Reklama

Zimowe transfery Chojniczanki mocne tylko na papierze

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2018, 19:34 • 4 min czytania 7 komentarzy

Zimą Chojniczanka Chojnice dokonała kilku transferów, które wzbudziły nasze zainteresowanie. Wydawało się, że chojniczanie wyciągnęli lekcję z przeszłości i tym razem zimowe zakupy okażą się ich siłą, a nie słabością. W końcu do ówczesnego lidera I ligi przybyli goście z miejsca, do którego klub z Chojnic chce trafić. Piotrowski z Płocka, Górski z Jagi, Steblecki z Cracovii, Jończy z Zagłębia. Jasne, nie jest to elita z ligi wyżej, ale przecież trudno, by ta schodziła na rekonesans do Chojnic. 

Zimowe transfery Chojniczanki mocne tylko na papierze

Wzmocnienia Chojniczanki wyglądały naprawdę solidnie na papierze, a warto również podkreślić fakt, że z klubu nie odszedł nikt znaczący. Pewnie, drużynę opuścił Andrzej Rybski, ale trudno uważać, by było to duże osłabienie. 33-latek jesienią zagrał nieco ponad 400 minut w lidze, w których nie pokazał wiele dobrego. Oczywiście do cudzego Porsche wsiadł Michał Markowski i tutaj możemy mówić o pewnym osłabieniu, lecz żadna w tym wina działaczy chojnickiej drużyny. Ba, sprawa wypłynęła nagle – pod koniec stycznia – a chojniczanie zareagowali we właściwy sposób, ponieważ wypożyczyli z Zagłębia Dominika Jończego. Co prawda ten długo nie mógł wywalczyć sobie pierwszego składu, ale jak już wszedł do drużyny, to pokazał się z dobrej strony.

Zimowe transfery faktycznie nie wyszły tak jak letnie. Na plus na pewno Dominik Jończy. Zawodnik młodzieżowej reprezentacji dobrze wkomponował się w defensywę. Zawodzą jednak ofensywni gracze, których klub ściągnął zimą. Szkoda, że Damian Piotrowski tak późno odpalił, bo gdyby w marcu i kwietniu grał tak jak teraz, może mielibyśmy 3-4 oczka więcej na koncie. Jeśli chodzi o Stebleckiego, to widać po nim przerwę w grze. Natomiast Górski chyba nie odnajduje się w taktyce trenera Brede. Chociaż trzeba mu oddać, że wejście miał niezłe – gol z Odrą. Później bramka w Grudziądzu, ale tam spokojnie mógł ustrzelić dublet, bo zmarnował również setkę. Od tamtego czasu niestety do siatki już nie trafił – powiedział nam dziennikarz „Czasu Chojnic”, Michał Sagrol.

Właśnie, Maciej Górski miał być lekiem na całe zło, jeśli chodzi o ofensywę, ale jak na razie jest kiepsko. Po tym zawodniku spodziewaliśmy się znacznie więcej, bo w końcu miał nawiązać do czasów z Chrobrego Głogów, a tymczasem w 11 spotkaniach strzelił tylko dwie bramki. Właściwie nawiązał więc do kiepskiej jesieni, którą zaliczył w barwach Korony Kielce. Co prawda w kieleckiej drużynie na początku sezonu nazbierał sporo minut, ale stało się tak, ponieważ Gino Lettieri nie miał innej opcji. Kaczarawa był kontuzjowany, a Soriano dołączył do Korony później. Cóż, nie zapowiada się na to, by Chojniczanka chciała zatrzymać Górskiego na dłużej. Napastnik najprawdopodobniej latem wróci do Jagiellonii, która będzie musiała zdecydować, co dalej zrobić z tym fantem.

Sebastian Steblecki rzadko był w stanie zagrać pełne 90 minut, co niestety w jego przypadku staje się już normą.

Reklama

– Bez wątpienia jest jakiś problem z regularnością. Oczywistym jest, że każdy piłkarz potrzebuje minut, by złapać najwyższą formę. U mnie było z tym różnie, niestety. Gdy trenerem był Stawowy, grałem regularnie, ale w końcówce sezonu przejął nas Hajdo i uratowaliśmy sezon w ostatniej chwili. Później przyszedł trener Podoliński i zacząłem u niego na ławce. Po pięciu kolejkach przyszła oferta z Holandii i zdecydowałem się na nią. Chciałem się rozwijać i pójść do przodu. Liczyłem się jednak z tym, że może być trudniej i będzie trzeba się zaadaptować w nowym miejscu – powiedział nam Steblecki w wywiadzie, który opublikowaliśmy pod koniec lutego.

Stebleckiemu trzeba jednak oddać, że ma przebłyski, które dają nadzieję, że po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym będzie dużo lepiej. W meczu z Rakowem, gdy drużyna grała totalny piach, dał bardzo dobrą zmianę. Jasne, Chojniczanka przegrała, ale Steblecki wniósł na boisko jakość i pokazał, że grać w piłkę potrafi. Chojniczanie potrzebowali jednak wzmocnień na całą rundę wiosenną… Tak więc jeszcze gorzej w tym zestawieniu wypada Damian Piotrowski, który dopiero w spotkaniach z Pogonią Siedlce, Stalą Mielec i Chrobrym Głogów dostał poważną szansę. Wydaje się, że ją wykorzystał, co pewnie również dobrze rokuje na przyszłość, ale mimo wszystko jedynie trzy dobre spotkania, to trochę za mało. Choć w tym przypadku piłkarza nie należy winić za to, bo przecież wcześniej trener nie stawiał na niego.

W połowie marca rozmawialiśmy z dyrektorem sportowym Chojniczanki, Maciejem Chrzanowskim, który powiedział nam, że dopiero w czerwcu będzie w stanie ocenić zimowe okienko: – Ocena okienka transferowego nastąpi w czerwcu i oby okazało się, że było owocne. Choć teraz mogę już powiedzieć, że ściągnęliśmy piłkarzy, których chcieliśmy mieć u siebie. A jak widzę pracę trenera Brede i całego sztabu, jestem bardzo zadowolony z podjętych wcześniej decyzji.

Trudno mieć pretensje do Chrzanowskiego, bo transfery na papierze wydawały się bardzo w porządku, ale boisko pokazało zupełnie co innego. Oczywiście część piłkarzy może wystrzelić w nowym sezonie, ale trzeba powiedzieć sobie szczerze, że ci zawodnicy mieli pomóc w awansie już teraz. A to nie bardzo im wyszło.

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...