Reklama

Jagiellonia nadrabia stratę w wyścigu po wtopy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

20 lipca 2018, 22:52 • 4 min czytania 56 komentarzy

Wygląda na to, że największym atutem Jagiellonii na tle innych europucharowiczów z Ekstraklasy był fakt, że grała najpóźniej z całej czwórki. Legia, Lech i Górnik zdążyli już pokazać się ze słabej strony, a Jaga nie zdążyła. Ale białostoczanie szybko nadrobili straty i na inaugurację dostali w czambuł od dość przeciętnej Lechii. Akcja meczu – faul sezonu Sławomira Peszko. Chłopie! Dobrze, żeś wrócił do tej ligi!

Jagiellonia nadrabia stratę w wyścigu po wtopy

Zerknęliśmy przed meczem na składy. No i gdyby nie wyjątki, to pomyślelibyśmy, że ktoś nam tu puszcza powtórkę z sezonu 2017/18. Jaga – bez zmian, żadnej nowej twarzy w wyjściowej jedenastce. Lechia – pozyskani latem Mak i Kubicki, a poza tym po staremu. Spodziewaliśmy się zatem płynnych akcji, zrozumienia w poszczególnych formacjach i ataków, które miałaby ręce i nogi. A dostaliśmy lekki chaos.

Lechia w pierwszej połowie stworzyła sobie dwie okazje – najpierw Mak doszedł do dośrodkowania Mladenovicia, ale spudłował. Później Paixao doszedł do wrzutki Haraslina i nie spudłował. Obrona Jagiellonii była w tej sytuacji:

a) na targu między fasolką a brukelską

b) tam, gdzie stało ZOMO

Reklama

c) a można przeklinać?

d) na wczasach w Ustce

Wyglądało to bowiem tak – Kubicki posłał wrzutkę na przeciwległy koniec pola karnego, Haraslin zgrał ją przed bramkę, a ta Paixao niepilnowany wbił piłkę do siatki. Czy ktoś im w tym wszystkim przeszkadzał? A skądże. Czy powinien? No, tak nam się wydaje…

Gol padł już w 10. minucie, więc Jaga rzuciła się do ataku. Ale wśród ich rozwiązań taktycznych wyróżniliśmy: lagę na Sheridana, długą piłkę na Ciliana, lufę na Irlandczyka. Czasami na skrzydle urwał się jeszcze Novikovas, ale głównie po to, by koniec końców i tak kopnąć w jedynego napastnika. No i – zaskoczymy was – ta kombinacyjna gra nie przynosiła efektów. Niezłą szansę miał Mitrović (po wrzutce – szok! – Sheridana), ale Kuciak przytomnie interweniował. Z bliska przycelował też Novikovas, ale piłkę odbił bramkarz rywali. Pierwszą połowę trafnie zobrazowała rozmówka Darii Kabały-Malarz z Piotrem Wlazło:

– Mieliśmy swoje okazje.

– Konkretnie jedną

Reklama

– … No… Ale mieliśmy!

Dopiero po przerwie zaczęło się to białostoczanom kleić. Swoją szansę miał Sheridan (wreszcie!), w słupek po świetnym dryblingu trafił Novikovas. Litwin był zresztą najlepszym aktorem tego spotkania – jeśli ktoś decydował się na nieco mniej standardowy wariant (czyli wiecie jaki…), to właśnie on. Ale przecież Jagiellonia miała wygrywać dzięki sile drużyny, a nie dzięki zrywom jednego czy dwóch piłkarzy. Pięć minut ciśnięcia, dziesięć, kwadrans, dwadzieścia – nic.

No i wtedy pojawił się on – reprezentant Polski, uczestnik mundialu, który przecież do Rosji jechał jako zadaniowiec. Sławomir Peszko wstrzelił się w linię z obrońcami, dostał kapitalne prostopadłe podanie od Paixao, sunął już na bramkę, aż w tym triumfalnym sprincie został wytrącony z równowagi przez Guilherme. Sędzia Szczech (swoją drogą – znakomicie poprowadzone zawody) z miejsca wyciągnął asa kier, a Brazylijczyk ubawiony po pachy nie mógł w to uwierzyć. Nie wiemy, co go tak ubawiło – że Peszko jednak tak szybko biega? Albo że sam Guilherme biega tak wolno? No, mniejsza. Czerwona, Jaga grała w dziesiątkę i wydawało się, że jest już pozamiatane.

Wydawało się. Do akcji ponownie wkroczył on – reprezentant Polski, uczestnik mundialu, który przecież do Rosji jechał jako zadaniowiec. Kolejny quiz – co zrobił Sławuś w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry:

a) ukończył kurs spawacza

b) odmówił litanię do Serca Pana Jezusa?

c) zrecenzował wszystkie dzieła Byrona

d) w niegroźnej sytuacji przy linii bocznej pierdolnął z całej siły od tyłu w nogi Novikovasa i zobaczył czerwoną kartkę

Grająca w dziesiątkę Lechia mogła jeszcze stracić bramkę, ale Runje spudłował z dwóch metrów.

W fantastycznej formie są nasi europucharowicze. Jeszcze sezon na dobre się nie zaczął, a Legia zdążyła dostać w cymbał w Superpucharze, Lech uciekł spod topora w starciu z trzecią siłą ligi armeńskiej, Górnik męczył się z ostatnią drużyną mołdawskiej Ekstraklasy, a Jagiellonię ograła – i to w Białymstoku – Lechia.

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

Bramki: Flavio Paixao (10.)

Jagiellonia: Kelemen 5 – Wójcicki 4 (82. Bezjak), Runje 4, Mitrović 4, Guilherme 2 – Romanczuk 4, Wlazło 4 (60. Machaj 4) – Frankowski 3, Pospisil 2 (78. Kwiecień), Novikovas 6 – Sheridan 4

Lechia: Kuciak 6 – Stolarski 4 (46. Nunes), Nalepa 4, Augustyn 5, Mladenović 6 – Łukasik 5, Kubicki 6 – Mak 4 (60. Peszko 1), Lipski 4, Haraslin 6 (81. Borysiuk) – Paixao 7

Piłkarz meczu: Paixao

Minus meczu: Peszko

Żółte kartki:

Sędzia: Łukasz Szczech (6.)

fot. Newspix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
14
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
1
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

56 komentarzy

Loading...