Nie ma co ukrywać – fakt, że młodzieżówka na cztery kolejki przed końcem kwalifikacji do euro okupuje fotel lidera, jest ogromnym sukcesem. Po tragedii związanej z kadrą Dorny byliśmy gotowi na wszystko. Absolutnie wszystko. Jedynym pozytywem po tym turnieju był Dawid Kownacki. Czesław Michniewicz z “Kownasia” zrobił lidera, dobrał nowych zawodników i efekty są widoczne gołym okiem. Marcin Ryszka zamienił kilka słów z selekcjonerem kadry U-21.
Jak mawia klasyk: „długo trzeba było czekać na tego gola” Dawida Kownackiego.
Oczywiście, spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania. Wiedzieliśmy, że Litwa w głównej mierze bazuje na grze obronnej i będzie starała się rozbijać nasze ataki. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie była za dobra. Nie udało nam się zdobyć bramki i z każdą minutą do naszej gry wkradała się coraz to większa nerwowość. W przerwie dokonaliśmy kilku korekt, daliśmy chłopakom wskazówki taktyczne i otrzymaliśmy zamierzony efekt – Dawid Kownacki wykończył dobrym strzałem piękną akcję całego zespołu. Do końca spotkania mieliśmy jeszcze kilka okazji, ale ponownie odezwała się nasza nieskuteczność.
Dania zremisowała z Gruzją, jesteśmy teraz na pierwszym miejscu. Wygodnie siedzi się na fotelu lidera?
Wygodnie, ale pozostaje pewien niedosyt. Szczególnie, że potraciliśmy punkty w meczach, w których powinniśmy wygrać. To zjawisko często można zaobserwować w młodzieżowych rozgrywkach. Duże firmy przegrywają czy gubią punkty z tymi mniejszymi. Musimy jednak być wyczuleni i starać się takowych wpadek unikać. Jeden błąd i jesteśmy za burtą. Tylko pierwszy zespół z każdej grupy bezpośrednio awansuje na mistrzostwa Europy. Tracąc punkty, zmniejszamy nasze szanse na promocję.
Kiedy pojawił się temat, aby Dawid Kownacki wzmocnił drużynę młodzieżową?
O tym rozmawialiśmy już wcześniej z Adamem Nawałką, ale decyzja należała do Dawida. Po meczu z Nigerią było już jasne, że Kownacki za dwa dni do nas dołączy i tak się stało. Zawsze mogła pojawić się jakaś kontuzja, więc dlatego potrzebowaliśmy takiego ostatecznego potwierdzenia. Dawid dojechał do nas i zrobił to, co do niego należało. Strzelił gola i zapewnił naszej drużynie trzy punkty.
Można określić tę sytuację „transferem w dziesiątkę”?
Oczywiście, ale to już było wiadome od początku. Dawid, pomimo jedynie 20 lat na karku, jest zawodnikiem bardzo doświadczonym, grał w wielu ważnych meczach i potrafi radzić sobie z presją. Cieszymy się, że mógł zagrać z Litwą, bo jest nieodłącznym elementem mojej układanki. Zawsze strzelał ważne gole i ponownie ta sztuka mu się udała. Mam świadomość, że na jesień, gdy przyjdą najważniejsze mecze dla nas, Dawid może być już na stałe w kadrze Adama Nawałki, ale staram się o tym póki co nie myśleć.
Te zmiany, które pan przeprowadził pokazują, jaki potencjał drzemie w tej drużynie. Każdy chłopak, który pojawił się na murawie wniósł coś do zespołu.
Zaplanowaliśmy te spotkanie w ten sposób, by te ławkowe atuty posiadać. W którymś momencie potrzebowaliśmy szybkości na skrzydle, czy dobrego kreatora. Przede wszystkim mamy Konrada Michalaka, który jest już stałym elementem w meczowej taktyce. Często wpuszczamy go w drugiej połowie, na podmęczonego rywala, żeby mógł pokazać szybkość czy umiejętność dobrego dośrodkowania. Tak było również teraz. Dużo pomógł nam również Kamil Jóźwiak. Cieszymy się z tego. Potencjał w tej ekipie jest na pewno. Zawodnicy mają przed sobą pół roku pracy w klubach. Nasz sztab często jeździ, obserwuje i zwyczajnie monitoruje sytuację każdego chłopaka z osobna. Chcemy, by również wykonywali to, o co my prosimy. Nasza współpraca była od zawsze bliska, a teraz chcemy ją jeszcze bardziej zacieśnić.
Wiadomo, po wygranym meczu nadszedł moment świętowania i radości, ale obejrzeliście potem jeszcze mecz dorosłej kadry?
Tak, obejrzeliśmy go przy kolacji. Było to spotkanie bardzo emocjonujące, zaczęło się od 2-0, skończyło się na 3-2. Bramka Zielińskiego – palce lizać. Oglądaliśmy wspólnie, w miłej atmosferze, ale po kolacji wszyscy rozjechali się w swoje strony. Następnego dnia na śniadaniu zastać można było jedynie sztab szkoleniowy.
Ma pan duże doświadczenie w seniorskiej piłce. Czy po tych kilku miesiącach pracy z młodzieżówką wyczuwa pan jakieś konkretne różnice?
To jest trochę inna praca. Przede wszystkim przerabiamy z nimi sporo materiału szkoleniowego, żeby pomóc im w wizualizacji. Dużo rozmawiamy, instruujemy ich i staramy się pokazać właściwą drogę. Fajne jest to, że możemy dobierać sobie takich zawodników, jakich chcemy. Nikt nie ma wpływu na tę decyzję. Na każde zgrupowanie bierzemy tych, których uznajemy za stosowne. Pod ścisłą obserwacją mamy około 60 zawodników, ale nie zamykamy się zarówno na ligi zagraniczne, jak na zaplecza ekstraklasy. Ostatnio wzięliśmy Damiana Gąskę z Wigier Suwałki, czy Mateusza Kuchtę z Odry Opole, więc również bierzemy pod uwagę pierwszą ligę.
Przeszkadza panu to, że w ekstraklasowych drużynach często młodzieżowcy są sadzani na ławkach kosztem starszyzny?
Trenerzy klubowi przede wszystkim chcą wygrywać mecze i utrzymywać się na swoim stanowisku jak najdłużej. Każda porażka przybliża do zwolnienia. Szkoleniowcy wybierają więc bardziej bezpieczne rozwiązania. Czasem jest tak, że mając do wyboru zawodnika młodszego, bądź starszego, wybierają tego drugiego. W danym momencie jest to z korzyścią dla klubu. Popatrzmy natomiast na sytuację w Górniku Zabrze, czy Wiśle Płock, gdzie stacjonuje najwięcej naszych reprezentantów. Mają swoje perełki i one regularnie przywdziewają barwy tych klubów. Myślę, że prędzej czy później takich Wiseł, czy Górników będzie w Polsce więcej. Czasami są takie mecze ekstraklasowe, w których nie ma żadnego juniora w składzie obu drużyn. To smuci. Dostajemy bieżące informacje na temat gry zawodników, którymi się interesujemy.
Który z zawodników zrobił największy progres?
Dobrym przykładem może być Kuba Piotrowski. Będąc jeszcze szkoleniowcem Pogoni Szczecin, dałem mu szansę zadebiutować w meczu z Legią. Zagrał kilka minut i dzięki temu miał okazję, żeby powąchać poważnego futbolu. Po Kubie widać, że bardzo dobrze się rozwija. Zagrał wiele dobrych spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Jednak nie jest on odosobniony. Weźmy chociażby takiego Patryka Dziczka – ostatnio nie gra za dużo, Piast słania się na nogach i grają doświadczeni Hateley oraz Jodłowiec. Wiem, że zacznie grać, bo zwyczajnie ma do tego predyspozycje. Nie jest to jedynie tzw. „przecinak”, ale również potrafi kreować grę i budować akcje. Ciekawie rozwija się też Paweł Bochniewicz. Przebywając we Włoszech siłą rzeczy został nauczony dobrej gry obronnej.
Widać tę włoską rękę na treningach?
Zdecydowanie. Paweł jest również dobrym nauczycielem dla Mateusza Wieteski. Kamil Pestka tak samo jest wygranym ostatnich tygodni. Co prawda nie można go nazwać stałym bywalcem w pierwszym składzie Cracovii, ale zawsze gwarantuje jakość. Gumny jest już powszechnie szanowanym piłkarzem w Polsce. Wydaje mi się, że selekcjoner Nawałka po mundialu będzie go wdrażał do seniorskiego zespołu. Mamy wielu zdolnych, ale nawet oni nie potrafiliby w tym momencie zastąpić Lewandowskiego, Błaszczykowskiego, czy Piszczka. Ci chłopcy potrzebują czasu, cierpliwości, pokory. Jeszcze nic wielkiego w piłce nie osiągnęli, więc muszą pracować. Zawsze dawałem im przykład Kamila Stocha. On, niezależnie od tego, czy skacze w kwalifikacjach, konkursie, czy treningu, daje z siebie maxa. Nie zawsze musiał startować, ale robił to, bo chciał ciągle wygrywać. Chłopcy muszą z niego wziąć przykład.
Na twitterze Kamil Grabara słynie z tego, że lubi od czasu do czasu komuś wbić szpileczkę. Przeszkadza to panu, czy nie do końca?
Niektórzy budują opinię o Kamilu po jednym wpisie na twitterze, co jest błędem. Pracuję z nim już od jakiegoś czasu i zawsze dobrze nam się rozmawiało. Lubię ludzi wyrazistych. Przede wszystkim umiejętności piłkarza powinno się oceniać pod względem jego formy na boisku. Grabara jest niezwykle utalentowany, ma papiery na duże granie w przyszłości. Jest od wszystkich o trzy lata młodszy, a nie widać tego na murawie. Mogę powiedzieć, że jest liderem tej kadry.
Załączył pan gdzieś licznik, na którym widnieje liczba kilometrów przejechanych od momentu przejęcia kadry U-21?
W tym roku zacząłem korzystać z karty, która nalicza mi punkty za każdy lot. Licznik zatrzymał się póki co na 43. Nawet nie liczę tego, ile dni spędziłem w pociągach. Jest tego na pewno wiele.
Rozmawiał: Marcin Ryszka