Pozmieniało się ostatnio w reprezentacji Urugwaju. Może nie była to rewolucja i obrót sytuacji o 180 stopni, ale jak na Oscara Tabareza i tak mieliśmy do czynienia ze sporymi przetasowaniami. Selekcjoner cierpi na chorobę Guillaina-Barrego, osłabiającą mięśnie, dlatego porusza się na wózku inwalidzkim. Wciąż jednak ma dobry wzrok, więc musiał dostrzec, iż jego drużynie potrzebny jest dopływ świeżej krwi. Dawni weterani nie mieli już ani siły na boiskową harówkę, ani parcia na sukcesy, czego nie można powiedzieć o młodym pokoleniu, która podbija zarówno ligi europejskie, jak i południowoamerykańskie. A że nie mamy do czynienia tylko z typowymi niegdyś dla tej reprezentacji drwalami, lecz utalentowanymi, kreatywnymi zawodnikami, to i lepszych efektów wizualnych powinniśmy spodziewać się po Urugwajczyków podczas mundialu.
Dziś Oscar Tabarez oraz jego podopieczni zbliżają się do osiągnięcia złotego środka – w zespole miksuje się bowiem młodzieńczy polot z doświadczeniem i pozytywną rutyną. Dzięki temu frustracja kibiców oraz tamtejszych mediów przerodziła się w nową nadzieję co do tego, iż Los Charruas znów będą w stanie zaskakiwać na turniejach, a do tego nie trzeba będzie zgrzytać zębami podczas oglądania ich meczów.
NAJWIĘKSZA ZALETA
To jest naprawdę niesamowita sprawa, w jakich proporcjach Urugwaj „produkuje” kolejnych zawodników światowej klasy, choć liczy sobie zaledwie ponad trzy miliony mieszkańców. A jednak tamtejsi piłkarze regularnie nas zachwycają w ligach europejskich, szczególnie ci odpowiedzialni za zdobywanie bramek. Powiedzieć Tabarezowi, że ma kłopot bogactwa jeśli chodzi o napastników w formie, to jak nie powiedzieć nic. Kiedyś miał do dyspozycji pojedyncze strzelby snajperskie, teraz to już mały arsenał. Rzućmy okiem:
Luis Suarez – 31 goli oraz 18 asyst we wszystkich rozgrywkach.
Edinson Cavani – 40 bramek i 12
Cristhian Stuani – 21 trafień
Maxi Gomez – 18 oraz 5 ostatnich podań
I o ile El Pistolero i El Matador nie zaskoczyli nas specjalnie, o tyle dwaj pozostali zaimponowali chyba całemu światu. Nie są przecież graczami wybitnymi, szczególnie Stuani. Jego raczej pamiętamy przez to jak rozdawał kuksańce z łokcia w barwach Espanyolu, zaś potem kopał się po czole w Middlesbrough. Wydawało się, że już nic z niego nie będzie i powoli powinien zacząć zastanawiać się nad rezerwacją biletu powrotnego do Urugwaju, by zestarzeń się np. w Nacionalu, a tu proszę. Pablo Machin zrobił z niego maszynkę do strzelania goli, w dużej mierze głową – trafił w ten sposób 10 z 21 razy, najwięcej w Primera Division. Z kolei Maxi Gomez stał się prawdziwym objawieniem. Dopiero co biegał po urugwajskich kartofliskach, Celta wyłożyła za niego 4 bańki, a już zimą mogła sprzedać go za 30. Sam napastnik nie chciał jednak odchodzić do Chin, za co tym bardziej należy mu się pochwała. Ambicje sportowe udowodnił wszak na boisku i pewnie zaraz znów ustawi się po niego kolejka chętnych. Pół żartem, pół serio – Oscar Tabarez, gdyby tylko realia taktyczne mu na to pozwalały, zapewne najchętniej wystawiłby reprezentację w ustawieniu 4-2-4, aby zmieścić ich wszystkich w wyjściowej jedenastce.
NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Nie wiemy czy Urugwajczycy wierzą w reinkarnację, ale jeśli tak, to lepiej żeby w przyszłym wcieleniu nie zostali ptakami, bo nawet w najlepszym przypadku zostaną nielotami. Co to zatem za frajda? Prawda jest taka, że Oscar Tabarez praktycznie nie ma zbyt wiele jakości na skrzydłach. Są niby Carlos Sanchez oraz Cebolla Rodriguez, ale nie ma się co oszukiwać, obaj nie dają już drużynie tyle co w swoim prime timie. Zresztą, wiele o tej sytuacji mówi fakt, że El Maestro woli wystawiać na prawej flance Nahitana Nandeza, który de facto jest defensywnym pomocnikiem. A więc mamy zagrywkę taktyczną podobną do tych stosowanych przez Simeone w Atletico, czy też Marcelino w Villarrealu i Valencii, tylko że w jeszcze bardziej skrajnej wersji. Poza tym wiele eksperymentów z przestawianiem graczy na boki się nie sprawdziło, bo nie odpalił tam ani Giorgian de Arrascaeta, ani jeszcze przed nim Nicolas Lodeiro. W sparingach oraz pod koniec eliminacji szkoleniowiec La Celeste nieco eksperymentował z ustawieniem i nie zdziwilibyśmy się, gdyby docelowo w ogóle zrezygnował z taktyki wymagającej zaangażowania typowych skrzydłowych.
SKŁAD
KLUCZOWY ZAWODNIK
Bądź tu człowieku mądry i wybierz jednego zawodnika… Ilu jest kibiców, tyle powstanie opinii na ten temat. Jeden wskaże Diego Godina, który trzyma w ryzach całą urugwajską defensywę, nadaje jej charakter, dyryguje nią, sprawia, że napastnicy rywala tracą smak życia. Mógłby być tutaj Luis Suarez, który swoim charakterem idealnie oddaje czym jest „garra charrua”, wojowniczy charakter narodu znad La Platy. Gdyby tylko mu aż tak nie odbijała szajba, bylibyśmy pewni jego kandydatury. To może Matias Vecino? Pomocnik Interu sprawił wreszcie, że do drugiej linii La Celeste zawitało nieco technicznej wirtuozerii.
Jak sami widzicie, jest w kim wybierać. My jednak postawimy na Edinsona Cavaniego, który pod względem sportowym nie ustępuje koledze z Barcelony, aczkolwiek w rankingu popularności wśród rodaków wyprzedziłby go jak bolid trabanta. Co różni go od Luisito, pochodzącego de facto z tego samego małego miasteczka Salto? A no to, że w przeciwieństwie do niego El Matador nigdy nie odciął się od swoich korzeni. Wciąż angażuje się w tamtejsze życie społeczne, na urlop preferuje rodzinne strony ponad Hawaje czy inne Bali, a w zamian otrzymuje bezgraniczną miłość. Oczywiście za gole Suareza ich rodacy też się nie obrażą, lecz trudno nie spodziewać się, że bramki Cavaniego byłyby jeszcze nieco bardziej fetowane. Tylko czy zawodnik PSG się przełamie? Na wielkiej imprezie nie trafił do siatki od czasu meczu z Kostaryką podczas poprzedniego mundialu, a przecież miał jeszcze parę okazji podczas dwóch turniejów Copa America…
TURNIEJOWY SCENARIUSZ
Nie będziemy kadzić grupowym rywalom Urugwajczyków. Arabia Saudyjska jest – można przeklinać? – słaba, Egipt tendencyjny (LV BET płaci 1,64 za zwycięstwo Urugwaju nad ekipą Salaha), bo uzależniony od Salaha, zaś Rosja wciąż bardziej przypomina Stajnię Augiasza niż poukładaną ekipę. Powinniśmy zatem obejrzeć scenariusz typu „trzy razy tak, przechodzisz dalej”. Kompromitacją będzie jakikolwiek inny przebieg wydarzeń. Czy ktoś w ogóle bierze takowy pod uwagę? (zwycięstwo Arabii Saudyjskiej w starciu z Urugwajem LV BET wycenił na kurs 13) Wysokie schody zaczną się dopiero później, bo na potencjalnym rozkładzie jazdy La Celeste znajdują się Hiszpania, Portugalia, może także Argentyna oraz Chorwacja. No i wtedy to już na dwoje babka wróżyła. Czy któraś z tych ekip wydaje się być poza zasięgiem podopiecznych Oscara Tabareza? Chyba tylko Hiszpania. Z drugiej strony po kim jak nie po Urugwaju spodziewać się niespodzianki? Z trzeciej – raczej nie dalibyśmy sobie uciąć ręki za pozytywne rozstrzygnięcia w spotkaniach z pozostałymi rywalami. La Celeste potrafili również zaskakiwać negatywnie, jak chociażby podczas Copa America Centenario, gdzie lepsza od nich okazała się… Wenezuela.
KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ
Śmichy chichy, ale tak już całkiem na poważnie – Urugwajczycy dużą nadzieję wiążą z zawodnikami, którzy powoli stają się bohaterami odmładzania w szatni. W środku pola zaczyna rządzić Rodrigo Bentancur, ostatnio do głosu dochodzi gwiazda Sampdorii, Lucas Torreira, wcześniej jeszcze Tabarez stawiał ochoczo na 19-letniego Fede Valverde, choć z jego usług akurat zrezygnował. Coraz większą rolę zaczyna odgrywać także Nahitan Nandez z Boca Juniors, a do łask El Maestro wraca Giorgian de Arrascaeta. Maxi Gomez zaś może stać się wartościowym jokerem dla kogoś z duetu Suarez-Cavani. Jest w czym rzeźbić, prawda?
OPINIA EKSPERTA
– Zapytaj kogokolwiek, kto grał przeciwko reprezentacji Urugwaju. Wszyscy wolą nas unikać, to oczywiste. Nikt nie lubi z nami grać, co jest bardzo satysfakcjonującym uczuciem – mówił Diego Forlan. Legendarny napastnik ma sporo racji, bo nawet jeśli w kadrze nie ma już rzeźników takich jak Egidio Arevalo Rios, który lepiej kopał rywali niż futbolówkę, to nie znaczy, że La Celeste nagle stała się miękką drużyną. Wysoka intensywność, żelazne płuca, wyjątkowy wigor poszczególnych graczy i trochę cwaniactwa sprawiają, iż od Urugwajczyków wciąż łatwiej jest zgarnąć więcej siniaków niż punktów.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Każdy defensor kombinuje w jaki sposób może wyprowadzić napastnika z równowagi. Jedni szczypią przeciwników, inni co chwila dyskretnie ich szturchają. Kolejni na początku spotkania wchodzą ostro w rywala, by w ten sposób go przestraszyć. A co robi Jose Gimenez? Urządza sobie pogaduchy. I to nie byle jakie! Falcao wspominał niegdyś, że stoper Atletico pytał go podczas meczu reprezentacji o to, gdzie kupuje obrusy, o części zamienne do samochodu, tapicerkę w audi napastnika, dlaczego flagi Kolumbii, Wenezueli oraz Ekwadoru mają podobne barwy, a także jak się poprawnie pisze „wrzesień” po hiszpańsku. Falcao wyłączył się zupełnie z tego meczu, wszak nie mógł się skoncentrować na grze. A to nie wyskoczył do główki w odpowiednim momencie, a to spóźnił się przy wyjściu do podania…
FILMOWY ODPOWIEDNIK
Kilerów 2-óch. I to z kilku powodów.
1) Chodzi oczywiście o duet Suarez-Cavani. Czy tu trzeba cokolwiek dodawać?
2) Młodzi wilcy z podpunktu „komu będziemy kibicować”. Produkcja, dystrybucja, penetracja. Goli, asyst, pola karnego. Do tego jeszcze brawurowa jazda reprezentacyjnym autokarem.
3) No a jak będzie trzeba, to przecież Stuani potrafi jeszcze walnąć ze łba, o czym wspominaliśmy wcześniej.
SONDA WESZŁO
[yop_poll id=”121″]
NAJLEPSZA JEDENASTKA GRUPY A