Reklama

Szymański niczym Wolski? Zbyt podobni, żeby spać spokojnie…

redakcja

Autor:redakcja

25 sierpnia 2018, 12:57 • 4 min czytania 116 komentarzy

– To ciekawy chłopak z dobrą techniką użytkową, ale przypominam sobie Wolskiego przed wyjazdem i nie mam poczucia, że Szymański znaczy teraz dla Legii więcej niż Wolski wtedy – pisał we wczorajszym felietonie na Weszło Wojciech Kowalczyk (KLIK). I faktycznie, trudno się nie zgodzić, jak i trudno uciec od porównań między tymi zawodnikami. W najnowszej historii Legii nie było innych ofensywnych, młodych chłopaków, po których tak wiele by sobie obiecywano. Co więcej, Wolski z początku 2013 roku i obecny Szymański to zawodnicy o bardzo podobnej charakterystyce – świetni technicznie, ale z dużymi brakami fizycznymi. No i – o ile transfer Szymańskiego w tym okienku dojdzie do skutku – obaj wyjeżdżający z ligi w bardzo trudnym momencie.

Szymański niczym Wolski? Zbyt podobni, żeby spać spokojnie…

Rzecz jasna Szymański nie ma dziś największego bagażu, z jakim wyjeżdżał Wolski, czyli półrocznego rozbratu z piłką. Z perspektywy czasu tamta decyzja Rafała oraz jego menedżera była niczym innym, jak sportowym samobójstwem. Kłopot jednak w tym, że i dziś Szymański nie wydaje się gotowy na wyjazd. Raz, jest w bardzo słabej formie, na boisku znika na długie momenty, notuje mnóstwo strat i złych decyzji (jak np. ta przy podarowaniu karnego Dudelange). Dwa, to zawodnik, o którym z całą pewnością nie można powiedzieć, że wyrasta ponad naszą ligę. Przeciwnie, jego największym atutem wciąż jest wiek. W naszym majowym rankingu – rzecz jasna mocno subiektywnym – umieściliśmy go dopiero na 9. miejscu w lidze wśród skrzydłowych, daleko za takimi graczami, jak Kurzawa, Novikovas, Kądzior czy nawet jego klubowy partner, Kucharczyk. Rzecz jasna taka pozycja młodego legionisty nie oznacza, że rozegrał słaby sezon, ale też daleko mu do dominacji, jaką na swoich pozycjach osiągnęli w poprzednich rozgrywkach inni młodzieżowcy – Gumny na prawej obronie i Żurkowski na defensywnym pomocniku.

5,5 roku temu przy pożegnaniu Wolskiego w Legii mówiono, że to dla klubu zarobek bez osłabiania drużyny, która jesienią bardzo dobrze radziła sobie bez udziału swojego ofensywnego pomocnika. Dziś można zaryzykować podobną tezę, bo Szymański nie jest przecież pierwszym wyborem nawet w samej Legii i wciąż sporo meczów zaczyna na ławce. W tych najważniejszych dla mistrzów Polski spotkaniach, czyli w rewanżach ze Spartakiem Trnava oraz F91 Dudelange także zaczynał w pozycji siedzącej, a na Słowacji nawet nie powąchał murawy. Odejście Szymańskiego absolutnie nie będzie dla Legii tak bolesne, jak wcześniejsze utraty Vadisa, Nikolicia czy Prijovicia. Co więcej, ono nie będzie nawet tak bolesne, jak utrata Guilherme, który rozegrał w Warszawie o wiele więcej dobrych meczów i był jednak bardziej regularny. W ujęciu procentowym po tym pożegnaniu siła pierwszej drużyny naprawdę wiele się nie zmieni.

W tym kontekście jasne jest, że to Szymański może znacznie więcej stracić na szybkim transferze niż Legia. Bo Legia mogłaby sporo stracić, gdyby ten transfer się opóźnił – stąd zawodnik jest wręcz wypychany z klubu, mimo że nie wydaje się na to gotowy. Porównajmy obecne liczby Szymańskiego do liczb Rafała Wolskiego odchodzącego do Fiorentiny:

Wiek: Szymański w przededniu transferu jest o 11 miesięcy młodszy niż odchodzący z Legii Wolski. Obecny legionista ma niewiele ponad 19 lat, natomiast jego poprzednik był tuż po 20-tce.

Reklama

Doświadczenie w lidze: Szymański ma dziś na koncie 35 meczów w ekstraklasie (1610 minut), natomiast Wolak przed wyjazdem miał na koncie 25 spotkań (1263 minut). Rafał był jednak skuteczniejszy, bo grając mniej potrafił strzelić 6 goli i dołożyć 2 asysty, a bilans Sebastiana to 5 goli i 2 asysty.

Doświadczenie w pucharach: Dla Szymańskiego jest ono dosyć bolesne, bo maczał palce w przegranych dwumeczach z Astaną, Sheriffem, Trnavą i Dudelange oraz ledwie w dwóch awansach z ogórkowymi Mariehamn i Cork. Wolski grał mniej, ale jego szlify były znacznie cenniejsze, bo zagrał w końcówkach sześciu meczów fazy grupowej i następującej po niej rundy drugiej w jakże udanym dla Legii europejskim sezonie 2011/12. Co więcej, młody legionista potrafił pokazać się w tamtych meczach notując asysty z Rapdiem Bukareszt i Sportingiem.

Doświadczenie w kadrze: Szymański dostał zaproszenie do szerokiej kadry przed mundialem, ale nie wykorzystał swojej szansy, a przy tym nie doczekał się nawet debiutu w dorosłej reprezentacji. Czyli odwrotnie niż Wolski przed Euro 2012, który zagrał w trzech meczach towarzyskich i znalazł się w 23-osobowej drużynie na turniej (chociaż murawy na nim nie powąchał).

Jakkolwiek spojrzeć, powyższe różnice są w zasadzie kosmetyczne, a dorobek Szymańskiego i Wolskiego sprzed 5,5 roku wydaje się bardzo zbliżony. Główna różnica polega na tym, że obecny legionista ma spróbować swoich sił zagranicą bez obciążenia w postaci półrocznej kontuzji. Inną różnicą wydaje się większy potencjał motoryczny Sebastiana, który – oprócz techniki – potrafi imponować liczbami fitness, czy to przebiegniętym dystansem w meczu, czy też liczbą sprintów. Te dwa aspekty odróżniają go od Wolskiego, ale wspólnych parametrów można tu znaleźć o wiele więcej. I niech to będzie największa przestroga dla Szymańskiego, bo jak zagranicą skończył Wolski, wszyscy pamiętamy…

Inna sprawa to fakt, że jest to przestroga, z którą piłkarz za wiele zrobić nie może. Priorytetem dla Legii wydaje się jego sprzedaż tu i teraz, jeszcze w sierpniu, a nie oczekiwanie, aż okrzepnie w lidze, nabierze masy i doświadczenia. I trudno się zresztą podejściu warszawiaków dziwić.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

116 komentarzy

Loading...