Reklama

Asystent Boba Bradleya, kumpel Salaha. W Sosnowcu biorą trenera-zagadkę

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2018, 13:48 • 3 min czytania 16 komentarzy

Zagłębie Sosnowiec szukało nowego trenera po rezygnacji Dariusza Dudka i szybko znalazło. Zdecydowano się postawić na kogoś spoza karuzeli, na kogoś zupełnie nowego na polskim podwórku. Jeśli nic się nie wysypie na ostatniej prostej, stery w zespole beniaminka przejmie Tomasz Kaczmarek i wcale nie chodzi o „agenta Tomka”.

Asystent Boba Bradleya, kumpel Salaha. W Sosnowcu biorą trenera-zagadkę

To postać u nas prawie w ogóle nieznana, ale bardzo ciekawa. Kaczmarek urodził się we Wrocławiu, ale w wieku dziewięciu lat wyjechał z rodzicami do Niemiec. W założeniu chodziło jednak o wyjazd na jakiś czas, nie stałą emigrację. Nie tracił kontaktu z Polską, w kraju zdawał maturę i wtedy miał epizod w juniorach Legii Warszawa prowadzonych przez Krzysztofa Gawarę. Wcześniej trenował w Bayerze Leverkusen, ale talentu mu zabrakło i w wieku dwudziestu lat dał sobie spokój z kopaniem. Co nie znaczy, że odszedł od futbolu. Szybko zaczął się uczyć trenerskiego fachu. Skończył słynną szkołę w Kolonii, ma licencję UEFA Pro.

Pracował w Bonner SC, Viktorii Koeln i Stuttgarter Kickers. Najciekawszy etap jego dotychczasowej kariery miał miejsce od stycznia 2012 do listopada 2013 roku. Kaczmarek pełnił wtedy funkcję asystenta u Boba Bradleya w reprezentacji Egiptu. Gdy tam zaczynał, miał zaledwie 28 lat!

Jakim cudem ktoś tak młody i z tak skromnym dorobkiem dostał taką posadę? – Gdy studiowałem na kolońskiej AWF, wyjechałem do Ameryki na praktyki w słynnej akademii fitnessu Athletes’ Performance Marka Verstegena. Bradley był wówczas selekcjonerem reprezentacji USA, a siedziba federacji mieściła się w tym samym budynku. Wpadał do nas na zajęcia, tak się poznaliśmy, a jak wróciłem do Niemiec, byliśmy w stałym kontakcie – tłumaczył w „Przeglądzie Sportowym”.

Kaczmarek poznał wtedy Mohameda Salaha, z którym kontakt ma do dziś. Dzisiejszy gwiazdor Liverpoolu grając w Chelsea i Romie namawiał go, by prowadził mu treningi indywidualne, ale Polak odmawiał ze względu na kończenie kursu w DFB i posadę w czwartoligowym Stuttgarter Kickers, z którego odszedł w październiku ubiegłego roku. 34-latek w maju był nawet gościem w studiu telewizji Sky, gdzie opowiadał o swojej współpracy z Salahem.

Reklama

Z Bradleyem Kaczmarek pracował później w norweskim Stabaek. O spróbowaniu przez niego sił w ojczyźnie pisano już w 2014 roku, gdy rozważano go jako kandydata do poprowadzenia Lechii Gdańsk po odejściu Quima Machado. – Był taki temat, rozmowy były naprawdę bardzo zaawansowane. Lechia się o mnie bardzo starała, ale ostatecznie kontrakt nie doszedł do skutku, bo wówczas nie miałem jeszcze licencji UEFA Pro i związane by to było ze zbyt dużymi problemami. Ale Lechia przedstawiła bardzo ciekawy projekt. Praca w polskim klubie nie jest dla mnie wykluczona. Musiałby to jednak być klub dobrze zorganizowany i szukający trenera, stawiającego na ofensywną piłkę – mówił w maju tego roku dla „PS”.

W Sosnowcu biorą więc młodego trenera z ciekawym doświadczeniem, który jest obyty w świecie, zna języki i uczył się od renomowanych szkoleniowców. Teraz będzie miał okazję przebić się na krajowym podwórku i rozpocząć w pełni poważnie pracę na własny rachunek. W pierwszej kolejności będzie musiał poradzić sobie z grą defensywną, Zagłębie traci zdecydowanie najwięcej goli w Ekstraklasie (aż 24) i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.

Takie ruchy zawsze wiążą się z pewnym ryzykiem, ale trudno je krytykować, bo nie od dziś mówi się, że polskie środowisko trenerskie jest zbyt hermetyczne i za mało w nim świeżej krwi. No to właśnie trochę tego powiewu świeżości dostaniemy. Czy będzie to powiew adekwatny do miejsca i czasu, dopiero się przekonamy, ale Kaczmarek wiele do stracenia nie ma. Zagłębie – owszem.

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...