Mogłoby się wydawać, że takie historie zdarzają się już tylko w filmach i opowieściach sprzed lat. Jonas Hector udowadnia jednak, że nawet we współczesnej piłce lojalność może być najważniejsza. W zasadzie facet przywraca wiarę w to, że ten opanowany przez pieniądze świat jeszcze do reszty nie oszalał.
Co w normalnych okolicznościach zrobiłby podstawowy zawodnik czołowej reprezentacji świata w obliczu spadku aktualnego pracodawcy? Odpowiedź jest oczywista: szykowałby się do zmiany barw. Lewy obrońca FC Koeln, gdyby tylko chciał, latem bez problemów mógłby zmienić klub. Jego klauzula odejścia wynosiła zaledwie 8 mln euro, co jak na 36-krotnego reprezentanta Niemiec w sile wieku (27 lat) stanowiło kwotę ocierającą się o śmieszność.
No właśnie, wszystko to piszemy już w trybie przeszłym, bo… Hector właśnie przedłużył kontrakt z „Koziołkami” do 2023 roku!
Nationalspieler Jonas #Hector wird keinen Gebrauch von seiner Ausstiegsklausel machen und bekennt sich stattdessen langfristig zum #effzeh. Alle Details. https://t.co/x2BTcXHUsb
— 1. FC Köln (@fckoeln) 23 kwietnia 2018
Zdecydował się na ten krok, mimo że Koeln na trzy kolejki przed końcem rozgrywek traci osiem punktów do strefy bezpiecznej. Oznacza to, że tylko cud mógłby dać utrzymanie i prawdopodobnie nawet komplet zwycięstw w meczach z Freiburgiem, Bayernem i Wolfsburgiem byłby niewystarczający.
Ktoś powie: nic wielkiego, zapewne chodzi o to, żeby zwiększyła się jego klauzula odejścia i tak czy siak po sezonie pójdzie gdzieś indziej. Teoretycznie to możliwe, ale…
Po pierwsze – już teraz miał ofertę z Borussii Dortmund.
Po drugie – ze słów samego Hectora wynika, że wcale nie chodziło o podbicie stawki. – W Kolonii mogłem przejść drogę z ligi regionalnej do reprezentacji. Jestem mocno związany z tym klubem, wdzięczny za wszystko i naprawdę świetnie się tu czuję. Po sezonie łatwo byłoby znaleźć inny klub, ale nie czułbym się z tym dobrze. W ciągu ostatnich kilku tygodni odbyliśmy wiele rozmów i dużo rozmyślałem. Wynik jest dla mnie jasny: należę do FC Koeln i razem z naszymi kibicami chcemy za rok wrócić do Bundesligi – cytuje piłkarza oficjalna strona.
W klubie nie ukrywają zachwytu nad postawą swojego kapitana. – Fakt, że zdecydował się zostać jako aktualny kadrowicz, dodatkowo imponuje – mówi ucieszony dyrektor Armin Veh.
27-latek nie jest wychowankiem FC Koeln, ale w zasadzie całą seniorską karierę spędził w „Koziołkach”. Niewykluczone, że gdyby nie poważna kontuzja, przez którą opuścił 14 kolejek, nastroje w Kolonii byłyby teraz lepsze. Bez swojego asa drużyna w czternastu spotkaniach wywalczyła zaledwie sześć punktów. Z nim w składzie – 16 punktów w siedemnastu meczach. Mimo pauzy od września do końca grudnia to pewniak do wyjazdu na mundial w Rosji. Już na Euro 2016 nie opuścił nawet minuty. W eliminacjach do MŚ ze względów sportowych tylko raz siedział na ławce, później wykluczyła go wspomniana kontuzja. Gdy jednak od początku tego roku wrócił do gry, natychmiast dostał powołanie na marcowe sparingi i zaliczył 90 minut z Hiszpanią.
Po takich deklaracjach jakoś trudno uznać za mocno prawdopodobny scenariusz, że Hector za chwilę będzie już zakładał koszulkę innego zespołu – o ile nie mamy na myśli reprezentacji. W jego przypadku najnowsze posunięcia wyglądają o tyle wiarygodnie, że już wcześniej dał pokaz swojej lojalności. Jak przypomina „Bild”, w 2016 roku odmówił Barcelonie. A teraz tym bardziej mógłby chcieć rzucić to wszystko w cholerę, bo po ostatniej porażce z Herthą obrażali go fanatycy Koeln. Ma chłop charakter!
Fot. FotoPyk