Reklama

Największe wzmocnienie Górnika? Powrót Bochniewicza

redakcja

Autor:redakcja

03 sierpnia 2018, 16:52 • 3 min czytania 9 komentarzy

Górnik Zabrze z zeszłego sezonu wypromował wielu młodych piłkarzy. Żurkowski, Loska, Wieteska to nazwiska, które pierwsze cisną się na usta. Razem z nimi jednym tchem możemy wymienić także Pawła Bochniewicza, który miał pecha o tyle, że dołączył do ekipy Marcina Brosza wiosną, czyli już po szczytowej formie zespołu. Jeżeli jednak mielibyśmy analizować grę Górnika tylko w drugiej części zeszłego sezonu, to Bochniewicz był piłkarzem wybijającym się wśród kolegów. Jasne, miewał słabsze mecze, jak z Legią czy Wisłą Płock, ale w większości przypadków był ostoją defensywy Górnika. Nie popełniał większych błędów i podejmował głównie dobre decyzje, co w jego wieku absolutnie nie jest normą. A teraz wraca na Roosevelta, gdzie ma rozwiązać kilka problemów w defensywie i pokonywać kolejne szczeble w seniorskiej piłce.

Największe wzmocnienie Górnika? Powrót Bochniewicza

W tym sezonie Górnik jest bardzo regularny, jeżeli chodzi o tracenie goli. Z sześciu rozegranych meczów aż w pięciu tracił gola – cztery razy jednego, no i ostatnio przyjął czwórkę. Jeżeli mielibyśmy wskazywać podstawowy problem zabrzańskiej defensywy, musielibyśmy szukać w bezpośrednim otoczeniu Przemysława Wiśniewskiego. Rozumiemy, że chłopak jest jeszcze bardzo młody (kilka dni temu skończył 20 lat), że ma świetne warunki fizyczne (195 centymetrów wzrostu), ale… Cóż, to wciąż bardziej ciekawostka. O Wiśniewskim więcej się mówi z racji tego, że jest synem znanego i lubianego Jacka, a nie z powodu jego dobrych występów. Przeciwnie, on w Zabrzu nie błyszczał nawet w mocno obijanych rezerwach klubu, a co dopiero w ekstraklasie. Poza przyzwoitym meczem z Zarią Balti u siebie (jedyny na zero z tyłu) wyglądał źle albo bardzo źle. Zauważył to też Marcin Brosz, który na ligowy mecz z Wisłą Płock posadził go już na ławie. No ale zamiast niego na środku obrony wystąpił Michał Koj, którego występ również pozostawiał wiele do życzenia. Wiśniewski wrócił na czwartkowe spotkanie z Trenczynem i znów zaprezentował się bardzo słabo. W tym kontekście powrót Bochniewicza wydaje ogromnym wzmocnieniem nie tylko defensywy, ale i całego zespołu.

Być może piłkarza wypożyczanego z Udinese oceniamy nazbyt pochopnie, ale – po pierwsze – to jeden z nielicznych sprowadzonych zimą do ligi graczy, o których można powiedzieć ciepłe słowo. I, po drugie, ciężko oprzeć się wrażeniu, że on wciąż był daleki od pokazania całego swojego potencjału. Z pewnością możemy pochwalić go za decyzję o powrocie, bo regularna gra w ekstraklasie wydaje się tym, czego 22-latek najbardziej potrzebuje. Jeżeli jesienią potwierdzi formę z wiosny oraz dalej będzie się systematycznie rozwijał, za moment może zostać równie atrakcyjnym talentem z Zabrza, co powszechnie chwalony Szymon Żurkowski. Bo, chociażby w odróżnieniu od Mateusza Wieteski, jak już Bochniewicza się chwali, to głównie z powodu gry w obronie…

Duet środkowych obrońców Bochniewicz-Suarez powinien dać Górnikowi stabilizację w defensywie i zapewnić względny spokój. Sprowadzony z Udinese piłkarz z jednej strony wpisuje się w filozofię stawiania na młodych, z drugiej – już chyba można tak napisać – jest gwarantem odpowiedniego poziomu. Pytanie jednak, czy porozumienie pomiędzy klubem i piłkarzem nie nastąpiło odrobinę zbyt późno, czyli już po dwumeczu z Trenczynem. Lepiej jednak późno niż wcale, a tym bardziej, że właśnie zasypano jedną z największych wyrw w zespole (pozostawioną przez samego Bochniewicza, jak i wspomnianego Wieteskę). Jeżeli uda się jeszcze pozyskać klasowego skrzydłowego – a Janekx89 donosi chociażby o temacie Konrada Michalaka z Legii – to kadra Górnika będzie dobrze zbilansowana i gotowa do długiego sezonu ligowego. Czy jednak to wystarczy, by chociaż nawiązać do kapitalnej jesieni sprzed roku, to już zupełnie inna historia…

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...