Reklama

Jakub Piotrowski – kolejny diament do oszlifowania w Genk?

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2018, 20:38 • 5 min czytania 6 komentarzy

Ledwie dwadzieścia lat na karku i bardzo dobry sezon za sobą – Jakub Piotrowski nie oszałamia może liczbami, ale wyrósł na lidera drugiej linii w szczecińskiej Pogoni i wiele wskazuje na to, że wkrótce czeka go przeprowadzka. Kierunek – Belgia, konkretnie KRC Genk, który jest skłonny wyłożyć dwa miliony euro, żeby talenty Piotrowskiego rozkwitały od przyszłego sezonu w Limburgii.

Jakub Piotrowski – kolejny diament do oszlifowania w Genk?

Piotrowski to ten typ piłkarza, którego zwykliśmy określać mianem: „dzik”. Serducho zawsze pozostawione na boisku, ciężka harówka tak w defensywie, jak i w ataku, a do tego kupa walorów czysto piłkarskich – zwraca uwagę zwłaszcza niezły drybling, zdecydowanie wyróżniający go na tle ekstraklasowych pomocników, których często – przy odrobinie nieuwagi – można pomylić z kłodą drewna. Zanim Piotrowski trafił na murawę, trenował futsal. Umiejętności wypracowane na hali teraz procentują.

Kariera młodzieżowego reprezentanta Polski do tej pory rozwijała się miarowymi, ale jednak – małymi krokami. Najpierw rezerwy Pogoni, potem udane wypożyczenie do Stomilu Olsztyn, aż wreszcie trener Kosta Runjaic odważnie postawił na Piotrowskiego i na stałe zainstalował go do pierwszego składu Portowców. – On nie jest od przeszkadzania. To nie szóstka, tylko bardziej ósemka, a nawet w stronę dziesiątki – opisywał walory zawodnika Czesław Michniewicz dla „Łączy nas piłka”.

Do tej pory były małe kroczki, a teraz możliwy jest milowy krok. KRC Genk to już nie są przelewki, tylko duży, poważny klub, który z wychowywania młodych piłkarzy uczynił swoją wizytówkę. I to wizytówkę, jaką na honorowym miejscu w portfelu trzymają prezesi największych klubów Europy. Nie lubią się w Genk mylić w ocenie potencjału piłkarza i – co trzeba im oddać – rzadko to robią.

Trudno o lepsze warunki do rozwoju dla takiego zawodnika jak Piotrowski, niż te oferowane przez Genk. W 2003 roku przy klubie powstała prężnie działająca akademia – jeden z tych kapitalnych ośrodków, które odpowiadają za to, iż Belgowie pojadą do Rosji nie w roli chłopca do bicia, nie w roli czarnego konia, tylko bitego faworyta do medalu.

Reklama

Zresztą – nie ma co się rozwodzić, walmy od razu nazwiskami: Yannick Carrasco, Dennis Praet, Christian Benteke, Thibaut Courtois, Divock Origi, Kevin De Bruyne. To są diamenty, które w Genk wyszlifowano na olśniewające brylanty. O skautingu także mają tam pojęcie. Kalidou Koulibaly czy Sergiej Milinković-Savić to dzisiaj gwiazdy Serie A, lecz ich droga do wielkości prowadziła między innymi przez stację Genk. Piotrowski chyba właśnie wsiada do tego samego pociągu.

Czy sam transfer do Genk oznaczałby, że piłkarz Pogoni złapał pana Boga za nogi? Niekoniecznie. Przekonał się o tym choćby Luka Zarandia, który także trafił do drużyny „Smerfów” z łatką super-talentu i – teoretycznie – z perspektywami na grę w pierwszym składzie. Jak się skończyło? Zarandia gra dzisiaj w Arce Gdynia. Gra fajnie, z polotem, ale jednak – tylko w Arce. W Genk mogą zrobić z ciebie piłkarza europejskiego formatu, jednak – jeżeli brakuje ci zdrowia, talentu, charakteru – zrezygnują z ciebie bez mrugnięcia okiem i zawołają „następny proszę”! To nie kuźnia talentów, tylko fabryka. To samo przeżył przecież Grzegorz Sandomierski.

Mówi się o dwóch milionach euro, które Belgowie mają wyłożyć za pomocnika Pogoni. W polskich realiach taka kwota wciąż brzmi oszałamiająco, a jak to wygląda w porównaniu do innych ruchów transferowych, które wykonywało ostatnimi czasy Genk? Mniej kosztował ich choćby Leon Bailey, którego w 2015 roku wyczarowali z młodzieżowej drużyny Trenczyna. Półtora roku później Jamajczyk został już zawodnikiem Bayeru Leverkusen, a Genk na czysto wyciągnął za niego co najmniej dziesięć baniek. Dzisiaj Bailey jest wart jeszcze o kilka razy więcej, łakomie zerka na niego Bayern. W Genk naprawdę pracują fachowcy.

Generalnie – opłata rzędu dwóch milionów euro w zamian za utalentowanego dwudziestolatka to dla „Smerfów” nie pierwszyzna. W każdym oknie transferowym decydują się na tego rodzaju ruchy. Są jak poszukiwacz złota, którego sito w sposób niemalże nadprzyrodzony przyciąga drogocenny kruszec. Ale to nie jest zasługa szczęścia – kilkanaście lat temu zainwestowali w szkolenie, dzisiaj mają już know how na światowym poziomie i regularnie czerpią z tego profity. Poza tym to te po prostu mocna ekipa, która w zeszłym sezonie doszła do ćwierćfinału Ligi Europy.

W zasadzie samo zainteresowanie takiego klubu jak Genk, to już spora nobilitacja. Belgowie nie są bezbłędni, zdarza im się przestrzelić. Ale w ocenie potencjału zawodnika, mylą się jednak rzadziej niż inni. Transfer nie jest pewny, ale warto kibicować, by został dopięty na ostatni guzik.

Kierował ciągnikiem, a dziś kieruje grą Pogoni – PRZECZYTAJ WYWIAD Z KUBĄ PIOTROWSKIM

Reklama

To ty w ogóle urlopu nie miałeś, skoro latem pracowałeś w gospodarstwie.

Nie potrzebuję urlopów (śmiech).

Za małolata też brałeś udział w biegach na średnich dystansach.

Tak, biegi przełajowe, długie dystanse. Zawsze wolałem to niż sprinty. Ale jak zerkam sobie w raporty pomeczowe, to z liczbą sprintów i ich prędkością nie jest źle. Ale w szkole w Grzybnie garnęliśmy się do wszystkich sportów. Tenis, unihokej, pływanie… Każdy sport. Jakbyśmy mieli gdzieś pójść w coś pograć innego niż piłka, to pewnie dałbym radę. Zresztą wolałem jechać na zawody niż siedzieć w klasie.

Wtedy też pojawiły się podejrzenia, że masz jakiś problem z sercem?

Tak, ale na szczęście to był fałszywy alarm. Poszedłem na badania okresowe, zrobili mi EKG i było coś nie tak. Trafiłem na trzy dni do szpitala i było trochę stresu. W tym czasie chłopacy pojechali na Mistrzostwa Polski kadr wojewódzkich. A ja siedziałem w szpitalnej sali. Całe szczęście kolejne badania wykazały, że z sercem wszystko gra. A z mistrzostw koledzy przywieźli też medal dla mnie. W sumie lepiej, że faktycznie mnie dokładnie wtedy przebadano, bo widzisz, że z tym sercem u piłkarzy różnie może być. Choć wiadomo, że niektórych wad wykryć się nie da.

piotro

fot. Newspix.pl/400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
1
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

6 komentarzy

Loading...