Reklama

Senegalsko-uzbecka kołysanka

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2018, 19:39 • 3 min czytania 1 komentarz

Sami już nie wiemy, kto tu od kogo czerpie wzorce – my od Afryki, czy Afryka od nas? Wiadomo, różnica polega na temperaturze i śniegu, ale poza tym? Do ostatniej chwili nie wiadomo, o której mecz będzie, czy w ogóle się odbędzie… Po pół godzinie cierpliwego oczekiwania w totalnej dezinformacji w końcu doczekaliśmy się, aż panowie piłkarze wyjdą na murawę. Ale kto dokładnie? W Senegalu jeszcze nie ogarnęli sensu podawania jedenastek. Dzięki Bogu, że jest Twitter…

Senegalsko-uzbecka kołysanka

No nie oszukujmy się, szału nie ma. Wiadomo, spotkanie z Uzbekistanem to idealny mecz na sprawdzenie rezerwowych, zwłaszcza że był to sparing. Trener Aliou Cisse zdecydował się wystawić zmienników takich jak Oumar Niasse, Moussa Konate, Santu Ngom, Fallou Diagne, Assane Diousse… Szczerze wątpimy, czy któryś z nich przebije się na stałe do pierwszego składu, zwłaszcza gdy zdrowi pozostaną Sadio Mane, Keita Balde, Idrissa Gueye czy też Kalidou Koulibaly.

Sam przebieg meczu podobny jak atmosfera wokół niego. Pełen luzik, na ławkach obu zespołów heheszki wśród piłkarzy, być może nawet z tego co oglądali. Bo – z całym szacunkiem – ale zarówno Senegalczycy jak i Uzbecy grali dość nieporadnie. To jednak ci drudzy z tego chaosu potrafili jeszcze wyciągnąć jakieś konkrety. Tak jak na przykład w 20. minucie, kiedy objęli prowadzenie po golu Shukurova z rzutu karnego.

Reklama

Dopiero po tym otrzeźwiającym ciosie gospodarze jakby się przebudzili i zaczęli nieco bardziej gnieść przeciwników. Z jednej strony to dobrze, bo dzięki temu mecz ten wreszcie nabrał nieco tempa. Z drugiej zaś to tylko uwypukliło brak jakości niektórych zawodników. Senegal najczęściej próbował atakować lewą flanką, gdzie raz po raz wysoko wychodził Pape Souare. Czasem nawet udało mu się tam poklepać z Konate czy Niasse, ale potem pojawiał się mur złożony z niebieskich koszulek, który trudno było przebić. Nie udawało się także po rzutach rożnych, bo Senegalczycy albo pudłowali, albo faulowali w ataku. Raz również rewelacyjnym refleksem popisał się bramkarz Nesterov, kiedy z paru metrów uderzał Papy Djilobodji.

Wiedzieliśmy już, że po drugiej połowie raczej nie ma się co spodziewać fajerwerków w stylu ogni bengalskich. No ale sorry, około 20 minut po wznowieniu gry naprawdę prawie nas uśpiło. . Jeśli już coś się działo, to w środku pola, więc możecie sobie wyobrazić, jak to wyglądało. Szkoda, że państwo tego nie widzieli. Strata pod jednym polem karnym, niby-kontra w drugą stronę, tam znów przejęcie futbolówki przez rywala i tak w koło Macieju.

Dopiero w 63. minucie nad każdym oglądającym to spotkanie zlitowali się Senegalczycy. W końcu udało im się przeprowadzić jakąś składną akcję. Rozpoczął ją Gassama na prawym skrzydle, w polu karnym dojrzał niepilnowanego Ngoma. Ten przyjął piłkę, ale wtedy już doskoczyli do niego rywale, przytomnie odegrał więc futbolówkę do Konate. Ten co prawda znajdował się pod kryciem, ale wziął na plecy jednego z obrońców, obrócił się i z paru metrów pokonał Nesterova. Jedyną szansę na odpowiedź miał Bikmaev Marat, który w 84. minucie wbiegł w pole karne z lewej strony, nawinął na zamach jednego z Senegalczyków, po czym z całej siły załadował w poprzeczkę.

Cisse ewidentnie jednak nie zależało na wyciągnięciu dobrego wyniku. Wszystkie największe gwiazdy przetrzymał na ławce rezerwowych do końca meczu. A jakie wnioski może wyciągnąć? Przede wszystkim takie, że niekoniecznie będzie mógł liczyć na wielu zmienników podczas znacznie ważniejszych meczów. Bo mimo iż grają oni w niezłych klubach (vide Niasse czy też Diousse) to jednak niekoniecznie mogą dać dużą jakość w reprezentacji. A zatem bez Sane, Mane, Gueye i innych prawdziwych liderów tej drużyny ani rusz. Skoro dziś jednak nie zagrali, to ten mecz raczej nie będzie miał wielkiej wartości merytorycznej dla sztabu Adama Nawałki. No, chyba że w formie kołysanki.

Senegal 1:1 Uzbekistan (0:1)
0:1 – Shukurov 19′
1:1 – Konate 63′

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...