mimo wszystko ten format nadal może i powinien służyć szkoleniowcom za testy. Fajnie byłoby dostać się z LN do Euro 2020, jednak po pierwsze liczba wejściówek jest tam skrajnia ograniczona, po drugie trudno było się łudzić, że uda nam się załapać na bilet grając w Dywizji A. Jesteśmy na nią za krótcy i tak naprawdę Brzęczek dostał trudniejsze pole do eksperymentów niż Nawałka. Poprzedni selekcjoner mógł sobie sprawdzać różne warianty ze Słowacją, Irlandią, Norwegią, Mołdawią, Szkocją, trzecim garniturem Niemiec i Litwą. Brzęczek od razu dostał mocnych rywali, ale wciąż eksperymentować musiał, bo potem czasu nie będzie miał w nadmiarze. I zrobił to, sprawdzając w ofensywie właściwie wszystkie warianty.
Pierwszy mecz z Włochami. Ściśle za atak odpowiada duet Zieliński-Lewandowski.
Spotkanie z Irlandią. Z przodu widzimy Milika z Piątkiem.
Starcie z Portugalią. W ataku biega Lewandowski z Piątkiem.
Drugi mecz z Wlochami. Dwóch napastników stanowi duet Lewandowskiego z Milikiem.
I tak właściwie co mógł Brzęczek sprawdzić przez te cztery mecze, to sprawdził. Można się jeszcze upierać, że brakuje na przykład opcji Zieliński-Piątek, ale bądźmy poważni, nie ma takiej opcji – poza tfu, tfu kontuzją albo kartkami – by Lewandowski oglądał mecze reprezentacji z ławki. Jeśli więc odrzucimy sci-fi, to Brzęczek zobaczył wszystko. Lewandowskiego współpracującego tylko z Zielińskim, Lewandowskiego współpracującego z Zielińskim, ale z dorzuceniem mu do tego albo Piątka, albo Zielińskiego. Z jakichś przyczyn jednak zabraknie kiedyś Lewego? No to w najmniej ważnym meczu swoje pobiegali Piątek z Milikiem.
Mógł oczywiście Brzęczek wymyślić jedno zestawienie, na przykład 4-4-2 z Piątkiem, Lewandowskim i Zielińskim, a następnie trzymać się go kurczowo przez cztery spotkania, ale chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Przyjdą kartki, może kontuzje i testując tylko jeden wariant, szkoleniowiec zostałby bez planu B i bez planu C. A przygotowani być musi. Poza tym, choć słychać głosy, że Brzęczek gówno się zna na swojej robocie i powinien spadać (głosy zdecydowanie zbyt wczesne), to nawet największy krytyk pracy trenera nie wierzy w to, że on nie widzi potencjału Krzyśka? Kiedyś nie po drodze było Frankowskiemu z Janasem, Tomek mógł stawać na głowie, a i tak często selekcjoner wolał Rasiaka. No, ale tutaj powtórki z rozrywki nie będzie, Piątek to zupełnie inna półka napastników niż Frankowski, nie ma opcji, by Brzęczek pomijał gościa regularnie strzelającego w Serie A. Spokojnie: Krzysiek będzie grał.
Sprawdziliśmy, co trzeba było, wygląda to wszystko smutno, ale lecimy dalej. Na pewno z Piątkiem na pokładzie.
Fot. FotoPyk