Największe nagromadzenie jakości w 2. kolejce Ekstraklasy mieliśmy w Piaście Gliwice. Kto by pomyślał, prawda? Wyróżniliśmy aż trzech zawodników tej drużyny po wygranej w Szczecinie, za to wśród „Portowców” mieliśmy aż czterech kandydatów do badziewiaków, ale upiekło się Davidowi (Nie)psujowi i Ricardo Nunensowi, bo nie mogliśmy pominąć objeżdżanego non stop przez piłkarzy Wisły Płock Kacpra Michalskiego i Michała Helika, który słabo wypadł w tyłach Cracovii, a do tego fatalnie wykonał rzut karny.
Wróćmy jednak do Piasta. Na początku sezonu jest to drużyna, która sprawia wrażenie bardzo dobrze zbalansowanej. Żadnego szału, nic z tych rzeczy, ale w zasadzie nie ma słabych punktów. Cały czas jest dobry bramkarz w osobie Jakuba Szmatuły. Defensywa przeważnie gra pewnie. Na jej czele stoi Jakub Czerwiński, z Pogonią do jego poziomu dostosował się też Marcin Pietrowski. Fajnie wygląda druga linia z Tomaszem Jodłowcem i Patrykiem Dziczkiem, bardzo dobre wejście w sezon ma Mateusz Mak. Nawet napastnicy są pożyteczni, choć goli jeszcze nie strzelają. Piotr Parzyszek w Sosnowcu po swoim wejściu zdynamizował grę Piastunek, a teraz Michal Papadopulos asystował przy bramce Joela Valencii. Ekwadorczykowi służy przesunięcie do środka, ma sporo swobody i widać to w jego grze.
Gliwiczan nie typujemy od razu na rewelację sezonu, ale zrobili coś niezwykle ważnego. Udanym początkiem zapewnili sobie spokój przed trudnym okresem. Przed nimi kolejno mecze z rozpędzonym Zagłębiem Lubin (dom), Legią (dom), Jagiellonią w Białymstoku, u siebie z Cracovią i Lechem na wyjeździe. Tylko z „Pasami” Piast byłby dziś faworytem. Ma już jednak sześć punktów i nawet jeśli w najbliższych tygodniach wyhamuje, pożaru nie będzie.
Co do Zagłębia z Lubina, imponujące wejście do polskiej ligi zaliczył Damjan Bohar. Nie chodzi jedynie o asystę przy zwycięskim trafieniu. Po wejściu z ławki praktycznie w każdym kontakcie z piłką pokazywał klasę. Technika, luz, dynamika, chęć do gry – panie kolego, proszę nie zbaczać z tego kursu!
Na plus zaskoczyła Wisła Kraków. Zdenek Ondrasek nie tylko wreszcie zdobył bramkę, ale regularnie rozbijał obrońców Miedzi Legnica. Nie przesadzalibyśmy jednak – jak Krzysztof Przytuła – że od razu priorytetem dla klubu powinno być przedłużenie kontraktu z Czechem. Facet zarabiający 70 kafli miesięcznie przełamał się po wielu miesiącach posuchy. Spokojnie. Buchalik znakomitą interwencją w doliczonym czasie po strzale Fabiana Piaseckiego przeważył szalę na swoją korzyść, spychając do rezerwy Jakuba Słowika.
Po dwóch kolejkach tylko kapitan Śląska, Piotr Celeban dwa razy gościł u nas w kozakach. Trudno się dziwić, skoro trzyma fason w obronie i wyręcza napastników w strzelaniu goli. Szaleje też Adam Hlousek. Na inaugurację gol, teraz asysta i kluczowe podanie. W Kielcach z podstawowych obowiązków wywiązał się w miarę solidnie, więc niech ma.
Z niezłej strony pokazał się Maciej Gajos. Ładna asysta, napracował się w defensywie, wreszcie grał odważnie do przodu. Do tego służy mu ustawienie 3-4-3, bo teraz może wymieniać się pozycjami z Jevticiem czy Tibą, utrzymał kontrolę nad środkiem pola razem z Łukaszem Trałką.
Szefem tej bandy musi być Karol Świderski, który wykorzystał szansę i ustrzelił pierwszy dublet w Ekstraklasie, a nie było to dopełnianie formalności. Trzeba było pokazać klasę.
Martin Pospisil tydzień temu był w badziewiakach, dziś jest wśród najlepszych. Odwrotny kierunek przemierzył Petteri Forsell, który w Krakowie zmarnował jedną sytuację i wyróżniał się tylko dziurami w getrach.
Forsell jak Bale, też wycina dziury w getrach. Nie kojarzę innego piłkarza w Ekstraklasie, który tak robi. pic.twitter.com/i0zQNqhBIK
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) 27 lipca 2018
Liderem ligowych ananasów jest na razie Piotr Polczak. Dwa mecze, trzy zawalone gole – nawet jak na niego to ponad średnią. Więcej zawodników od Zagłębia Sosnowiec wprowadziły jednak Pogoń Szczecin, Górnik Zabrze i Cracovia. Sebastian Walukiewicz z Miedzią był najlepszy na boisku, w poniedziałek z Piastem najgorszy. Valencia przy swoim golu ograł go z dziecinną łatwością, a później 18-latek brał udział w komicznej próbie wybijania piłki po główce Mateusza Maka. Spokojnie z tym chłopakiem, jak dotąd napisano o nim więcej artykułów transferowych niż rozegrał dobrych meczów (wiemy, też napisaliśmy, ale bardziej pytając o jego klasę). Niech się tak mocno z wyjazdem nie spieszy.
Adam Ryczkowski na początku sezonu strasznie rozczarowuje w Zabrzu, a o jego stałych fragmentach lepiej nie mówić. Konrad Michalak nie wykorzystuje szansy w Legii, Michał Chrapek był dla Śląska bezużyteczny, a Antonini Culina… Facet na ten moment jest piłkarzem bez atutów. Nie ma nawet szybkości i dynamiki, a przecież jest skrzydłowym.
Jak Antonini Culina miał zaskoczyć obronę Lecha, skoro wszyscy(!) trzej środkowi obrońcy Kolejorza biegali w tym meczu szybciej niż on? Generalnie – aż 17 zawodników tego spotkania było od niego szybszych. Przecież to skrzydłowy(?).
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) 30 lipca 2018
W ataku Maciej Górski. Starał się z Legią, nie mówimy, że nie, ale jakości w jego poczynaniach było zero. Te przyjęcia na 2-3 razy, gdy dostawał piłki za plecy obrońców. Brrrrr!
Wybaczcie naciągane pozycje Helika i Culiny, ale musieli się tu znaleźć.
Fot. newspix.pl