Co by było, gdyby już jutro odbywała się pierwsza kolejka Lotto Ekstraklasy i każdy zespół musiał obligatoryjnie wystawić w pierwszym składzie zawodnika z kategorii u-21, mając do dyspozycji aktualną kadrę? Kilka klubów poradziłoby sobie bez większych problemów. Większość miałyby trochę kłopotów, a pozostałe byłyby w czarnej dupie. Co tylko obrazuje, jak bardzo wytartym i nieprawdziwym sloganem bywa w realiach ekstraklasy słynne „stawianie na młodzież”.
Zrobiliśmy na portalu 90minut.pl szybki przegląd klubów i ich kadr, żeby przyjrzeć się zawodnikom od rocznika 1998 wzwyż. Z pominięciem obcokrajowców, bo wciąż nie wiadomo, czy w ich przypadku zostaną zastosowane te same reguły, co w I lidze. Kto już teraz jest przygotowany na zapowiadane zmiany w przepisach? Krótko mówiąc – niewielu.
GÓRNIK ZABRZE (średnia wieku wg portalu transfermarkt: 22,1)
Jeżeli chodzi o liczbę piłkarzy, u Marcina Brosza zdecydowanie byłoby komu grać, ponieważ od młodzieżowców w zespole aż się roi. Oczywiście pozostaje pytanie o jakość tych piłkarzy. Niemniej – kilku ma już za sobą ekstraklasowe przetarcie, więc nie powinno być tragicznie.
Brosz na młodych stawiać lubi, co udowodnił w trakcie ostatnich dwóch lat pracy w Zabrzu. Przyniosło mu to wymierne efekty, więc nie ma powodu do zmiany sprawdzonej strategii. Teraz szkoleniowiec zabrzan ma do dyspozycji choćby Adriana Gryszkiewicza w defensywie, Macieja Ambrosiewicza czy też Daniela Liszkę w drugiej linii. I jeszcze młodszy narybek. Nie są to może zawodnicy poziomu Kądziora czy Kurzawy, ale po ukształtowaniu – kto wie?
CRACOVIA (średnia wieku: 23,8)
U profesora Filipaka i trenera Michała Probierza również nie wygląda to źle. Gdyby krnąbrny szkoleniowiec musiał już jutro, koniecznie oddelegować do gry w lidze jakiegoś młodzieżowca, to pewniakiem byłby Kamil Pestka. Trochę surowy obrońca z rocznika 1998, ale wciąż uchodzący za utalentowanego.
W drugiej linii choćby Radosław Kanach i Sylwester Lusisz. Zdarzyło im się powąchać murawę w ekstraklasie. No i Daniel Pik oraz Sebastian Strózik z przodu też mają za sobą debiut…
Dobra, jednak wygląda to najwyżej średnio. Bardzo średnio.
WISŁA KRAKÓW (średnia wieku: 23,9)
Wisła Kraków jest w tej chwili biedna jak mysz kościelna, a może i biedniejsza, bo myszy raczej nie popadają w długi. Zatem stawianie na juniorów powinno wyniknąć nad Wawelem po prostu z instynktu samozachowawczego. Nie tylko ze zmiany przepisów. Mają kilku młodziutkich bramkarzy. Pech polega na tym, że Mateusz Lis, ściągnięty z Częstochowy za całkiem niezłą sumkę, lada chwila skończy 22 lata i się wiślakom nie przyda wobec nieco bardziej restrykcyjnych przepisów.
W drugiej linii jest choćby Kamil Wojtowski, który sporo meczów na poważnym poziomie już pozbierał. Plus kilku anonimowych jak na tę chwilę chłopaków, w ekstraklasie jeszcze nieprzetestowanych. Może wypalą, może nie. Jeżeli prawdą okażą się szumne zapowiedzi, że Wisła spróbuje oprzeć swoją grę o wychowanków i w ogóle szeroko pojętą młodzież, to pewnie kilku z nich wkrótce się nam szerzej przedstawi.
POGOŃ SZCZECIN (średnia wieku: 24)
Pogoń też ma w swojej kadrze dwóch młodych bramkarzy, ale nie po to trzymają na kontraktach Łukaszów Budziłka i Załuskę, żeby dawać na tej newralgicznej pozycji szansę młodzieży. Lepiej to wygląda z przodu, gdzie od kilku sezonów ogrywany jest Marcin Listowski, zaś w drugiej linii powoli wprowadzany do składu Sebastian Kowalczyk.
Niemniej, biorąc pod uwagę, że Pogoń lubi się chwalić rozbudową struktur swojej akademii – strasznie biednie. Trzeba by było szyć, w razie jakichś kontuzji czy gorszej formy i stawiać na totalnych żółtodziobów. Choćby wychowanka toruńskiego Włókniarza, piłkarską reinkarnację Macieja Żurawskiego, przeniesioną ostatnio z rezerw do pierwszej drużyny.
WISŁA PŁOCK (średnia wieku: 24,3)
Dariusz Dźwigała miałby twardy orzech do zgryzienia, gdyby już teraz przepisy zobligowały go do wystawienia piłkarza z kategorii wiekowej do lat 21. Mógłby posadzić na ławę Thomasa Dahne i bluzę z numerem jeden wręczyć któremuś z młodszych golkiperów, albo grać Krystianem Ogrodowskim bądź Patrykiem Wieliczko – obaj do tej pory bez występów w ekstraklasie.
W miarę młodych piłkarzy nie brakuje w zespole, ale nie łapią się już oni do kategorii u-21. Jerzy Brzęczek nie pozostawił następcy łatwego zadania. Jeśli chodzi o zawodników urodzonych w 1998 roku i później, w Płocku jest w tej chwili dramatycznie słabo.
KORONA KIELCE (średnia wieku: 24,5)
Gino Lettieri ma do dyspozycji dwóch młodziutkich bramkarzy do rywalizacji z Matthiasem Hamrolem, golkiperem importowanym z rezerw Kolonii. Poza tym – debiut w ekstraklasie zdążyli zaliczyć Michał Dziubek, Wiktor Długosz i Piotr Pierzchała. Na debiutach się skończyło.
Krótko mówiąc – słabizna. Choć i w Kielcach slogany o “młodych Polakach” są odmieniane przez wszystkie przypadki.
LECHIA GDAŃSK (średnia wieku: 24,7)
Trener Piotr Stokowiec wziął sobie za punkt honoru odmłodzenie kadry i zluzowanie weteranów, bo z Lechii zrobił się już piłkarski dom spokojnej starości. Ewentualnie bezpieczna przystań dla zawodników, którzy w swoim poprzednim klubie nieco za często nucili pierwszy werset „Snu o dolinie”.
Kilku zawodników z gdańskiej akademii ma dostać szansę w pierwszej drużynie. Jest ich na tę chwilę w kadrze sporo. Do tego rzecz jasna Adam Chrzanowski, który już w ubiegłym sezonie wywalczył sobie pierwszy plac.
Mimo wszystko, przed gdańską młodzieżą bardzo daleka droga. Przekonał się o tym w ubiegłym sezonie choćby napastnik Mateusz Żukowski (rocznik 2001), którego obrońcy przestawiali po murawie jak wyjątkowo lekki i wyjątkowo zbędny element boiskowej dekoracji. Niemniej – w tym wieku, dwa występy w ekstraklasie, to już jest jakiś kapitał.
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC (średnia wieku: 25)
Liczbowo wygląda to kiepsko. Jakościowo – zagadka. Najmłodsi zawodnicy są w tej chwili niemal zupełnie anonimowi, bez poważnego przetarcia w dorosłym futbolu. Oj, musiałby ich Dariusz Dudek rzucać na bardzo głęboką wodę.
Trochę minut w I lidze nazbierał Tymek Puchacz, pograł też parę razy Patryk Mularczyk. W zasadzie tyle. Dramat.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (średnia wieku: 25)
Pole manewru, jakie miałby Ireneusz Mamrot, najlepiej obrazuje nazwisko jednego z jego najmłodszych zawodników. To napastnik z rocznika 2001: Bartosz Bida.
No bida, panie. Karol Świderskiego, który ma już rozegranych mnóstwo meczów na poziomie ekstraklasy, wyskakuje poza nawias nowych przepisów. Od reszty trudno oczekiwać, że będą z miejsca gotowi do walki o najwyższe cele. Patryk Klimała delikatnie posmakował ekstraklasowych realiów, pozostali młodzieżowcy – praktycznie w ogóle. Jedno dobre, że jest w kim wybierać.
ARKA GDYNIA (średnia wieku: 25,5)
Który to już klub, gdzie nie ma ani jednego zawodnika z kategorii u-21, stanowiącego wartościowy element pierwszej drużyny? Same zapchajdziury, o których na tę chwilę nie wiemy zupełnie nic.
Arka ma do dyspozycji tylko jednego młodzieżowca, mającego za sobą debiut w ekstraklasie. To napastnik Jan Łoś, siedemnastolatek. Dostał w ubiegłym sezonie pół godziny gry. Ulala!
LEGIA WARSZAWA (średnia wieku: 25,8)
W Warszawie wygląda to po nieźle, ale tylko na pierwszy rzut oka. Od razu rzuca się w oczy wciąż młodziutki Sebastian Szymański. Nie zanosi się na to, aby błyskotliwy pomocnik miał stracić miejsce w wyjściowej jedenastce. Z uwagi na rocznik (1997) odpada już niestety Konrad Michalak, przetestowany z dobrym skutkiem w Płocku. Zmiany w przepisach nie zwiększyłyby w jego przypadku szans na przebicie się do składu.
Jest jeszcze młody golkiper, Radosław Majecki. Od biedy mógłby zluzować Arkadiusza Malarza, gdyby przytrafiła się sytuacja kryzysowa. Plus kilku zawodników bez większego doświadczenia. Dean Klafurić jakoś by ze zmiany przepisów wybrnął. Choć jakość znacznie przebija w tym przypadku liczbę zdolnych młodzieżowców.
ŚLĄSK WROCŁAW (średnia wieku: 26)
Maciej Buławski (2000), Maciej Pałaszewski (1998).
Wow.
Tadeusz Pawłowski z przytupem realizuje swoje szeroko zakrojone plany odmłodzenia kadry Śląska, o których ochoczo opowiadał, jako znany miłośnik wrocławskiej akademii. Cóż – Pałaszewski przynajmniej zebrał już trochę ogrania w końcówce poprzedniego sezonu.
ZAGŁĘBIE LUBIN (średnia wieku: 26)
Pozostajemy na Dolnym Śląsku. Sytuacja w Zagłębiu Lubin wygląda… Nazwijmy to, przyzwoicie. Trener Lewandowski zapowiadał na finiszu minionego sezonu, że Paweł Żyra i Bartosz Slisz będą mieli u niego duże szanse na grę w pierwszym składzie. Oprócz nich jest jeszcze kilku zawodników, którzy złapali już minuty w ekstraklasie, albo otarli się o dorosłą piłkę na innym poziomie rozgrywek. Obecny sezon nada się idealnie, żeby dać im kolejne szanse.
Generalnie – widać, że lubińska akademia ma się nieźle. Dostarcza do składu piłkarzy, których można bez wstydu oddelegować do grania w lidze. Jednak liczbowo mogłoby to wyglądać bardziej okazale.
LECH POZNAŃ (średnia wieku: 26)
Robert Gumny, Kamil Jóźwiak – te dwa nazwiska już na starcie robią wrażenie, bo Lech ma po prostu dwóch graczy u-21 jak najbardziej na miarę swoich wielkich ambicji. To już teraz klasowi zawodnicy. Można z nimi walczyć o mistrzostwo.
Jeżeli uzupełnić ich talentami trochę bardziej zagadkowymi, jak choćby Klupś, Tomczyk (no, on trochę swoją zagadkową aurę rozwiał w europejskich pucharach, z niekorzyścią dla własnego wizerunku), Sobol czy Pleśnierowicz – jest komu grać. Nie ma strachu. Poznańska akademia działa sprawnie.
PIAST GLIWICE (średnia wieku: 26,3)
Choć średnia wieku zespołu może na to nie wskazywać, to paradoksalnie w Gliwicach jest paru zawodników młodych, ale już nie-anonimowych. Patryk Dziczek, Denis Gojko, Łukasz Krakowczyk – każdy z nich się już co najmniej kilka razy na ekstraklasowych stadionach pokazał, nie tylko w roli kibica.
Nie możemy powiedzieć, że z jakimś piorunującym skutkiem. No cóż, ale zawsze ktoś w tej kadrze jest, nie tylko starzy Czesi, starzy Estończycy, starzy Słoweńcy i starzy Polacy.
MIEDŹ LEGICA (średnia wieku: 27,4)
Trenera Nowaka chyba by piorun trzasnął, gdyby trzeba było od jutra wystawić zawodnika do lat 21 w składzie. Ma on w tej chwili w zanadrzu trzech takich jegomościów: Fryderyk Stasiak, Karol Gardzielewicz, Błażej Skórski.
Szanse legniczan na utrzymanie z pewnością by spadły, gdyby trzeba było posadzić na ławkę jednego z weteranów, a wstawić do składu zawodników tak dalece nieopierzonych. Zapowiada się tutaj konieczność przemodelowania kadry.
*
Wygląda to naprawdę cieniutko, jeżeli chodzi o niektóre drużyny. Przeczesywanie kolejnych kadr przypominało niestety szukanie igły w stogu siana. Nie tylko brakuje młodych zawodników, którzy byliby wartościowymi częściami pierwszego składu. Brak też takich, którzy w ogóle w walce o występy w wyjściowej jedenastce się do tej pory liczyli. Niebawem staną się beneficjentami zmian w przepisach, nieco abstrahując od ich dotychczasowego poziomu sportowego. Trenerzy, dyrektorzy sportowi i prezesi będą mieli z nowymi restrykcjami ból głowy. To na pewno.
fot. 400mm.pl