Sporo ciekawego znajdziemy we wtorkowej prasie. Jest kilka bardzo interesujących tematów. Arkadiusz Malarz opowiada o próbie ratowania ofiar tragicznego wypadku, Leszek Ojrzyński walczy o posadę, Dean Klafurić niekoniecznie musi być pomyłką jako trener Legii, a Krzysztof Piątek latem zamierza wyjechać do lepszej ligi. – Anglia, Hiszpania, Niemcy. Te są najlepsze – wylicza napastnik Cracovii.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dean Klafurić sprzedawał ubezpieczenia i był trenerem kadry kobiet. Kto z nim pracował, ten go chwali – pisze Maciej Kaliszuk o nowym trenerze Legii.
– Podczas treningów sporo wymagał. Nikt nie mógł się odezwać bez powodu. Nie pozwalał sobie wejść na głowę i w Legii też sobie na to nie pozwoli – opowiada nam były piłkarz Legii Michał Masłowski. Z Deanem Klafuriciem, nowym trenerem mistrzów Polski, pracował w HNK Gorica, do której trafił właśnie z zespołu mistrza Polski. Tyle, że z trenerem nie poznali się dobrze, bo Polak przyszedł do zespołu już we wrześniu po rozwiązaniu kontraktu z warszawskim klubem, a Klafurić niebawem trafił do Warszawy. – Pracowaliśmy razem tydzień, ale sporo o nim słyszałem. Kiedy dowiedziałem się, że ma ofertę z Polski, sądziłem, że z klubu ze środka tabeli. Dopiero potem okazało się, że chodzi o Legię. Pomyślałem, że mam pecha. Przychodzę do klubu i od razu zmienia się trener – wspomina Masłowski.
– Miał w drużynie wielki autorytet. To typ człowieka, który wie, czego chce, wprowadza swoje zasady i konsekwentnie dąży do celu. Po pięciu meczach o punkty powiedział, że chce z nami porozmawiać. Przekazał nam, że ma ofertę nie do odrzucenia i postanowił przeprowadzić się do Polski. Wszyscy byliśmy w szoku, klub poniósł wielką stratę – mówi nam Mario Marina, inny pomocnik zespołu z Goricy.
Sytuację w Legii dość dosadnie komentuje jej były pomocnik Ivica Vrdoljak.
(…) Kiedy pana rodak obejmował Legię, były wątpliwości z powodu jego braku doświadczenia w pracy z seniorami.
Dlatego od razu powiedziałem, że jeśli ktoś wypowiada się na temat, jakim trenerem jest Jozak, to gada bzdury. Nikt tego nie wiedział, bo nie pracował z seniorami. Każdy szkoleniowiec ma swój początek – Jacek Magiera też zaczynał bez wielkiego doświadczenia, a osiągnął z Legią sukces. Jestem pewny, że nikt nie żałuje zwolnienia z Legii bardziej niż Romeo. Jak każdy trener – chciał dla klubu jak najlepiej, ale się nie udało. Kilka miesięcy temu powiedziałem, że – kadrowo – to najsłabsza Legia od lat. Zimą się wzmocniła, ale na efekty za wcześnie. Romeo niewiele mógł zdziałać, osiem porażek boli i w takim klubie jest nie do przyjęcia.
Kryzys w Jagiellonii jest już faktem. Niedawny lider w ostatnich pięciu kolejkach doznał aż czterech porażek.
(…) – Sami za bardzo nie wiemy, co się dzieje. Niby gramy podobnie, jak kilka tygodni temu, ale nie zdobywamy tylu bramek co wcześniej. Rywale oddają mniej strzałów od nas, a wygrywają. Nie wiem, czy to tylko kwestia szczęścia, ale musimy to zmienić – mówi pomocnik Jagiellonii Taras Romanczuk.
Słowa urodzonego na Ukrainie reprezentanta Polski potwierdzają oficjalne statystyki Ekstraklasy SA. W trzech ostatnich przegranych spotkaniach Jaga oddała więcej strzałów. Tak było z Zagłębiem (14–12), Wisłą Płock (12–11) i w ostatnią sobotę z Górnikiem (14-10). Problemem jest jednak celność. W Lubinie takich uderzeń było sześć, z Nafciarzami i z Górnikiem tylko po trzy. Białostoczanie muszą poprawić celowniki. Obecnie ich forma sprzed kilku tygodni jest tylko wspomnieniem.
Ważą się losy Mario Situma w Lechu Poznań. Obecnie jest on tylko wypożyczony z Dinama Zagrzeb, a jego ewentualny wykup to nie są groszowe sprawy. Mimo to Nenad Bjelica w niego wierzy.
(…) – Ja bym go zostawił – twierdzi chorwacki szkoleniowiec. – Choć oczywiście Mario może dać drużynie więcej. Jeśli nie będzie mógł zostać, to Dinamo Zagrzeb będzie się bardzo cieszyć. Już trzy miesiące temu pytali, czy może wrócić do Chorwacji. Oni go chcą – mówi. Ta wypowiedź świadczy o tym, że utytułowany chorwacki klub nie będzie raczej skłonny do obniżenia kwoty odstępnego wpisanej w umowie wypożyczenia. Jest to sporo, bo 600 tysięcy euro. A Lech, jeśli jednak zdecyduje się ostatecznie, to zapewne chciałby zapłacić nieco mniej. Tak, jak zrobił choćby rok temu w przypadku Macieja Makuszewskiego. Jak będzie teraz?
Górnik Zabrze szykuje się na rewanż z Legią w półfinale Pucharu Polski. Optymizmu w śląskim beniaminku nie brakuje.
(…) – Potrafimy grać w fazie finałowej – zapewnia bramkarz zabrzan Tomasz Loska. W maju ubiegłego roku Górnik rozpoczął swój fenomenalny pościg w pierwszej lidze. W ciągu miesiąca zespół wywalczył 18 punktów i awansował do ekstraklasy. Ślązacy, którzy wojują obecnie o inne cele, w sobotę świetnie rozpoczęli grę w górnej ósemce, pokonując na wyjeździe Jagiellonię (2:1). Dwa gole strzelił Igor Angulo, który już… nie cierpi. Gdy występował przy minusowych temperaturach, po spotkaniach ciągle używał słowa „suffer” (ang. cierpieć).
– Pogoda ma pozytywny wpływ na cały zespół, bo możemy trenować w dobrych warunkach, a w marcu w pewnym okresie nie było to możliwe – przekonuje trener Marcin Brosz, który wystawi w środowym pucharowym spotkaniu z Legią najsilniejszy skład. W pierwszym meczu w Zabrzu było 1:1.
Krzysztof Piątek znajduje się w świetnej formie i to raczej jego ostatnie tygodnie w polskiej lidze. Napastnik Cracovii nie ukrywa, że celem jest wyjazd latem.
(…) Dorobek snajpera jest tak dobry, że w Krakowie nikt już nie ma wątpliwości, że w lecie nie uda się go zatrzymać. Piątek też nie ukrywa, że to dobry moment na transfer zagraniczny. – Gdy się strzela drugi rok z rzędu dwucyfrową liczbę goli, zbliża się do bariery dwudziestu bramek, na pewno jest gdzieś z tyłu głowy, że można iść wyżej. Każdy młody chłopak pracuje na wyjazd – podkreśla. Jego celem jest jedna z czołowych lig w Europie. – Anglia, Hiszpania, Niemcy. Te są najlepsze – wylicza. Dwa lata temu z Cracovii bezpośrednio do Premier League trafił Bartosz Kapustka, który przepadł w Leicester City. Jego przykład nie odstrasza jednak Piątka. Woli patrzeć na bardziej optymistyczne przypadki. – Jan Bednarek w debiucie przeciwko Chelsea strzelił gola. Wiadomo, że nie od początku będzie się top piłkarzem w Premier League, ale gdy się człowiek stara na treningach i ciężko pracuje, może do wszystkiego dojść – twierdzi. Takie rozważania zostawia jednak na koniec sezonu. – Gdy będę za dużo myślał o transferze, forma może spaść – kończy.
Bramkarz Korony Kielce, Zlatan Alomerović obronił już trzy rzuty karne w tym sezonie. Może to mieć duże znaczenie w kontekście rewanżu z Arką Gdynia w półfinale PP.
(…) Policzek, choć już nie dosłownie, wymierzył mu też Gino Lettieri. Szkoleniowiec kielczan po meczu rundy jesiennej w Poznaniu z Lechem (0:1) miał pretensje do bramkarza, że źle wyszedł do dośrodkowania, w wyniku czego Korona straciła gola. Po tamtym spotkaniu Alomerović trafił na ławkę rezerwowych, a do składu wrócił tylko dlatego, że od zespołu został odsunięty Maciej Gostomski. – Byłem wtedy wściekły. Ale to normalne. Teraz chcę udowodnić, że potrafię grać – mówi.
I udowadnia. W rundzie wiosennej 27-latek obronił trzy rzuty karne, z czego dwa przeciwko… Lechowi. Interwencje na linii zawsze były jego mocną stroną. W trakcie treningów koledzy mają czasem kłopot, by strzelić Alomeroviciowi gola. Problemy zaczynają się w momencie, gdy trzeba wyjść do dośrodkowania, ale Serb z niemieckim paszportem i z tym radzi sobie coraz lepiej. – Pracujemy nad tym. Wiemy, co mamy poprawić i jak to zrobić – mówił w rozmowie z nami Mirosław Dreszer, trener bramkarzy kieleckiego klubu.
Dla Leszka Ojrzyńskiego wtorkowy mecz może być walką o posadę.
Z nieoficjalnych informacji, jakie docierają w sprawie trenera, wynika, że w przypadku odpadnięcia w rywalizacji z Koroną Kielce Leszek Ojrzyński pożegna się z Arką. Trener nie ma mocnej pozycji u szefów klubu, a kolejne niepowodzenie po porażce w pierwszym meczu z kielczanami i dwukrotnie przegranych derbach z Lechią tylko przybliży jego rozstanie z zespołem.
– Nie wiem, jaką mam pozycję w klubie. O moim losie decydują działacze i tak jest na całym świecie. Zatem ich można o to zapytać. Do mnie nie dotarły żadne sygnały, że to może być moje ostatnie spotkanie w roli trenera Arki. Ja jeszcze nie skończyłem roboty w klubie, bo nie utrzymaliśmy się, a takie było główne zadanie. Jeśli ktoś nagle zmieniłby wcześniejsze ustalenia, to byłoby bardzo nie fair – mówi nam trener gdynian.
Coś z piłki zagranicznej? Jarosław Koliński pisze o tajemnicach Manchesteru City Josepa Guardioli.
(…) „Dom” to dla Guardioli słowo klucz. Jego zdaniem im przyjemniej jego gracze będą czuli się w klubie, tym więcej będą zostawiać zdrowia na boisku. Jak ujawnia gazeta „Daily Mail”, menedżer w szatni korzysta z poezji Tony’ego Walsha. Najważniejsze słowa, jakie wiszą nad głowami zawodników, pochodzą z wiersza „This is the Place” i brzmią: „Niektórzy urodzili się tutaj, niektórzy przybyli, ale wszyscy nazywamy to miejsce domem”. Rytuałem stało się, że kiedy przed meczem gracze wchodzą do szatni, wita ich piosenka „Wonderwall” w wykonaniu Noela Gallaghera. Wybór akurat tych artystów nie jest przypadkowy. Zarówno Walsh, jak i lider grupy „Oasis”, pochodzą z Manchesteru. Ten drugi jest wielkim fanem The Citizens. W ten sposób Guardiola chce uświadomić drużynie, gdzie grają, gdzie mieszkają, i jak wiele ich gra znaczy dla miejscowych. Mają też więcej ze sobą rozmawiać, integrować się, zamiast gapić w telefony. Dlatego od jakiegoś czasu w ośrodku treningowym nie działa internet. Rozmawiać piłkarzom jest zresztą teraz łatwiej, bo szatnia została przebudowana i miejsca piłkarzy tworzą duże koło.
Brazylijczycy oddychają z ulgą. Neymar na pewno wyleczy się przed mundialem.
Od kiedy Tite został selekcjonerem reprezentacji Brazylii, jego drużyna nie przegrała meczu z Neymarem w składzie. W trzynastu spotkaniach gwiazdor strzelił 7 goli, do tego dołożył 8 asyst. Oczywiście to od niego nowy selekcjoner zaczynał ustalanie składu, więc nic dziwnego, że kibice spanikowali, kiedy pod koniec lutego okazało się, że napastnik w meczu Paris Saint-Germain z Marsylią nabawił się poważnej kontuzji, pękła mu jedna z kości w stopie i musiał przejść operację.
– Wszystko zrasta się tak, jak powinno. Za miesiąc, może odrobinę więcej, będę gotowy do gry – zadeklarował w rozmowie z dziennikarzem telewizji Globo piłkarz PSG.
Adam Nawałka dba o każdy szczegół. W piątek był na meczu Lecha z Koroną również po to, żeby zapoznać się z poznańską murawą, po której 8 czerwca biegać będą Polacy i Chilijczycy.
(…) Dwie godziny przed piątkowym meczem ligowym wraz z analitykiem kadry Hubertem Małowiejskim wszedł na murawę i długo się jej przyglądał. Nawałce zależy, żeby nawierzchnia była w czerwcu w jak najlepszym stanie.
SUPER EXPRESS
Arkadiusz Malarz opowiada, jak on i jego żona byli świadkami dramatycznego wypadku drogowego. Bramkarz Legii próbował pomagać.
(…) – Oprócz ciebie i kierowcy, który nadjechał z przeciwka, nikogo nie było na miejscu tej tragedii?
– Z okolicznych domów zaczęli wychodzić ludzie. Krzyknęliśmy żeby dzwonili po karetki. Ratownicy zjawili się błyskawicznie. Kiedy podbiegłem do leżącej na jezdni dziewczyny, już było pogotowie. Zawołałem ratownika, bo wydawało mi się, że wyczuwam u tej pani puls. Lekarz zbadał ją i powiedział mi, że ona już niestety nie żyje. Druga z pań leżała w rowie. Obok niej siedział mężczyzna. Chyba był najmniej poszkodowany, ale nie miał kontaktu z otoczeniem. Siedział i tylko patrzył na tą panią. Ona też już nie żyła. Inny człowiek, cały zakrwawiony, bez koszulki, biegał po jezdni. Zapytałem, czy to on kierował? Krzyczał, że nic nie wie. Pytał gdzie jest i co się stało?! Makabra!
Piotr Koźmiński ujawnia, że Robert Lewandowski może dostać premię za sukces w plebiscycie Złotej Piłki.
(…) W pierwszym kontrakcie Lewandowskiego z Bayernem nie było premii za wskoczenie na podium w plebiscycie na najlepszego piłkarza świata. Taki zapis pojawił się przy okazji przedłużenia umowy, co nastąpiło 13 grudnia 2016 roku. W sumie nie jest to anomalia, wielu czołowych piłkarzy świata ma tego typu zapisy. Dla Lewandowskiego walka o podium „Złotej Piłki” (plebiscyt jest organizowany przez francuski periodyk „France Football” od 1956 roku, w latach 2009-2016 wspólnie z FIFA) czy „Piłkarza Roku FIFA” jest więc nie tylko czymś ambicjonalnym, ale również okazją do zainkasowania sporej sumy pieniędzy – z moich informacji wynika, że w przypadku zajęcia miejsca na podium Bayern wypłaci Lewemu MILION EURO bonusu. Do tej pory najbliżej podium „Złotej Piłki” Robert był w 2015 roku, kiedy zajął czwarte miejsce, za Messim, Ronaldo i Neymarem, a przed Luisem Suarezem.
GAZETA WYBORCZA
Rafał Stec pisze o tym, że za sukcesami Manchesteru City stoją brudne pieniądze z emiratów.
(…) Tymczasem w mistrza Anglii zainwestowała rodzina królewska z Abu Zabi, najbogatszego z siedmiu emiratów arabskich – będącego monarchią absolutną, zamykającą w więzieniach opozycjonistów, obrońców praw człowieka czy gejów, również wyzyskującą imigrantów, a na poziomie międzynarodowym współodpowiedzialną za katastrofę humanitarną w Jemenie. W grudniu Nicholas McGeehan z Human Rights Watch przypomniał materiał wideo wyemitowany w 2009 r. w amerykańskiej telewizji ABC, na którym Issa bin Zayed Al Nahyan, brat właściciela City, torturuje na pustyni byłego wspólnika w interesach – razi go elektrycznym batem do poganiania bydła, przypala, posypuje rany solą.
Nikogo nie wolno obwiniać za grzechy popełniane przez krewnych, ale obaj przywołani szejkowie wraz z resztą rodziny tworzą jedno przedsiębiorstwo, a Mansour pełni swoją funkcję jedynie nominalnie – przez dziewięć lat był ledwie na jednym meczu i nigdy nie udzielił wywiadu, bieżącym zarządzaniem zajmuje się zresztą prezes Khaldoon Al Mubarak, kolejny członek rządu i zarazem szef wielobranżowej, wartej dziesiątki miliardów euro megakorporacji Mubadala. Futbol to przy jej interesach taniutki sposób na upiększanie wizerunku ZEA.
Bramkarka reprezentacji Polski Katarzyna Kiedrzynek o piłce kobiecej w naszym kraju. Kontekstem niedawne opóźnienie lotu na ważny mecz ze Szkocją.
(…) Były komentarze, że piłka kobieca nie zasługuje na lepsze traktowanie, bo i tak nikogo nie interesuje.
– Jako kapitana reprezentacji bardzo mnie to wszystko boli, czuję się dyskryminowana i muszę zabrać głos. Reprezentujemy nasz kraj, wkładamy całe serca w to, co robimy. Chcemy wygrywać i chcemy być coraz lepsze. Cały czas słyszę, że piłka kobieca w Polsce robi postęp, ale ja postępu nie widzę. Od 10 lat gram w kadrze i przez ten czas nic się nie zmieniło. Chcę, żeby ktoś wreszcie walnął pięścią w stół.
Czego Twoim zdaniem najbardziej brakuje?
– Jeśli chodzi o reprezentację, to rywalizacji na co dzień z najlepszymi drużynami, przynajmniej w Europie. Tak, żebyśmy mogły do nich równać, a nie grać tylko ze słabszymi od siebie i podniecać się zwycięstwami, które niewiele dają. Mecz ze Szkocją pokazał, że mamy duży potencjał, ale nie mamy doświadczenia. Najwięcej jest jednak do zrobienia w klubach. Brakuje niemal wszystkiego. Od trenerów bramkarek, specjalistów od przygotowania fizycznego, opieki medycznej, po boiska, transport, nawet sprzęt. Bardzo często dziewczyny są grającymi trenerkami. Gdy jeszcze grałam w Górniku Łęczna, miałam zajęcia bramkarskie dwa razy w tygodniu. Jestem za to wdzięczna, bo to i tak był ewenement w Polsce, ale czasami myślę, że to jakiś cud, że mi w tym PSG wyszło [paryżanki tworzą czołową drużynę w Europie, w ubiegłym roku w finale Ligi Mistrzów uległy po rzutach karnych Lyonowi].
Fot. Jakub Gruca/400mm.pl