Są w środowisku menedżerskim zjawiska, które niezmiennie nas dziwią. Szczególnie po “uwolnieniu” tego zawodu czasami słyszymy o różnych, nie do końca typowych sprawach, z reguły dotyczą one jednak ludzi średnio poważnych lub zwykłych przebierańców. Za to teraz mamy dla was dziwaczny hit, bo bohaterem jest człowiek z branżowego topu. No dobra, dokładniej rzecz ujmując człowiek, który do krajowej czołówki do niedawna należał. Otóż wyobraźcie sobie taką sytuację – pośrednik transakcyjny Cezary Kucharski nie zarejestrował swojej działalności w PZPN-ie. A to, na jego nieszczęście, jest warunkiem koniecznym, by działać legalnie. Sprawą lada moment ma zająć się Wydział Dyscypliny, do którego już wpłynął wniosek.
Sprawa jest o tyle absurdalna, że od kwietnia 2015 roku, gdy w zapomnienie poszły egzaminy czy gwarancje bankowe, formalności ograniczają się do zapłacenia tysiąca złotych co sezon i drobnej roboty papierkowej, do której ogarnięcia nie potrzeba żadnego fakultetu, a wystarczy ukończenie – tak na oko – sześciu klas szkoły podstawowej. I tylko tyle, choć okazuje się, że dla niektórych to “aż” tyle.
Jak to się stało, że nikt do tej pory za bardzo nie zwracał uwagi na brak Kucharskiego na liście, na której ostatnio znajdowało się ponad 160 podmiotów? Najzwyczajniej w świecie uznano, iż to taka pierdoła, że w przypadku byłego posła lada moment wszystko zostanie załatwione. Tymczasem długie miesiące mijały, Kucharski reprezentował interesy piłkarzy, którzy ciągle nie zdecydowali się opuścić jego stajni (np. Michała Kucharczyka i Mateusza Wieteski), ale w świetle piłkarskich przepisów działał nielegalnie. Swoją rolę mogły odegrać też zmiany w otoczeniu najbliższych współpracowników menedżera.
Czekano, czekano, czekano, by nie rozpętywać kolejnej nikomu niepotrzebnej burzy, ale ile można czekać? W końcu postanowiono zrobić z tym porządek. I jeśli komuś w tym miejscu wydaje się, że Wydział Dyscypliny PZPN może jedynie pogrozić w takiej sytuacji palcem, no to niekoniecznie. Może zacytujemy wam w całości jeden z punktów Uchwały Zarządu PZPN w sprawie współpracy z pośrednikami. Idzie to tak:
Osoba, która podejmie działania lub zawiera Umowę pośrednictwa nie posiadając uprawnień Pośrednika nie może być wpisana na listę Pośredników na dwa kolejne sezony, a w przypadku podjęcia dalszego działania lub kolejnego zawarcia Umowy pośrednictwa bez uprawnień Pośrednika osoba taka nie może być wpisana na listę Pośredników na okres pięciu kolejnych sezonów lub na stałe.
Jak widzicie, w grę wchodzi najpierw dwuletni zakaz, a to już nie przelewki. Co więcej, przepisy jasno mówią, że odpowiedzialności dyscyplinarnej podlegają również kluby i zawodnicy, które zawierają umowy z kimś nieposiadających odpowiednich uprawnień, tak więc niewykluczone, że sprawa odbije się czkawką jeszcze innym podmiotom.
No nie ukrywamy, że sami jesteśmy ciekawi, jak ta sprawa się skończy. Przy czym chyba wypada postawić sprawę jasno – każda decyzja na niekorzyść pośrednika (?) dopełniłaby obraz tego jakkolwiek patrzeć sporego upadku w realiach polskiej piłki. Najpierw cios od Lewandowskiego, a teraz kara za niedopilnowanie takiej drobnostki? Nieprzyjemny zestaw.
Fot. FotoPyK