Euro 2016. Szwecja zajmuje ostatnie miejsce w grupie, ustępując Włochom, Belgom oraz Irlandczykom. Mundial 2018. Szwecja wygrywa grupę, wyprzedzając Niemców, Meksykanów i Koreańczyków. Po chwili melduje się w ćwierćfinale, potwierdzając postęp, jaki wykonała.
A przecież pojechała do Rosji bez Zlatana Ibrahimovicia. Z łatką drużyny topornej, aspirującej co najwyżej do przeszkadzania. Tymczasem stała się całkiem zgrabnie grającą ekipą, której zagraniczni kibice może nie oglądają tłumnie, ale wiedzą, że warto rzucić na nią okiem. Z wyjątkiem drugiej połowy starcia z Niemcami, wyglądała co najmniej przyzwoicie. Szły za tym wyniki, a ukoronowaniem było rozbicie walczącego o awans Meksyku, opromienionego pokonaniem naszych zachodnich sąsiadów.
Dziś brakowało rozmachu, znów pojawiła się toporność, dołowanie bezstronnych kibiców, ale w ostatecznym rozrachunku liczy się wynik. Co z tego, że Szwecja zagrała niemrawo, momentami wyglądając, jakby wyssano z niej energię, skoro dostosowali się do niej Szwajcarzy? Zresztą, to Szwecja – przede wszystkim w pierwszej połowie – prezentowała się lepiej. Kilka razy próbował Berg, ale okazywał się nieskuteczny. U Szwedów funkcjonował jednak pressing. Raz tak nacisnęli Sommera, że ten musiał zagrać niedokładną, mocną piłkę do partnera, co skończyło się ich groźnym strzałem. Generalnie trudno dziwić się takiemu podejściu, skoro w obronie Szwajcarii występował Johan Djourou. To pokłosie braków kadrowych, wynikających z zawieszenia za żółte kartki Lichtsteinera i Schaera.
Przy piłce dłużej znajdowali się Szwajcarzy, ale zupełnie nic z tego nie wynikało. Ot, kilka razy urwał się Shaqiri, jednak kończyło się na strachu. Wojciech Kowalczyk napisał prześmiewczo na Twitterze, że obie drużyny, po odegraniu hymnów, mogły od razu przejść do serii rzutów karnych. I coś w tym było. W drugiej połowie zaskoczył jednak Forsberg, po – trzeba przyznać – chwilowym renesansie formy Szwajcarów, którzy wydawali się coraz groźniejsi. Zszedł do środka, przylutował, dopisało mu szczęście (rykoszet Akanji) i dał swojej drużynie prowadzenie, którego ta nie oddała już do samego końca – mimo że w doliczonym czasie gry dobry strzał, po wrzutce Rodrigueza, oddał Seferović.
W końcówce sędzia podyktował jeszcze rzut karny dla Szwecji, ale po konsultacji z VAR zmienił swoją decyzję. Utrzymana została za to czerwona kartka dla Langa, faulującego będącego sam na sam Martina Olssona.
Cóż, Szwedów czeka teraz starcie ze zwycięzcą pary Kolumbia – Anglia. Jeżeli zagrają tak jak dziś – przeciętnie i niemrawo – nie wróżymy im sukcesu. Ale jeśli przypomną sobie chociażby starcie z Meksykiem czy pierwszą połowę z Niemcami? Kto wie…
Szwajcaria – Szwecja 0:1 (0:0)
0:1 Forsberg 66′
Czerwona kartka: Lang (90+4′ Szwajcaria, za faul taktyczny).
Fot. Newspix.pl