Wygląda na to, że największym atutem Jagiellonii na tle innych europucharowiczów z Ekstraklasy był fakt, że grała najpóźniej z całej czwórki. Legia, Lech i Górnik zdążyli już pokazać się ze słabej strony, a Jaga nie zdążyła. Ale białostoczanie szybko nadrobili straty i na inaugurację dostali w czambuł od dość przeciętnej Lechii. Akcja meczu – faul sezonu Sławomira Peszko. Chłopie! Dobrze, żeś wrócił do tej ligi!
Zerknęliśmy przed meczem na składy. No i gdyby nie wyjątki, to pomyślelibyśmy, że ktoś nam tu puszcza powtórkę z sezonu 2017/18. Jaga – bez zmian, żadnej nowej twarzy w wyjściowej jedenastce. Lechia – pozyskani latem Mak i Kubicki, a poza tym po staremu. Spodziewaliśmy się zatem płynnych akcji, zrozumienia w poszczególnych formacjach i ataków, które miałaby ręce i nogi. A dostaliśmy lekki chaos.
Lechia w pierwszej połowie stworzyła sobie dwie okazje – najpierw Mak doszedł do dośrodkowania Mladenovicia, ale spudłował. Później Paixao doszedł do wrzutki Haraslina i nie spudłował. Obrona Jagiellonii była w tej sytuacji:
a) na targu między fasolką a brukelską
b) tam, gdzie stało ZOMO
c) a można przeklinać?
d) na wczasach w Ustce
Wyglądało to bowiem tak – Kubicki posłał wrzutkę na przeciwległy koniec pola karnego, Haraslin zgrał ją przed bramkę, a ta Paixao niepilnowany wbił piłkę do siatki. Czy ktoś im w tym wszystkim przeszkadzał? A skądże. Czy powinien? No, tak nam się wydaje…
Gol padł już w 10. minucie, więc Jaga rzuciła się do ataku. Ale wśród ich rozwiązań taktycznych wyróżniliśmy: lagę na Sheridana, długą piłkę na Ciliana, lufę na Irlandczyka. Czasami na skrzydle urwał się jeszcze Novikovas, ale głównie po to, by koniec końców i tak kopnąć w jedynego napastnika. No i – zaskoczymy was – ta kombinacyjna gra nie przynosiła efektów. Niezłą szansę miał Mitrović (po wrzutce – szok! – Sheridana), ale Kuciak przytomnie interweniował. Z bliska przycelował też Novikovas, ale piłkę odbił bramkarz rywali. Pierwszą połowę trafnie zobrazowała rozmówka Darii Kabały-Malarz z Piotrem Wlazło:
– Mieliśmy swoje okazje.
– Konkretnie jedną
– … No… Ale mieliśmy!
Dopiero po przerwie zaczęło się to białostoczanom kleić. Swoją szansę miał Sheridan (wreszcie!), w słupek po świetnym dryblingu trafił Novikovas. Litwin był zresztą najlepszym aktorem tego spotkania – jeśli ktoś decydował się na nieco mniej standardowy wariant (czyli wiecie jaki…), to właśnie on. Ale przecież Jagiellonia miała wygrywać dzięki sile drużyny, a nie dzięki zrywom jednego czy dwóch piłkarzy. Pięć minut ciśnięcia, dziesięć, kwadrans, dwadzieścia – nic.
No i wtedy pojawił się on – reprezentant Polski, uczestnik mundialu, który przecież do Rosji jechał jako zadaniowiec. Sławomir Peszko wstrzelił się w linię z obrońcami, dostał kapitalne prostopadłe podanie od Paixao, sunął już na bramkę, aż w tym triumfalnym sprincie został wytrącony z równowagi przez Guilherme. Sędzia Szczech (swoją drogą – znakomicie poprowadzone zawody) z miejsca wyciągnął asa kier, a Brazylijczyk ubawiony po pachy nie mógł w to uwierzyć. Nie wiemy, co go tak ubawiło – że Peszko jednak tak szybko biega? Albo że sam Guilherme biega tak wolno? No, mniejsza. Czerwona, Jaga grała w dziesiątkę i wydawało się, że jest już pozamiatane.
Wydawało się. Do akcji ponownie wkroczył on – reprezentant Polski, uczestnik mundialu, który przecież do Rosji jechał jako zadaniowiec. Kolejny quiz – co zrobił Sławuś w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry:
a) ukończył kurs spawacza
b) odmówił litanię do Serca Pana Jezusa?
c) zrecenzował wszystkie dzieła Byrona
d) w niegroźnej sytuacji przy linii bocznej pierdolnął z całej siły od tyłu w nogi Novikovasa i zobaczył czerwoną kartkę
Grająca w dziesiątkę Lechia mogła jeszcze stracić bramkę, ale Runje spudłował z dwóch metrów.
W fantastycznej formie są nasi europucharowicze. Jeszcze sezon na dobre się nie zaczął, a Legia zdążyła dostać w cymbał w Superpucharze, Lech uciekł spod topora w starciu z trzecią siłą ligi armeńskiej, Górnik męczył się z ostatnią drużyną mołdawskiej Ekstraklasy, a Jagiellonię ograła – i to w Białymstoku – Lechia.
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)
Bramki: Flavio Paixao (10.)
Jagiellonia: Kelemen 5 – Wójcicki 4 (82. Bezjak), Runje 4, Mitrović 4, Guilherme 2 – Romanczuk 4, Wlazło 4 (60. Machaj 4) – Frankowski 3, Pospisil 2 (78. Kwiecień), Novikovas 6 – Sheridan 4
Lechia: Kuciak 6 – Stolarski 4 (46. Nunes), Nalepa 4, Augustyn 5, Mladenović 6 – Łukasik 5, Kubicki 6 – Mak 4 (60. Peszko 1), Lipski 4, Haraslin 6 (81. Borysiuk) – Paixao 7
Piłkarz meczu: Paixao
Minus meczu: Peszko
Żółte kartki:
Sędzia: Łukasz Szczech (6.)
fot. Newspix