Jeżeli po weekendowych występach rywali polskich pucharowiczów w którymś przypadku nasz optymizm wzrósł o kilka procent, to trzeba wskazać AS Trenczyn. W 2. kolejce słowackiej ekstraklasy MFK Rużomberok dał przykład Górnikowi Zabrze, jak należy grać z tym zespołem na jego terenie.

Trenczyn pierwszy strzelił gola, ale potem już tylko tracił i ostatecznie przegrał aż 1:4! A warto zaznaczyć, że Ricardo Moniz wcale nie dokonał rewolucji w składzie. W wyjściowej jedenastce pojawiło się aż ośmiu zawodników, którzy od początku wystąpili w czwartek: Igor Semrinec, Martin Sulek, Keston Julien (jako stoper, a nie lewy obrońca jak w Zabrzu), Abdul Zubairu, Ashraf El Mahdioui, Hamza Cataković, Philip Azango i Antonio Mance. Nieobecni byli tylko prawy obrońca Reuben Yem, stoper James Lawrence i skrzydłowy Joey Sleegers, z których tylko ten ostatni siedział na ławce.
Gwoli ścisłości dodajmy, że przy stanie 1:1 Trenczyn zaczął grać najpierw w dziesiątkę, a później w dziewiątkę. Za dwie żółte kartki wylatywali Sulek i zastępujący Leegersa Osman Bukari. Bez dwóch zawodników gospodarze zostali rozstrzelani przez przeciwnika. Nie jest to jednak pełne wytłumaczenie, bo Rużomberok nie zdobywał bramek po jakichś błyskawicznych kontrach, tylko normalnych akcjach, w których teoretycznie obrona Trenczyna była ustawiona i przygotowana (trzeci gol, palce lizać).
Mniej optymistyczne wieści przed rewanżem Legii nadeszły z Trnawy. Spartak, mimo że oszczędzał kilku zawodników – w tym Erika Grendela i Antona Slobodę, którzy weszli po przerwie – wygrał u siebie z FC ViOn Zlate Moravce. Między słupkami stał odrzut z Piasta Gliwice, Dobrivoj Rusov, a w pierwszym składzie znalazło się miejsce dla Jana Vlaski, który w Warszawie dostał tylko kilka minut i mimo to strzelił pięknego gola. To właśnie za sprawą byłego pomocnika Zagłębia Lubin gospodarze zgarnęli pełną pulę. Vlasko w 61. minucie wykorzystał rzut karny.
Pisaliśmy już, że rywal Lecha Poznań – Szachtior Soligorsk w Pucharze Białorusi wygrał na wyjeździe 11:0 z drugoligowym FK Czist. Teraz możecie zobaczyć tę kanonadę w otoczeniu urokliwego lasku.
Chętnie napisalibyśmy coś o Rio Ave, ale w ten weekend jeszcze pauzowało. Pierwotnie 29 lipca miało się odbyć spotkanie Pucharu Ligi Portugalskiej z Portimonense, jednak dojdzie do niego dopiero 5 sierpnia, trzy dni po rewanżu z Jagiellonią.
Treść usunięta
Treść usunięta
Słowo kluczowe to „raz”.
Treść usunięta
Ty mi lepiej powiedz, jak się takie czarne napisy robi koło nicka. Czy może Weszło samo wg własnego uznania je nadaje?
Treść usunięta
Dzięki 🙂
Na przykład Ruch Chorzów z Metalurgiem Skopje (3:1; 3:0), Lech z Pelister (4:0; 3:0), Jagiellonia z Dynamo Batumi (4:0), Zagłębie Lubin ze Slavią Sofia (3:0), no i oczywiście Jagiellonia z Kruoją (8:0). Co prawda z ogórkami, ale zdarza się wygrać wysoko. Zdarza się też z nimi przegrać, co potwierdza tezę kolegi Tomasza.
Trochę masz racji, ale nie bez znaczenia jest, że grają na razie z klubami na poziomie naszej Ekstraklasy
Najgorsze że Tomek ma racje – równie dobrze Jaga może odpaść, Lech i Górnik a Legia może odrobić straty z nawiązką.
Tego nie wie nikt – wtorek i czwartek dadzą nam odpowiedzi a do tego czasu to jedno wielkie zgadywanie
Widzę, że u nich też jest niezły kabaret, do tego kręcony przy użyciu 3 ręcznych kamer 😀
Przecież drużyny z naszej ekstraklasy nie potrafią strzelać takich bramek jak trzeci gol przeciwko Trenczynowi 😉
No tak nie potrafią bo strzelają ładniejsze.
He, he, he, dobry żart, zgwałcą ich tam okrutnie. Jak co roku, jak nie Ruch, Piast czy Górnik, dostają się do pucharów i szybki wpi….l, a później głupkowate tłumaczenie, że biedni, że młodzi i inne bzdety.
Piast – ok, oni dostali szybciuteńki wpierdol, ale Górnik i Ruch? Górnik akurat ostatni raz grał w pucharach w 1994 roku, a Ruch wstydu nie przynosił. Ostatnim razem wyeliminowali FC Vaduz i Esbjerg, a odpadli dopiero z Metalistem Charków. O ile Vaduz to formalność, to potem wyeliminowano rywala z silniejszej ligi (Dania), a następnie Ruch trafił na przeciwnika z którym teoretycznie nie miał prawa stoczyć wyrównanego pojedynku, a odpadł dopiero po golu w dogrywce na wyjeździe. W bardziej zamierzchłych czasach też odpadali z dużo silniejszymi zespołami (Austria Wiedeń, Viktoria Pilzno, Inter Mediolan). Na siłę mianem szybkiego wpierdolu możnaby określić mecz z Viktorią (drugi przeciwnik w eliminacjach), ale to i tak naciąganie
Z Pilzno to był gwałt i o to najbardziej chodziło. Jeśli chodzi o Górnik, to nie dotyczyło ich konkretnego występu z przed lat. Bardziej o to, że taki klub osiągnął wynik nad stan, po sezonie tylko zawodnicy odeszli czyli skład mocno osłabiony i łomot w pucharach. Przecież oczywiste było, że pewno połowa składu odejdzie, a nikt sensowny ich nie zastąpi i skończy się góra na drugiej rundzie wstępnej.
Trzeba przyznać,że atmosfera na tych meczach ligowych na Słowacji jest zajebista.U nas babcia z balkonu na podwórku robi lepszy doping pozdro