Reklama

Czy europejski puchar pasztetowej miałby sens?

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2018, 12:17 • 5 min czytania 55 komentarzy

Kontynentalna trzecia liga. Powracające na białym koniu Intertoto. UEFA Liver Sausauge Cup z finałem w Wodzisławiu lub Ostrowcu.

Czy europejski puchar pasztetowej miałby sens?

Pomysł stworzenia europejskiego pucharu pasztetowej – turnieju pośledniejszego od Europa League – krąży po uefowskich gabinetach nie pierwszy raz. Jest łatwym obiektem żartów, ale honorowe zawody imienia Franza Smudy i wyjazdów na Kaukaz wpisują się tak precyzyjnie w politykę federacji, że trudno puszczać tę ideę mimo uszu.

Screen Shot 08-31-18 at 11.55 AM

Należy z góry założyć, że nie oglądalibyśmy w umownej trzeciej lidze reprezentantów topowych lig. Skoro angielscy ligowcy kręcą nosem na Ligę Europy, to na zaproszenie do tworu jeszcze niższej hierarchii nawet by nie spojrzeli. Zbędny trud.

Wprowadzenie europejskiej pasztetowej wiązałoby się jednak ściśle z intensywną walką UEFA o zwiększenie prestiżu Ligi Europy, na co federacja nie szczędzi ani funduszy, ani pomysłów. Według przecieków faza grupowa LE ograniczona byłaby do trzydziestu dwóch uczestników (uporządkowana hierarchia: 32 miejsca w CL, 32 w LE, 32 w III).

Reklama

Spróbujcie zupełnie uznaniowo wywalić SZESNAŚCIE zespołów, których oglądanie w fazie grupowej LE zupełnie was nie grzeje.

Pierwszy zaklepuję żart „nie grzeje mnie tu nikt, bo to Liga Europy„, a teraz zapraszam do dalszej dyskusji.

Robi się ciekawiej? Tłoczniej od meczów, które nawet by się włączyło, nie tylko z braku laku, nie tylko pod gotowanie pomidorowej i zerkanie jednym okiem?

Screen Shot 08-31-18 at 10.24 AM

Źródło: Wikipedia

Pasztetowa wpisuje się też jako próba przeciwwagi dla obłaskawienia najbogatszych czterema gwarantowanymi miejscami w Champions League. Zadbano o ich interesy, czas zająć się mniejszymi, w myśl dawnej reformy Platiniego, w myśl Euro organizowanego w dwudziestu krajach, w myśl poszerzenia liczby uczestników mistrzostw Starego Kontynentu, w myśl wpuszczania tylnymi drzwiami na finały zwycięzcy Ligi Narodów D.

Reklama

Screen Shot 08-31-18 at 11.13 AM

W myśl niepodważalnego wniosku, że futbol rozwinął się w wielu krajach, które jeszcze do niedawna były piłkarskimi pariasami. Kopać umieją dziś wszędzie, a europejska solidność jest w zasięgu ręki. Nikt nie wie o tym lepiej niż my, dający się ogrywać kolejnym nacjom. Podsycanie tych trendów, których jesteśmy niestety uważnym obserwatorem, stało za szeregiem ostatnich reform UEFA.

Taką byłoby też wprowadzenie na scenę pucharu dla lig – powiedzmy – poniżej „nastego” miejsca w rankingu UEFA. Reprezentanci będą grać całą jesień w Europie, mogą się kopać długo na wiosnę. Zamiast rund wstępnych, realna szansa na naprawdę daleki rajd.

Ale zanim zaczniemy wróżyć półfinał Legia – Lech, przyjrzyjmy się kto mógłby tutaj grać.

W eliminacjach – abstrahując od reprezentantów topowych rozgrywek – odpadły tylko w tym sezonie takie ekipy jak Basel, Sparta, Steaua, Partizan, Feyenoord, Brondby, APOEL, CSKA Sofia, Molde, Sporting Braga, Feyenoord, Alkmaar, Gent, Maccabi Hajfa, Sheriff, Sturm Graz, Maribor, Trenczyn, AIK Sztokholm, Midtjylland, Zoria.

To nie byłyby rozgrywki dla Żetysu Tałdykorgan i poczciarzy z Andory.

To byłyby rozgrywki dla coraz liczniejszej w Europie klasy średniej. Powyżej wymieniłem dwadzieścia drużyn, z których każda mogłaby pokonać mistrza Polski w dwumeczu. Ciężko będzie znaleźć dwunasty kolejnych, które potrafią nieźle grać w piłkę, a poza tym mają coś do zaoferowania również poza boiskiem? A Hajduk Split? Utrecht? Aberdeen? Odense? Qabala? Kairat? Dynamo Mińsk? A najlepsi w ligach trzeciego szeregu, Albanii, Estonii, Litwy, Armenii, Gruzji, Macedonii, Czarnogóry, którzy mieliby znacznie większą szansę na rokroczne promowanie się w rozgrywkach pod egidą UEFA, skupiając uwagę miejscowych sponsorów, realizując cele federacji podlewania piłki tam, gdzie ta tego najbardziej potrzebuje?

Spójrzmy prawdzie w oczy, raz porzucając megalomanię polskiej piłki – nawet w wariancie odsiewu topowych rozgrywek, Ekstraklasa nie rozdaje kart. Trafia zwyczajnie do stawki drużyn jej podobnych.

Ale bezsprzecznie dla UEFA taki Lech Poznań jest kapitałem, który obecnie – nazwijmy to – pozostaje niezagospodarowany. Lech Poznań, ze swoim mizernym rankingiem UEFA, musi mieć kosmicznie dobrą formę i sporo szczęścia by przebić się do fazy grupowej LE. To fakty. W trzeciej lidze Lech Poznań, z armią kibiców, dużym stadionem i otoczką, zostaje przez UEFA wykorzystany, zaprzężony do roboty dla jej celów. Staje się kolejnym ogniwem w maszynie, a nie wolnym elektronem, swój potencjał na co dzień wykorzystującym tylko w Polsce.

Oczywiście UEFA to nie fundacja charytatywna, próbująca rozwijać piłkę w mniejszych ośrodkach z poczucia misji. Tam umieją liczyć – jak futbol w mniejszych ośrodkach się rozwinie, to jego mecze też nabiorą marketingowej, a więc i sprzedażowej siły. Puchar pasztetowej nie wzbudzałby wielkiego zainteresowania na najważniejszych rynkach telewizyjnych – ot, może przez nagromadzenie kanałów sportowych poszedł za trzeciorzędną stawkę, a potem puszczaliby na BeIn SPORTS 8 mecze dla hipsterów. Ale w krajach uczestników?

Gdzie dopiero co polskie stacje toczyły zażarte, oklaskiwane boje o transmisje wstępnych rund? Nie chcielibyście obejrzeć meczu Legia – Partizan czy Lech – Sparta?

Drugi rok z rzędu będziemy się kisić cały sezon we własnym sosie. Rywalizacja międzypaństwowa, choćby i bez potęg, a tylko z porównywalnymi do nas, też dodawałaby rutynie smaku. Szczególnie, że mielibyśmy potencjał – tylko i aż potencjał – na nie zostawanie kwiatkiem do kożucha. Do ugrania też bezcenne dla lig z naszej półki punkty rankingowe, które potem mogą pomóc w eliminacjach poważniejszego grania. Teraz wpłynęliśmy na taką mieliznę, że nawet nie ma kiedy ich nałapać.

Wszystko jest kwestią perspektywy. Podczas gdy Anglicy lekceważę Ligę Europy, bo co kolejkę mają ciekawsze mecze, tak przykładowo dla Rangers wczorajszy awans był najważniejszym wydarzeniem od lat. Świętem. Sygnałem powrotu Ibrox do świata żywych. A jesień choćby i w najnudniejszej grupie będzie fetowana.

W strategii UEFA trzecia liga ma sens. Ekonomicznie nie wygląda to tak czarno, jak niektórym mogłoby się wydawać. Dwa ostatnie sezony pokazały polskiej piłce miejsce w szeregu, tak przynajmniej nie byłoby to miejsce poza linią boczną boiska. I choć byłyby żarty, porównania do Pucharu Ekstraklasy, tak nie będę kłamał: oglądałbym. Denerwował się i emocjonował.

Czyli, w skrócie, nie narzekał.

Byłoby dokładnie jak z pasztetową: niby synonim mierności, a przecież potrafi być całkiem niezła.

 Leszek Milewski

Wyślij autorowi porady żywieniowe

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

55 komentarzy

Loading...