Wyróżniający się Kurzawa, chaotyczni (choć aktywni) Frankowski i Kownacki, długo rozgrzewający się Zieliński. W meczu z Nigerią ze szczególną uwagą przyglądaliśmy się piłkarzom reprezentacji Polski, którzy występowali na gorących pozycjach w kadrze. Gdzie jak gdzie, ale na skrzydłach mamy obecnie niemałe problemy.
Obsada skrzydeł i wahadeł jest naszym największym reprezentacyjnym zmartwieniem. Kluczowi do tej pory boczni pomocnicy tacy jak Kamil Grosick czy Jakub Błaszczykowski są bez formy lub po kontuzji, a zastępcy jeśli wyrastają, to dość nieśmiało. Dlatego z ciekawością przyjęliśmy decyzję Adama Nawałki o postawieniu przy liniach na dwóch debiutantów – Dawida Kownackiego oraz Przemysława Frankowskiego, a także prawie-że-debiutanta Rafała Kurzawę. Kwartet uzupełniał Piotr Zieliński grający razem z Kownackim za plecami Roberta Lewandowskiego.
Rafał Kurzawa – lewe wahadło
W swoim debiucie w reprezentacji był wyraźnie zestresowany, brakowało mu tego luzu z Górnika Zabrze. W piątek we Wrocławiu oglądaliśmy takiego Kurzawę, jakiego znamy z cotygodniowych występów w Ekstraklasie. Czyli wymuskane stałe fragmenty gry, niezłe dośrodkowanie w biegu i kiepska gra w defensywie.
Już w ósmej minucie mógł zaliczyć asystę, ale jego kapitalnej wrzutki nie wykorzystał Lewandowski. Zakończyło się tylko na strzale w słupek. To była bodaj jego najlepsza akcja z gry. Poza tym wyróżniał się przy rzutach wolnych i rożnych. Jeszcze przed przerwą Kurzawa znakomicie dośrodkował z wolnego, ale Krychowiak zmarnował bardzo dobrą okazję. Zasadniczo pomocnik Górnika powinien mieć w pierwszej połowie dwie asysty, ale przez nieskuteczność kolegów nie miał żadnej. Po przerwie miał więcej roboty w defensywie i tam wyglądało to już słabiej. Kurzawa nie jest sprinterem czy siłaczem i na tle takiego Mosesa było to wyraźnie widoczne. Co szybsi Nigeryjczycy objeżdżali go z łatwością.
Kurzawa miał momenty, zacmokaliśmy nad tym cyrklem w nodze przy niejednym dośrodkowaniu, był jednym z najlepszych piłkarzy w tym meczu, ale na koniec dnia trzeba sobie powiedzieć jasno – na dziś to na pewno nie jest gość, który będzie pewniakiem na mundialu. Może być rezerwowym, może stanowić alternatywę dla Rybusa. Ale a zbyt wiele mankamentów w defensywie i zbyt wyraźnie odstaje pod względem motorycznym, byśmy widzieli go oczami wyobraźni w składzie na Senegal.
Przemysław Frankowski – prawe wahadło
Nie spalił się w swoim debiucie, grał całkiem odważnie, presja nie plątała mu nóg. Ewidentne szukał możliwie jak najczęstszych podań do Lewandowskiego. Widać, że to chłopak z kapitalnym przyspieszeniem, który lubi przykleić się do linii bocznej, popędzić w kierunku chorągiewki i dośrodkować na pole karne.
Brakowało mu trochę wsparcia ze strony Piotra Zielińskiego, często musiał grać przeciwko dwóm rywalom. Wykreował też stosunkowo niewiele sytuacji – na początku meczu dośrodkowywał do Kownackiego, ale tego wyprzedził rywal. Tuż po przerwie wygrał pozycję na skrzydle i zagrał do Lewandowskiego, ale nieco za plecy. Generalnie Frankowski pozostawił niezłe wrażenie, lecz brakowało mu konkretów – stworzenia stuprocentowej sytuacji, dojścia do okazji strzeleckiej. Miał tylko momenty. No i na minus gra w defensywie – dobrze, że był ambitny i pomagał Łukaszowi Piszczkowi, ale ustawianie i grę jeden na jednego musi jeszcze poprawić.
Piotr Zieliński – prawy ofensywny pomocnik
Do przerwy był kompletnie niewidoczny. Nie wiemy, czy wynikało to z jego zachowania, czy jednak Zieliński ucierpiał na tym, że bardzo głęboko cofał się Lewandowski, który niejako dublował jego pozycję. No ale po przerwie było już znacznie lepiej – dwukrotnie otarł się o asystę. Szczególnie ta sytuacja z 56. minuty powinna zakończyć się golem, ale Lewandowski przegrał sytuację sam na sam z bramkarzem.
Martwić może jedynie to, że tak dużo czasu potrzebował na chwycenie kierownicy w dłonie. Mamy już trochę dość słuchania o tym, że Zieliński najlepiej czuje się na pozycji 8 i 3/12. I że w Napoli gra jako półlewy przedniocofnięty schodzący trequartista i właśnie tam powinien wystawiać go Nawałka. No błagamy… Mówimy o gościu, który grać w piłkę potrafi, ma ten magiczny dotyk i trzeba po prostu wymagać, by pokazywał to regularnie, a nie trzy razy w meczu. Z Nigerią zagrał słabiutką pierwszą połowę i bardzo dobrą drugą.
Dawid Kownacki – lewy ofensywny pomocnik
Od pierwszych minut był napakowany jak kabanos. Ambicja wręcz z niego kipiała, biegał od jednego Nigeryjczyka do drugiego. Widać, że bardzo chciał się pokazać w swoim debiucie. Ale znów – podobna ocena jak przy Frankowskim. Czyli dużo szumu, dużo wiatru, ale brak konkretów.
Na plus fakt, że ciągnęło go do pojedynków i szukał gry jeden na jednego. Porozbijał się trochę łokciami między silniejszymi rywalami, podziałał w pressingu. Ale sam pewnie przyzna po tym meczu, że liczył na więcej niż tylko pochwały za zażartą walkę. Mamy też wątpliwości, czy sędzia słusznie odgwizdał jego przewinienie w pierwszej połowie, gdy wyłuskał piłkę spod nóg Nigeryjczyka i popędził z nią na bramkę.
*
Generalnie cały kwartet nie zawiódł, nieco słabiej na tle bardziej doświadczonych zawodników wypadł Frankowski, a najbardziej wyróżnił się Kurzawa. Natomiast nie były to występy, po których Adam Nawałka zbierałby szczękę z podłogi i już w szatni wypisywałby powołanie na mundial. Do wyjazdu przybliżył się wspomniany Kurzawa, o Zielińskim nie dyskutujemy, bo to pewniak. Kownacki pokazał, że może być pewną alternatywą dla Grosickiego czy Milika, choć dziś to pewnie jeszcze nie ten kaliber. A Frankowski przekonał się, że reprezentacja to jednak półka wyżej niż Ekstraklasa, ale chłopak ma przynajmniej do czego dążyć.
fot. 400mm.pl