Reklama

Zawsze w szesnastce, nigdy w ósemce. Meksyk kultywuje najnowszą tradycję

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2018, 18:22 • 4 min czytania 6 komentarzy

Nieprawdopodobne fatum Meksyku opisywaliśmy już przy okazji towarzyskiego meczu z nimi w listopadzie zeszłego roku. Wtedy jednak ich seria liczyła “dopiero” sześć mundiali z rzędu, w których wychodzili z grupy i odpadali w pierwszym meczu fazy pucharowej. Dziś, po 0:2 z Brazylią w 1/8 finału mundialu w Rosji uzupełniamy passę o siódme mistrzostwa, w których zawsze przeżywali emocjonalny rollercoaster według schematu – rozbudzenie nadziei, brutalne sprowadzenie na ziemię.

Zawsze w szesnastce, nigdy w ósemce. Meksyk kultywuje najnowszą tradycję

Przypomnijmy więc najnowsze mundialowe losy Meksyku, bo – trzeba przyznać – jest to regularność wręcz zadziwiająca.

USA 1994

Legendarny Jorge Campos i spółka grali w jednej z najbardziej wyrównanych grup w historii mistrzostw świata. Meksyk, Irlandia, Włochy, Norwegia – wszyscy skończyli z czterema punktami i z zerową różnicą bramkową. O kolejności zdecydowała więc liczba bramek strzelonych, a tę Meksykanie mieli najkorzystniejszą. Jako że z grupy wyszły trzy zespoły, największym przegranym okazali się Skandynawowie. Tak wywalczone pierwsze miejsce być może nie było powodem do wielkiego optymizmu, ale też pozwalało trafić na teoretycznie słabszego przeciwnika w 1/8 finału. Tym okazała się Bułgaria, która – po remisie 1:1 po 120 minutach gry – zwyciężyła w serii rzutów karnych. Pogromcy Meksyku, z genialnym Christo Stoiczkowem w składzie, skończyli turniej na czwartym miejscu (eliminując później także Niemców). Wracając do Meksyku, na tamtym turnieju najwięcej radości dało im więc jedyne zwycięstwo – te odniesione w grupie z Irlandią:

Reklama

Francja 1998

Cztery lata później los skojarzył Meksyk z Holandią, Belgią i Koreą Południową. Występy w grupie ponownie należały do bardzo pozytywnych, bo raz, udało się awansować z drugiego miejsca (ustępując jedynie Orjanje gorszym bilansem bramkowym) i dwa, bez porażki na koncie. W 1/8 finału poprzeczka zawisła jednak nadzwyczaj wysoko, bo po drugiej stronie barykady stanęli Niemcy. I długo się wydawało, że Meksykanie sobie poradzą. Po koncercie Camposa w pierwszej połowie, prowadzili od 47. minuty po golu Luisa Hernandeza, który kilka chwil później trafił też w słupek. Ale w końcówce meczu dali się złamać – w 74. minucie trafił Klinsmann, a w 86. Bierhoff. Napisać, że w Meksyku po tej porażce odczuwano niedosyt, to nic nie napisać:

Korea i Japonia 2002

Reklama

Meksyk wychodzi z pierwszego miejsca w piekielnie trudnej grupie, zostawiając za plecami Włochów, Chorwatów i Ekwadorczyków. Dwa zwycięstwa i remis były świetnym prognostykiem przed starciem ze Stanami Zjednoczonymi w 1/8 finału. Tymi samymi, które w ostatnim meczu grupowym bezdyskusyjnie przegrały z rezerwowymi Jerzego Engela. Co więcej, Bruce Arena wystawił na Meksyk 7 podstawowych zawodników, którzy zagrali od początku także z Polską i… gładko wygrał 2:0, po trafieniach McBride’a i Donovana. Porażka w takim stylu z odwiecznym rywalem musiała być dla Meksyku podwójnie bolesna, bo tym razem naprawdę zapowiadało się, że podopieczni Javiera Aguirre porządnie namieszają w fazie pucharowej. A pozostały im jedynie pozytywne wspomnienia z fazy grupowej i jeden z najpiękniejszych goli głową w całej historii mistrzostw świata, autorstwa Jareda Borgettiego:

Niemcy 2006

Tym razem Meksyk trafił do grupy z Portugalią, Angolą i Iranem, czyli takiej, z której stosunkowo łatwo wyjść z drugiego miejsca. I tak się też stało, przy czym porażka z Portugalią i remis z Angolą tym razem nie mogły zwiastować podboju świata. Tamta ekipa, już pod wodzą Ricardo La Volpe, tradycyjnie zebrała oklep w 1/8 finału, po dogrywce ulegając Argentynie. Na pocieszenie – odpaść po takim golu Maxiego Rodrígueza to żaden wstyd:

RPA 2010

Pamiętna klęska Francji, która zajęła ostatnie miejsce w grupie, nawet za gospodarzem turnieju, RPA. Oprawcami drużyny Raymonda Domenecha byli między innymi Meksykanie, którzy awansowali dalej z drugiego miejsca, ustępując jedynie Urugwajowi. W 1/8 finału los ponownie skrzyżował ich drogi z Argentyną, napędzaną już przez trio Messi-Higuain-Tevez. I było to dla Meksyku niczym konfrontacja gołej dupy z batem:

Brazylia 2014

Historia, którą wielu z was pewnie doskonale pamięta. Meksyk był w grupie z Brazylią, Chorwacją i Kamerunem, zdobył siedem punktów, jako jedyny nie dał się pokonać gospodarzom turnieju i awansował dalej drugiego miejsca. W 1/8 finału czekała już Holandia, i na nieszczęście podopiecznych Miguela Herrery, dla Oranje były to jeszcze dobre czasy. Mecz miał nieprawdopodobny przebieg, bo Meksykanie po cudownym trafieniu dos Santosa prowadzili do 88. minuty gry, by nie wytrwać na turnieju nawet do dogrywki. I to do tego po mega kontrowersyjnej jedenastce na Robbenie. Tu zresztą nie ma co opisywać, tu trzeba oglądać:

Rosja 2018

Przypomnijmy dla formalności – wprawili w zachwyt cały świat, ogrywając broniących mistrzowskiego tytułu Niemców. Następnie uporali się z Koreą oraz wyraźnie przegrali ze Szwecją, przez co spadli na drugie miejsce w grupie. A to oznaczało starcie z Brazylią, w którym Meksykanie trochę się wyszumieli, trochę postraszyli, ale skończyli z gładkim w gruncie rzeczy 0:2.

I ponownie, w swoim stylu, wracają do domu…

Fot. fifa.com

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...