Michał Probierz kontynuuje swój remont w szatni Cracovii. Ostatnio szkoleniowiec Pasów pogonił z niej kilku mało użytecznych na przestrzeni całych rozgrywek zawodników. Teraz dla odmiany klub przedłużył kontrakty z tymi, którzy na to zasłużyli. Kompletowanie kadry na nowy sezon trwa więc w najlepsze i trzeba przyznać, że Probierz wziął się za to bardzo szybko. Tak, by już na starcie przygotowań mieć do dyspozycji jak najwięcej piłkarzy i po prostu nie marnować czasu.
Wczoraj za pośrednictwem strony internetowej Cracovia poinformowała, że z propozycji przedłużenia kontraktu skorzystali Diego Ferraresso, Javi Hernandez i Michal Pesković. Każdy z nich wiosną był ważnym ogniwem krakowskiego klubu i każdy na nową umowę zwyczajnie zapracował.
Ferraresso, który początkowo wyglądał na jeszcze jednego zagranicznego badziewiaka, w tym roku opuścił tylko trzy mecze. W pozostałych przeważnie wychodził w podstawowym składzie i rzadko kiedy znikał z boiska przed końcem spotkania. Do czołówki bocznych obrońców ekstraklasy raczej go nie zaliczymy, ale generalnie to całkiem solidny zawodnik. Sytuacja z Peskoviciem jest w zasadzie podobna. Słowacki bramkarz dość nieoczekiwanie wskoczył do bramki Cracovii i spisywał się na tyle dobrze, że spędził w niej praktycznie całą wiosnę. Pesković ogółem zagrał w jedenastu meczach, puścił dziewięć bramek i cztery razy zachował czyste konto. Porządnymi statystykami i równą formą w pełni przekonał do siebie trenera, a u nas utrzymał się na poziomie noty 5, co przecież nie każdemu się udaje.
Z Hernandezem jest o tyle inaczej, że Hiszpan czołową postacią Cracovii był od początku rozgrywek. U Probierza odpowiada za kreowanie gry ofensywnej i jako tako mu to wychodzi. Pięć goli i cztery asysty to nie jest wynik, który sprawia, że kibice Pasów wyskakują z butów, ale w gruncie rzeczy brzmi porządnie. Przedłużenie kontraktu w jego przypadku traktujemy więc jako naturalną kolej rzeczy.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że to nie koniec podpisywania nowych umów z zawodnikami, którzy zdali swój egzamin. Cracovia nie chce stracić także Ołeksija Dytiatjewa, który był wyróżniającym się stoperem w ligowej stawce oraz Siergieja Zenjowa. Estończyk to jedyny zawodnik, który zaufanie od Probierza dostał na kredyt. Jego atuty ciężko jest nam wskazać, ale trener Pasów uważa, że warto dać mu jeszcze jedną szansę. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale gdyby Zenjow faktycznie był beznadziejny, to Probierz pewnie raz, dwa pogoniłby go z klubu. Tak było przecież w przypadku Denissa Rakelsa, więc zakładamy, że były piłkarz Blackpool ma w sobie coś, co trener chce przynajmniej spróbować wykorzystać.
Skoro jesteśmy przy Rakelsie, to warto przypomnieć, że oprócz Łotysza lada dzień z klubowej szatni wyniosą się jeszcze Adam Deja, Szymon Drewniak, Matić Fink i Krystian Stępniowski. Poza Finkiem, na którego Pasów po prostu nie stać, cała reszta w jakiś sposób Probierza zawiodła. Oczywiście rezygnacja z poszczególnych zawodników oznacza, że wkrótce zacznie się ruch w drugą stronę. Jak wiadomo, już niedługo na stadionie przy ulicy Kałuży mają pojawić się zawodnicy z Brazylii, których szkoleniowiec Cracovii oglądał i wybierał osobiście. Od dawna jasne jest także, że bramkarzem Pasów w nowym sezonie będzie Maciej Gostomski, który właśnie rozwiązał kontrakt z Koroną za porozumieniem stron. Niedługo pojawi się pewnie na swoim pierwszym treningu w Krakowie.
Co wynika z tych roszad kadrowych? Po pierwsze, Cracovia zatrzymała kluczowych zawodników, którzy na dobre zapoznali się z ekstraklasą oraz metodami szkoleniowca i w jego ocenie są w stanie walczyć o coś więcej niż pierwsze miejsce w grupie spadkowej. Po drugie, trener Pasów wysyłał przekaz, że proces budowy drużyny de facto już się zakończył. Michał Probierz stworzył szkielet zespołu, do którego będzie wprawdzie dodawać kolejne elementy, ale ogólnie rzecz biorąc – drużyna została już zbudowana. Jest trzech bramkarzy, wszystkie pozycje w obronie są zabezpieczone, nie brakuje też chętnych do gry w drugiej linii. Delikatne problemy Michał Probierz ma wyłącznie w ataku. Odejście Krzysztofa Piątka, który przebiera nogami na samą myśl o zagranicznym transferze, jest w zasadzie przesądzone, co przyznają wszyscy w klubie. Jeśli jednak Cracovii uda się zatrzymać Nicolaia Brock-Madsena, co na razie nie jest pewne, to dramatu nie będzie. Kilka tygodni temu w rozmowie z nami Michał Probierz przyznał, że w nowym sezonie chce mieć w kadrze trzech napastników, a jedynym z nich ma być właśnie Duńczyk. W tercecie na pewno znajdzie się też Sebastian Strózik, w którym trener Cracovii widzi naturalnego następcę Piątką. Trzeci? Z sygnałów, które dochodzą wynika, że Pasy wyrażają zainteresowanie Filipem Piszczkiem z Sandecji Nowy Sącz, ale sprawa absolutnie nie jest przesądzona.
Ogólnie sytuacja w Cracovii jest dosyć podobna do sytuacji w której nie tak dawno znalazła się prowadzona przez Probierza Jagiellonia Białystok. W sezonie 2015/16, do którego Jaga przystępowała jako brązowy medalista wcześniejszych rozgrywek, klub z Białegostoku mocno cieniował. Probierz po wytransferowaniu Pazdana, Tuszyńskiego, Dzalamidze i Gajosa był zmuszony budować zespół od nowa. Latem i zimą Jagiellonię wzmocnili Guti, Wassiljew, Cernych, Górlaski, Tomasik czy Burliga, którzy rok później, gdy już okrzepli, zdobyli z klubem wicemistrzostwo kraju. Probierz poświęcił więc jeden sezon na budowanie szkieletu, który po odpowiednich wzmocnieniach (Sheridan, Runje, Novikovas) otarł się o tytuł mistrzowski. Scenariusz, który obecnie realizuje w Cracovii, do złudzenia przypomina ten, który trzy lata temu zaczął pisać w Białymstoku.
Probierz podąża więc znanym i sprawdzonym szlakiem, który utarł sobie osobiście. Praca w cyklu dwuletnim zdała już egzamin, więc próba powtórzenia przetestowanych rozwiązań jest jak najbardziej zrozumiała. Kwestią budzącą wątpliwości pozostaje dobór wykonawców. W Białymstoku Probierz miał to szczęście, że dostawał lub ściągał sam zawodników, którzy po prostu mieli jakość. Obecna szatnia Cracovii raczej nie wytrzymuje porównań z ówczesną szatnią Jagi. Dytiatjew raczej nie jest jak Runje, Hernandez jak Vassiljev, Ferraresso jak Tomasik, a Zenjov jak Cernych czy Novikovas. Jeśli więc tym razem potoczy się inaczej, to chyba przede wszystkim właśnie ze względu na potencjał ludzki. Ale też Cracovia, która w cuglach wygrała grupę spadkową, w kolejnym sezonie dla wielu może byc zdecydowanie bardziej wymagającym przeciwnikiem.
Fot. 400mm.pl