Reklama

1978 rok? Peruwiańczycy już nie muszą daleko szukać ostatniej wygranej na MŚ

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

26 czerwca 2018, 18:33 • 2 min czytania 0 komentarzy

Peruwiańczycy trochę się dzisiaj wyrzekli swojego ofensywnego stylu, ale ostatecznie wyszło im to na zdrowie. Pożegnali się z mistrzostwami świata zwycięstwem 2:0 nad Australią, która przed tym meczem miała jeszcze szanse na wyjście z grupy. To Socceroos w tym meczu cisnęli, ale ostatecznie do siatki Pedro Gallese nie wpadło zupełnie nic.

1978 rok? Peruwiańczycy już nie muszą daleko szukać ostatniej wygranej na MŚ

Kontrujące i przyczajone na własnej połowie Peru to nie jest może typowy obrazek dla tej reprezentacji, bo w DNA tamtejszych piłkarzy głęboko jest przecież zakorzeniona odważna, ofensywna piłka. I może nad tą genetyczną przypadłością należy trochę popracować w kontekście kolejnych turniejów, bo Peru grające z kontry było naprawdę zabójcze.

Australia siadła na przeciwników od samego początku. Wyróżniał się zwłaszcza Tom Rogic, kapitalny w dryblingu, inteligentnie rozgrywający akcje. Kreował partnerom mnóstwo szans, robił przewagę, samemu strzelał, ale bramka Peru była w dzisiejszym meczu jak zaczarowana. A z drugiej strony – wręcz przeciwnie. Pierwsza groźna akcja zawodników z Ameryki Południowej, sprytne zachowanie Paolo Guerrero w polu karnym, przerzut do rozpędzonego Carillo i kolejna przepiękna bramka strzelona na tym mundialu stała się faktem.

Podopieczni Berta van Marwijka ani na moment nie stracili ducha i w drugiej połowie, pomimo niekorzystnego rezultatu i fatalnych wieści z drugiego meczu, gdzie Francuzi ustawili się z Duńczykami na remis, wciąż atakowali. Oddali w tym meczu w sumie 14 strzałów, przy zaledwie 4 po stronie drużyny przeciwnej. Tylko co z tego, skoro rywale połowę swoich prób strzeleckich zamienili w bramki?

50. minuta, Guerrero tym razem już nie w roli asystenta, ale strzelca. Doświadczony Peruwiańczyk zdobył swoją wyśnioną bramkę na mundialu i napisał ostatni, wzruszający rozdział swojej historii. Teraz może już z czystym sumieniem odwiesić buty na kołek.

Reklama

Dla wszystkich na stadionie było wtedy jasne, że Australia jest poza turniejem. Dla wszystkich poza tymi facetami, biegającymi w żółtych kostiumach. Nacierali tak długo, jak starczyło im sił do biegania. Zostawili na boisku serducho. Ostatecznie polegli, ale na pewno pozostawili po sobie pozytywne wrażenie.

Podobnie jak Peru, z pierwszy mundialowym zwycięstwem od 1978 roku. Kibice uczcili to szaloną zabawą na trybunach, gromkimi śpiewami i w ogóle kapitalną atmosferą. Widać, że to zwycięstwo znaczyło dla nich znacznie więcej, niż, biorąc pod uwagę układ tabeli, bezwartościowe trzy punkty. To był dla Peru faktycznie mecz o honor i oni ten honor dzisiaj wygrali. Również za takie historie uwielbiamy oglądać mundial.

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...