Zlatan nie jedzie na mundial. To znaczy jedzie, ale nie z kadrą Janne Anderssona, tylko jako ambasador tej firmy od kart płatniczych, o której śpiewają Taco i Quebo (uff, wybrnęliśmy bez kryptoreklamy). Ech… Najpierw w 2017 podnieśli ceny za wejście na molo w Sopocie, a tutaj, rok po roku, kolejna absolutnie druzgocąca wiadomość. Bez gościa z kucykiem, który obecnie w L.A. walczy prawdopodobnie o angaż w kolejnych filmach ze Stevenem Seagalem (jako Steven Seagal), atrakcyjność reprezentacji Szwecji – jak zgodnie podają InStat, MisterChip oraz OptaWeszło – spada o 99,9%. Z błędem statystycznym wynoszącym 0,1%.
NAJMOCNIEJSZY PUNKT
Na początku lat 90. Szwecja w roli gwiazdy miała Tomasa Brolina, w 1994 roku tuż za podium plebiscytu Złotej Piłki – przed Klinsmannem, Litmanenem, na równi z Hagim.
Później przyszedł czas Henrika Larssona. Bezwzględnego snajpera, zaczynającego jako killer z dredami, a kończącego jako łysy killer, w międzyczasie wkręcający się do trójki najlepszych strzelców w historii Celtiku i wygrywający Ligę Mistrzów z Barceloną.
Jego z kolei zastąpił Zlatan Ibrahimović. Niesamowity, niepodrabialny, z piłkarskiej ekwilibrystyki czyniący prawdziwą sztukę.
No, to powspominaliśmy, ktoś może westchnął w zadumie, ktoś może uronił nostalgiczną łezkę. Bo dziś Szwecja w roli lidera ma Andreasa Granqvista. Środkowego obrońcę, który bez fajerwerków, bez klepek piętką z Victorem Lindelofem, ale jednak potrafi skasować każdego napadziora i ma za sobą parę owocnych lat w Krasnodarze. Ale to jednocześnie gość swego czasu strawiony i wydalony Wigan Athletic.
Brzmi jak filar zajebiście mocnej reprezentacji, co nie?
NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Szybka obczajka. Oto Ola Toivonen, podstawowy zawodnik ofensywny reprezentacji Szwecji i jego gole w tym sezonie Ligue 1:
A to z kolei asysty:
Tak tak, moi mili. Nie czyśćcie ciasteczek, nie instalujcie wtyczek, nie zmieniajcie przeglądarki. Tu nic nie ma. Tak jak i na koncie bramkowym Toivonena, który najprawdopodobniej będzie z Markusem Bergiem tworzył duet napastników (grał w podstawie w obu meczach barażowych z Italią, jak i w sparingach z Danią i Peru). Skuteczniejsza jest chyba nawet kontrola osobista na Narodowym podczas finału Pucharu Polski.
KADRA
KLUCZOWY ZAWODNIK
Konferencja z Adamem Nawałką i Emilem Forsbergiem w rolach głównych, to największy koszmar każdego dziennikarza. Gdyby nudne odpowiedzi na pytania dziennikarzy zabijały, Forsberg dawno gniłby w celi za wielokrotne morderstwo.
Na szczęście dla Szwedów, na boisku w grze zawodnika ofensywnego chodzi raczej o strzelanie bramek i notowanie asyst. A w te klocki Forsberg jest całkiem niezły. To znaczy był, póki był zdrowy, bo w minionym sezonie tu i tam pobolewało. Przez co w punktacji kanadyjskiej ligi niemieckiej wykręcił identyczny wynik, co Bartosz Śpiączka w polskiej Bundeslidze. Szczęśliwie póki co nie kasła i nie smarka, a wykonując przewrotki na treningu lądował do tej pory bezpieczniej niż Tadeusz Wrona.
No a gdy zdrówko dopisuje, to i on dopisuje. Gole i asysty do swojego konta.
TURNIEJOWY SCENARIUSZ
Zlatan i koledzy Zlatana zaczynają od Korei Południowej, a jak wiemy po mundialu w 2002, Koreańczycy mają szybsze buty, szybciej biegają i zawsze rywala jakoś oszukają. Pierwsze piętnaście-dwadzieścia minut perfekt (perfekt!) zdecydowanie na Lee, Lee, Lee i spółkę może nie wystarczyć.
Remis lub zwycięstwo Korei Południowej – 1,80 w Totolotku
Z kolei jak znamy Niemców, w meczu z Meksykiem tryby zaczną powoli pracować, a już w obronę Szwedów rozkręceni wjadą jak wasze matki, żony i kochanki w sobotnie popołudnie do Ikei. Spenetrują każdy wolny korytarz, wyniosą co swoje, a na koniec nonszalancko zagryzą klopsikami z borówką.
Wygrana Niemców co najmniej dwiema bramkami w meczu ze Szwecją? Kurs to równe 2,00
Co do ostatniego meczu, tutaj na nic może zdać się największy atut Skandynawów, czyli dowodzona przez odrzut z Wigan obrona. A to dlatego, że jak już wiemy, ich ostatni rywale, czyli Meksyk, krycie ciało w ciało, koszulka w koszulkę mają opanowane na wielu płaszczyznach. Więc w tym starciu wielu bramek byśmy się nie spodziewali, 0:0 to maks co może z tego być.
Dokładny wynik 0:0 w ostatnim meczu Szwedów w grupie? 5,50 w Totolotku
KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ
W profilu Victora Claesona dla Guardiana Marcus Christenson i Sebastian Pearson piszą o tym, jak trafił do Krasnodaru. Kiedy tylko usłyszał o propozycji z Rosji, odpowiedź była krótka:
– Net, yebat’.
Potem jednak pogadał z dziewczyną Julią (której przenikliwy kobiecy umysł pewnie nie pozwolił nie zajrzeć w rubrykę: zarobki) i pyk – od półtora roku gra w FK Krasnodar.
Krótko mówiąc – kibicujemy, by Szwecja jak najdłużej grała w turnieju, a on dzięki temu jak najpóźniej wrócił pod pantofel.
OPINIA EKSPERTA
– Mundial beze mnie jest nic niewart – to oczywiście ten-którego-imienia-komentatorzy-nie-omieszkają-przy-każdej-okazji-wymawiać.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Podczas mundialu jakiś miliard pięćset dwa dziewięćset razy (jak nie więcej) usłyszycie, że Szwecja nazywana jest także “reprezentacją Trzech Koron”.
Bzdura. “Trzy Korony” zarezerwowane są, owszem, dla reprezentacji Szwecji. Ale wyłącznie tej hokejowej, której stroje prezentują się następująco:
Natomiast piłkarska reprezentacja, to po prostu… Blågult, czyli niebiesko-żółci.
FILMOWY ODPOWIEDNIK
Trainspotting. Tam też nie było żadnych wielkich gwiazd, jak i w dzisiejszej kadrze Szwedów. Ale a nuż komuś uda się skorzystać z wielkiej sceny, by przejść drogę podobną do tej Ewana McGregora. Od ćpuna Rentona z niskobudżetowego hitu do Obiego Wan-Kenobiego w Gwiezdnych Wojnach.
NAJLEPSZA JEDENASTKA GRUPY F
fot. NewsPix.pl