Czy można sięgnąć po mistrzostwo świata ze środkowym napastnikiem, który nawet nie tyle nie strzela goli, co nie potrafi wcelować w bramkę? Wczoraj Francja udowodniła, że jak najbardziej tak. Co prawda Trójkolorowi zaaplikowali Chorwatom aż 4 bramki (i taki wynik w fazie pucharowej zaliczyli już drugi raz), to bynajmniej nie był to wybitny ich mecz w ofensywie. Pierwszego gola strzelili po samobóju po rzucie wolnym, którego nie powinno być. Drugi to strzał z wątpliwego rzutu karnego, a dopiero trafienia trzy i cztery były pochodną składniejszych akcji.
Ogólnie jednak w finale Francji w ofensywie za wiele nie oglądaliśmy. Przeciwnie, podopieczni Deschampsa strzelili wszystko co mieli i naprawdę trudno sobie przypomnieć jakąś dogodną, zmarnowaną sytuację w ich wykonaniu. Swego rodzaju kwintesencją ich gry do przodu był bilans strzelecki Giroud, który przeciw Chorwacji poszedł jeszcze dalej w śrubowaniu swoich niezbyt chwalebnych statystyk i nie podjął nawet próby uderzenia na bramkę przeciwnika. Z pewnością nie jest to też efekt niebywałego pecha czy niekorzystnego ułożenia gwiazd, ale skutek wczorajszej gry Francji, która pod pole karne przeciwnika przedzierała się bardzo rzadko.
Już wczoraj, jeszcze przed finałem, pochyliliśmy się na Giroud z pytaniem, czy jego występ na mundialu można nazwać dobrym czy słabym (KLIK). Z jednej strony miał swój spory udział przy trzech golach Francji (na 2:1 z Australią, 1:0 z Peru i 4:2 z Argentyną). Odwalił kawał roboty w defensywie, a w ofensywie robił miejsce o wiele bardziej jakościowym Griezmannowi i Mbappe. Z drugiej, to wcale nie było tak, że przez nadmiar innej roboty nie miał okazji, by chociaż raz celnie uderzyć na bramkę przeciwnika. Przez 7 spotkań i 546 minut na boisku próbował kilkanaście razy, ale zawsze bez efektu. Zobaczcie zresztą sami:
Jeżeli więc dziwicie się dość topornemu stylowi reprezentacji Francji, która sięgnęła po tytuł strzelając kluczowe gole po stałych fragmentach gry, często z rzutów karnych lub nawet po samobójach, to obsada środka ataku jest tu pewną odpowiedzią. Patrząc szerzej na skład Trójkolorowych, w defensywie mieliśmy 4 piłkarzy, którym najbliżej do gry na pozycji środkowego obrońcy. Przed nimi 3 defensywnie usposobionych pomocników, a jeszcze wyżej mającego mnóstwo defensywnych zadań, nieskutecznego Giroud. A jako że nawet Griemann i Mbappe nie byli zwolnieni z zadań obronnych, gra reprezentacji Francji wyglądała jak wyglądała.
Jak to się ładnie mówi, zwycięzców się nie sądzi. Nie ma więc większego sensu czepiać się stylu gry drużyny, która była na tyle skuteczna, by sięgnąć po złoto. Zamiast trafień środkowego napastnika Trójkolorowi strzelili kluczową bramkę w ćwierćfinale po rzucie wolnym i główce środkowego obrońcy, kluczową bramkę w półfinale po rożnym i główce środkowego obrońcy oraz dwie kluczowe bramki w finale po rzucie wolnym i samobóju, oraz po karnym wywalczonym po rzucie rożnym. Efektownie z pewnością to nie wyglądało, ale efekt przyniosło wyśmienity.
Fot. FotoPyK