Belgia gra właśnie z Anglią o trzecie miejsce na rosyjskim mundialu. Największy sukces w historii tego państwa, bezsprzecznie wielka chwila dla każdego fana piłki nożnej z tamtego regionu. Kto bogatszy – ten leci oglądać mecz na stadionie, albo pod nim. Kto mniej świrnięty na punkcie piłki – ten szuka dla siebie placu, ulicy czy pubu, w którym może wspólnie przeżyć ten wyjątkowy moment. I tylko Hans, belgijski groundhopper, ogląda mecz na rzutniku w świetlicy wiejskiej we wsi Bibianna pod Turkiem, w przerwie pomiędzy meczami Mistrzostw Świata w Udawaniu Gry w Piłkę.
Tak, przyleciał do nas z Belgii. Tak, mógł w tym czasie polecieć pod stadion, mógł polecieć na stadion, mógł wybrać dowolne miejsce w Europie. Uznał jednak, że pod względem piłkarskiej jakości, tego dnia i Belgowie, i Anglicy, i piłkarze występujący w Superpucharze Polski muszą uznać wyższość zespołów Piasku Potworów, Muchoboru Wrocław i PKS-u Orła Dziadowice-Folwark.
Podobnie jak Hans pomyślało kilkuset kibiców ze Szczecina, Warszawy, Łodzi, Poznania, Tychów, Wrocławia i wielu innych miast i miasteczek. Wszystkich połączył wyjątkowy turniej, który po raz kolejny udowodnił, że naprawdę nie potrzeba niesamowitych nakładów i rozwiniętej infrastruktury, by zorganizować porządną imprezę piłkarską.
Trudno wskazać, kto w największym stopniu przyczynił się do sukcesu MŚWUGWP (Mistrzostw Świata w Udawaniu Gry w Piłkę). Na pewno kapitalną robotę wykonał niezawodny Radek z zespołu Kartofliska, który przytaszczył ze sobą swoją wierną ekipę z Żelkiem Żyżyńskim czy wspomnianym Hansem na czele. Nie da się ukryć, że prestiżu dodał imprezie Dissblaster z Footrolla, czyli Maciek Krawczyk, który również wpadł ze swoją drużyną, zagrał w turnieju, a potem chwycił za mikrofon podczas ceremonii wręczenia nagród. Swoją cegiełkę dołożył właściwie każdy z uczestników, ale bez wątpienia największe brawa należą się gospodarzom, czyli Bibiannie.
Nie dość, że zgodzili się na ugoszczenie na własnym boisku trzynastu szalonych zespołów piłkarskich, to dorzucili do tego profesjonalny turniej piłki plażowej (zespół Kartoflisk przegrał wszystko, co było do przegrania, po czym – jak to w siatkówce – wziął udział w repasażach w systemie brazylijskim, które też przegrał) oraz to, co w futbolu najważniejsze.
Nalewak i grill.
Do tego lokalne koło gospodyń zorganizowało naprawdę fantastyczne przekąski – skosztować można było nie tylko ciast i innych wyrobów cukierniczych, ale i domowego smalcu czy bigosu. Mało? Organizatorzy imprezy postanowili pójść z duchem czasu i w ramach uzupełnienia zawodów czysto sportowych dodać również odrobinę e-sportu. Świetlica wiejska zmieniła się na cały dzień w świetnie wyposażony salon gier, w którym każdy chętny mógł się sprawdzić w takie gry jak Sensible World of Soccer, Contra, Tanks czy Deluxe Ski Jumping – a to dzięki zaproszonej na tę imprezę Fundacji Dawnych Komputerów i Gier.
Trudno było się oprzeć tym wszystkim atrakcjom, więc nie dziwi wcale imponująca wręcz frekwencja. To nie są żadne hiperbole – naprawdę przez turniej musiało się przewinąć jakieś 200-300 osób, z czego sami osobiście rozmawialiśmy z kibicami z Wrocławia (150 kilometrów od Bibianny)), Brodnicy (180 kilometrów), Warszawy (200 kilometrów), Krakowa (280 kilometrów) i Szczecina (340 kilometrów!). Także drużyny spoza zestawu lokalnych ekip nie oglądały się na odległość. Do turnieju zaproszono 13 zespołów, z których wypadła jedynie formacja piłkarska Farmacja Tarchomin, przechodząca przez trudny okres w życiu każdego klubu, podczas którego nie udaje się zebrać składu na mecz.
Do walki stanęli więc gospodarze i współorganizatorzy – PKS Orzeł Dziadowice-Folwark oraz Kartofliska.pl, a także drużyny Retro Bibianna oraz Dragon Dzierzbin. Nie mogło zabraknąć niedawnego pucharowego rywala Kartoflisk, czyli drużyny Bar Ulubiona ETV, która wędrowała gustownym busem ze swojej przytulnej siedziby. Już od wejścia towarzyszył jej charakterystyczny śpiew: „nie poddawaj się, Ulubiona ma, nie poddawaj się, dwa złote wódka”. Ze stolicy przyjechały również popularne „Kokosy” czyli drużyna Coco Jambo Warszawa – w ramach ciekawostki możemy dodać: przeciwnik KTS-u w nadchodzącym sezonie B-klasy. Bibiannę odwiedzili również zawodnicy Jadwiżańskiego KS-u z Poznania oraz plejada gwiazd Twittera: WKS Muchobór Wrocław, Naprzód Świbie i Piasek Potworów. Do tego wspomniany Footroll i stały bywalec tego typu turniejów – mityczny, słynny i posiadający fenomenalną historię LZS Chrząstawa.
Co mamy na myśli pisząc „plejada gwiazd Twittera”?
Naprzód:
Drużna jest już po pierwszym treningu. Wyniki pierwszych testów bardzo obiecujące… wszyscy poniżej jednego promila…
— Naprzód Świbie (@NaprzodSwibie) 11 lipca 2018
Piasek:
'Piasek Dawaj’, takie hasło pojawiło się dzisiaj na naszym klubowym autobusie. #PolskaDawaj #PiasekDawaj pic.twitter.com/Sz4h1CeMfw
— Piasek Potworów (@PPotworow) 24 maja 2018
WKS Muchobór:
Baza noclegowa zespolu WKS Muchobór Wrocław w jednym pokrowcu. Nam niepotrzebny 5 gwiazdkowy hotel w Soczi, aby grać w piłkę chujowo! #Padaka2018 . pic.twitter.com/KDjTxhId7i
— Muchobór Wrocław (@WKSMuchobor) 13 lipca 2018
Najciekawsza jest jednak ostatnia drużyna, ta która wskoczyła w ostatniej chwili w miejsce zdyskwalifikowanej Farmacji. Otóż groundhopperska grupa dziewczyn o nazwie „Futbol z jajnikami” zebrała kilku kibiców, którzy mieli przy sobie jako taki sprzęt do gry i wystartowała w turnieju jako Futbol Z Jajnikami Zapchajdziura.
Trzynastka była gotowa do akcji, co było o tyle ważne, że przecież to turniej udawania gry w piłkę. Zwycięzcą miał więc zostać nie ten, kto wygra najwięcej spotkań, ale ten, kto najbardziej przekonująco udaje grę w piłkę. A skoro tak – specjalna patera, najcenniejsze trofeum tego dnia, trafić miała do 13. zespołu w stawce. Byłoby to jak wiadomo niemożliwe, gdyby uczestników było tylko dwunastu, stąd też zespół FZJ Zapchajdziura z miejsca zyskał sympatię konkurentów i kibiców.
Format był prosty – pełnowymiarowe boisko trawiaste podzielono na dwa mniejsze, na których równolegle odbywały się mecze. Założenie było takie, że każdy gra z każdym tak długo, jak będzie to możliwe. Początkowo tempo było całkiem przyzwoite i wydawało się, że może dojść do sensacji – a za taką należałoby uznać rozegranie pełnych dwunastu kolejek. Mniej więcej w połowie terminarza zerwała się jednak nad Bibianną potężna burza, która sprawiła, że część drużyn poprzestała na ośmiu, a część zaledwie na sześciu grach.
Paradoksalnie – zgodnie z planem, który zakładał, że mniej więcej w okolicach ósmej kolejki żywych i zdolnych do biegania zawodników będzie mniej, niż sędziów (a sędziów było dwóch).
Nie zabrakło niespodzianek. Po pierwsze – zespół Kartoflisk w pierwszych trzech meczach zdobył aż siedem punktów. Po drugie – zespół ETV grał wprawdzie tak fatalnie jak zawsze, ale mimo wszystko niewielu spodziewało się, że przegrają nawet z drużyną Futbolu z Jajnikami Zapchajdziurą. Ważny detal jest zaś taki, że po porażce z drużyną Zapchajdziury, ETV jak zawsze wygrało z zespołem Kartoflisk, oficjalnie stając się kartofliskową Niecieczą, absolutnie nie do pokonania.
– Wszystko przez Belga – usłyszeliśmy w obozie Radka. – Na najważniejsze dwa spotkania zniknął przed rzutnikiem, pochłonięty oglądaniem meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata.
Mimo tej wtopy, Hans został wybrany najlepszym zagranicznym piłkarzem turnieju i nie jest wcale tak, że był jedynym zagranicznym piłkarzem turnieju.
No dobra, był.
Najlepszy zawodnik zagraniczny #Padaka2018 Gratulacje dla @HansRedMagic pic.twitter.com/ufMA4meKZ8
— Kartofliska.pl (@kartofliska) July 14, 2018
Pozostałe wyniki trudno było ustalić – w miarę rozkręcającej się imprezy, coraz częściej dochodziło do wymieniania koszulek, zawodników oraz piłek. Kilkakrotna korekta zasad oraz zamazanie linii przez padający deszcz wykluczyło również uznanie za oficjalne rezultatów końcowych starć, zwłaszcza, że niektóre ograniczyły się do serii rzutów karnych. Wobec braku możliwości kontynuowania turnieju – rozpoczęły się pojedynki, w jednym na przykład Żelek Żyżyński ograł prezesa i bramkarza ze Świbia, zdecydowanie pewniej wykonując pięć jedenastek.
Gdyby doszło do karnych, prezes @NaprzodSwibie, czyli @Robak1984 pokazuje, jak przegrać whisky podczas #Padaka2018 pic.twitter.com/3bvMycV8Zw
— Zelislaw Zyzynski (@ZelekZyzynski) July 15, 2018
Klasyfikacja generalna? Największym przegranym turnieju zostało Coco Jambo Warszawa, które wygrało najwięcej spotkań. Nagrodą pocieszenia była dla nich patera z 1. miejscem. Drugą z pater była ta dla zespołu dziewiątego i naprawdę, nie pytajcie, dlaczego akurat dziewiątego. W każdym razie do gabloty wstawi sobie ją Piasek Potworów. Ostatnie, trzynaste miejsce, przypadło Ulubionej ETV, która w całym turnieju wygrała jedynie mecz z Kartofliskami, a na jedno ze spotkań wybiegło z bramkarką w przebraniu misia pandy.
Jak sami widzicie – do końca normalny ten turniej nie był i nie zmienią tego nawet zupełnie poważne media obecne na miejscu – wśród nich nawet kanał Łączy Nas Piłka. Zresztą, Piasek Potworów przywiózł ze sobą swoją słynną trybunę, którą chce w przyszłości wystawić na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Gdy już się ściemniło, Belgia odebrała medale, część drużyn rozjechała się do domów, a inne do bazy hotelowej – dla najwytrwalszych zagrał zespół Jurad.
Poważnie rozważmy, czy za rok nie zgłosić do turnieju zespołu KTS Weszło, zwłaszcza, że w Deluxe Ski Jumping wymiatamy już teraz. No i jednak na hasło „bigos od wiejskiej gospodyni” prawdziwy mężczyzna nie pyta jakie na jego drodze stoją przeszkody, ale ile kilogramów ma jedna porcja.