Reklama

Dilaver zatęsknił za Bjelicą i Situmem? Jego wybór

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2018, 10:10 • 7 min czytania 14 komentarzy

– Wydawało mi się, że to może być człowiek, który da odpowiedni charakter drużynie. Niestety, tak nie wyszło, za to wyszło coś zupełnie innego. Nie chcę tego jednak szerzej komentować. Bo też nie ma sensu zajmować się piłkarzami, których w Lechu już nie będzie. Lech to statek, który wciąż płynie. Część załogi skacze do wody, a my chcemy tych, którzy wspinają się po linach, żeby znaleźć się na pokładzie – komentuje sprawę Emira Dilavera szkoleniowiec poznańskiego Lecha Ivan Djurdjević.

Dilaver zatęsknił za Bjelicą i Situmem? Jego wybór

GAZETA WYBORCZA

W „Wyborczej” poza oczywistym tekstem o sobotnim zwycięstwie Realu, mamy felieton Rafała Steca, „Jak żyć po Kloppie?”.

Klopp odrzucił ponoć atrakcyjniejsze oferty pracy, wielokrotnie sam sugerował, że preferuje firmy, które próbują zachować cnotę, choć współtworzą nowoczesny futbolowy biznes, inaczej by przepadły. „Liverpool to klub piłkarski. Piłkarski. Rozmawiałem z przedstawicielami innych, ale nie brzmieli mi jak z klubu piłkarskiego. Brzmieli jak z agencji marketingowej, gadali o budowaniu wizerunku” – sam ujął to perfekcyjnie, a metodą dążenia do sukcesu nie dość, że uwiarygadnia własne słowa, to jeszcze szczytowo dogadza fanom.

Nie chodzi tu o poziom inwestycji w transfery, każdy angielski klub wydaje bimbaliardy. Chodzi o to, że wylansowanie piłkarzy znikąd, jak Salah czy Lewandowski, podarowuje głębszą satysfakcję niż podprowadzenie innym megagwiazd, jak Ronaldo czy Bale. Kibiców czyni szczególnie dumnymi, niekiedy także po porażkach, pozwala im przeciwstawiać wyrafinowanie swojej drużyny prymitywnej strategii konkurencji. Pożyczając stylistykę od Kloppa: ten trener pasuje do Liverpoolu jak dupa do wiadra.

Reklama

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 07.21.13

A także wywiad z Grzegorzem Krychowiakiem, w którym reprezentant kadry Nawałki mówi o swoim przygotowaniu do rosyjskiego mundialu.

Grzegorz Krychowiak jest dziś lepszy niż w 2016 r.?
Można na to spojrzeć tak: wtedy skończyłem sezon jako triumfator Ligi Europy, teraz spadłem z Premier League. Ale czuję się bardzo dobrze, jestem dobrze przygotowany, zagrałem w West Bromwich Albion 31 meczów, mam świeżość, której brakowało mi we Francji. Dwa lata temu skończyłem sezon bardzo późno, na zgrupowanie w Arłamowie przyjechałem kontuzjowany. Musiałem się regenerować w czasie, gdy powinienem ciężko pracować. I mecz otwarcia z Irlandią Północną był dla mnie trudny fizycznie. Teraz po sezonie odpocząłem, mogę się na 100 procent przygotować do mundialu. Czuję głód gry, którego nie miałem dwa lata temu.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 07.21.19

SUPER EXPRESS

Dawid Kownacki gotów zagrać gdziekolwiek, byle pojechać na mundial.

Reklama

Jesteś teraz lepszym piłkarzem niż przed przejściem z Lecha do Sampdorii?
Na pewno. W lidze włoskiej nabrałem doświadczenia. Rozegrałem w Serie A ponad 20 meczów, udało mi się strzelić kilka goli. Czuję się bardziej świadomym zawodnikiem niż przed rokiem. Przede wszystkim poprawiłem przygotowanie fizyczne oraz taktykę, bo na niej bazuje cała włoska liga. Jestem takim graczem, który opiera się na przygotowaniu fizycznym i dopiero gdy dobrze się czuję, mogę pokazać swoje walory piłkarskie. Nie wiem jeszcze, gdzie będzie mnie widział trener Nawałka, czy w pomocy, czy w ataku. Ale to bez znaczenia. Zagram na każdej pozycji, którą wybierze mi selekcjoner.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 07.32.12

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 09.17.39

Real znów z Pucharem Mistrzów. LM stała się prywatnym folwarkiem Królewskich, choć słowa Ronaldo, który zasugerował, że może odejść i niezadowolonego z liczby rozegranych minut Bale’a nieco zmąciły święto.

Już przed meczem na Stadionie Olimpijskim wiadomo było, że na Santiago Bernabeu powoli dobiega końca pewna era, bo drużyna potrzebuje świeżej krwi. Wydawało się, że po tak fantastycznym finale „jutro” może chwilę zaczekać. Piłkarze Los Blancos mieli pełne prawo bawić się jak nigdy wcześniej, nie myśląc przez chwilę o tym, co dalej. Szkoda tylko, że Ronaldo wyłączył muzykę, zanim impreza rozkręciła się na dobre.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 09.17.48

Łukasz Fabiański w rozmowie z Robertem Błońskim o pożegnaniu z Premier League.

Po ostatnim meczu – przegranym 1:2 ze Stoke – zalał się pan łzami. 

To nie dlatego, że żegnałem się z drużyną i kibicami. W drugiej połowie stałem w bramce przed trybuną z najbardziej zagorzałymi kibicami Łabędzi. W 54. minucie obroniłem rzut karny wykonywany przez Shaqiriego i ci już do końca meczu śpiewali moje imię i nazwisko, specjalnie ułożoną piosenkę o mnie oraz prosili: „We want U to stay”, czyli chcieli, żebym został na kolejny rok i wypełnił kontrakt. Emocje kumulowały się we mnie, a na koniec, kiedy ostatecznie okazało się, że spadamy, nastąpiła eksplozja. Naprawdę czułem ich ogromne wsparcie, uznanie dla mnie, szacunek i, może to za duże słowo, ale także uwielbienie… Mówiąc krótko i żartobliwie: gdyby nie śpiewali, tobym się nie zalał łzami. Robiłem wszystko, żebyśmy się utrzymali, ale nie daliśmy rady. W dwóch poprzednich sezonach trener pozwalał mi odpocząć w ostatniej kolejce, teraz grałem we wszystkich spotkaniach, bo jeszcze tliła się nadzieja.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 09.17.57

Jak Kuba Błaszczykowski został postawiony na nogi.

Ból stał się jego stałym towarzyszem. – Nie był w stanie wiele zrobić, szybko się męczył. Wiedział jednak, że zapisał się na katorgę – opisuje Brzęczek.

W pogoni za straconym czasem piłkarz narzucił sobie szalone tempo. Pracował systemem: trening dwa razy dziennie przez dwa dni i w kolejnym dniu jedne zajęcia. Z Dyją spotykał się rano – minimum 2,5 godziny ćwiczeń, obiad, po którym jechał odpocząć. Po południu kolejne 2,5 godziny cierpienia. – Pierwsze półtora tygodnia spędziliśmy wyłącznie w siłowni. Pamiętam jeden z treningów, gdy Kuba miał jeździć na rowerku. Nie wytrzymał długo. „Słuchaj, kręci mi się w głowie, nie mogę nic zrobić”. Porozciągaliśmy więc mięśnie i zaraz pojechał do domu. Wrócił wieczorem na kolejny trening. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy, organizm tak zareagował – wspomina Dyja.

Po innych zajęciach Błaszczykowski miał mroczki przed oczami. Nie był w stanie wsiąść do samochodu, poprosił, by ktoś go odwiózł.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 09.18.02

W rozmowie z „PS” Ivan Djurdjević między innymi komentuje sprawę Emira Dilavera.

W poprzednich miesiącach, patrząc na charakter i zachowanie, typowałem że wkrótce kapitanem Kolejorza zostanie Emir Dilaver. Czy po tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło z jego udziałem, jest pan rozczarowany i jak tę sytuację komentuje?
Nie ukrywam, że znam Emira osobiście, kilka razy mieliśmy okazję pogadać. Wydawało mi się, że to może być człowiek, który da odpowiedni charakter drużynie. Niestety, tak nie wyszło, za to wyszło coś zupełnie innego. Nie chcę tego jednak szerzej komentować. Bo też nie ma sensu zajmować się piłkarzami, których w Lechu już nie będzie. Chciałbym mówić o tych, których do niczego nie zmuszam, tylko chcą tutaj być i dają wszystko z siebie. Takich tylko trzeba ukierunkować. Lech to statek, który wciąż płynie. Część załogi skacze do wody, a my chcemy tych, którzy wspinają się po linach, żeby znaleźć się na pokładzie.

Czyli temat Emira jest dla pana zamknięty?
Tak. Życzę mu powodzenia, dziękuję za to, co zrobił dla Kolejorze. I tyle. Stęsknił się za trenerem Bjelicą oraz Mario Šitumem – trudno, to jego sprawa, jego wybór.

W Jagiellonii rozbiórki nie będzie. Przyjdzie Mateusz Machaj z Chrobrego Głogów, maksymalnie 2-3 piłkarzy może odejść. Kto?

Arvydas Novikovas, Taras Romanczuk, Ivan Runje, Cillian Sheridan – tym zawodnikom zapewne chodzi po głowie transfer, ale na razie ofert nie ma, choć zapewne się pojawią. Obawy sympatyków Jagi, że ich ulubiony zespół czeka rozbiórka, są raczej niepotrzebne. Owszem, by klub utrzymał stabilną sytuację finansową, transfery zawodników będą nieuniknione, lecz należy się spodziwać sprzedaży detalicznej, a nie hurtowej. Dwie, góra trzy transakcje, jak miało to miejsce na przykład ostatniego lata.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 09.18.06

Tomasz Kuszczak chce w wieku 36 lat wrócić do Premier League. 

– W ciągu sześciu lat kilka razy byłem tego blisko. Jako gracz Brighton i Wolverhampton otarłem się o awans. Nie jest to takie proste, ale nie składam broni. W zimowym okienku transferowym miałem ofertę wypożyczenia z Newcastle, zgłosiło się też po mnie Derby, które walczyło o awans. W Birmingham usłyszałem jednak, że mam zostać w klubie. Mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez rok, ale sytuacja trochę się zmieniła, bo po zakończeniu sezonu dostałem zielone światło na transfer – tłumaczy w rozmowie w „PS” nasz bramkarz. 

Loris Ikarius – felieton Przemysława Rudzkiego.

Karius jest, moim zdaniem, skończony w Liverpoolu. Być może odbuduje się gdzieś indziej, nie ma bramkarzy, którzy czegoś kiedyś by nie zawalili, ale to było za grube. Jurek Dudek opowiadał mi niedawno, jak w Liverpoolu dano mu szansę po tym, gdy zawinił przy golu Diego Forlana z Manchesteru United. Tyle, że gdyby Polak zrobił coś takiego w finale Ligi Mistrzów, winy nie zostałyby łatwo wybaczone. „You Will Never Walk Alone” brzmi dumnie, ale są jednak granice.

Zrzut ekranu 2018-05-28 o 09.18.17

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
7
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

14 komentarzy

Loading...