Reklama

W Ekstraklasie debiutuje dziś drużyna, która zawsze chce dominować

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

20 lipca 2018, 08:31 • 5 min czytania 5 komentarzy

Od dawna mniej lub bardziej się dobijano, od dwóch lat był to już jasno sprecyzowany cel i wreszcie się udało. Miedź Legnica w pełni zasłużenie, po raz pierwszy w swojej historii, awansowała do Ekstraklasy. Rok temu absolutnym beniaminkiem była Sandecja Nowy Sącz, ale teraz można mieć przekonanie graniczące z pewnością, że „Miedzianka” jej losu nie podzieli. Ligę zainauguruje starciem z Pogonią Szczecin. Czy jest gotowa? Weszło wybrało się z wizytą do Legnicy kilka dni po opadnięciu deszczu konfetti i przygotowało duże materiały, które warto sobie odświeżyć.

W Ekstraklasie debiutuje dziś drużyna, która zawsze chce dominować

Zaczęliśmy od obszernego reportażu.

„W sumie dobrze, że dopiero w tym roku jest awans”. Weszło z wizytą w Legnicy (KLIK)

Czuliście wiosną, że „teraz albo nigdy”, że nie wypada tego spieprzyć przy tak sprzyjających okolicznościach?

Wojciech Łobodziński: – Pamiętajmy, że wiosną przegraliśmy tylko raz. Pomijając już grę rywali, sami spisywaliśmy się naprawdę dobrze. To warto podkreślić, bo jak mówiłeś, pozostałe drużyny z czołówki gubiły dużo punktów. Patrzę dziś na tabelę [przed ostatnią kolejką, PM] i widzę, że nad trzecim miejscem mamy już dziewięć punktów przewagi. A wiosnę zaczynaliśmy z czterema punktami straty do lidera. Zobacz, ile nadrobiliśmy! Ta runda nie pozostawiła złudzeń, kto jest najlepszy.

Reklama

Mateusz Piątkowski: – Przychodząc tutaj w styczniu, czułem mocną mobilizację na awans. Już po pierwszym tygodniu wiedziałem, że podjąłem dobrą decyzję przychodząc do Miedzi. Jedyna obawa dotyczyła tego, czy podołamy presji. Rywale bardzo mocno się na nas spinali, to nie jest komfortowa sytuacja, ale poradziliśmy sobie. Z przekroju całego sezonu Miedź jest jedynym zespołem, który bezdyskusyjnie zasługiwał na awans.

Dla przeciwników byliście trochę taką Legią I ligi?

MP: – Bij mistrza, bij lidera. Rywale zawsze dodatkowo się motywują na większego. I trzeba sobie dać radę. GKS Tychy jest takim przykładem. Gdy jeszcze grali o pietruszkę, spięli się na nas i jako jedyni w tej rundzie nas pokonali. Ale gdy nadszedł pierwszy i jedyny mecz, w którym temat awansu stał się dla nich realny, przegrali 0:3 z Rakowem. Nie podołali mentalnie. My znajdowaliśmy się pod dużo większą presją i wytrzymaliśmy.

To się ceni. W Ekstraklasie też regularnie widzieliśmy, jak jeden czy drugi zespół robił w gacie w najważniejszych momentach. Zagłębie Sosnowiec awansowało, ale wybiegając w ostatniej chwili z tylnego szeregu. Wy w zasadzie od pierwszej kolejki czuliście ciśnienie.

Paweł Zieliński: – Wiesz, mamy tylu doświadczonych piłkarzy, byłych mistrzów Polski, reprezentantów kraju…

WŁ: – Och!

Reklama

MP: – Jak to mówią co poniektórzy: dziadów!

(śmiech)

PZ: – W każdym razie z tego względu nie było u mnie momentów zwątpienia, że może nam się nie udać.

MP: – Byliśmy jedynym klubem, który wszędzie oficjalnie obwieszczał, że naszym celem jest awans. Inni zawsze zostawiali sobie bufor bezpieczeństwa, może się uda, może się nie uda. My nie. Nie baliśmy się presji, cel był jasno postawiony.

4

Przeprowadziliśmy również długą rozmowę z trenerem, Dominikiem Nowakiem.

Miedź zawsze chce dominować, w Ekstraklasie ma być tak samo (KLIK)

Miedź od dłuższego czasu dobijała się do Ekstraklasy, ale pan chyba też myślał o niej już wcześniej niż przed przyjściem do Legnicy.

Okazaliśmy się dobrym małżeństwem, bo obie strony dążyły do Ekstraklasy. Zawsze miałem ambicje, by w niej pracować. Z reguły jestem optymistycznie nastawiony, z czarnego zrobię białe, co oczywiście nie oznacza braku rozwagi w myśleniu i przy podejmowaniu decyzji. Przyszedłem do klubu, w którym była dobra organizacja pracy i w którym przez poprzednie lata wiele zdążono się nauczyć. Ten awans to w największym stopniu zasługa pana Andrzeja Dadełło i naprawdę nie mówię tego, żeby mu się przypodobać. Przejmował klub w zapaści i rozwinął go pod każdym względem, również w kwestii szkolenia młodzieży. Prezes Martyna Pajączek to już dziś osoba licząca się w ogólnych strukturach polskiej piłki. Wszyscy się rozwijali, wyciągali wnioski. To, plus świetna atmosfera, sprawiło, że dziś Miedź jest w Ekstraklasie.

Byliście być może jedynym klubem, który od początku mówił, że chce awansować. Wytrzymaliście presję i to w dobrym stylu, bo zdobyliście najwięcej punktów, najwięcej goli strzeliliście i najmniej straciliście. Nie wślizgujecie się do elity. 

Musimy być jeszcze lepsi, żeby poradzić sobie z nowym wyzwaniem – ode mnie zaczynając – ale nie ma co owijać w bawełnę: byliśmy teraz zespołem bezdyskusyjnie najlepszym. Nie doszło do przypadku.

Wojciech Łobodziński stwierdził, że z perspektywy czasu chyba nawet lepiej się stało, że rok temu jeszcze nie było awansu. Dziś mówimy o zespole znacznie silniejszym i dojrzalszym.

Również tak uważam.

Widać to chociażby po drugim podejściu Petteriego Forsella.

Tak, w zeszłym sezonie niemal wszystko od niego zależało, teraz był po prostu częścią układanki. Rozmawiałem z chłopakami, wiem, jaki rok temu był jego sportowy i pozasportowy wpływ na zespół. Wojtek też pewnie wspominał, że kluczowa okazała się teraz szeroka kadra, możliwość rotowania składem. To sprawiało, że na treningach ostro rywalizowano, dzięki czemu każdy miał bodziec do rozwoju. Czasami do ostatniej minuty przed odprawą zawodnicy nie wiedzą, kto zagra. Niektórzy są potem zaskoczeni w obie strony. Szeroka i wyrównana kadra to dla nas bonus w kontekście Ekstraklasy. Ułatwi to pracę chociażby nad motoryką, bo nie będziemy mieli piłkarzy zaniedbanych, potrzebujących czasu na dojście do siebie. A trenerzy zawsze wolą, gdy ktoś od razu walczy o skład, a nie przez pół roku nadrabia zaległości. Gdybyśmy musieli latem wymienić połowę kadry, takie ryzyko w przypadku nowych byłoby duże.

4

A jeżeli jeszcze wam mało, wybraliśmy się tam również w listopadzie. Już wtedy stawialiśmy Miedź w roli jednego z faworytów do awansu. To zespół poukładany finansowo, ze znakomicie zorganizowanym systemem szkolenia, świadomością odpowiedzialności publicznej, przyjemnym stadionem i niezłą kadrą.

 Po pierwsze, służyć. Szynka w kolorze Miedzi (KLIK)

Klub jest dla ludzi, a nie dla jedenastu piłkarzy. Klub musi służyć lokalnej społeczności. Nikt tu nie robi niczego pod własne ego – to niepotrzebne. Potrzebne jest to, co jest potrzebne ludziom. Drużyna to ogromny nośnik marketingowy, wokół którego możemy budować wszystko inne. 

Prezes Miedzi, Martyna Pajączek, sześć lat temu obejmowała klub zawieszony w głębokiej komunie. Brakowało piłek, czystych strojów i ciepłej wody, w nadmiarze były tylko długi i połamane krzesła w biurze. Dzisiaj Miedź to jeden z najlepiej poukładanych klubów w Polsce, mający szerokie spojrzenie na swoją rolę, definiując ją również daleko poza boiskiem.

4

Fot. własne

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...