Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2018, 16:11 • 6 min czytania 27 komentarzy

Mamy 31 maja, a ja już jestem gotów zaryzykować i powiedzieć, że znam największe przyszłoroczne wzmocnienie w Ekstraklasie. Będzie nim Miedź Legnica. Całościowo. Wzmacniająca całą Ekstraklasę.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Gdy dziś w obecności ligowego kibica wypowiesz nazwę „Sandecja”, jego twarz wykrzywi się w grymasie bólu, bo przypomni się cyrk w Freddym Adu (szkoda, że nie spróbowali ściągnąć To Madeiry ani Marcina Harasimowicza), godną House of Cards podjazdową wojnę w gabinetach, widmową budowę stadionu i dwadzieścia dwa mecze bez zwycięstwa.

Ale nie zmienia to faktu, że ich zeszłoroczny awans był typowo piłkarską romantyczną historią. Oto skazywani na pożarcie pokazali tyły mocniejszym, bo ten klub nie miał bić się o Ekstraklasę. Nie miał na to kadry. Nie miał na to warunków. Nie miał na to organizacji.

Jeśli przyłożyło się ucho do pierwszoligowej ziemi, słyszało się, że to awans – uwaga uwaga – nielogiczny. Ale boisko jest tylko boiskiem i udało się, wbrew prawie wszystkiemu.

Awans Miedzi szczególnie romantyczny w tym ujęciu nie jest. Wchodzi faworyt. Faworyt, który faworytem był od lat, gdyby wszedł do Ekstraklasy kilka lat temu, to z taką samą łatką, z jaką wchodzi dziś. Jest to historia romantyczna głównie lokalnie, bo wreszcie się udało.

Reklama

Niemniej wspominając jak potoczyły się losy Sandecji, gdzie promocja nieszczególnie zmieniła piłkarski krajobraz w Nowym Sączu (na co liczyłem) cieszy, że wchodzi do Ekstraklasy klub pod każdym względem na nią gotowy. Powiem nawet więcej:

Moim skromnym zdaniem, mający fundamenty zdrowsze niż połowa ligi.

***

Klub jest dla ludzi, a nie dla jedenastu piłkarzy. Klub musi służyć lokalnej społeczności. Nikt tu nie robi niczego pod własne ego – to niepotrzebne. Potrzebne jest to, co jest potrzebne ludziom. Drużyna to ogromny nośnik marketingowy, wokół którego możemy budować wszystko inne – z grubsza taka jest maksyma funkcjonowania Miedzi Legnica, którą poznałem przy okazji robienia tego reportażu. To biegun przeciwny postawom, które okazywały się źródłem ligowej patologii.

Nie ma tutaj próby ugrywania interesików przez piłkę, nie ma politycznych przekomarzań, nie ma pompowania własnego poczucia własnej wartości.

Nie ma zadłużania klubu, nie ma zasady „postaw się, a zastaw się”, nie ma stawiania na jedną kartę. Nie ma budżetu opartego na cycku telewizyjnych kontraktów. Nie ma ryzyka, że wszystko rozsypie się jak domek z kart w przypadku, gdy piłkarzom powinie się noga, a potem klub stanie się kolekcjonerem kolejnych spadków.

Reklama

Tak w wywiadzie Przemka Michalaka mówił właściciel klubu, Andrzej Dadełło:

Moje patrzenie na biznes i prowadzenie klubu jest trochę inne niż pojedyncze cele. Najważniejsze, czy z roku na rok jesteśmy silniejsi, czy przybywa nam kibiców, czy nasza wiarygodność na rynku rośnie, czy rosną nam przychody i tak dalej. Na wszystkich obszarach organizacyjno-biznesowych Miedź regularnie idzie do przodu. Rezerwy złożone głównie z młodzieżowców awansowały do III ligi, co było dla nas bardzo istotne. Zespoły U-15, U-17 i U-19 grają w Centralnych Ligach Juniorów (Tak kompleksową reprezentację ma poza Miedzią w Polsce jeszcze tylko Legia, Lech, Górnik, Pogoń i Zagłębie Lubin – przyp. LM).

Z boku, patrząc tylko przez pryzmat tabeli, być może Miedź w ostatnich latach wyglądała na klub, który toczy stagnacja. Niby są pieniądze, a nie ma awansów, robią je biedniejsi. Dadełło stać, żeby zrobić transfery jakie swego czasu robił Wojciechowski w Polonii. Z tym, że po czasach JW została spalona ziemia, a Miedź zamiast przeznaczać lwią części budżetu na pierwszą drużynę, przez kilka ostatnich lat stawiał fundamenty, a inwestując choćby krocie w szkolenie młodzieży.

Być może Miedź nie kojarzy wam się z wylęgarnią talentów, ale to, co widziałem, przekonuje mnie, że to jeden z ciekawszych, dojrzalszych tego typu projektów w Polsce. Który już zbiera pierwsze owoce, co widać po wynikach zespołów, ale na prawdziwe zbiory przyjdzie jeszcze trochę będzie poczekać, bo szkolenie to – a jakże – kwestia długofalowa.

Niemniej mówimy o pierwszoligowcu, który ma przyzwoitą bazę i ambitny plan jej rozwoju. O pierwszoligowcu, który doskonale wie, że wychowywanie piłkarza nie kończy się na boisku, więc założył własną szkołę z internatem. Tutaj szkoła i akademia jest jednym organizmem, więc nie ma takiego terminu jak „po godzinach”, bo wtedy młody piłkarz jest na lekcjach lub w klubowej bursie. Dzięki posiadaniu własnej szkoły jest lepsza kontrola, wymiana informacji, ale co kluczowe – można też dowolnie ustawić harmonogram, co nie byłoby możliwe w normalnej placówce. Nawet menu jest dzięki temu pod ścisłą kontrolą i dostosowane do wymagań młodych piłkarzy. W jak wielu ekstraklasowych klubach myślą tak kompleksowo?

W akademii trenerzy mogą skupić się tylko i wyłącznie na trenowaniu w Miedzi, podczas gdy w większych polskich firmach taki szkoleniowiec zazwyczaj musi rozglądać się za dodatkową robotą by związać koniec z końcem. Szczerze mówiąc, czasem byłem w szoku jak dobrzy i jak notujące znakomite wyniki szkoleniowcy juniorów musieli po godzinach zasuwać gdzie indziej.

Jak mamy dokonać cywilizacyjnego skoku w szkoleniu, jeśli trenerzy nie będą pracowali na pełnych etatach? Przy dzisiejszej konkurencji w futbolu, nie da się dorównać najlepszym działając na pół gwizdka.

Klub doskonale rozumie, że pełni też funkcję odpowiedzialną społecznie. Współpracuje z blisko setką organizacji pozarządowych. Wyprawki szkolne, maratony charytatywne, legnicka paraolimpiada, klub kibica niepełnosprawnego, przeróżneturnieje i akcje – powiecie, że inni ekstraklasowicze też to robią, w większym lub mniejszym wymiarze. Zgoda. Ale już ośrodek „Kibice razem” na Zakaczawiu, jednej z biedniejszych dzielnic złej sławy, to kolejny dowód, że w Legnicy szukają sposobów, by zawsze zrobić odrobinę więcej. To świetlica, w której dzieci mogą posiedzieć w cieple, zjeść coś, odrobić spokojnie lekcje. Później ktoś wpadł na pomysł: może poszukalibyśmy emerytów, którzy chcieliby siedzieć z tymi dziećmi, pomagać im? I tak się zaczęło. Dziś to międzypokoleniowy pomost.

Sam Dadełło, który w latach dziewięćdziesiątych był bywalcem legnickich trybun, to też inna jakość w porównaniu np. z czasami, gdy działacz piłkarski kojarzył się ze wszystkim, co najgorsze.

Często porównuje pan piłkę do szachów. Czytając wywiady z panem odnosiłem wrażenie, że są one nawet ważniejsze niż piłka, a na pewno dały panu więcej niż ona.

Szachy niesamowicie rozwijają intelektualnie. Gram na turniejach również po to, żeby zachować sprawność umysłu. Staram się dbać o sprawność fizyczną, chodzę na siłownię, ale trzeba też pamiętać o głowie. Kilkugodzinna partia szachów, podczas której trzeba rozwiązać wiele problemów, to najlepszy trening. 

Jest różnica? Zamiast gadki o wyniku na zakrapianą setkę, mowa o konieczności dbania o własny umysł. Dadełło oczywiście nie ma czasu siedzieć codziennie od rana do wieczora nad sprawami klubu, ale ma do tego ludzi, takich jak choćby Martyna Pajączek, wyjątkowo rzutka, pełna energii kobieta, oddana klubowi i na tyle wprawnie działająca w środowisku, że z powodzeniem do niedawna łącząca również funkcję prezesa I ligi.

Niewykluczone, że Miedź piłkarsko będzie w przyszłym sezonie słaba. Niewykluczone, że dostanie w pierwszych trzech kolejkach łomot po 0:5. Może będzie grała brzydko. Może zrobi latem słabe transfery, może przyczyni się jednym lub drugim zakupem do awarii szrotomierza. Może na jej stadionie nie będzie najlepszej atmosfery ani rekordów frekwencji.

Ale w Legnicy Ekstraklasy muszą się uczyć tylko pod względem boiskowo-stadionowym, wszędzie poza tym, z miejsca zawyżą standardy.

I oczywiście, że łatwiej jest, gdy ma się takiego sponsora jak pan Andrzej. Oczywiście, że bez niego rewolucji nie udało by się zrobić. Dlatego Miedź nie jest dla innych klubów zarzutem.

Ale nie zmienia to faktu, że Miedź pokazała obiecujący kierunek, wcale nie rozbijając przy tym banku, trochę w myśl zasady: nie wiedzieliśmy, że tego nie da się zrobić, więc to zrobiliśmy. Tego deprecjonować już nie można.

PS: tak, wiem, że Miedź niedawno zmieniła herb. Nic nie poradzę – ten mi się podoba, a nie lew z ClipArta.

Najnowsze

Francja

Kolejny francuski klub w poważnych tarapatach. Właściciel zapowiada wielką wyprzedaż

Paweł Marszałkowski
1
Kolejny francuski klub w poważnych tarapatach. Właściciel zapowiada wielką wyprzedaż

Felietony i blogi

Komentarze

27 komentarzy

Loading...