– Jesteś z Polszy, da?
– Da.
– Człowieku, przed chwilą wrzuciłem na Twittera zdjęcie tego graffiti i Polacy przejęli mi konto. Wyłączyłem powiadomienia, bo telefon mi wybuchał. Zobacz, ile retweetów, ile polubień. I spójrz – sami Polacy!
Rzucam okiem – faktycznie, napotkany przeze mnie rosyjski kibic się nie myli. W Polsce graffiti ze Stanisławem Czerczesowem, które zostało namalowane w parku Pushkarskiy Sad w Sankt Petersburgu, zostało przyjęte chyba jeszcze bardziej entuzjastycznie niż w Rosji. Kilka dni temu internet obiegł obrazek z Czerczesowem pokazującym „elkę”.
O, wow! Stanisław Czerczesow na grafitti w Petersburgu pic.twitter.com/C4vpruVRzG
— Kasia Lewandowska (@KatherineAFC) 21 czerwca 2018
Na lekki lifting zdecydowali się jednak kibice Zenitu Sankt Petersburg, którzy „ucięli” Czerczesowowi palec.
Grafitti z Czerczesowem zostało nieco przerobione pic.twitter.com/AGwohzKhG0
— Kasia Lewandowska (@KatherineAFC) 9 lipca 2018
Efekt wyglądał trochę jak – cytując klasyka – gówno w lesie, więc autorzy poprzedniego graffiti zdecydowali się namalować je jeszcze raz – tym razem bez znaku, który kojarzy się z innym klubem piłkarskim niż ten dominujący w mieście. Pracę zaczęli w nocy, a dziś około 11:00 efekt był już piorunujący.
Arty Boorj i Ilya Is z Hoodgraff Team (autorzy): – Dlaczego robimy to graffiti? Powód jest prosty – Czerczesow zrobił wynik i chcemy powiedzieć mu „wielkie dzięki!”. W tym momencie to najbardziej poważana postać w rosyjskiej piłce. Nie czarował, nie obiecywał, po prostu stworzył zespół, który zrobił więcej niż mógł. Mecz z Hiszpanią był fantastyczny, z Chorwacją – to samo. Karne to loteria, mogliśmy tak samo wygrać, jak i przegrać. Jesteśmy zaskoczeni, że na mundialu poszło nam aż tak dobrze. To coś niewiarygodnego, bo nastawialiśmy się na spektakularną klapę.
– Pierwsze graffiti zrobiliście kilka dni temu – Czerczesow pokazywał na nim symbol Legii.
– Nie ma tu wielkiej historii, taką fotkę wybraliśmy, dla nas nie miał znaczenia symbol. Zwyczajnie pasowała nam do tekstu „Jesteś po prostu kosmiczny, Stasiu” (cytat z piosenki grupy Leningrad – red.). Niektórzy myśleli, że ta „elka” znaczy „lucky”, inni że „loosers”, lecz kto siedział w piłce wiedział, że to symbol Legii, klubu z Polski. Nie chcieliśmy pokazywać ludziom, że Czerczesow kocha Legię. Po prostu wyraz twarzy i poza Stanisława bardzo nam pasowała.
– Fani Zenitu mieli jednak problem.
– To prawda, nie spodobało im się to. U nas rządzi Zenit i kibice uznali, że w Sankt Petersburgu nie ma miejsca na symbole innych klubów – efektem tego podrasowanie naszego graffiti. Dla mnie osobiście to nie ma znaczenia, czy Czerczesow utożsamiany jest ze Spartakiem, Legią czy kimkolwiek. Zrobił wynik – za to należy mu się pieprzony szacunek.
– Kiedy zaczęliście nowe graffiti?
– Dziś w nocy.
– I już taki efekt?
– Spędziliśmy tu osiem godzin i powoli kończymy naszą pracę. Zwykle na taką robotę poświęcamy 2-3 dni, ale z racji, że mecz jest dzisiaj… Nie mogliśmy czekać. Rozkminialiśmy tylko przez chwilą, czy nie będzie problemem to, że trener salutuje do głowy, a nie do czapki. To jednak tylko szczegół.
– Robicie to za własne pieniądze?
– Coś ty. Gdy ktoś mnie pyta zawsze śmieję się, że robimy to graffiti na osobistą prośbę prezydenta Putina. Zapłacił nam za to grubą kasę! A tak szczerze – za wszystko oczywiście płacimy sami, tak jak za inne nasze prace. Wcześniej w tym samym miejscu zrobiliśmy Danny’ego, ale władze go zamazały.
– Może powinniście zmienić miejsce?
– Może!
– To tak szczerze – ile to graffiti wytrzyma?
– Chcesz szczerze, tak? Myślę, że do jutrzejszego popołudnia, maksymalnie dwa dni. Niby władze zadeklarowały, że będzie mogło być do listopada, ale co chwilę przychodzi do nas pan z administracji… Nas jednak najbardziej kręci w malowaniu to, że jest nielegalne. Tylko wtedy czujemy adrenalinę – kończą chłopaki.
I za chwilę faktycznie – już któryś raz tego dnia – przychodzi smutny pan w garniturze, obwieszczając, że mieszkańcy burzą się na widok tego malowidła. Jego wyrok jest prosty – trzeba będzie usunąć. Jeszcze pewnie w tym tygodniu.
– Już się z tym pogodziliśmy, ale i tak dokończymy naszą pracę.
– Co wam powiedział?
– Mówił, że prywatnie bardzo mu się to graffiti podoba. Ale jego prywatne zdanie nie ma zbyt wielkiego znaczenia…