Reklama

PRASA: “Budżet Legii nie powinien być oparty o awans do fazy grupowej pucharów”

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2018, 07:04 • 8 min czytania 41 komentarzy

Jeśli nie macie ochoty na ekstraklasowy dżemik – gdzie de facto też może być ciekawie, choćby w Legnicy – to sobota musi być waszym ulubionym dniem tygodnia. Wracają najlepsze ligi, najlepsze marki, więc będzie na czym zawiesić oko. Magazyn lig zagranicznych podpowiada – Ousmane Dembele, Krzysztof Piątek, a nawet upadający Mario Gotze. Fani kopania ojczystego również nie powinni być zawiedzeni, a szczególnie ci, których interesują sprawy Legii. Nowy dyrektor sportowy opowiedział o swojej historii oraz tym jak widzi własną pracę w tej roli. Czy zaprowadzi w niej większy porządek?

PRASA: “Budżet Legii nie powinien być oparty o awans do fazy grupowej pucharów”

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na początek duża rozmowa z Radosławem Kucharskim, dyrektorem sportowym Legii.

– Co jest większym wyzwaniem – bycie dyrektorem sportowym Legii, czy skautem Manchesteru United i dlaczego w angielskim klubie pracował pan tylko cztery miesiące?
– Zatrudnienie w Anglii było ogromnym wyróżnieniem i startowałem z niskiego pułapu, a doszedłem do United. Kiedy dla nich skautowałem, miałem wrażenie, że stać mnie na każdego piłkarza, którego oglądam. W Legii muszę być realistą, a nie marzycielem. Wyzwanie jest większe, bo tutaj miałem i mam wpływ na decyzje. A ja lubię odpowiedzialność i chcę kształtować wygląd Legii. Mam silniejszą pozycję niż a Manchesterze (…)
– Do Legii trafił Andre Martins – ile razy oglądaliście Portugalczyka zanim zaproponowaliście mu kontrakt? Chciał go Sa Pinto, ale czy znaliście go wcześniej?
– W przypadku kilku transferów w ostatnich latach bazowaliśmy na wiedzy trenera. Raz wychodziło lepiej – z Ofoe i Moulinem. Raz gorzej. Nie znamy wszystkich piłkarzy, których polecają szkoleniowcy, ale słuchamy i podpowiedzi. Trener Sa Pinto pracował z Martinsem, a Besnik Hasi z Vadisem. Portugalczyk to inny profil środkowego pomocnika od tych, których mamy. Ostatni mecz zagrał w kwietniu i trochę potrwa, zanim nadrobi zaległości i będzie gotowy na 90 minut. Dobrze czyta grę, szybko podejmuje decyzje. Powinien być wzmocnieniem.

PS1Następnie kilka ligowych tematów:

Reklama

– historia Adnana Kovacevicia z Korony Kielce.
Żurkowski wrócił do treningów i ponoć jest szansa, by w już w niedzielę zagrał z Jagiellonią.
Śląsk zanotował najgorszy start w lidze od 8 lat.
Dawid Pakulski z Zagłębia Lubin może dostać dużą szansę pod nieobecność Alana Czerwińskiego

Na kolejnej stronie tekst o tym, jak kluby zaczynają tłumaczyć szkolenie młodzieży w swoich akademiach.

Wyzwania? Wszyscy zgadzają się, że wciąż trzeba pracować nad poprawą bazy. Bardzo dużo do zrobienia jest we Wrocławiu, sporo w Legnicy, nawet w Lechu, który ma dobre obiekty we Wronkach i Popowie, ale chciałby mieć więcej boisk w Poznaniu przy Bułgarskiej. W Zagłębiu baza szkoleniowa skupiona w jednym miejscu (obok głównego stadionu) jest najlepsza w Polsce, ale tam również zamierzają ją powiększać. W szkoleniu profesjonalna infrastruktura jest kluczem i na szczęście w dyskusji o polskim futbolu przestaje być pustym sloganem.

PS2

Dziś w „PS” znajdziemy magazyn lig zagranicznych, a w nim wywiad z Michaelem Coxem, prowadzącym „Zonal marking”, a także autorem świetnie przyjętej książki o ewolucji Premier League. Rozmawiał z nim Przemysław Rudzki.

– Dla mnie to książka o tym, jak indywidualności zmieniają całą ligę. O Cantonie, o innych piłkarzach, ale też menedżerach i tutaj chciałem cię zapytać o najważniejszą rzecz: kto jest najlepszym menedżerem w historii Premier League i dlaczego według ciebie Arsene Wenger?
– Myślę, że jeśli chodzi o wpływ, jaki wywarł, piętno jakie odcisnął na lidze, to prawdopodobnie jest Wenger. Przyszedł w okolicznościach, kiedy jedynym zagranicznym menedżerem był Ruud Guliit, którego znaliśmy i wiedzieliście, że był wielkim piłkarzem, grał dla Chelsea. Wenger przybył z Japonii, nawet dzisiaj wzięcie menedżera z Japonii byłoby czymś szalonym. A to był duży krok do przodu. Wówczas nikt go tak naprawdę nie znał. Był zupełnym outsiderem. Ale myślę, że jeśli chodzi o zatrudnianie zagranicznych piłkarzy, diety, chęć grania ofensywnego futbolu z szybkimi napastnikami może nie był najbardziej utytułowanym trenerem, lecz na pewno takim, który w tych elementach wpłynął na te ligę bardziej niż inni.

Reklama

PS3

Następnie znajdziemy tekst o Ousmane Dembele, którego Ernesto Valverde uczynił ważnym graczem zespołu. A przede wszystkim efektywnym graczem.

Aż 27 meczów w poprzednim sezonie opuścił Francuz z powodu kontuzji – we wrześniu zerwał mięsień dwugłowy w lewej nodze, później w styczniu naderwał mięsień półścięgnisty uda w tej samej nodze. Kiedy już wracał do gry wyglądał chaotycznie, jakby zupełnie nie rozumiał o co chodzi w założeniach taktycznych Ernesto Valverde. Leo Messi na boisku musiał na niego krzyczeć i wskazywać mu palcem w jakie sektory powinien wbiegać, kiedy robi mu miejsce (…) Kibice Blaugrany czekali miesiącami, ale w końcu udało się wkomponować go w drużynę mistrza Hiszpanii. Teraz kiedy wchodzi w pierwszym składzie, błyszczy – z 15 golu strzelonych przez Barceloną w takich meczach miał udział przy 12. I co najważniejsze, zagrania Dembele zazwyczaj są kluczowe. Jego trafienia gwarantowały zwycięstwa z Sevillą w Superpucharze Hiszpanii (2:1) oraz z Realem Valladolid (1:0) i Realem Sociedad (2:1) w lidze. Z PSV Eindhoven (4:0) w Lidze Mistrzów uspokoił sytuację drugim golem, ale też pokazał, że zyskał dużo luzu i swobody.

Mamy też duży materiał o Pawle Kieszku, który świetnie odnajduje się w Segunda Division.

Przed startem rozgrywek okazało się, że Cordoba nie może zgłosić go do gry. Powód? Przekroczony limit płac, narzucony przez władze ligi. – Zaczęło się od tego, że latem dwa razy przedłużałem kontrakt. Pierwszy raz stało się to automatycznie, bo taki miałem zapis w umowie. A następnie klub zaproponował mi podwyżkę i kolejne rok gry. I tego liga już nie zaakceptowała – relacjonuje golkiper. Miał dwa wyjścia: albo co najmniej do stycznia trenować bez możliwości grania, albo szukać nowego klubu. Zgłosiła się Malaga. Musiał się spakować w półtorej godziny i błyskawicznie stawić w klubie. Po zaledwie jednym treningu został włączony do kadry meczowej. Pod nieobecność Munira, pierwszego bramkarza, zdążył zagrać już w lidze i pucharze. – W całej tej sytuacji, mimo dużego zamieszania, zmiana wyszła mi na dobre. Malaga walczy o awans, a z Cordobą grałbym o utrzymanie. Ok, może w tym momencie nie jestem pierwszym wyborem trenera, ale po prostu muszę przestawić się na tutejsze mocniejsze treningi.

PS4Na kolejnych stronach teksty o Mario Gotze, a raczej jego upadku jako złotego dziecka niemieckiej piłki. Obok zaś artykuł o chłopaku, który, wręcz przeciwnie, znajduje się na fali wznoszącej.

Nie było w nowożytnej erze calcio napastnika, który do tego stopnia zaimponowałby początkiem po transferze na włoskie boiska. A kilku znanych się przewinęło. Nawet Cristiano Ronaldo ma problemu w Juventusie, a Piątek strzela wszystkim rywalom jak leci, głową, prawą, lewą nogą w początkach i końcówkach spotkań (…) Trzy gole w czterech meczach to dobry wynik, którego mogą mu pozazdrościć Batistuta, Bierhoff, Cavani czy Andrij Szewczenko (2). Trzeba oczywiście pamiętać, że Piątek cztery z trafień zaliczył w Coppa Italia z III-ligowym Lecce, ale nawet bez tych goli byłby lepszy od wszystkich poza Van Bastenem.

PS5Mamy też felietony.

Tomasz Ćwiąkała pisze o „zamachu na tradycje” w kontekście rozgrywania meczów LaLigi w USA
Tomasz Włodarczyk o znaczeniu czerwonej kartki dla Ronaldo
Mateusz Borek o występach Polaków w europejskich pucharach
Krzysztof Stanowski o reakcji Wisły Kraków na reportaż Szymona Jadczaka z TVN-u.

Przepraszam bardzo, ale mnie się wydaje, że jeśli nie masz nic do ukrycia, rozmawiasz z każdym dziennikarzem i odpowiadasz na każde pytanie. I w ten sposób, merytorycznie, konsekwentnie, dzień po dniu wybijasz drugiej stronie argumenty. Wyrok jest jedynie przyjemnym zwieńczeniem konfliktu, ostatnim pchnięciem szpadą. Takim „fatality” – jak to nazwano w jednej z popularnych gier komputerowych. A scenariusz odwrotny, w którym dajesz się okładać dwa lata, obserwujesz odpływ sponsorów i wyczekujesz korzystnego wyroku? Zdaje mi się, że możesz tego wyroku nie doczekać, a przynajmniej nie na dotychczasowym stanowisku. Zapowiedź skierowania sprawy do sądu, ale bez wyjaśniania sprawy publicznie, wygląda na zwykłe kupowanie czasu. Rachunek za ten zakup może być sowity.

PS6

SUPER EXPRESS

Rozmówka z Petterim Forsellem.

– Dwa gole z Jagiellonią, po jednym z Lubinem i z Płockiem. To twój dorobek w ostatnich spotkaniach, a w sumie osiem spotkań i pięć goli w tym sezonie. Idziesz na swój strzelecki rekord? – Dobrze by było. Do tej pory mój najlepszy sezon to 11 goli w lidze fińskiej, ale ona jest słabsza niż polska. Skoro już na początku ekstraklasy mam pięć trafień, to dorobek poniżej 10 byłby rozczarowaniem.
– Skąd tak dobra forma? Zmieniłeś coś? Schudłeś? Nieraz zarzucano ci nadwagę…
– Zapewniam, że moje ciało nie składa się tylko z tłuszczu, nie jestem grubasem. Może nie jestem najszczuplejszą osobą na świecie, ale bez przesady. Jestem silny, dobrze przygotowany fizycznie. Moja forma pod każdym względem jest dobra. Chciałbym tylko dołożyć jeszcze trafienie z rzutu wolnego. Te wolne są coraz lepsze, ale w tym sezonie jeszcze w ten sposób gola nie zdobyłem. Czuję jednak, że ten moment nadchodzi.

Obok inna rozmówka, z Flavio Paixao, który właśnie otworzył biznes w Portugalii.

– Czym się dokładnie zajmujesz?
– W Portugalii pracuje dla mnie 10 osób. Otworzyłem biuro w Cascais pod Lizboną, jedno z najbardziej luksusowych miejsc w Portugalii. Zajmujemy się kupowaniem, sprzedawaniem, budowaniem i wynajmowaniem domów i apartamentów. Doszedłem do wniosku, że to biznes dla mnie. Wkrótce chcę otworzyć kolejne biura: w Lizbonie i Algarve. Sprzedajemy domy, a na specjalne życzenie klientów budujemy też od podstaw. Zainteresowanie jest coraz większe, z Polski również. Jeśli ktoś chce kupić czy zbudować w Portugalii dom, to zapraszam do mojej firmy.
– Wcześniej zajmowałeś się produkcją legginsów. To aktualne?
– Nie, dałem sobie z tym spokój. Za dużo czasu temu poświęcałem, a za mało było efektów. To jednak nie moja bajka, nie znałem rynku. Nieruchomości to co innego, na tym się znam.

SE

GAZETA WYBORCZA

Ani słowa o piłce. Mamy za to tekst o wczorajszej porażce polskich siatkarzy w starciu z argentyńskimi.

GW

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

41 komentarzy

Loading...