Reprezentacja wchodzi w nową erę. Odszedł zasłużony selekcjoner, zasłużony piłkarz (Piszczek), inni powoli zmierzają w kierunku końca (choćby Błaszczykowski). Ta kadra więc siłą rzeczy będzie przechodzić transformację, ale cel pozostanie ten sam: dobre wyniki. Warto sprawdzić, jak za pięć dwunasta debiutu Brzęczka wypada nasz przegląd wojsk. Czy ta armia ma szansę wojować z najlepszymi, czy też będzie miała kłopot, by przejść nawet przez otwarte drzwi?
Zacznijmy od bramki, czyli innymi słowy zacznijmy od pozytywów, bo już naprawdę trudno skojarzyć, kiedy ostatni raz mieliśmy na tej pozycji problem. Łukasz Fabiański wciąż jest graczem Premier League, choć jego Swansea zleciało z ligi, on sam był zdecydowanie najmocniejszym ogniwem Łabędzi w sezonie 17/18. Zaraz za Jackiem Butlandem wybronił najwięcej piłek (144 do 137 dla Anglika), ale tak jak w przypadku bramkarza Synów Albionu, tak on nie mógł wiele poradzić, skoro jego koledzy z defensywy zajmowali się wszystkim innym niż defensywą. Swoją postawą Fabiański zwrócił jednak uwagę West Hamu i tu… jest podobnie. Polak uwija się jak w ukropie, obronił już 16 strzałów – tylko Petr Cech więcej, 18 – ale w końcu coś musi wpadać, nie ma siły. Stąd Młoty, jako jedyny zespół w Premier League, nie mają jeszcze punktu. Lecz jako się rzekło: to żadna wina Fabiana, gdy postawić go między słupkami reprezentacji, możemy być spokojni. Nie zawali.
Wojciech Szczęsny zaczął sezon jako jedynka Juventusu, a co bardziej sceptyczni mieli wątpliwości, czy tak się stanie – Mattia Perin to fachowiec co się zowie, też Bianconeri nie zapłacili za niego jak za frytki. 12 baniek w europejskiej walucie, kiedy Szczęsny kosztował przecież podobne sumy. No, ale do rewolucji nie doszło, to Wojtek broni, zachowując czyste konto z Lazio i puszczając dwie bramki z Chievo (przy obu był właściwie bez szans: idealna główka Stępińskiego i rzut karny).
Skoro jednak wiemy, że Szczęsny to uznana marka – poza okresem letnim w latach parzystych – warto podkreślić, że na boisko wrócił Łukasz Skorupski. W Bologni będzie jedynką, co po sezonie 17/18 przesiedzianym na ławce w Romie jest oczywiście miłą odmianą. Czyli co: na zgrupowanie przyjedzie trzech bramkarzy grających na najwyższym poziomie w ligach TOP 5, a gdyby coś się – odpukać – któremuś stało, w odwodzie pozostaje na przykład Bartosz Białkowski.
Natomiast, żeby nie było za miło, przechodząc do obrony zacznijmy od jej lewej strony. W przyzwoitej formie jest Maciej Rybus, który gra w Lokomotiwie i potrafi zasadzić choćby taką bramkę:
Ale też pamiętając o jego brakach w tyłach (Kazachstan na wyjeździe!), trzeba zadać pytanie: co dalej? Brzęczek sięgnął po Arkadiusza Recę i Rafała Pietrzaka, tyle że te ruchy na razie przypominają polowanie na lewego obrońcę z początku Adama Nawałki, kiedy selekcjoner wyciągnął z kapelusza Adama Marciniaka i Rafała Kosznika. Reca w Atalancie nie gra (tylko 90 minut z Hapoelem u siebie, kiedy wcześniej Atalanta wygrała na wyjeździe 4:1). – Wydawało się, że Atalanta to jest klub dla niego skrojony – młody, grający w europejskich pucharach. Natomiast jego problemem jest nie tyle forma, a braki w komunikacji, na co zwraca uwaga trener Gian Piero Gasperini i przecież rzadko się zdarza, by trener mówił coś takiego o zawodniku na konferencji prasowej. Poza tym, gdy rozmawiałem z ludźmi w Bergamo, ci twierdzili, że jest otwarty konflikt między dyrektorem sportowym Sartorim a Gasperinim, i ci zawodnicy, którzy są sprowadzani przez Sartoriego, mają słabsze początki. Reca jest obecnie trzecim wyborem na wahadło: za Gosensem i Adnanem, który został sprowadzony w ostatniej chwili, najwyraźniej po to, bo trener uznał, że potrzebuje szerszego wyboru na lewej stronie – mówi Dominik Mucha współprowadzący Curva Nord w WeszłoFM.
– Brakuje mi w tych powołaniach Maćka Sadloka. Zastanowiłbym się, czy to on nie mógłby być takim substytutem na tę chwilę na lewą obronę – mówi Bogusław Kaczmarek. – Natomiast już w reprezentacji Koncewicza na lewej stronie grał prawonożny Anczok. Później mieliśmy Adama Musiała, też prawonożnego i też grającego bardzo skutecznie na tej pozycji. Może to jest ten kierunek? – dodaje trener.
W tej kombinacji na lewej stronie defensywy mógłby występować więc Bartosz Bereszyński, który już miał udane mecze w kadrze grając właśnie tam. Piłkarz Sampdorii wszedł całkiem udanie w sezon, a… na to się nie zapowiadało. – Dostawałem info z Genui, że jest totalnie poza formą, miał w ogóle nie zagrać, miał wystąpić Sala, który wypadł z optyki Giampaolo. Wyszedł ostatecznie Bereszyński i to nie najgorzej, choć potknięcia oczywiście były – wspomina Mucha.
Na prawej stronie zostawałby wówczas Tomasz Kędziora, ważny punkt Dynama Kijów. Gra tam wszystko, od dechy do dechy, a trzeba wiedzieć, że kijowianie właściwie nie tracą bramek. W lidze w sześciu kolejkach dali się zaskoczyć tylko raz, wcześniej, w Superpucharze, ich obrony nie potrafił sforsować Szachtar Donieck. Pewnie, Kędziora w kadrze wcześniej sztycha nie robił, ale też po to jest nowe rozdanie, by gracze tacy jak on mogli w reprezentacji zaistnieć. Choć mały znak zapytania dotyczący jego formy klubowej powstał wczoraj, kiedy Kędziora był najgorszy na placu w starciu z Ajaksem.
Ewentualne rezerwy poza Kędziorą? W Boltonie odnalazł się Paweł Olkowski (wszystkie mecze w lidze po 90 minut), a skoro doceniamy Mateusza Klicha z Leeds, pomijanie Olkowskiego w takich rozważaniach byłoby niekonsekwencją.
Środek obrony to, niestety, obok Glika lej po bombie. Pazdan nie dostał powołania, Bednarek nie gra w lidze, Kamiński też nie. – Tu byłbym jeszcze o tyle spokojny, że 24 godziny po podpisaniu kontraktu z Fortuną, ona miała swój mecz. Natomiast też nie jest tak, że Kamiński przychodzi tam jako podstawowy stoper, tę parę tworzą Andre Hoffmann i Kaan Ayhan. Obaj pograli trochę w Bundeslidze, Ayhan ma 23 lata i gdy wchodził do Schalke, wydawało się, że jest brylantem, kolejnym produktem akademii, który zostanie sprzedany za grube miliony. Zagubił się trochę, zszedł do Dusseldorfu, ustabilizował się tam i na wygryzienie jego bym nie liczył. Bardziej bym celował w wygryzienie Hoffmanna, ale to na razie jest para stoperów, która weszła do Bundesligi i spodziewam się, że będą mieli duży kredyt od trenera. Realnie patrząc Kamiński będzie środkowym obrońcą numer trzy, gdzie w Stuttgarcie był numerem pięć. Tam mu nie wyszło, bo według mnie nie rósł równie szybko co ekipa VFB. Przyszedł do 2.Bundesligi i tam się sprawdził, w pierwszej rundzie Bundesligi też było w miarę, ale Stuttgart chce rosnąć i grać o puchary – tłumaczy Michał Trela z Przeglądu Sportowego.
No i jeszcze jest w kadrze na Włochy oraz Irlandię Adam Dźwigała. W ostatnich Weszłopolskich przedstawiona została lista 10 stoperów, których powołanie wyglądałoby bardziej logicznie:
Helik
Bochniewicz
Sadlok
Wilusz
Lewczuk
Pazdan
Jach
Salamon
Uryga
Szymiński
Nawet gdyby się pokłócić i ukrócić tę listę, to i tak pięć nazwisk sztywno pasuje do kadry bardziej niż dzisiaj Dźwigała. Lewczuk gra w Bordeaux, Wilusz w Rostowie, Helik to jeden z najlepszych stoperów ligi, Sadlok też odnalazł się na nowej pozycji w Wiśle, Pazdan – choć miewał słabe okresy w Legii – w kadrze nie zawodził. Zresztą Robert Podoliński nie ma wątpliwości: – Jestem przekonany, że Pazdan niedługo dostanie powołanie.
*
Duża wątpliwość po powołaniach Brzęczka dotyczyła obsady skrzydeł. Bo z jednej strony znalazło się miejsce dla Błaszczykowskiego, a z drugiej nie ma go już dla Grosickiego. A przecież obaj nie grają (Kuba ledwie siedem minut w Pucharze Niemiec z czwartoligowcem).
– Tak, zastanawia mnie to. Nie chcę wchodzić w kompetencje trenera, bo nie znam szczegółów, ale według mnie szkoleniowiec musi być konsekwentny w tym co robi i jeżeli, uważa, że zawodnicy, którzy nie grają w klubach, nie mogą być powołani, powinien się tego trzymać – zauważa Michał Globisz.
– Na razie mnie to nie dziwi, będzie dziwiło, jeśli Kuba nie wywalczy sobie miejsca w składzie Wolfsburga. Na tę chwilę jest to jednak piłkarz, do którego trener ma ogromne zaufanie i on może mu ułatwić pierwszy krok – twierdzi Podoliński.
Cokolwiek powiedzieć, nawet jeśli obaj piłkarze znaleźliby się w kadrze, wiele by to w naszej sytuacji nie zmieniło, wciąż średnio mielibyśmy czym straszyć. – Nie widzę szans, by Błaszczykowski miał być podstawowym zawodnikiem Wolfsburga, za wiele musiałoby się stać. On jest w kolejce do grania numer trzy-cztery na skrzydle. Wierzę, że może dostawać ogony, ale nie widzę dla niego przyszłości w Wolfsburgu. Renato Steffen nie grał dobrej rundy wiosennej, lecz jest dopiero pół roku, więc będą mu dawać więcej czasu. Admir Mehmedi też jest od pół roku i też wiążą z nim przyszłość, a dodatkowo latem ściągnęli Felixa Klausa z Hannoveru. To są trzej rywale, którzy będą blokować miejsce dość mocno. Błaszczykowski nie jest najtańszym zawodnikiem Wolfsburga, ale od dwóch lat Wilki odmładzają zespół i postawiono na budowę trochę od zera przy użyciu młodych i utalentowanych piłkarzy. Kuba do tej obecnej kadry nie pasuje. Nie zdziwię się, jeśli zimą odejdzie, dziwie się, że nie odszedł tego lata. W 2. Bundeslidze w każdym klubie byłby wzmocnieniem, a przynajmniej chętnie by go przyjęli. Natomiast nie orientuję się na ile on jest chętny do schodzenia z zarobków. A czy by znalazł miejsce w dolnej tabeli 1. Bundesligi? Mam wątpliwości, bo z jednej strony dla beniaminków byłby wzmocnieniem, ale z drugiej musiałby z tych zarobków zejść. Wolfsburg to nie jest biedny klub, on tam podpisywał kontrakt w jeszcze lepszych czasach –objaśnia Trela.
Grosicki? Wciąż szuka klubu, ale jak to w przypadku Kamila bywa, idzie to wszystko opornie i być może znów finał znajdzie swoje miejsce ostatniego dnia okienka. Na razie Grosicki „błyszczy” w internecie. Przyznamy bowiem, że lajkowanie takich wpisów jak ten, nie jest szczytem dyplomacji.
I tak jak wspomniał trener Podoliński, urodzaju na tej pozycji nie mamy – do gry obecnie są Frankowski, Kądzior, Makuszewski, czyli zawodnicy co najwyżej przyzwoici w kadrze i Kurzawa, dopiero zaczynający swoją przygodą z Amiens. Może więc dać sobie ze skrzydłami spokój? – Czy w reprezentacji Beenhakkera w meczach z Portugalią, Belgią i Serbią myśmy mieli dwa skrzydła? Przypomnę: wychodziliśmy 4-2-3-1, gdzie Ebi Smolarek grał zawodnika in-out, schodzącego do środka. A typowym zawodnikiem biegającym po linii był tylko Kuba Błaszczykowski. Też w momencie obecności absencji Grosickiego i małej aktywności Kuby możemy grać 4-3-3. Kto nam zabroni? – pyta Bogusław Kaczmarek.
Cóż, będzie trzeba więc kombinować, więc dobrze, że przynajmniej w środku pola mamy względny spokój. Zieliński załadował dwie bramki z Milanem, Ancelotti twierdzi, że chce oduczyć go nieśmiałości, więc może to się w końcu przełoży na kadrę. Linetty został wybrany najlepszym zawodnikiem Sampy według La Gazetta dello Sport w meczu z Udinese. Obudził się Krychowiak, który gra i nawet strzela dla Lokomotiwu. – Kadra swoją siłę będzie miała tam gdzie wcześniej: Lewandowski, Glik, Zieliński i Krychowiak. Wokół nich będzie budowana. Krychowiak znalazł się na zakręcie przez transfery i decyzje, jakie podejmował, a on musi być w treningu i grze. Teraz zaczął to robić, ale myślę, że w innych ligach oprócz Rosji też by sobie jeszcze poradził – uważa Podoliński.
Bardzo jesteśmy ciekawi jak z kolei poradzi sobie w kadrze wracający do niej Klich (trzy strzały w bramkę w tym sezonie i trzy gole!) oraz Szymański, wyróżniający się w ekstraklasie. Problem jest z Góralskim, który gra w Łudogorcu bardzo nieregularnie. W lidze trzy mecze w pierwszym składzie, raz z ławki, raz niewprowadzony z ławki, raz poza kadrą. W pucharach trzy razy poza kadrą, cztery razy wprowadzany z ławki. A też trzeba dodać, że Łudogorec jest dopiero czwarty w tabeli. No, szału nie ma.
Odważę się też na jedną tezę: po odejściu Nawałki miejsca w kadrze nie znajdzie już Mączyński.
*
– Boję się o nim mówić, bo wygląda mi napastnika kompletnego. Mocnego mentalnie, fizycznie, technicznie. Ale mówię to półgłosem… – stwierdził ostatnio Davide Ballardini, trener Genoi, ale Polak robi wiele, by ten półgłos zamienił się w krzyk – Piątek strzelał jak najęty w sparingach, potem dorzucił cztery bramki w Pucharze Włoch z Lecce, w debiucie ligowym także trafił, jego ofiarą padło Empoli. Wciąż trzeba zachowywać względny spokój, nie do końca podpalać się tymi liczbami Krzyśka, ale o to cholernie trudno. A apetyt będzie rósł w miarę jedzenia.
Dobrze w sezon włoskiej ligi wszedł też Milik, który u Ancelottiego jest piłkarzem pierwszego składu – 90 minut z Lazio (gol) i 90 minut z Milanem. Teodorczyk zaś wchodzi do zespołu Udinese, dostając końcówki z Parmą i Sampdorią, nie zmienia się sytuacja Kownackiego, wciąż trudno mu liczyć na wyjściowy skład Sampy. Jednak skoro Dawid był jeszcze na mundialu jedną z naszych największych nadziei na mecz o wszystko z Kolumbią, to czy cofanie go do kadry U21 na mecze z Finlandią i Wyspami Owczymi nie mija się z celem?
W ligach mniej poważnych mamy Wilczka, strzelającego jak najęty – 10 meczów i siedem bramek – oraz Świerczoka, który niestety spuścił z tonu. W bułgarskiej ekstraklasie wciąż czeka na gola, jeśli gdzieś strzelał w tym sezonie, to w kwalifikacjach Ligi Europy: Polak kąsał Crusaders, zespół z Irlandii Północnej. No, szału nie ma, mówiąc eufemistycznie.
Aha, nad Lewandowskim nie ma co się rozwodzić – w klubie to jak zwykle klasa sama w sobie, podczas eliminacji do dużego turnieju w kadrze pewnie będzie tak samo.
*
Na koniec dwie jedenastki w umownych ustawieniach 4-4-2. Jedna złożona z Polaków będących w gazie, druga, którzy zaliczają mniejszy bądź większy odwrót.
Tak naprawdę więc Brzęczek część problemów przejmie od poprzednika – lewa obrona, środek, skrzydła – i dojdzie mu jeden nowy, znalezienie nowego Łukasz Piszczka. Powody do optymizmu? Mocny środek pola, mocna obsada bramki i bardzo przyzwoity wybór napastników. To zgrupowanie będzie pierwszym rozpoznaniem placu boju i zdecydowaniem, w którą stronę pójść. Oby w dobrą.
Paweł Paczul
Fot. FotoPyk