Reklama

Chyba tacy właśnie chcielibyśmy być, co? (22)

redakcja

Autor:redakcja

12 lipca 2018, 00:22 • 5 min czytania 49 komentarzy

Pewne rzeczy są oczywiste. Też chcielibyśmy, by w Sopocie pogoda była taka jak w Splicie, a nasza poczciwa Żytnia kopała w łeb jak rakija. Chcielibyśmy, by Zieliński grał w Realu Madryt jak Luka Modrić, a towarzyszący mu Krychowiak na co dzień ubezpieczał w środku pola Lionela Messiego, a nie… Hm. Tego typa, którego ubezpieczał Krychowiak w WBA, niestety nie znam nazwiska. 

Chyba tacy właśnie chcielibyśmy być, co? (22)

Ale czy na tym kończy się to, co chcielibyśmy mieć u siebie, a co w pełni pokazują Chorwaci?

Im dłużej śledzę tę drużynę, ale też im dłużej śledzę reakcje Chorwatów, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten 4-milionowy naród w dużej mierze prezentuje dokładnie to, o czym wielu z nas marzy. Najprościej zaobserwować to na boisku. Każdy z nas pragnąłby takiego boiskowego lidera jak Luka Modrić. Abstrahując na moment od jego zarzutów – oglądanie jego ruchów na murwaie w każdym z trzech ostatnich meczów to po prostu uczta. Sprint. Przytomne utrzymanie się przy piłce. Zewniak otwierający kolejną akcję kolegów. Sprint. Odbiór. Sprint. Kółeczko. Przyspieszenie akcji, sprint, odbiór, zewniak. Na jakiej on w ogóle gra pozycji w kadrze? Miewał rajdy na prawym skrzydle, miewał przerzuty gdzieś z pozycji bocznego obrońcy, tyrał jako “szóstka”, “ósemka” oraz “dziesiątka”. W pole karne wbiegał z lewej strony, z prawej strony, ze środka. Wszystko na najwyższych obrotach, inspirując i podkręcając temperaturę w całej drużynie.

Chcielibyśmy mieć takie ogarnięcie techniczne, jakie zaprezentował choćby rezerwowy Pivarić, przejeżdżając trzech Anglików gdzieś w środku pola. Jak Vrsaljko, który bez trudu przyjmował każdą długą piłkę. Jak Perisić, jak Rakitić, jak cała reszta tej bandy. Chcielibyśmy mieć taką wytrzymałość, by pierwszą zmianę Adam Nawałka robił dopiero w dogrywce, i to też z przymusu, po urazie. Ale przede wszystkim taki charakter, dzięki któremu choć nie ma już siły iść do kontry – jak w przypadku Rebicia gdzieś w końcówce – to zawsze jest siła by wrócić na swoją połowę za rywalem, który idzie ze swoim atakiem – jak w przypadku Rebicia gdzieś w końcówce. Michał Kołodziejczyk zacytował dzisiaj na Twitterze fragment z Dalicia na konferencji: chciałem ich zdejmować, ale nikt nie chciał zejść, każdy krzyczał, że jeszcze ma siłę. W dogrywce musiałem ich zdejmować siłą!

Charakter, który pozwala tym gościom odrabiać straty niezależnie od tego, jak fatalnie wygląda dla nich sytuacja. Który pozwala nie zatrzymywać się w biegu, który pozwala po prostu zagryzać rywali. Przecież jak jesteś obrońcą i biegnie na ciebie Mandżukić bądź Rebić, to zastanawiasz się tylko, czy bliżej masz do szatni, czy na trybuny. Nie było na tym turnieju ani jednego momentu, gdy o którymś z Chorwatów można byłoby powiedzieć: wydygał. Ani jednej sekundy, niezależnie od tego, czy dryblował na nich Messi, Bjarnason czy Sterling. Niezależnie czy stał przed nimi któryś z rosłych Islandczyków, któryś z rosłych Duńczyków, któryś z rosłych Rosjan, czy któryś z rosłych Anglików.

Reklama

Ale kurczę, to jest chyba coś więcej, niż tylko piłkarskie umiejętności, charakter, zawziętość.

Jak Chorwaci się cieszyli, to wszyscy wskoczyli na stoły i śpiewali pieśń o “Mojej Domovinie”. W ślad za nimi śpiewali kibice, którzy nie krzyczą na zmianę “Hrvatska, Hrvatska” i “lalala”, tylko wyśpiewują z całych sił całe spektrum narodowych przyśpiewek. Jak wylecieli na ulicę świętować, to nie podskakiwali (no dobra, podskakiwali), ale też tańczyli swoją kolę, regionalny taniec. Do kółka dołączali coraz to nowi i nowi ludzie, już o tym zresztą pisałem, porównując to do sytuacji z musicali. Wiadomo, przeżywali największe piłkarskie chwile od 20 lat, ale próbując postawić się w ich sytuacji – co my byśmy śpiewali? Jak byśmy świętowali? O której godzinie zawinęlibyśmy się do domów, jakie tańce byśmy odstawili?

Kurwa, my nawet dobrze hymnu nie śpiewamy, bo przecież zamiast “kiedy” lecimy z “póki”.

Lubimy o sobie myśleć jako o narodzie zwartym, bitnym, “brat za brata”, gotowym doskonale się bawić, pięknie świętować, przegrywać z charakterem. Ale czy tak naprawdę jest, jeśli patrzymy na te krótkie urywki z chorwackiej rzeczywistości? Czy naprawdę te wszystkie cechy, które zazwyczaj przypisujemy sobie, nie należą się raczej Chorwatom, którzy potwierdzają je na boisku i poza nim praktycznie od pierwszego meczu? Chorwaci jak kochali Modricia, to namalowali mu graffiti w Zadarze, jak się na niego wnerwili, to mu graffiti zamalowali, nie zdziwię się, jak teraz jest już odnowione. Jak się Kalinić skonfliktował z grupą, czy po prostu przedłożył zdrowie ponad ryzyko pogłębienia urazu w trwającym pięć minut występie, to go odesłano do kraju.

Jak coś robią, to na stówę, a nie pierdololo o niskim pressingu. Wystarczy spojrzeć jak się ułożył ich mecz z Islandią, w którym oddali 15 strzałów na bramkę, choć byli pewni awansu i pierwszego miejsca w grupie.

A właśnie. Improwizacja, nasza domena, co? Chorwaci zatrudnili tego selekcjonera na dwa dni przed decydującym o barażach meczem z Ukrainą. Anglicy ćwiczyli karne miesiącami, z psychologami, analitykami i trenerami, natomiast Modrić przed strzelaniem z Rosją krzyczał do Subasicia, czy woli bronić pierwszy, czy jednak nie. Więcej, Zlatko Dalić, ich selekcjoner, wypalił po Danii, że karne to zawsze loteria. LOTERIA. W 2018 roku, gdy Jordan Pickford miał na bidonie wypisane w które rogi zazwyczaj strzelają poszczególni Kolumbijczycy.

Reklama

To oczywiście wrażenie na gorąco, jutro znów postawię Sopot nad Split, Żytnią nad rakiję i przede wszystkim nasz cwaniacki charakter nad chorwacki cwaniacki charakter. Ale na dziś – wydaje mi się, że Chorwacja jest dokładnie tym, czym chcielibyśmy, by była Polska. Nawet jeśli to zdanie naciągane w odniesieniu do piłkarzy, kibiców, tańców i śpiewów narodowych, to na pewno adekwatne w stosunku do obecnego statusu.

Statusu finalisty mistrzostw świata.

JO

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

49 komentarzy

Loading...