Kontynentalna trzecia liga. Powracające na białym koniu Intertoto. UEFA Liver Sausauge Cup z finałem w Wodzisławiu lub Ostrowcu.

Pomysł stworzenia europejskiego pucharu pasztetowej – turnieju pośledniejszego od Europa League – krąży po uefowskich gabinetach nie pierwszy raz. Jest łatwym obiektem żartów, ale honorowe zawody imienia Franza Smudy i wyjazdów na Kaukaz wpisują się tak precyzyjnie w politykę federacji, że trudno puszczać tę ideę mimo uszu.
Należy z góry założyć, że nie oglądalibyśmy w umownej trzeciej lidze reprezentantów topowych lig. Skoro angielscy ligowcy kręcą nosem na Ligę Europy, to na zaproszenie do tworu jeszcze niższej hierarchii nawet by nie spojrzeli. Zbędny trud.
Wprowadzenie europejskiej pasztetowej wiązałoby się jednak ściśle z intensywną walką UEFA o zwiększenie prestiżu Ligi Europy, na co federacja nie szczędzi ani funduszy, ani pomysłów. Według przecieków faza grupowa LE ograniczona byłaby do trzydziestu dwóch uczestników (uporządkowana hierarchia: 32 miejsca w CL, 32 w LE, 32 w III).
Spróbujcie zupełnie uznaniowo wywalić SZESNAŚCIE zespołów, których oglądanie w fazie grupowej LE zupełnie was nie grzeje.
Pierwszy zaklepuję żart „nie grzeje mnie tu nikt, bo to Liga Europy„, a teraz zapraszam do dalszej dyskusji.
Robi się ciekawiej? Tłoczniej od meczów, które nawet by się włączyło, nie tylko z braku laku, nie tylko pod gotowanie pomidorowej i zerkanie jednym okiem?
Źródło: Wikipedia
Pasztetowa wpisuje się też jako próba przeciwwagi dla obłaskawienia najbogatszych czterema gwarantowanymi miejscami w Champions League. Zadbano o ich interesy, czas zająć się mniejszymi, w myśl dawnej reformy Platiniego, w myśl Euro organizowanego w dwudziestu krajach, w myśl poszerzenia liczby uczestników mistrzostw Starego Kontynentu, w myśl wpuszczania tylnymi drzwiami na finały zwycięzcy Ligi Narodów D.
W myśl niepodważalnego wniosku, że futbol rozwinął się w wielu krajach, które jeszcze do niedawna były piłkarskimi pariasami. Kopać umieją dziś wszędzie, a europejska solidność jest w zasięgu ręki. Nikt nie wie o tym lepiej niż my, dający się ogrywać kolejnym nacjom. Podsycanie tych trendów, których jesteśmy niestety uważnym obserwatorem, stało za szeregiem ostatnich reform UEFA.
Taką byłoby też wprowadzenie na scenę pucharu dla lig – powiedzmy – poniżej „nastego” miejsca w rankingu UEFA. Reprezentanci będą grać całą jesień w Europie, mogą się kopać długo na wiosnę. Zamiast rund wstępnych, realna szansa na naprawdę daleki rajd.
Ale zanim zaczniemy wróżyć półfinał Legia – Lech, przyjrzyjmy się kto mógłby tutaj grać.
W eliminacjach – abstrahując od reprezentantów topowych rozgrywek – odpadły tylko w tym sezonie takie ekipy jak Basel, Sparta, Steaua, Partizan, Feyenoord, Brondby, APOEL, CSKA Sofia, Molde, Sporting Braga, Feyenoord, Alkmaar, Gent, Maccabi Hajfa, Sheriff, Sturm Graz, Maribor, Trenczyn, AIK Sztokholm, Midtjylland, Zoria.
To nie byłyby rozgrywki dla Żetysu Tałdykorgan i poczciarzy z Andory.
To byłyby rozgrywki dla coraz liczniejszej w Europie klasy średniej. Powyżej wymieniłem dwadzieścia drużyn, z których każda mogłaby pokonać mistrza Polski w dwumeczu. Ciężko będzie znaleźć dwunasty kolejnych, które potrafią nieźle grać w piłkę, a poza tym mają coś do zaoferowania również poza boiskiem? A Hajduk Split? Utrecht? Aberdeen? Odense? Qabala? Kairat? Dynamo Mińsk? A najlepsi w ligach trzeciego szeregu, Albanii, Estonii, Litwy, Armenii, Gruzji, Macedonii, Czarnogóry, którzy mieliby znacznie większą szansę na rokroczne promowanie się w rozgrywkach pod egidą UEFA, skupiając uwagę miejscowych sponsorów, realizując cele federacji podlewania piłki tam, gdzie ta tego najbardziej potrzebuje?
Spójrzmy prawdzie w oczy, raz porzucając megalomanię polskiej piłki – nawet w wariancie odsiewu topowych rozgrywek, Ekstraklasa nie rozdaje kart. Trafia zwyczajnie do stawki drużyn jej podobnych.
Ale bezsprzecznie dla UEFA taki Lech Poznań jest kapitałem, który obecnie – nazwijmy to – pozostaje niezagospodarowany. Lech Poznań, ze swoim mizernym rankingiem UEFA, musi mieć kosmicznie dobrą formę i sporo szczęścia by przebić się do fazy grupowej LE. To fakty. W trzeciej lidze Lech Poznań, z armią kibiców, dużym stadionem i otoczką, zostaje przez UEFA wykorzystany, zaprzężony do roboty dla jej celów. Staje się kolejnym ogniwem w maszynie, a nie wolnym elektronem, swój potencjał na co dzień wykorzystującym tylko w Polsce.
Oczywiście UEFA to nie fundacja charytatywna, próbująca rozwijać piłkę w mniejszych ośrodkach z poczucia misji. Tam umieją liczyć – jak futbol w mniejszych ośrodkach się rozwinie, to jego mecze też nabiorą marketingowej, a więc i sprzedażowej siły. Puchar pasztetowej nie wzbudzałby wielkiego zainteresowania na najważniejszych rynkach telewizyjnych – ot, może przez nagromadzenie kanałów sportowych poszedł za trzeciorzędną stawkę, a potem puszczaliby na BeIn SPORTS 8 mecze dla hipsterów. Ale w krajach uczestników?
Gdzie dopiero co polskie stacje toczyły zażarte, oklaskiwane boje o transmisje wstępnych rund? Nie chcielibyście obejrzeć meczu Legia – Partizan czy Lech – Sparta?
Drugi rok z rzędu będziemy się kisić cały sezon we własnym sosie. Rywalizacja międzypaństwowa, choćby i bez potęg, a tylko z porównywalnymi do nas, też dodawałaby rutynie smaku. Szczególnie, że mielibyśmy potencjał – tylko i aż potencjał – na nie zostawanie kwiatkiem do kożucha. Do ugrania też bezcenne dla lig z naszej półki punkty rankingowe, które potem mogą pomóc w eliminacjach poważniejszego grania. Teraz wpłynęliśmy na taką mieliznę, że nawet nie ma kiedy ich nałapać.
Wszystko jest kwestią perspektywy. Podczas gdy Anglicy lekceważę Ligę Europy, bo co kolejkę mają ciekawsze mecze, tak przykładowo dla Rangers wczorajszy awans był najważniejszym wydarzeniem od lat. Świętem. Sygnałem powrotu Ibrox do świata żywych. A jesień choćby i w najnudniejszej grupie będzie fetowana.
W strategii UEFA trzecia liga ma sens. Ekonomicznie nie wygląda to tak czarno, jak niektórym mogłoby się wydawać. Dwa ostatnie sezony pokazały polskiej piłce miejsce w szeregu, tak przynajmniej nie byłoby to miejsce poza linią boczną boiska. I choć byłyby żarty, porównania do Pucharu Ekstraklasy, tak nie będę kłamał: oglądałbym. Denerwował się i emocjonował.
Czyli, w skrócie, nie narzekał.
Byłoby dokładnie jak z pasztetową: niby synonim mierności, a przecież potrafi być całkiem niezła.
Leszek Milewski
Prestiż Ligi Europy zostałby podniesiony gdyby grała ona we wtorek, a LM środa – czwartek. Obecnie tylko zaciekły kibic będzie oglądał w czwartek mecz Luksemburczyków ze Słowakami skoro dzień wcześniej widział starcie typu PSG – Liverpool, czy Juve – MU. To taka sytuacja gdyby na gali bokserskiej na samym początku odbywała się walka o mistrzostwo świata, a po jej zakończeniu zacząłby się bój o pas Polsatu.
Zastanawia mnie czemu UEFA tego nie widzi.
No tak, bo we wtorek tych Luksemburczyków ze Słowakami to by pól Europy śledziło. Nie, to nie jest taka sytuacja jak na gali bokserskiej. Gdyby nie było walki o mistrza, to tymi wcześniejszymi starciami patałachów też pies z kulawą nogą by się nie zainteresował. Poza tym gale bokserskie są jednego dnia, a nie rozbite na kilka.
Liga Europy zawsze będzie rozgrywkami drugiej kategorii. Teraz chociaż można dzięki niej awansować do Ligi Mistrzów. Więcej w stronę jej prestiżu już nic się nie zrobi.
Treść usunięta
https://www.youtube.com/watch?v=mR9HLWHTnck
Kurczę, rundy wstępne do Pucharu Pasztetowej, a nasze drużyny pewno by dostawały pasztetoeurowpierdol już w lipcu i sierpniu.
Max 2 tygodnie po finiszu ligi…
Ja już od dawna sobie myślałem, że przydałyby się takie rozgrywki w których polskie kluby w większej ilości niż jeden czy dwa, mierzyłby się z zagranicznymi zespnołami. I tu już nie chodzi o wygrywanie, a o porównanie się, zmierzenie z innymi stylami gry itp. Niech nawet 5 ekipa ESA gra z 5 ekipą Czech, Chorwacji, Serbii itp. Może to by otworzyło piłkarzom oczy, że gdzie indziej się w piłkę gra, a nie tylko walczy.
Z perspektywy szkoleniowej, dla nas to byłoby świetne rozwiązanie, bo tak jak autor pisał, na dziś kisimy się we własnym sosie, który na dodatek ktoś zapomniał wstawić do lodówki i co raz szybciej zaczyna zajeżdżać zgnilizną.
Liga baltycka, to byloby cos
Litwa, Łotwa, Estonia, Polska, Norwegia, Szwecja, Finlandia i Dania – całkiem ciekawe rozgrywki by były. Polskie drużyny mogłyby zaliczać Balticwpierdole.
Tylko jak już to byś musiał zrobić środkowoeuropejski system rozgrywkowy.
No bo gdyby poza normalną Ekstaklasą 2-3 zespoły by grały ze Slovanem, Slavią Praga, BATE, Videotonem itd… kalendarz zbyt ciasny.
Z drugiej strony wyobrażasz sobie II Ligę Regionalną i np. wyjazdy Stali Mielec do Marienhamn albo Wigier Suwałki do Paks? 😉
I co? I było lata temu likwidować Puchar Zdobywców Pucharów? Teraz byłby jak znalazł. A ja mam prostszą receptę jak zwiększyć popularność Ligi Europejskiej: spełnić życzenie najbogatszych i najpotężniejszych: zamiast Ligi „Mistrzów” niech cztery-pięć najlepszych lig wystawia sobie po 4-5 drużyn i grają tylko ze sobą, nawet systemem ligowym, tylko we własnym gronie, tak jak tego pragnął, aż do porzygu. Gran derbi 6 razy w sezonie! A dla reszty Liga Europy. Przynajmniej ubodzy krewni, którzy jakoś do LM się obecnie dostają, żeby szybko z niej odpaść przestaną się łudzić, że są na tej imprezie czymś innym niż ciotka, którą się zaprosiło „bo wypada”. Myślę, że dzięki temu zabiegowi LE oglądałoby kilku widzów więcej, z gatunku tych: „zawołaj mnie jak będzie skakał Małysz”.
Jaki sens miało dalsze istnienie PZP, gdy jednocześnie dopuszczono szereg nie-mistrzów z najlepszych krajów? Już w ostatniej edycji PZP doszło do patologii, gdy Holandię reprezentował… półfinalista pucharu, bo obaj finaliści grali w LM. A wtedy dopuszczano do kaszanki co najwyżej „tylko” wicemistrzów, nie to co teraz.
Bo wiesz, półfinalista krajowego pucharu reprezentujący federację w PZP to nie tak znów daleko od zespołu z czwartego miejsca ligi grającego w Lidze „Mistrzów”.
Prawda jest taka, że wprowadzenie Pucharu Pasztetowej to będzie tylko etap do stworzenia jakiejś zamkniętej europejskiej Super Ligi dla najlepszych i najbogatszych, a którą pewnie stanie się obecna Liga Mistrzów. A to oznacza, że pogardzana obecnie Liga Europy stanie się „pełnoprawną” rozgrywką pucharową dla mistrzów z pozostałych krajów, a Puchar Pasztetowej zastąpi ją w drabince ważności.
Pomysł w zasadzie niegłupi. Bo UEFA też nie jest głupia. Przecież te odpadnięte zespoły mogłyby jednak generować jakich dochód, a może nawet i zysk.
Pytanie co z punktacją za granie w takim „pucharze pasztetowej” W końcu jednak zwycięstwa w takich rozgrywkach nie są warte tyle co zwycięstwa w LM, czy LE.
A awans na MS z jakiejs Azji czy Afrykii to niby ma taki sam wymiar jak z europy czy Ameryki Pld.?.
A miejsc jest tyle samo?
Przecież już w chwili obecnej masz zróżnicowanie jeśli chodzi o bonusowe punkty pomiędzy LM, a LE.
To chyba jasne że punktacja w pucharze pasztetowej też musiałaby się różnić? Pytanie, tylko czy w kwestii punktów bonusowych, czy też za zwycięstwa i remisy.
Bo śmiesznie byłoby gdyby zespoły z takich teoretycznych rozgrywek, punktowały tak samo jak te z LM czy LE.
Nie tworzyć nowych eliminacji od początku do III pucharu tylko niech grają w nim zespoły które odpadły z eliminacji do Ligi Europy.
Niech grają te eliminacje we wrześniu nawet, a taki puchar mógłby startować w październiku nawet i niech gra 16 a nie 32 drużyny.
I tak uważam, że w LM powinni grać tylko mistrzowie kraju, 16 drużyn. Wtedy większość mocnych drużyn graloby w LE i pewnie te rozgrywki byłyby mocniejsze
Jestem za. Mistrz Polski miałby szansę na tripleagrowpierdol!
Zakladajac, ze LM stanie sie Superliga w ktorej kisic sie bedzie 28-32 najbogatsze zespoly to z LE zrobi sie ubozsza wersja LM (czyli dla mistrzow Belgii, Holandii czy Szwajcarii i drugiego sortu top 6 lig). Tylko dla wielu sredniakow z Polski, Grecji czy Czech zrobia sie za wysokie progii. A przeciez na starciu Lecha z takim Eintrachtem czy Legii z Genua (czyli 7-10 miejsca z topowych lig) mozna sporo zarobic. A UEFA dobrze wie jak krecic lody.
Nie pytaj, co możesz dostać od rozgrywek UEFA, zapytaj co możesz im dac.
Treść usunięta
Według mnie dobry pomysł. Jest to kontynuacja projektu Ligi Narodów na poziomie klubowym.
Do tego, jest to zgodne z logiką globalizacji która zmienia świat. W procesie globalizacji pojedyncze kraje tracą na znaczeniu, z drobnymi wyjątkami (USA, Chiny, wkrótce może Indie).
Żeby się utrzymać na powierzchni kraje muszą się łączyć w regiony, żeby przeciwstawić się dyktatowi potęg. Co raz głośniej mówi się o zainteresowaniu piłką nożną takich medialnych potęg jak Amazon, Netflix i Facebook, które razem mają około 2,3 mld subskrybentów na świecie i dysponują kapitałem ponad 150 mld USD. Jeśli wejdą w piłkę nożną, to mogą zmienić całą „geografię” przychodów. Potęgą może zostać liga amerykańska a ogromnym rynkiem konsumenckim Azja.
Europa żeby nie zniknąć musi zaoferować produkt globalny i czerpiąc z niego korzyści nie dać się zepchnąć na drugi lub trzeci plan.
Dlatego muszą powstać elitarne rozgrywki europejskie (LM) i coś dla reszty federacji, czyli prestiżowe LE i III liga dla reszty.
To ma sens, tym bardziej że przy nowym możliwym rozkładzie, kluby ze słabszych federacji będą odcięte od źródeł finansowania i pogrążą sie w stagnacji.
Dla nas, to też ciekawe rozwiązanie, bo jednak rozgrywki międzynarodowe budzą większe emocje niż sama liga.
To że zostaniemy praktycznie pozbawieni marzeń o LM jest oczywiście słabe, ale większość ludzi którzy poszli pracować na stanowiska robotnicze też raczej nie marzy o zasiadaniu w radach nadzorczych dużych firm. Takie są realia a z nimi się nie dyskutuje.
Paradoksalnie ulokowanie nas w pozycji „podwykonawcy” sportowego (dostarczanie nowych kadr najsilniejszym) może korzystnie wpłynąć na naszą piłkę. Przestaniemy się bez sensu wypruwać na „budowanie potęg” walczących o LM, a zajmiemy sie realną robotą na dole, racjonalnie gospodarując środkami.
Krótko mówiąc widzę więcej pozytywów niż negatywów. A do tego, chyba nie ma innego wyjścia.
„Paradoksalnie ulokowanie nas w pozycji „podwykonawcy” sportowego (dostarczanie nowych kadr najsilniejszym) może korzystnie wpłynąć na naszą piłkę. Przestaniemy się bez sensu wypruwać na „budowanie potęg” walczących o LM, a zajmiemy sie realną robotą na dole, racjonalnie gospodarując środkami.” – no spójrzcie tylko Państwo, warszawiak, a jednocześnie pozytywista 😉 Chylę czoła i zbijam z kolegą pionę.
Treść usunięta
No zjebała to UEFA w momencie pozwolenia na udział w Lidze Mistrzów nie mistrzów. Dzisiaj już się do tego nie wróci, a różnice finansowe coraz większe i jest problem. Od lat planowana superliga właściwie już się coraz bardziej kształtuje. Niby jeszcze mniejsi mają szanse w niej grać, ale zostało im już raptem kilka miejsc, bardziej dlatego, że wypada, a kwestią czasu pewnie będzie jak przestanie wypadać.
Bo gra na rynku medialnym stała się globalna i żeby chciał za to ktoś zapłacić duże pieniądze, to muszą w tym uczestniczyć marki rozpoznawalne globalnie.
Łatwo jest sobie wyobrazić że jeśli w ligę amerykańską zostaną zainwestowane pieniądze amerykańskich gigantów medialnych, to z Europy zaczną odpływać największe gwiazdy i ligi europejskie stracą na wartości.
Nie jest to takie nieprawdopodobne. Amerykanie nie mają takich marek jak Europa, ale mają kasę, rozmach i know how w marketingu.
Europa musi mieć się czym bronić (finansowo) więc musi tworzyć produkty (LM) sprzedawalne na rynku globalnym.
No ale o czym ty w ogóle mówisz? Jakieś ligi amerykańskie itp, co to ma do rzeczy? UEFA spierdoliła, bo w poprzednim systemie konkurencyjność była znacznie większa niż teraz. Były silne kluby z Holandii, Ukrainy, Grecji, nawet Legia dochodziła daleko w Lidze Mistrzów. Pieniądze i tak stopniowo byłyby coraz większe, do tego z większej ilości rynków. Dzisiaj to się zawęziło do kilku krajów. Liga Mistrzów, w której ambicje mistrzowskie miałaby powiedzmy połowa przedstawicieli, tak jak teraz w Anglii, byłaby znacznie atrakcyjniejsza jako produkt niż to co mamy teraz.
Jeśli już mówić o Amerykanach to w kontekście tego jak organizują swoje ligi, choćby NBA. Wiedzą doskonale, że najgorsze co może być dla rozgrywek to zbyt mała konkurencyjność. Dlatego mają salary cap. Kasa traci tam na znaczeniu, liczy się przede wszystkim rozsądek w budowaniu składu. Władze w piłce były krótkowzroczne, a teraz kombinują, bo rozwarstwienie jest zbyt duże. Koniec końców pewnie wyjdą na tym chujowo, na co czekam, bo obecny system jest zły.
Mówię o tym w którym kierunku będzie płynął strumień pieniędzy, bo za tym strumieniem popłyną gwiazdy o globalnej rozpoznawalności.
Dzisiaj to Europa jest dostarczycielem kontentu sportowego za który płacą ale jutro może to inna liga albo inne rozgrywki. Ameryka Płn i Azja (Chiny, Indie, Indonezja, Wietnam i wiele innych krajów) już dzisiaj są penetrowane przez gigantów internetowych i dostarczają tam transmisje za pomocą streamu.
Jeśli UEFA nie przygotuje „luksusowego” produktu w postaci elitarnej LM, w której będą grały kluby o największej rozpoznawalności, to mogą się obudzić z ręką w nocniku, bo np. MLS dostanie duże kontrakty medialne i wydrenuje europejski rynek z gwiazd.
Ronaldo poszedł do Juve nie tylko po to żeby strzelać bramki, ale również po to żeby podnieść wartość marketingową całej ligi. Zresztą jest „twarzą” jednego z operatorów streamu sportowego. Oni powoli budują swoją pozycję.
Najwięcej kasy ma liga angielska ale hiszpańska też się zaczęła rozpychać. Wchodzi na rynek amerykański ale również na Azjatycki czy Ameryki Płd.
Krótko mówiąc, kto będzie miał kasę, będzie miał gwiazdy a te gwiazdy wykreują kolejne dochody. UEFA musi pilnować żeby nie zaczął się trend odpływu kasy z Europy i dlatego musi tworzyć produkty (LM) atrakcyjne w sensie globalnym.
Najlepszą obroną jest atak, dlatego nie ma odwrotu od tworzenia Superligi europejskiej a dla reszty klubów też musi cos zostać a więc LE i ta trzecia która będzie pewnego rodzaju socjalem dla biednych, żeby nie popadli w marazm.
A teraz ambicje mistrzowskie ma mało klubów w lidze mistrzów? Przecież jakby grali tylko mistrzowie krajów Europy, to ambicje miałoby 5 drużyn z najsilniejszych lig na kilkadziesiąt.
No ile klubów celuje teraz w wygranie Ligi Mistrzów? Tak realnie to Barcelona, Real, Bayern, PSG, Manchester City, Liverpool, Atletico, Juventus. 8 na 32. Jeszcze jakby Manchester United się ogarnął to byłby 9. O więcej pozycji ta lista się nie wydłuży. Przy czym i wśród tych drużyn można znaleźć mocniejsze i słabsze. Reszta jest tylko do towarzystwa, może czasem zrobi niespodziankę, jak Roma w ubiegłym sezonie, no ale to jednorazowe wyskoki. Nie jest to dobry system, skoro 23/24 drużyny na 32 już na starcie jest właściwie bez szans na końcowy sukces.
Jednorazowe wyskoki? Dortmund, Atletico za pierwszym razem, Monaco, Shalke, jeszcze kiedyś wcześniej Porto, nawet Liverpool na początku poprzedniego sezonu, nie był w ogóle stawiany w roli potencjalnego zwycięzcy, ba, grali w kwalifikacjach do ligi mistrzów z Hoffenheim, gdzie nie byli wyraźnym faworytem. Więc nie pleć bzdur.
Nie miałbym nic przeciwko temu gdyby to mialbyc puchar na zasadzie byłego PZP w których by grali tylko zdobywcy krajowego pucharu , w ten sposob odseparowaloby się tych co z ligi dostali się europejskich rozgrywek od tych z pucharu ,jednoczesnie podniósłby się prestiż LE dzieki redukcji z 48 do 32 zespołów.
Nawet 3 liga musi być finansowo atrakcyjna, by zespoły chciały się kwalifikować. Inaczej będzie jak z InterTOTO, gdzie była to zazwyczaj finansowa katastrofa.
Do szanownego studenta błędnie nazwanego redaktorem tudzież dziennikarzem. Steaua Bukareszt, która według studenta wczoraj podobno odpadła z gry o Ligę Europy, nie mogła o nią grać ponieważ występuje obecnie na czwartym poziomie rozgrywek rumuńskich.
Z tamtejszej Ligi grały wczoraj Cluj i FCSB. Prawdopodobnie pomiędzy zaocznymi studiami, pracą u Stana na stażu za 600 zł, a gotowaniem wspomnianej pomidorowej nie ma Pan czasu na interesowanie się piłką nożną. Nie rozumiem w takim wypadku, jak wyparceluje Pan czas na oglądanie trzeciej ligi europejskiej, tym bardziej, że jak widać ma Pan braki jeśli idzie o ligę drugą. Istotnie FCSB jest zespołem z Bukaresztu, gra na licencji Steaua w I lidze, ale na tym podobieństwa się kończą. FCSB ma inne barwy, nazwę, stadion, kibiców. To tak jakby powiedzieć, że w tym roku nie odpadł Lech, a Amica Wronki. Miałem nawet przyjemność oglądania z trybun meczu FCSB z Rapidem ( poziom tak ogórkowy, że aż serce pęka, iż nasza „elita” jest jeszcze słabsza).
Podsumowując ( jako kolega po fachu, któremu nie pykneło): Więcej czytania mniej pisania, poprosić Stana o płatne nadgodziny, aby sie doszkolić i znaleźć kobietę do gotowania pomidorowej. Wtedy ma Pan szanse!
Ojej, jaki jesteś znawca. Może z tego napięcia pierdolniesz ze szczęścia.
Brawo, właśnie wygrałeś konkurs na najbardziej żenujący komentarz dnia. Nagrodą jest honorowy tytuł Wielkiego Znawcy Rumuńskiego Futbolu Klubowego i uścisk dłoni George Becaliego. Tak trzymać!
Ja to się od lat zastanawiam – po kiego chuja klubom ta UEFA? Co za problem skrzyknąć się w swoim gronie i bez pośredników zorganizować samemu rozgrywki? Sponsorzy by się szybko znaleźli, regulamin byłby taki, jaki by im pasował, kasą dzielili by się z kim chcieli. Ten kto wymyślił UEFA powinien dostać jakąś nagrodę, bo to aż się wierzyć nie chce, że można dawać sobą rządzić organizacji, która mogłaby spokojnie nie istnieć. Wymyślają rozgrywki piątej kategorii, które pewnie byłyby męczące dla samych ich uczestników, bo prestiż żaden, kasa mała, a trzeba by jeździć na jakieś wypizdowo.
Tylko jak wysiudaja z rozgrywek ligowych i europejskich (bo moga, Premiership, La Liga czy Bundesliga sa przeciwko Super Lidze) wlacznie z pilkarzami to sie cieplo zrobi.
Wyobraz sobie, ze nie mozesz kupowac zawodnikow z lig krajowych z Europy. UEFA w porozumieniu z krajowymi decydentami zrobi szlaban i mozesz im naskoczyc.
Jak byly mocno lajtowe dyskusje to Bundesliga i Premiership zagrozily wypierdoleniem z krajowych rozgrywek z wilczym biletem. Dla takiego Man Utd czy Bayernu glownym zrodlem przychodow nie jest LM.
Ja mówię o tym, że UEFA w ogóle nie jest potrzebna, a ty wyskakujesz, że UEFA zrobi szlaban czy coś tam jeszcze innego. W interesie żadnego klubu nie jest utrzymywanie tych skorumpowanych cwaniaków i dziwne, że tak wielkie firmy przez tyle lat tkwią w tym chorym układzie.
To jest fantastyczny pomysł. O ile nie dopuścić do tych rozgrywek najmocniejszych krajów. Przecież Bałkany, Ukraina, Polska, Cypr, mniejsze kluby tureckie to ogromny rynek. A na tym rynku duża część konsumentów interesuje się bardziej własnym grajdołem niż ligą mistrzów (ja nie widziałem finału LM od jakichś 5-7 lat). Wielka strata pieniędzy dla UEFA i sporych emocji dla kibiców z krajów piłkarsko upośledzonych.
Treść usunięta
Zgłaszam stanowczy sprzeciw ten pomysł upokorzy nas do reszty
Nasi i tak odpadną w kwalifikacjach…
Treść usunięta
Najlepsza jedenastka naszej ligi miałaby niełatwo. O ile tych jedenastu uda się wyselekcjonować. A dojdą jeszcze kartki, kontuzje, zmęczenie wakacjami…
Treść usunięta
Zaczyna się robić jak w reprezentacyjnej siatkówce. Ligi, srigi, mistrzostwa tego, mistrzostwa tamtego puchary pasztetowej. Jeszcze niech skopiują system kwalifikacji. Zwycięzca ligi kwalifikuje się do pucharu pasztetowej pod warunkiem, że wcześniej triumfator mistrzostw A nie zdobył 12pkt w lidze G, w przeciwnym wypadku kwalifikacje może zdobyć na podstawie rankingu Unicef lub odpowiedniej liczby świeżaków z Biedronki w autokarze.
Nie zapominajmy o dzikich kartach – to mogłoby pomóc wielu zasłużonym klubom. :-]
najgorsze ze nawet tam bysmy mogli nie awansowac i pewnie hajs by byl maly
W sumie to nie taki zly pomysl te 3 ligi. Mozna awansowac do drugiej albo pierwszej, taka sama jak liga krajowa tylko ze europejska
ale to tylko 16 zespołów więcej, czyli na dzisiaj taki Lech byłby bez szans na awans, przy farcie może Legia by się załapała
Moim zdaniem takie rozgrywki nie mają większego sensu. Kto miałby niby tam grać? Amatorzy z półamatorami, albo drużyny szóstego sortu pokroju Ekstraklasy? To nie ma racji bytu.
Ja osobiście zrobiłbym to inaczej. Format LM – 32, LE – 48, jest moim zdaniem jak najbardziej optymalny, ewentualnie (podkreślam – ewentualnie) zwiększyć LE do 64, tak aby również drużyny zajmujące w grupie LM 4 miejsce, miały możliwość grać na wiosnę w fazie pucharowej LE, ale to kwestia drugorzędna. Moim zdaniem UEFA, zamiast wprowadzać trzecią, a może jeszcze potem czwartą, piątą i sześćdziesiątą ósmą ligę, powinna przedefiniować aktualnie istniejące rozgrywki. Oto pokrótce moja koncepcja. Liga Mistrzów składająca się z zespołów głównie z najsilniejszych lig, z bardzo gęstym sitem eliminacyjnym dla zespołów z krajów z piłkarskiej niższej półki. Chodzi o to, by stworzyć naprawdę elitarne rozgrywki, gdzie będą tylko najlepsi z najlepszych, drzwi dla ogórków będą tylko minimalnie uchylone, ogólnie rzecz biorąc – na bogato.
Natomiast właśnie z Ligi Europy zrobiłbym lepszą wersję tego o czym wspomniano w artykule. W skrócie. Ograniczamy miejsca dla zespołów z topowych lig (oni mają teraz LM) na korzyść zespołów ze słabszych lig. Można by zrobić tak, aby, powiedzmy, połowa lub 1/3 miejsc była przeznaczona dla mistrzów krajowych. Myślę, że taka zmiana nie wpłynęłaby drastycznie na zainteresowanie i poziom rozgrywek. Generalnie dzisiaj dla dużych marek LE nie jest wielką atrakcją, natomiast dla krajów typu Polska, granie w nawet tylko II lidze europejskich pucharów, to naprawdę fajna sprawa.
Myślę, że sumując to razem, UEFA upiekłaby dwie pieczenie na jednym ogniu. Super wypasiona Liga Mistrzów wykręcająca bajońskie przychody, a z drugiej strony LE bazująca na zainteresowaniu krajów z niższej półki.
Tak bym to widział.
Szczerze? Nie jest to taki głupi pomysł. Zrobić zamkniętą super ligę 16 drużyn bo teraz i tak taka cvena walczy o to żeby potem modlić się o to żeby nie było 5 bramek z barceloną czy innym psg. Z ligi europejskiej i tego nowego tworu zrobić rozgrywki gdzie w teorii każdy może wygrać z każdym i jest w miarę uczciwy podział miejsc.
Liver Sausauge Cup – posikałem się