Reklama

Ich reprezentacje przegrały, ale oni wygrali swój mundial

redakcja

Autor:redakcja

04 lipca 2018, 21:38 • 8 min czytania 15 komentarzy

24 reprezentacje już nie biorą udziału w rosyjskim mundialu. Niektóre od początku jechały z założeniem, by się nie skompromitować, inne mierzyły znacznie wyżej i zostały sprowadzone na ziemię. Słaby wynik drużynowy nie oznacza jednak, że indywidualnie niektórzy zawodnicy nie mogą być wygrani. Wybraliśmy 15 nazwisk, których akcje po występach na MŚ z całą pewnością wzrosły. W większości przypadków może to dopiero zaprocentować na transferowym rynku, ale są też tacy, którzy dzięki dobrej postawie wejdą dumnie do nowych klubów lub dotychczasowych miejsc pracy, gdzie być może trochę ich nie doceniano. Oczywiście znajdą się pewnie kolejni kandydaci. My akurat zapamiętaliśmy tych piłkarzy. 

Ich reprezentacje przegrały, ale oni wygrali swój mundial

15. Daniel Arzani (Australia) – Jedyny zawodnik z rocznika 1999, który pojechał na ten mundial. We wszystkich meczach fazy grupowej wchodził z ławki i zawsze pokazywał, że ma olbrzymie możliwości. Dotyczy to zwłaszcza zmiany w spotkaniu z Danią. Już teraz mówi się, że wkrótce może trafić do Manchesteru City. Melbourne City ma tych samych właścicieli co “The Citizens”, więc sprawa byłaby łatwiejsza.

Arzani błyskawicznie wypłynął na szersze wody. W CV ma raptem 24 mecze w australijskiej ekstraklasie (dwa gole, trzy asysty). W ostatnim sezonie w pewnym momencie zaczął wskakiwać do składu w miejsce rozczarowującego Marcina Budzińskiego. W pierwszej reprezentacji zadebiutował dopiero w czerwcowych sparingach i w drugim z nich zdobył bramkę z Węgrami.

Chłopak papiery na granie ma na pewno, ale już nie takie talenty się marnowały. Czekamy, co pokaże na dłuższą metę (i gdzie).

Reklama

***

14. Kenneth Omeruo (Nigeria) – W 2012 roku trafił do Chelsea i od tej pory non stop jest oddawany do innych klubów. Ostatnio po raz drugi był wypożyczony do tureckiej Kasimpasy. 24-letni obrońca po mundialu raczej nie ma co liczyć na pozostanie w szeregach “The Blues”, ale może mieć nadzieję, że na stałe weźmie go ktoś lepszy niż Kasimpasa, Alanyaspor, Den Haag czy Middlesbrough. Omeruo z Chorwacją siedział na ławce, ale potem wskoczył do składu. Z Islandią spisał się bardzo dobrze, mimo że w końcówce z powodu jego nerwowego zagrania Tyronne Ebuehi faulował na rzut karny (nie wykorzystał go Gylfi Sigurdsson). To był jednak jedyny słabszy moment tamtego dnia, oprócz tego Omeruo interweniował pewnie i skutecznie, a nawet zaliczył asystę przy golu na 2:0. Z Argentyną również spisał się solidnie, mimo że jego zespół przegrał i odpadł.

***

13. Hannes Thor Halldorsson (Islandia) – Islandczycy już od kilku lat są rewelacją europejskiej piłki, więc ich poczynania zaczęliśmy śledzić z uwagą. Halldorsson przez cały ten czas przeważnie był numerem jeden i widać, jak duże postępy zrobił. Jeszcze na Euro 2016 chwilami bronił trochę jak gość z innego świata, który nie za bardzo pasuje do reszty towarzystwa. Na MŚ oglądaliśmy już bramkarza znacznie spokojniejszego i pewniejszego swoich umiejętności. Świetnie spisał się w meczu z Argentyną (wyczuł intencje Leo Messiego przy rzucie karnym), później poziomu nie zaniżał. Dobra postawa na MŚ zaowocowała w karierze klubowej. 34-latek, dotychczas występujący w duńskim Randers, związał się na dwa sezony z Karabachem, gdzie spotka m.in. Jakuba Rzeźniczaka.

Reklama

***

12. Andre Carrillo (Peru) – Obserwatorzy polskiej piłki o jego klasie przekonali się już w sezonie 2011/12, gdy zakładając koszulkę Sportingu Lizbona sprawiał mnóstwo problemów defensywie Legii Warszawa w 1/16 finału Ligi Europy. Później przez moment krążyła plotka, że mógłby zostać wypożyczony na Łazienkowską, ale od początku brzmiało to nierealnie. Kariera Carrillo nie potoczyła się optymalnie w kolejnych latach. Po czterech meczach sezonu 2015/16 został zawieszony przez Sporting za odmowę podpisania nowego kontraktu i działanie na szkodę klubu (odrzucenie oferty Leicester w ostatnim dniu okienka, gdy chciano go sprzedać). Więcej już w barwach “Lwów” nie zagrał, a latem 2016 przeszedł do lokalnego rywala – Benfiki. Tam jednak szału nie było, podobnie jak w ostatnim sezonie na wypożyczeniu w Watfordzie.

Mundial może być dla peruwiańskiego skrzydłowego ścieżką do ciekawego transferu. Świetnie pokazał się z Danią, co rusz rozrywając obronę przeciwnika, a z Australią zdobył efektowną bramkę.

***

11. Wahbi Khazri (Tunezja) – Tunezyjczycy pokazali się jako reprezentacja słaba w defensywie, ale ze sporym potencjałem ofensywnym. Najważniejszym elementem tej układanki był Khazri, który imponował błyskotliwością i wyszkoleniem technicznym. Efekty? Po golu i asyście w meczach z Belgią i Panamą. Gdy dodamy do tego udany sezon na wypożyczeniu z Sunderlandu do Rennes, wychodzi, że 27-letni ofensywny pomocnik ma spore szanse, by jeszcze raz sprawdzić się w jakimś klubie z trzech najlepszych lig Europy.

***

10. Thomas Delaney (Dania) – Jeszcze przed startem MŚ Delaney przeszedł do Borussii Dortmund, pozwalając Werderowi na zarobienie 20 mln euro. Przekonaliśmy się, że BVB raczej nie wyrzuciło pieniędzy w błoto. 26-letni pomocnik zaprezentował niesamowitą waleczność, dyscyplinę taktyczną i wytrzymałość, a przy tym potwierdził, że umie też grać w piłkę. On solidnie poszkodowany był nawet po meczu z Francją, który generalnie rozegrano na chodzonego.

***

9. Xherdan Shaqiri (Szwajcaria) – Za nim niezły sezon w Stoke City (8 goli, 7 asyst), ale to nie uchroniło jego klubu przed spadkiem z Premier League. Shaqiri powinien być jednak spokojny, nie będzie narzekał na brak ciekawych ofert. Na rosyjskich boiskach pokazał światu, że nadal stać go na wiele. Zaliczył asystę w meczu z Brazylią i kapitalnie wypadł w drugiej połowie z Serbią, czego ukoronowanie stanowiła zwycięska bramka w 90. minucie. Celebrował ją składając dłonie w dwugłowego orła, symbol Albanii, z której pochodzi. To samo zrobił autor gola na 1:1 Granit Xhaka. Odebrano to jako prowokację polityczną. Pierwotnie obaj mieli być zawieszeni na dwa mecze, skończyło się na karze finansowej.

***

8. Ahmed Musa (Nigeria) – Stracił jesień w Leicester City, gdzie w ogóle nie korzystano z jego usług. Uratowało go wypożyczenie do CSKA Moskwa. Na starych śmieciach robił różnicę (10 meczów, 6 goli, 3 asysty), dzięki czemu pojechał na mundial. Został bohaterem meczu z Islandią, w którym zdobył dwie kapitalne bramki. Szczególnie zaimponował nam przy golu na 1:0, prezentując mistrzowskie panowanie nad piłką. Nawet jeśli w Anglii nadal nie będzie dla niego miejsca, facet nie przepadnie.

***

7. Hirving Lozano (Meksyk) – Mistrzostwa świata miały utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że to piłkarz do grania na najwyższym poziomie. Rok wcześniej meksykański skrzydłowy przywitał się z europejską piłką transferem do PSV Eindhoven i tam od razu został gwiazdą (17 goli, 11 asyst). Potrzebna jednak była kropka nad “i”. Lozano dał popis w meczu z Niemcami i to jego bramka przesądziła o pokonaniu obrońców tytułu. Z Koreą Południową też nie zawiódł, pokazał klasę przy asyście do Javiego Hernandeza. Spuścił z tonu ze Szwecją i w 1/8 finału z Brazylią, ale i tak istnieje duże prawdopodobieństwo, że kupi go ktoś silniejszy. Może nie od razu Barcelona, ale pisze się też na przykład o Arsenalu czy Borussii Dortmund.

***

6. Juan Quintero (Kolumbia) – Jego notowania znacznie wzrosły. Sił w Europie próbuje od dawna, ale na dłuższą metę nigdzie na kolana nie rzucał (Pescara, FC Porto, Rennes). Ostatnio Porto wypożyczyło go River Plate, które ubije świetny interes. Może bowiem wykupić zawodnika za skromne 5 mln euro i puścić dalej za dużo więcej. Quintero na “dzień dobry” sprytnym strzałem z rzutu wolnego zaskoczył bramkarza Japończyków, a potem asystował w meczach z Polską i Senegalem. Przeciwko Anglikom w 1/8 finału musiał skupić się bardziej na defensywie przez co nie rozwinął swych skrzydeł tak bardzo.

***

5. Hyeon-uh Jo (Korea Południowa) – Gość wygląda jak stereotypowy azjatycki nastolatek, który od konsoli odrywa się tylko dla załatwienia potrzeb fizjologicznych, napełnienia żołądka i chwili snu. Ale bronić umie, oj tak! Gdyby nie on, Szwedzi i Meksykanie mogliby rozgromić Koreańczyków. Z Niemcami także był czujny i tym razem udało się nie wyciągać piłki z siatki. Jo ma już 26 lat, jak dotąd nie wychylał nosa poza krajową ligę, ale chyba czas to zrobić.

***

4. Kasper Schmeichel (Dania) – Tata Peter mógł być dumny z syna. Bramkarz Leicester emanował pewnością siebie i był mocnym punktem drużyny we wszystkich meczach. Z gry pokonał go jedynie Mario Mandzukić. Pozostali tylko z rzutów karnych. W grupie udało się to Australijczykowi Mile Jedinakowi, później Chorwatom w serii jedenastek wyłaniającej ćwierćfinalistę. Schmeichel obronił strzały Milana Badelja i Josipa Privaricia, ale jego koledzy zawiedli przy strzelaniu i trzeba było się pakować. Kasper jednak może wracać z podniesionym czołem.

***

3. Guillermo Ochoa (Meksyk) – To bramkarz turniejowy, wtedy jest w stanie przez kilka meczów błyszczeć. Znów się to potwierdziło. W fazie grupowej obronił aż 17 strzałów, z czego dziewięć w starciu z Niemcami. W 1/8 finału z Brazylią miał osiem udanych interwencji. Świat ponownie się nim zachwyca, ale potem trzeba wrócić do szarej rzeczywistości klubowej. 33-latek w Europie grał tylko dla Ajaccio, Malagi, Granady i Standardu Liege, w którym był teraz numerem jeden. Może wreszcie dostanie szansę na wyższym poziomie?

***

2. Takashi Inui (Japonia) – W Betisie strzelają korki od szampanów, bo Japończyka wzięto z Eibaru na zasadzie wolnego transferu jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na mundialu. To był strzał w dziesiątkę, dziś piłkarz ten mógłby mieć już oferty z bogatszych klubów. Inui był najlepszy w swoim zespole przeciwko Senegalowi (gol i asysta), a już w fazie pucharowej kapitalnym uderzeniem trafił do siatki Belgów, co tylko podsumowało jego dobrą grę. Z Polską akurat go oszczędzano, wszedł sobie na 25-minutowy spacer.

***

1. Yerry Mina (Kolumbia) – Zimą trafił do Barcelony, ale najczęściej był obserwatorem, a jak już grał, wsławił się głównie fatalnym występem z Levante, przegranym 4:5 w przedostatniej kolejce. Na MŚ zrobił jednak furorę. Z Japonią siedział na ławce, ale Jose Pekerman dał mu szansę z Polską i zaczęło się. Mina strzelił gola dającego prowadzenie, a potem zapewnił awans bramką z Senegalem i doprowadził do dogrywki w 1/8 finału z Anglią. Genialnie robił użytek ze swoich 195 cm wzrostu, do tego nie popełniał większych błędów w defensywie. Nawet jeśli w stolicy Katalonii nie będzie miał przyszłości (choć wcale byśmy nie przesądzali), to na pewno będzie miał przyszłość w dobrej europejskiej lidze.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...