Reklama

Jagiellonia w pogoni za rekordami

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2018, 11:57 • 4 min czytania 2 komentarze

Pamiętacie początek ostatniej rundy wiosennej? Niektórzy powoli wybudzali się z zimowego snu, a Jagiellonia od razu ruszyła na najwyższych obrotach. To był nie piąty, a szósty bieg, bo ustalili wtedy własny rekord liczby zwycięstw z rzędu w Ekstraklasie. 2:0 Piast, 1:0 Cracovia, 4:1 Lechia, 2:0 Legia, 2:0 Wisła. Jagiellonia szczególnie imponowała przygotowaniem fizycznym. Wiadomo, że miał kto grać w piłkę, ale dodatkowo odjeżdżali rywalom kondycyjnie. Teraz ten schemat wejścia do rundy się powtarza, pomimo że Jaga grała dwa mecze tygodniowo, łącząc ligę z wymagającymi starciami pucharowymi.

Jagiellonia w pogoni za rekordami

Wyłączając pechową porażkę z Lechią na start, jej wyniki:

Arka 2:0
Wisła 1:0
Zagłębie 2:0
Piast 2:1

Jagiellonia przykładowo przebiegła w meczu z Piastem 117 kilometrów. To jeden z najlepszych wyników biegowych w tym sezonie Ekstraklasy, a przecież wszystko zdarzyło się trzy dni po meczu w Belgii. Nie chcemy już przywoływać biegowych wyników Polaków na Mistrzostwach Świata, ale zaufajcie nam – wynik Jagi robi wrażenie.

Mecz z Miedzią może oznaczać wyrównanie jednego rekordu, a także ustanowienie drugiego. Piętnaście punktów po sześciu kolejkach byłoby najlepszym wejściem Jagiellonii w ekstraklasowy sezon w całej historii klubu. Okej, pamiętamy, że ta przygoda Jagi z Ekstraklasą wcale nie trwa tak długo, jednak mimo wszystko – to klub walczący od paru sezonów o mistrzostwo Polski. Teraz wskakuje w te buty od pierwszej kolejki i ma szansę, by na pierwszej przerwie reprezentacyjnej patrzeć na wszystkich z góry.

Reklama

Dopisywać trzech oczek przed pierwszym gwizdkiem nikt jednak nie zamierza. Po pierwsze, gra co trzy dni zebrała swoje żniwo w postaci kontuzji. Na kłopoty zdrowotne narzekają Mateusza Machaj, Ivan Runje, Łukasz Burliga, Bartosz Kwiecień i Przemek Frankowski. Po drugie, Mamrot docenia rywala, zwracając uwagę na to, że gra Miedzi była zazwyczaj lepsza niż wynik:

– Nie możemy usypiać naszej czujności przed tym spotkaniem, patrząc jedynie na tabelę. W dotychczas rozgrywanych spotkaniach legniczanom brakowało skuteczności, a ona kiedyś musi przyjść. Potencjał naszego najbliższego przeciwnika jest bardzo duży, dlatego musimy być uważni.

Miedź wygrała tylko w pierwszej kolejce u siebie z Pogonią Szczecin, co wielkim sukcesem nie jest, bo przecież Portowców aktualnie miałaby szansę ograć orkiestra strażacka OSP Sulęcin. Później przyszły porażki i remis z Koroną, ale w każdym meczu Dominik Nowak mógł znaleźć pozytywy, jak choćby z Wisłą Kraków, rewelacją sezonu, gdzie Miedź przy Reymonta potrafiła efektownie atakować i gonić wynik. Uwagę przykuwa też mecz z Górnikiem Zabrze, gdy Miedź zmarnowała kilka okazji na zdobycie drugiej bramki przy wyniku 1:0, a następnie Fabian Piasecki koncertowo spartolił sytuację na 2:1. Legniczanie mają zespół, który gra otwarty futbol i raczej nie postawi przy Słonecznej na potrójną gardę.

Dominik Nowak:

– Jagiellonia jest zdecydowanym faworytem. Nie tylko z racji tego, że gra u siebie. W kolejnym sezonie walczy o najwyższe cele. Dla czołowych zespołów starcie z beniaminkiem jest niewiadomą, i to postaramy się wykorzystać. Mamy określony styl – lubimy utrzymywać się przy piłce, chociaż nie zawsze idzie to w parze z wynikami. Mocno wierzę, że w niedzielę nastąpi przełamanie i przywieziemy do Legnicy komplet punktów. Mam ogromny sentyment do tego regionu i ludzi. Ale nie będą odkrywczy i powiem, że na boisku sentymentów nie będzie. To kolejny mecz, który chcemy wygrać. Jagiellonia na papierze nie powinna się martwić o zwycięstwo, jednak nie wybieramy się do Białegostoku czekać na najniższy wymiar kary. Dotychczas nie prezentowaliśmy się źle, nawet w niektórych spotkaniach dominowaliśmy przeciwnika. Brakowało nam tego, co jest solą piłki nożnej, czyli goli. W ten sposób kreowaliśmy bramkarzy rywali na bohaterów. Wierzę, że fortuna wreszcie uśmiechnie się do nas w niedzielę. Do tego potrzebne są trafienia między innymi Piątkowskiego.

Oczywiście wspomnienie Piątkowskiego nie jest przypadkowe: wiadomo, że to zawodnik, dla którego Białystok ma szczególne znaczenie. To tutaj Piątkowski strzelił czternaście bramek w sezonie 14/15, by ostatnie trzy miesiące sezonu przesiedzieć na trybunach. Powód? Nie chciał przedłużyć kontraktu. Postawił na swoim, trafił na Cypr. Na pewno wspomnienia z Podlasia ma słodko-gorzkie, ale bezsprzecznie to w Białymstoku grał najlepszy futbol w swojej karierze. Dzisiaj chętnie przypomni się kibicom.

Reklama

Jeśli Miedź wygra, byłaby to jej pierwsza wygrana z Jagą w historii. Do tej pory oba kluby mierzyły się czterokrotnie. Zamierzchłe czasy sezonu 90/91, gdzie rywalizacja skończyła się remisami 0:0 i 1:1, a także remisem w tabeli…

Screen Shot 08-26-18 at 10.06 AM

Źródło: Wikipedia

… i ciut nowsze, sezon 06/07, gdzie Jaga zremisowała w Legnicy 1:1, by w rewanżu pewnie wygrać 3:0. Wynik nie dziwił, zespoły były wówczas na dwóch różnych krańcach tabeli.

Screen Shot 08-26-18 at 10.07 AM

Źródło: Wikipedia

Zachowało się nawet video z tamtego meczu. Dawnych wspomnień czar:

Warto też wspomnieć, że na dzisiejszym meczu będzie zbierana wyprawka dla potrzebujących dzieci. Zbiórka piórników, zeszytów i innych przyborów szkolnych już po raz dziewiąty organizowana jest przez stowarzyszenie “Dzieci Białegostoku”.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Weszło

Polecane

Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”

Sebastian Warzecha
4
Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”