Reklama

Piękny gol w finale Ligi Mistrzów? Proszę bardzo, trochę tego było!

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2018, 16:47 • 5 min czytania 10 komentarzy

Najważniejszy mecz w rozgrywkach klubowych, czyli finał Ligi Mistrzów, zawsze zasługuje okraszeniem golami, jakie potem będziemy wspominać latami. Kiedy strzelać ekwilibrystycznie, technicznie, sprytnie, po prostu przepięknie, jeśli nie podczas tego corocznego spektaklu, gdy oczy całego świata skierowane są na ten jeden, wyjątkowy danego wieczoru stadion?

Piękny gol w finale Ligi Mistrzów? Proszę bardzo, trochę tego było!

Pytanie retoryczne! Wszystkim zawodnikom – tym najwybitniejszym i tym nieco mniej – marzy się oddać zapierającyc dech w piersiach strzał i trafić do siatki. Ta sztuka udawała się jednak tylko nielicznym. Wybrańcom, takim jak…

Gareth Bale vs Liverpool – 2017/18

A co się będziemy rozpisywać! Po prostu zobaczmy to jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz…

Reklama

Mario Mandzukić vs Real Madryt – 2016/17

Kojarzyć Mario z pięknych bramek? No gdzie tam… To jest przecież napastnik, którego znakiem firmowym jest rozpychanie się łokciami, gra tyłem do bramki, znów rozpychanie się łokciami, pojedynki powietrzne oraz – co za niespodzianka! – jeszcze więcej rozpychania się łokciami. Znaleźć sympatyków jego stylu gry… Życzymy powodzenia. A jednak Chorwat w ubiegłorocznym finale pozamykał usta wszystkim krytykom, trafiając do bramki w sposób tak przepiękny, że do wczoraj trudno było wyjść z podziwu. Będzie miał piękną pamiątkę, po brzydkiej przegranej…

David Villa vs Manchester United – 2010/11

Hiszpan pełnił w Barcelonie specyficzną rolę schodzącego z lewej strony napastnika, lecz w finale rozgrywanym na Wembley pognębił Manchester United jeszcze inaczej niż to zwykle miał w zwyczaju. Zbiegł co prawda do środka pola, ale nie czaił się w polu karnym, lecz przed nim. Busquets odegrał tu kluczową rolę, bo nie ładował na pałę po stracie Messiego, tylko zastawił się i za chwilę odegrał do napastnika, a ten jeszcze raz udowodnił, jak szeroki wachlarz umiejętności posiada. Techniczne cudo!

Reklama

Lionel Messi vs Manchester United – 2008/09

Były dwa powody, dla których rozdziawiliśmy usta przy trafieniu Argentyńczyka. Pierwszy, to oczywiście sam aspekt estetyczny. Dośrodkowanie Xaviego a’la rogalik samo w sobie było rewelacyjne, zaś główka Messiego zabójczo skuteczna i równie ładna. Ten lobik nad van der Sarem… Ale no właśnie – główka! Przecież Leo ma niecały 170 cm wzrostu, co dodało tej historii nieco uroku. Cóż, tak to się kończy, jeśli nie kryjesz na radar, zwłaszcza na tak wysokim poziomie w futbolu. Ferdinand oraz Vidić mogliby jednak mieć i po 2,5 metra, a pewnie i tak nie przecięliby lecącej ku Messiemu piłki.

Carlos Alberto vs AS Monaco – 2003/04

Obieżyświat, który krążył między Brazylią oraz innymi częściami świata tam i z powrotem, a kluby zmieniał dosłownie co chwilę. Wielkiej kariery nigdy nie zrobił, bo i jakimś wybitnym talentem nigdy nie był, ale w finale w 2004 roku miał swoje pięć minut. A może raczej powinniśmy napisać – ułamek sekundy? Tyle właśnie zajęło mu podjęcie decyzji o oddaniu strzału, którym zaskoczył dosłownie wszystkich. Zarówno obrońców, którzy znajdowali się tuż obok niego i wydawało się, że zażegnali sytuację, bramkarza, a pewnie nawet i swoich kumpli. Przepiękny wolej!

Zinedine Zidane vs Bayer Leverkusen – 2001/02

Absolutna perełka w całym tym zestawieniu. Ba, niektórzy twierdzą nawet, że jest to najpiękniejszy gol strzelony w całej historii Champions League! Do okulisty powinien wybrać się każdy, kto jakkolwiek urąga pięknu bramki zdobytej przez Zizou. Czy tu dało się cokolwiek zrobić lepiej? Nie wiemy jak wy, ale my moglibyśmy oglądać ten strzał w nieskończoność, jak zahipnotyzowani.

Steve McManaman vs Valencia – 1999/00

„Ja jestem King Bruce Lee Karate Mistz” – śpiewał Franek Kimono w 1991 roku, a sześć lat później słowa tej piosenki do serca wziął sobie Steve McManaman strzelił gola właśnie mniej więcej w takim stylu. Czy piłka trochę mu zeszła? Faktycznie, coś w tym może być, bo gdy dokładnie obejrzymy powtórki, dostrzeżemy, iż uderzył nie do końca czysto. Czy to jakkolwiek umniejsza urodzie tego trafienia? Jesteśmy dalecy od stawiania takiej tezy. A zresztą, czy ona w ogóle coś by w tym temacie zmieniła?

Alessandro Del Piero vs Borussia Dortmund – 1996/97

Podziwialiśmy go nie tylko za skuteczność, ale także spryt. W sumie – tak sobie teraz myślimy – to pierwsze wynikało w dużej mierze z drugiego. W finale rozgrywanym na Stadionie Olimpijskim w Monachium włoska gwiazda rozbłysła ponownie, choć niewiele to dało. Juve przegrało wtedy 1:3 z Borussią Dortmund, a zatem moglibyśmy tu napisać o przepięknej nagrodzie pocieszenia dla samego napastnika. Ten gol strzelony piętką… Któż potem nie próbował naśladować tego w podwórkowych gierkach?

Lars Ricken vs Juventus – 1996/97

Zacytujemy samych siebie z dzisiejszego tekstu o wtopach bramkarskich, bo przy uwzględnieniu, że Peruzzi zrobił duży błąd – nadal warto docenić kunszt Rickena.

Przepiękny lobik, podręcznikowy wręcz! Borussia prowadziła w Monachium 2:1, ale w 70. minucie zabiła mecz. Zastanawiamy się tylko, co w tamtej chwili robił Angelo Peruzzi kilka metrów przed swoją bramką. Zwiedzał stadion czy jak? Gdy Ricken otrzymał futbolówkę pod nogi był zdecydowanie zbyt daleko od bramki, aby Włoch miał do niego startować. Powinien był poczekać, aż Niemiec zbliży się jeszcze o -naście metrów, a tymczasem stanął jak słup soli gdzieś na siódmym metrze i przez to mógł tylko oglądać, jak futbolówka ląduje mu za kołnierzem.

Dejan Savicević vs Barcelona – 1993/94

Zmierzch Dream Teamu Cruyffa i mecz, który praktycznie przypieczętował koniec tego rewolucyjnego projektu Holendra w Barcelonie. Tym razem nie było maksymy „salid y disfrutad”, tylko przykry łomot od Milanu Fabio Capello. I jak to się mówi po ekstraklasowemu – „bramka na 3:0 ustawiła ten mecz”. Faktycznie, po niej Duma Katalonii już się nie podniosła. Ale nie dziwota, bo była tego wieczoru kompletnie bezradna, a tyleż piękny co kuriozalny gol Savicevicia tylko podkreślił to zjawisko.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Liga Mistrzów

Komentarze

10 komentarzy

Loading...