Pamiętacie początek ostatniej rundy wiosennej? Niektórzy powoli wybudzali się z zimowego snu, a Jagiellonia od razu ruszyła na najwyższych obrotach. To był nie piąty, a szósty bieg, bo ustalili wtedy własny rekord liczby zwycięstw z rzędu w Ekstraklasie. 2:0 Piast, 1:0 Cracovia, 4:1 Lechia, 2:0 Legia, 2:0 Wisła. Jagiellonia szczególnie imponowała przygotowaniem fizycznym. Wiadomo, że miał kto grać w piłkę, ale dodatkowo odjeżdżali rywalom kondycyjnie. Teraz ten schemat wejścia do rundy się powtarza, pomimo że Jaga grała dwa mecze tygodniowo, łącząc ligę z wymagającymi starciami pucharowymi.
Wyłączając pechową porażkę z Lechią na start, jej wyniki:
Arka 2:0
Wisła 1:0
Zagłębie 2:0
Piast 2:1
Jagiellonia przykładowo przebiegła w meczu z Piastem 117 kilometrów. To jeden z najlepszych wyników biegowych w tym sezonie Ekstraklasy, a przecież wszystko zdarzyło się trzy dni po meczu w Belgii. Nie chcemy już przywoływać biegowych wyników Polaków na Mistrzostwach Świata, ale zaufajcie nam – wynik Jagi robi wrażenie.
Mecz z Miedzią może oznaczać wyrównanie jednego rekordu, a także ustanowienie drugiego. Piętnaście punktów po sześciu kolejkach byłoby najlepszym wejściem Jagiellonii w ekstraklasowy sezon w całej historii klubu. Okej, pamiętamy, że ta przygoda Jagi z Ekstraklasą wcale nie trwa tak długo, jednak mimo wszystko – to klub walczący od paru sezonów o mistrzostwo Polski. Teraz wskakuje w te buty od pierwszej kolejki i ma szansę, by na pierwszej przerwie reprezentacyjnej patrzeć na wszystkich z góry.
Dopisywać trzech oczek przed pierwszym gwizdkiem nikt jednak nie zamierza. Po pierwsze, gra co trzy dni zebrała swoje żniwo w postaci kontuzji. Na kłopoty zdrowotne narzekają Mateusza Machaj, Ivan Runje, Łukasz Burliga, Bartosz Kwiecień i Przemek Frankowski. Po drugie, Mamrot docenia rywala, zwracając uwagę na to, że gra Miedzi była zazwyczaj lepsza niż wynik:
– Nie możemy usypiać naszej czujności przed tym spotkaniem, patrząc jedynie na tabelę. W dotychczas rozgrywanych spotkaniach legniczanom brakowało skuteczności, a ona kiedyś musi przyjść. Potencjał naszego najbliższego przeciwnika jest bardzo duży, dlatego musimy być uważni.
Miedź wygrała tylko w pierwszej kolejce u siebie z Pogonią Szczecin, co wielkim sukcesem nie jest, bo przecież Portowców aktualnie miałaby szansę ograć orkiestra strażacka OSP Sulęcin. Później przyszły porażki i remis z Koroną, ale w każdym meczu Dominik Nowak mógł znaleźć pozytywy, jak choćby z Wisłą Kraków, rewelacją sezonu, gdzie Miedź przy Reymonta potrafiła efektownie atakować i gonić wynik. Uwagę przykuwa też mecz z Górnikiem Zabrze, gdy Miedź zmarnowała kilka okazji na zdobycie drugiej bramki przy wyniku 1:0, a następnie Fabian Piasecki koncertowo spartolił sytuację na 2:1. Legniczanie mają zespół, który gra otwarty futbol i raczej nie postawi przy Słonecznej na potrójną gardę.
Dominik Nowak:
– Jagiellonia jest zdecydowanym faworytem. Nie tylko z racji tego, że gra u siebie. W kolejnym sezonie walczy o najwyższe cele. Dla czołowych zespołów starcie z beniaminkiem jest niewiadomą, i to postaramy się wykorzystać. Mamy określony styl – lubimy utrzymywać się przy piłce, chociaż nie zawsze idzie to w parze z wynikami. Mocno wierzę, że w niedzielę nastąpi przełamanie i przywieziemy do Legnicy komplet punktów. Mam ogromny sentyment do tego regionu i ludzi. Ale nie będą odkrywczy i powiem, że na boisku sentymentów nie będzie. To kolejny mecz, który chcemy wygrać. Jagiellonia na papierze nie powinna się martwić o zwycięstwo, jednak nie wybieramy się do Białegostoku czekać na najniższy wymiar kary. Dotychczas nie prezentowaliśmy się źle, nawet w niektórych spotkaniach dominowaliśmy przeciwnika. Brakowało nam tego, co jest solą piłki nożnej, czyli goli. W ten sposób kreowaliśmy bramkarzy rywali na bohaterów. Wierzę, że fortuna wreszcie uśmiechnie się do nas w niedzielę. Do tego potrzebne są trafienia między innymi Piątkowskiego.
Oczywiście wspomnienie Piątkowskiego nie jest przypadkowe: wiadomo, że to zawodnik, dla którego Białystok ma szczególne znaczenie. To tutaj Piątkowski strzelił czternaście bramek w sezonie 14/15, by ostatnie trzy miesiące sezonu przesiedzieć na trybunach. Powód? Nie chciał przedłużyć kontraktu. Postawił na swoim, trafił na Cypr. Na pewno wspomnienia z Podlasia ma słodko-gorzkie, ale bezsprzecznie to w Białymstoku grał najlepszy futbol w swojej karierze. Dzisiaj chętnie przypomni się kibicom.
Jeśli Miedź wygra, byłaby to jej pierwsza wygrana z Jagą w historii. Do tej pory oba kluby mierzyły się czterokrotnie. Zamierzchłe czasy sezonu 90/91, gdzie rywalizacja skończyła się remisami 0:0 i 1:1, a także remisem w tabeli…
Źródło: Wikipedia
… i ciut nowsze, sezon 06/07, gdzie Jaga zremisowała w Legnicy 1:1, by w rewanżu pewnie wygrać 3:0. Wynik nie dziwił, zespoły były wówczas na dwóch różnych krańcach tabeli.
Źródło: Wikipedia
Zachowało się nawet video z tamtego meczu. Dawnych wspomnień czar:
Warto też wspomnieć, że na dzisiejszym meczu będzie zbierana wyprawka dla potrzebujących dzieci. Zbiórka piórników, zeszytów i innych przyborów szkolnych już po raz dziewiąty organizowana jest przez stowarzyszenie „Dzieci Białegostoku”.
Fot. FotoPyK