Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Kolejny dowód na to, że zawszę będą równi i równiejsi przyniosła rozprawa Conora McGregora. Największy gwiazdor światowego MMA zrobił wiele, żeby trafić za kraty. Zamiast tego dostał symboliczną karę, której nawet nie poczuje. Irlandczyk znów spadł na cztery łapy, bo niemal od razu po korzystnym orzeczeniu sądu rozpoczęły się przymiarki do hitowej walki. Kolejnej, która przyniesie mu grube miliony.
Conor McGregor przez lata dorobił się pozycji niekwestionowanej gwiazdy MMA. Walczył wspaniale, wygrywał kolejne pojedynki, stał się symbolem swojej dyscypliny sportu. To zaowocowało bezprecedensową walką bokserską. Debiutujący w zawodowym ringu Irlandczyk zmierzył się z najlepszym pięściarzem świata Floydem Mayweatherem Juniorem. Przegrał, ale zarobił wagon dolarów.
Długa nieobecność w oktagonie sprawiła jednak, że federacja UFC odebrała mu pas mistrza świata. To doprowadziło McGregora do furii. Razem z kolegami zaatakował autokar, wiozący zawodników z ceremonii ważenia. Cała akcja przypominała sceny z filmu sensacyjnego, albo gry GTA. W kulminacyjnym momencie były już mistrz UFC, szarżujący niczym rozjuszony byk, rzucił koszem na śmieci w autokar. Szyba poszła w drobny mak, kilka osób odniosło niewielkie obrażenia, a jeden z zawodników na tyle poważne, że nie mógł wystąpić kolejnego dnia na gali. McGregor się ulotnił, ale wkrótce został zatrzymany przez policję.
Sprawa była naprawdę poważna, bo oskarżyciel żądał siedmiu lat więzienia. To oznaczałoby w zasadzie koniec kariery. Ale nawet, gdyby sąd okazał się łagodniejszy, to gdyby skazał Irlandczyka prawomocnym wyrokiem, i tak oznaczałoby to dla niego duże kłopoty. Jako skazany przestępca zostałby deportowany i nie mógłby wrócić do USA. W takiej sytuacji ciężko byłoby mu pozostać największą gwiazdą UFC…
Sąd jednak uznał, że atak furii i rzut koszem na śmieci w autokar pełen ludzi to nie żadne poważne przestępstwo, a jedynie zakłócanie porządku publicznego. Zamiast kilku lat odsiadki, McGregor musi tylko zaliczyć 5 dni prac społecznych oraz odbyć trzydniowy kurs radzenia sobie z gniewem. Ma także zapłacić rachunek za naprawę autokaru. W sumie – tyle, co nic.
– Jestem wdzięczny sędziemu za to, że pozwolił mi ruszyć naprzód. Chciałem podziękować przyjaciołom, rodzinie i fanom za wsparcie – skomentował.
Więcej do powiedzenia miał Chabib Nurmagomiedow. Rosyjski wojownik od pewnego czasu jest na kursie kolizyjnym z McGregorem. To właśnie nowego mistrza UFC próbował dopaść Irlandczyk, atakując autokar. – Bardzo się cieszę, że on pozostanie na wolności, bo w więzieniu nie mógłbym go ukarać. Teraz musi sprowadzić swoją irlandzką ekipę w listopadzie do Madison Square Garden i zakończymy nasz biznes – skomentował na Twitterze.
Owen Roddy, trener Irlandczyka przyznaje, że hitowa walka jest wzięta na tapet. – Na razie Conor nie może się doczekać powrotu do oktagonu. Ma ogromny głód walki. Chcemy wreszcie wrócić do tego, co kochamy robić. Walka z Nurmagomiedowem? Powinno do niej dojść. Jestem pewien, że teraz usiądziemy do negocjacji. Fajnie by było zobaczyć to starcie jeszcze w tym roku.
Inaczej mówiąc: Conor McGregor jeszcze chwilę temu nie mógł być pewien, czy idiotyczny wybryk nie zabierze mu paru lat życia. Nie brakowało głosów, że w najlepszym razie będzie mógł zapomnieć o dużych walkach w USA. Minął dzień i Irlandczyk nie tylko został oczyszczony ze wszystkich poważnych zarzutów, ale jeszcze z uśmiechem od ucha do ucha siada do negocjacji w sprawie pojedynku, na który czeka całe środowisko. Niektórzy to potrafią spadać na cztery łapy.
foto: newspix.pl