Reklama

Dlaczego faule takie jak Peszki tak rzadko kończą się w sądzie?

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

25 lipca 2018, 21:29 • 4 min czytania 85 komentarzy

Prawie wszyscy oburzamy się faulem Sławomira Peszki na Arvydasie Novikovasie. Prawie wszyscy, ponieważ znalazły się osoby, które usprawiedliwiają Sławomira Peszko, podnosząc argumenty o twardej walce, charakterze wojownika, stresie, prowokowaniu faulującego przez faulowanego itd. Ludzie uważający, że kopnięcie od tyłu niczego nie spodziewającego się zawodnika, który nie może zresztą potem „oddać”, nie jest aktem tchórzostwa i bezmyślności, ale wręcz odwagi i bezkompromisowości. Ich sprawa, a raczej ich problem. Komisja Ligi ukarała Peszkę karą dyskwalifikacji na 3 miesiące oraz karą finansową w wysokości 30 tys. zł. I znów odezwali się obrońcy piłkarza, m.in. Tomasz Hajto, który stwierdził, że kara jest za surowa. Wydaje się, że osoby te nie do końca rozumieją, co się wydarzyło. Ale to znów ich problem (i ewentualnie mediów zapraszających te osoby jako ekspertów).

Dlaczego faule takie jak Peszki tak rzadko kończą się w sądzie?

My jako prawnicy stawiamy tymczasem tezę, iż ocena zachowania Sławomira Peszki w 92. minucie meczu rozegranego w dniu 20.07.2018 r. pomiędzy drużyną Jagiellonii Białystok a Lechią Gdańsk winna dokonać się także na płaszczyźnie prawa karnego. Brutalny i bezmyślny faul Sławomira Peszki skutkować może nie tylko czerwoną kartką i karą dyscyplinarną. Zachowanie polegające na umyślnym silnym kopnięciu przeciwnika, które nie miało żadnego celu sportowego, a było jedynie efektem wybuchu frustracji zawodnika, to również naruszenie prawa karnego, a mówiąc wprost – przestępstwo.

W tym miejscu musimy oczywiście zastanowić się nad tym, dlaczego są sytuacje, w których nawet brutalniejsze zachowania sportowców nie skutkują odpowiedzialnością karną. Przecież codziennością boisk piłkarskich, koszykarskich czy nawet tras kolarskich są sytuacje, gdzie wielcy i mali sportowcy kopią, przewracają, czy biją łokciem przeciwnika. Co więcej, zachowania, które w życiu codziennym stanowią naruszanie prawa karnego wpisane są w istotę niektórych dyscyplin sportowych – np. boks wiąże się z nieustannym naruszaniem nietykalności cielesnej, a idąc dalej – bywa, że z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu skutkującym nawet incydentalnie śmiercią przeciwnika. Takie sytuacje nie łączą się jednak wszczęciem postępowań karnych i nie kończą się aktami oskarżenia czy skazaniami. Dlaczego – odpowiedzi udziela tutaj nauka prawa karnego konstruując tzw. kontratyp ryzyka sportowego zwany też kontratypem sportu. Pokrótce – z kontratypem mamy do czynienia, gdy jakieś zachowanie samo w sobie jest bezprawne ale jednocześnie, jeśli ma określone cechy (znamiona), z powrotem staje się legalne. Przykładowo – zabicie człowieka jest zakazane przez prawo ale jeśli zabijamy realizując swoje prawo do obrony to nasze zachowanie z nielegalnego staje się z powrotem legalnym – i zabijając człowieka nie popełniamy przestępstwa.

Na gruncie sportu – bicie człowieka w twarz legalne nie jest, ale jeśli cios zada bokser podczas walki to z uwagi na kontratyp – zachowanie staje się legalne. Ten sam cios poza walką na ringu mógłby skutkować przecież odpowiedzialnością karną.

Jakie są więc cechy (znamiona kontratypu sportu):

Reklama

1) uprawianie danej dyscypliny sportu musi być w ogóle dozwolone,

2) działanie musi być podjęte w tzw. celu sportowym,

3) działanie podjęte zostało w ramach reguł właściwych danej dyscyplinie sportowej,

4) działanie musi być podjęte dobrowolnie.

Istotą kontratypu ryzyka sportowego jest zatem działanie w celu ściśle sportowym – drobne, czy zwyczajowo przyjęte naruszenia zasad gry, zwłaszcza gdy skutkują odpowiedzialnością sportowca (np. czerwoną kartką), nie skutkują przecież odpowiedzialnością karną. Stąd też normalne „faule dnia codziennego” są uznawane za działanie ramach kontratypu.

Przechodząc na grunt wybryku Sławomira Peszki – z pewnością piłka nożna, jako „najważniejsza ze spraw nieważnych”, jest grą legalną. Udział zawodników w meczu, jak można sądzić, był dobrowolny. Ale brutalny faul bez wątpienia nie był popełniony w ramach zasad dyscypliny, a co najważniejsze – nie można mu przypisać celu stricte sportowego. Wydaje się, że podbiegnięcie do zawodnika na środku boiska i pozbawione jakiejkolwiek wartości sportowej kopnięcie z dużej siły w nogę przeciwnika, przede wszystkim miało mieć skutek eliminacyjny. A przecież ewentualne konsekwencje sportowe w postaci osłabienia drużyny przeciwnej nie są istotą sportu.

Reklama

Stąd też w naszej ocenie zachowanie Sławomira Peszki nie było chronione poprzez instytucję kontratypu sportu. Było więc nielegalne, a w konsekwencji można uznać je za przestępstwo. Tak jak każde kopnięcie np. poza boiskiem. Zatem tylko konsekwencje zdrowotne po stronie pokrzywdzonego determinować będą kwalifikację prawną. Jeśli było to naruszenie ciała o skutkach nie trwających dłużej niż 7 dni – decyzję o skierowaniu aktu oskarżenia musi podjąć sam pokrzywdzony. Jeśli było poważniejsze – tutaj widzimy rolę prokuratora.

Zdajemy sobie sprawę jakie reperkusje u niektórych osób ze środowiska piłkarskiego (przypomnijmy przytoczony na początku dziwny komentarz Tomasza Hajty) dotknęłyby Arvydasa Novikovasa, gdyby zdecydował się na skierowanie aktu oskarżenia. My wyrażamy jednak przekonanie, że byłoby to wyrazem dużej odwagi cywilnej i przyczyniłoby się być może do ostatecznego odstraszenia potencjalnych sprawców podobnych zachowań. Przy tym – w opisywanym wypadku – można zaryzykować tezę, że odpowiedzialność dyscyplinarna nie okazuje się wystarczającą nauką, by zachowywać się właściwie na boisku. Dotychczasowe zachowania Sławomira Peszki na boiskach i poza nimi upoważniają do takich stwierdzeń.

I chyba czas „wziąć się” nie tylko za przestępców na trybunach, ale również i tych na boiskach. Piłka nożna to oczywiście nie jest sport dla słabeuszy, ale też i nie dla boiskowych bandytów.

Maciej Urbański

dr Jacek Potulski

adwokaci

Najnowsze

Komentarze

85 komentarzy

Loading...