Kto by się spodziewał, że w trakcie wciąż otwartego okienka transferowego najwięcej szumu – nie licząc oczywiście transferu Ronaldo – zrobi się wokół bramkarzy. Plotki i potwierdzone ruchy dotyczące graczy z pola grzeją z reguły zdecydowanie mocniej, ale tego lata trendy nieoczekiwanie się odwróciły. Już podczas mundialu nie było praktycznie dnia bez informacji o możliwych roszadach bramkarskich w czołowych europejskich klubach, a gdy tylko ostatnie reprezentacje wyjechały z Rosji, fala spekulacji tylko przybrała na silę. I chociaż na razie prawie nic nie zostało jeszcze przyklepane, to nie mamy wątpliwości, że lawina wkrótce ruszy na dobre.
Zaczęło się oczywiście od Gianluigiego Buffona, który już od maja był łączony z PSG, a w lipcu oficjalnie dołączył do francuskiego klubu. Nie obyło się oczywiście bez lamentów, że tak oto legenda futbolu i synonim piłkarskiej czystości idzie na służbę do ludzi, którzy tę piłkę bez skrupułów psują, ale Włoch raczej nie wsłuchiwał się w te opinie. W Paryżu liczą, że połączenie ambicji właścicieli PSG i Buffona pozwoli sięgnąć po wciąż niezrealizowane marzenie obu stron, czyli triumf w Lidze Mistrzów. Były bramkarz Juve ma już nawet za sobą debiut w nowych barwach, choć raczej nie będzie chętnie wracał do tego występu. W debiucie Buffon spędził na boisku czterdzieści pięć minut i w tym czasie wpuścił dwa gole oraz sprokurował rzut karny.
Odejście doświadczonego golkipera wymogło na działaczach „Starej Damy” poszukiwanie rywala dla Wojciecha Szczęsnego. Wybór mistrzów Włoch padł na Mattię Perina z Genoi, który przed Gianluigim Donnarummą był typowany na następcę Buffona w reprezentacyjnej bramce. Perin w lepszym klubie niż Genoa zameldowałby się pewnie już dawno, ale jego karierę mocno wyhamowały zerwania więzadeł w obu kolanach. Teraz jednak uznał, że nadszedł czasu, aby wskoczyć na najwyższy poziom. Szczęsny powinien mieć się na baczności.
A skoro wspomnieliśmy już Donnarummę, to i w jego przypadku także coraz głośniej mówi się o ewentualnej zmianie przynależności klubowej. Ponoć temat bardzo szczegółowo monitoruje Monchi, dyrektor sportowy Romy, który w ten sposób przygotowuje klub do życia po – w zasadzie przesądzonej – sprzedaży Alissona Beckera. Batalia o Brazylijczyka wygląda zresztą pasjonująco, a w grze cały czas pozostają dwa zespoły. Odpadł z niej za to Real Madryt, który niekoniecznie chciał płacić za Alissona krocie.
Real oferował najmniej – 50 mln euro.
Liverpool już 70 mln euro (Roma chce 75)
Chelsea się nie podaje, Sarri będzie jeszcze osobiście rozmawiał z Alissonem, by ten wybrał Chelsea.W każdym razie bramkarz dostanie wielką podwyżkę. Z 1,5 mln euro na co najmniej 6. #włoskarobota
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) 18 lipca 2018
Jak wiadomo, Liverpool już dawno zagiął parol na Alissona i aby dopiąć transfer jest pewnie w stanie zastawić wszystkie trofea z klubowej gabloty i wziąć rekordową chwilówkę. Niewykluczone zresztą, że licytacja z Chelsea wywinduje sumę transferu do granic możliwości, bo w temacie bramkarzy klub z Londynu także będzie wkrótce na musiku. Liverpool, jak wiadomo, potrzebuje wstawić do klatki kogoś konkretnego, bo patałach Karius oraz ofiara losu Mignolet nie nadają się do niczego i jak na ambicje The Reds są po prostu daremni. Według dzisiejszych doniesień angielskich mediów bliżej mu do ekipy Jurgena Kloppa.
BREAKING: LIverpool agree £66 million deal for Allison. https://t.co/aNPOKmWdCz pic.twitter.com/1hA9Qf3cYM
— SPORTbible (@sportbible) July 18, 2018
Z kolei w Chelsea pogodzili się już zapewne ze stratą Thibauta Courtoisa, więc bramkarz ze ścisłego topu na Stamford Bridge będzie po prostu niezbędny. Dokąd wybiera się Courtois? Jak zapewniają hiszpańskie media, tylko formalności dzielą Belga od powrotu do Madrytu, gdzie przez cały okres, który spędził w Anglii, urzędowała jego rodzina. Tym razem Courtois ma zostać jednak piłkarzem Realu, który za ten transfer ma zapłacić Chelsea około trzydziestu pięciu milionów euro. Z jednej strony bardzo mało, jak na bramkarza tej klasy, ale z drugiej kontrakt Belga z The Blues obowiązuje tylko do końca sezonu. Czyli jeśli sprzedawać to tylko teraz, tym bardziej, że kasa jest całkiem sensowna.
W zamieszanie z bramkarzami uwikłanych jest znacznie więcej nazwisk i tak naprawdę ciężko przewidzieć, co jeszcze może się wydarzyć. Smakiem na pewno obejdzie się któryś z angielskich klubów polujących na Alissona, więc w Liverpoolu i Londynie na pewno mają przygotowane rozwiązanie awaryjne. Najpewniej w postaci Jana Oblaka, który również jest angażowany w niezliczone spekulacje. Podobnie zresztą jak Alphonse Areola, będący rzekomo opcją rezerwową dla Romy. Momentami naprawdę ciężko za tym nadążyć, ale to na pewno jeszcze nie jest koniec. Karuzela dopiero się rozkręca.
fot. NewsPix.pl