Niesamowicie się zmęczyliśmy oglądająć wczorajsze spotkanie Polski z Irlandią. Marne pocieszenie, że nie tylko my, ponieważ inne media również zauważają, że ten mecz towarzyski do wyjątkowo atrakcyjnych nie należał. Niestety płyną z tego niezbyt pozytywne wnioski – okazuje się bowiem, iż bez liderów w osobach Lewadnowskiego czy też Zielińskiego tracimy większość swojego potencjału. Miejmy nadzieję, że będzie to cenna lekcja dla Jerzego Brzęczka.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Meczu nie będziemy streszczać, bo nie ma sensu. Od razu zabieramy się za wnioski:
– Brzęczek nie ma oporów by stawiać na Błaszczykowskiego, ale na lewej pomocy. Niestety, Kuba znów zawiódł
– Zieliński był oszczędzany, bo ma być jednym z liderów kadry
– Rozgrywanie sparingów nie ma sensu(!!!)
– Lewandowski jest niezastąpiony
– A Stadion we Wrocławiu zaczarowany
Następne w kolejności teksty dotyczące polskiej młodziezówki, która wygrała 3:1 z Finlandią, a także rzut oka na inne reprezentacje. Rosja kontynuuje dobrą passę, a pod lupę trafiają Włosi.
Squadra Azzura bije kolejne rekordy wstydu. Nie wygrała czterech meczów z rzędu o stawkę, ale jak ma to robić, skoro ma wieki problemy ze strzelaniem goli? Ostatni raz wbiła w meczu o punkty więcej niż jednego Liechtensteinowi 11 czerwca zeszłego roku. – Musimy znaleźć rozwiązanie. Kiedy graliśmy dwoma współdziałającymi napastnikami, dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, to ważne – szuka pozytywów Mancini.
Na reprezentacyjny deser mamy oceny dla Polaków za wczorajsze spotkanie z Irlandią. Niektóre chyba ciut na wyrost.
Przenosimy się na ligowe podwórko, gdzie natrafiamy jednak na kącik medyczny. Na początek zła wiadomość – Szwoch zerwał więzadła w kolanie.
– Myślałem, że to dźwięk uderzenia ochraniacza o ochraniacz. Okazało się, że kontaktu nie było, tylko niestety coś strzeliło w kolanie Mateusza – mówi prezes płockiego klubu Jacek Kruszewski. Zawodnik Nafciarzy, pozyskany latem z Arki Gdynia, zerwał więzadła krzyżowe przednie w prawy kolanie podczas meczu sparingowego ze swoim poprzednim klubem. Wychowanka Borowiaka Czersk czeka zabieg rekonstrukcji i długa rehabilitacja.
Z drugiej strony zaś przeczytamy o Arkadiuszu Malarzu, który też miał problemy z kolanami, ale ostatecznie się z nich wykaraskał i ma być dostępny na najbliższa kolejkę. Również Szymon Żurkowski uniknął najgorszego scenariusza, bo w związku z urazem w stawie skokowym nie będzie musiał przechodzić operacji. Gdyby trafił pod nóż pauzował by kilka miesięcy, a tak będzie musiał wykazać cierpliwość przez parę tygodni.
Większy materiał na temat Korony Kielce, w którą zamierza zainwestować koncern Suzuki.
– Nie mogę powiedzieć o jakich kwotach konkretnie mowa, bo zabrania tego umowa. Zdradzę tylko, że to miliony złotych – powiedział prezes Suzuki, Piotr Dulnik. Suzuki związane jest z kieleckim klubem od początku roku. Współpraca obejmowała reklamy na koszulkach i bandach wokół boiska. Piłkarze mogli też korzystać z samochodów dostarczonych przez sponsora. – Zaczęliśmy skromnie, jak na nasze możliwości. Daliśmy sobie czas, by sprawdzić, jak układa się współpraca. Założyliśmy, że jeśli będzie dobrze, rozszerzymy ją – powiedział Dulnik.
Suzuki ma zatem dokładać do transferów, przejąć prawa do nazwy stadionu, a także wspierać akademię Korony.
Na deser jeszcze kilka ekstraklasowych, lecz mniej ważnych tekstów
– Śląsk ostro trenował w tym tygodniu, przed derbami. Nogi ma ciężkie, ale czy w piątek wróci świeżość?
– Zagłębie nie bierze pod uwagę przegranej ze Śląskiem. Od początku sezonu gra jednak w kratkę, co nie podoba się sternikom klubu.
– Piątkowski błysnął w sparingu i znów zamierza walczyć o pierwszy skład w Miedzi Legnica.
Obok zaś felietony Michała Zaranka oraz Ofensywnych, którzy również nawiązują do derbów Dolnego Śląska, chociaż ogólnie ostrzą sobie zęby na tę kolejkę, wszak będzie w niej sporo ciekawych meczów. No, przynajmniej na papierze.
SUPER EXPRESS
Na początek odchodzimy od reprezentacji i skupiamy się na wywiadzie z Dawidem Janczykiem, który właśnie wydaje autobiografię.
– Dlaczego powstała ta książka? Wielu powie, że po to, abyś miał pieniądze na dalsze picie…
– Otworzyłem się z kilku powodów. Po pierwsze, traktuję książkę jako oczyszczenie, wyrzucenie z siebie bagna, w którym tkwiłem przez lata, stąd tytuł. Jestem w książce do bólu szczery, pokazuję moją drogę ze szczytu na dno, niczego nie ukrywam. Chcę skończyć z piciem, nie chcę już tak funkcjonować jak przez ostatnie lata. Mam nadzieję, że ostatnia strona będzie zamknięciem nie tylko książki, ale tego nieszczęsnego etapu w moim życiu. Po drugie, niech to będzie ostrzeżenie dla młodych piłkarzy. Niech zobaczą, jak łatwo się zagubić, jak cienka granica jest między zabawą a początkiem nałogu. Po trzecie wreszcie, dlaczego miałbym się wstydzić, że książka może mi przynieść zarobek? Przecież nikomu niczego nie kradnę. Mam 31 lat, dwójkę dzieci, żonę… Muszę zarabiać na rodzinę. A honorarium nie wpłynie na moje konto, a na konto moich bliskich.
Obok znajdziemy tekst o nocnej eskapadzie dwóch graczy Lechii, którzy „stwarzali zagrożenie dla otoczenia”. Klub na razie nie komentuje sprawy.
Oprócz tego jest jeszcze pomeczówka. Klich uratował nas przed blamażem.
Przed meczem Jakub Błaszczykowski (kolejny słaby występ i jeden z winnych gola dla Irlandii) otrzymał pamiątkową paterę oraz koszulkę z numerem 100 od prezesa Zbigniewa Bońka. To odłożone wyróżnienie za setny mecz w reprezentacji Polski – z Senegalem (1:2) w Moskwie. Spotkanie z Irlandią było już jego 102. występem w kadrze, dzięki czemu zrównał się z dotychczasowym rekordzistą Michałem Żewłakowem. Wczoraj „setkę” miał zaliczyć również Robert Lewandowski, jednak przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Pozytywy? Mało ich, ale jeśli coś trzeba wskazać, to na pewno błysk Klicha oraz kolejny niezły występ Arkadiusza Recy. Jeśli tak dalej pójdzie, wreszcie doczekamy się klasowego lewego obrońcy.
GAZETA WYBORCZA
Mało piłki, w zasadzie jest tylko tekst odnoszący się do wczorajszego sparingu z Irlandią. Niezbyt pochlebny, ale też nie ma za co naszych chwalić.
Na murawie we Wrocławiu nie było bogato, lecz biednie. Piątek zniknął, Milik miał tylko solowe zrywy, polski środek nie wykreował prawie niczego. Aż wreszcie osiągnęliśmy etap sparingu najtrudniejszy do zniesienia dla kibica, czyli serię zmian, która potrafi kompletnie rozregulować drużynę – piłkarze niekoniecznie się znają, nie mogą polegać na wytrenowanych zagraniach, bazują na odruchach. To paradoks, że Polacy zdołali wtedy wyrównać. I że potrafili przycisnąć Irlandię, próbowali nawet wygrać. Cały mecz oglądało się jednak z trudem. Takie wieczory nie przyciągną ponownie na stadion utraconych kibiców, nie poprawią nastrojów. Przed październikowymi meczami z Portugalią i Włochami nadzieja w tych, którzy nogi do wrocławskiego spektaklu nie przyłożyli – Lewandowskim i Piotrze Zielińskim.
Fot. NewsPix.pl