Reklama

Czego NIE powiedzą nam Rosjanie?

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2018, 19:32 • 5 min czytania 13 komentarzy

Parę dni temu na wstępie naszego dwugłosu z Rosji (do przeczytania TUTAJ – polecam) Roki zapytał mnie, czy wiem, jak po rosyjsku powiedzieć „opóźnienie może ulec zmianie”. Nie wiem, bo tego zwrotu w Rosji się nie używa, przynajmniej nie podczas mundialu. Opóźnień nie ma. Pytanie Rokiego zainspirowało mnie jednak, by zastanowić się, jakich innych wyrażeń ani razu nie usłyszałem podczas miesięcznego pobytu w Rosji. No więc… jakich?

Czego NIE powiedzą nam Rosjanie?

NIGDY WIĘCEJ WOJNY. Nigdzie w Rosji nie przeczytamy podobnego manifestu, co choćby na Westerplatte. Rosjanom nie mówi się, że wojna jest tragiczna w skutkach, że w bezsensowny sposób poświęca miliony ludzkich istnień. Rosjanie z wojny są dumni. Zakorzeniło się w nich przekonanie, że dzięki niej uczynili świat lepszy – wygrali z nazizmem. Pochłonęła masę ofiar także we własnym narodzie, owszem, ale nawet za taką cenę warto było.

Wołgograd, miejsce rozgrywania bitwy pod Stalingradem, jednej z największych w historii świata, jest w zasadzie żywym ilustrowanym podręcznikiem do historii. Na każdym rogu można znaleźć monumenty upamiętniające zmagania wojenne czy dawnych przywódców. Józef Stalin? Oficjalnie Rosja się go wstydzi i nie nazywa jego nazwiskiem ulic (za to w każdym mieście znajdziemy ulicę i wielki pomnik Lenina – zazwyczaj w centrum), mimo to Rosjanie nie uważają, że to jednoznacznie zła postać. Starają się nie zapominać o złych stronach, lecz widzą raczej pozytywy. Gdzieniegdzie można dostać nawet pamiątki z jego podobizną.

Od Rosjan można usłyszeć absurdalne pytania: – Cieszysz się, że wojnę wygrał ZSRR? Czy wolałbyś III Rzeszę?

Pytanie nie pada oczywiście o II wojnę światową, bo w Rosji takie pojęcie nie funkcjonuje, a o Wielką Wojnę Ojczyźnianą, która miała zacząć się w 1941 roku, po wcieleniu w życie Planu Barbarossa. Nie jest to historia, jakiej nas nauczano w szkole.

Reklama

MOSKWA TO PRAWDZIWA ROSJA. W kraju organizującym mundial funkcjonują dwa pojęcia: „Rosja” i „prawdziwa Rosja”. Im dalej na wschód, tym prawdziwszą Rosję możemy spotkać. Rosję, w której pije się po kilka dni, a nie godzin, w której korupcja sięga horrendalnych rozmiarów, brzydką, patologiczną, rozpadającą się, przećpaną, borykającą się z chorobami z gatunku „na własne życzenie”.

Moskwa? Sankt Petersburg? To miasta, które kreują – jak mawiał Lenin – pożytecznych idiotów. Jest nim osoba, która przyjedzie do Rosji z zachodniego świata, zachwyci się jej pięknym obrazem opartym na pozorach i będzie sławił jej dobre imię, kompletnie zapominając o całym syfie, którego tu od groma. I rzeczywiście, trudno nie wyjechać z Moskwy zachwyconym. Z miasta znacznie bardziej efektownego niż Paryż, Berlin, Bruksela i wiele, wiele innych europejskich gigantów.

METRO JEST NUDNE. W Moskwie nie trzeba iść do galerii, by zachwycić się sztuką. Wystarczy wsiąść w metro. Wielki obraz, freski, ozdobne lampy, witraże, zdobienia na witrynach, lśniąca podłoga – tak wygląda przeciętna stacja moskiewskiego metra, które ma aż 15 linii.

DSC02097 DSC02096 DSC02095 DSC02091 DSC02118 DSC02115

DSC02132

 

Reklama

NASI URZĘDNICY NIE SĄ SKORUMPOWANI. To jeden z największych problemów trawiących współczesną Rosję. W krzywym zwierciadle pokazywał go Jacek Hugo-Bader w „Białej gorączce”. Opisywał on bowiem historię o pewnym bardzo kreatywnym patrolu policji, który ustawiał się zawsze na górce, na której był zakaz wyprzedzania. Po tej trasie z minimalną prędkością wjeżdżał tir. Rozzłoszczeni kierowcy tracili cierpliwość i decydowali się na wyprzedzenie ciężarówki – a wtedy hyc, zza winkla wyskakiwał policjant z lizakiem. Proponował wysoki mandat, ale oczywiście bardzo łatwo można było się z nim dogadać. W końcu policjant też człowiek.

A tir? No cóż, za górką zawracał i serial trwał od nowa.

Korupcję widać także oczywiście po mundialu, a konkretnie – po stadionach. Tak przynajmniej uważają sami Rosjanie, którzy stadion w Sankt Petersburgu nazywają Areną Wstydu i uważają go za symbol przejadania publicznych pieniędzy. Jego budowa trwałą całą dekadę, koncepcję zmieniano w tym czasie trzykrotnie, a finalna cena z zakładanych 6,7 miliardów rubli skoczyła do 35. Dziennikarz, który dokładnie zbadał sprawę stadionu (nawet się na nim zatrudniając), w obawie o własne losy musiał zawinąć się z kraju. Wcale nie lepszy status ma obiekt w Samarze – ukończony za pięć dwunasta, również za horrendalne pieniądze (28 milionów rubli). Niektórzy żartują, że jego budowa to najlepsze, co mogło się Sankt Petersburgowi przytrafić – wreszcie w negatywnym świetne stawia się nie tylko ich.

GRAFFITI JEST SŁABE. Rosjanie uwielbiają graffiti. Podobiznę Stanisława Czerczesowa, jaką namalowano w Sankt Petersburgu, większość już widziała. Gdy fanom Zenitu nie spodobała się „elka”, jaką pokazuje Stasiek, autorzy graffiti zebrali się raz jeszcze i namalowali nowe.

DhujykkXkAAGzdn

W większości miast graffiti robi za element krajobrazu. W Kazaniu powstały podobizny najlepszych piłkarzy, jakim przyjdzie tam grać – znalazł się i Lewandowski, i Piszczek. Gdy rok temu na Puchar Konfederacji przyjeżdżała Portugalia, widok z hotelowego okna przyozdobiono jej podobizną Cristiano Ronaldo. Problem pojawił się w momencie, gdy w tym samym hotelu spać miała… reprezentacja Argentyny. Władze nakazały czym prędzej namalować obok podobiznę Leo Messiego. Gdy za chwilę okazało się, że w tym samym miejscu gościć będzie Brazylia – na bloku powstał obrazek z Neymarem.

NIE LUBIMY POLAKÓW. Nie wiedzieć czemu w Polsce utarło się, że Rosja za nami nie przepada. Podczas wyjazdów wiele osób pytało mnie:

– A jak ci Ruscy? To prawda, że nie lubią Polaków?

Otóż to nieprawda. Że Polacy nie lubią Rosjan – to wiadomo, choć oni sami dziwią się dlaczego tak jest, a argument „bo wojna” do nich nie bardzo trafia, bo przecież ich wojna zaczęła się później, nie było w niej ataku na Polskę, a wręcz pomoc, za którą powinniśmy być wdzięczni (tak uważają). Rosjanie zdają sobie sprawę, jakie stereotypy o nich funkcjonują – nie tylko w naszym kraju – i chcą za wszelką cenę z nimi zerwać. Miesiąc w Rosji pokazał, że ciężko znaleźć w Rosji rasistów (choć jak wszędzie są), ludzi zamkniętych na wszystko co inne (choć są) i pijaków siedzących przy butelce z niedźwiedziem (choć i takich oczywiście znajdziemy).

***

Co za to bez problemu możemy usłyszeć od Rosjan? Polityka to ścierwo. Stereotypy nie mają sensu. I najważniejsze – chętnie ci pomogę.

3O2JqwX

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
1
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

13 komentarzy

Loading...