Reklama

Nauczyłem się korzystać ze stresu, sprawiać, by mi pomagał.

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2018, 08:36 • 8 min czytania 28 komentarzy

W przeszłości bywało, że presja mnie paraliżowała, przejmowała władzę nad moim ciałem, umysłem, zachowaniami. W Arsenalu było widać, że nie do końca potrafię sobie z nią radzić. Czasem popełniałem na boisku błędy, albo w ogóle nie reagowałem, zastygałem. W meczu z FC Porto w Lidze Mistrzów moje zachowania trudno było racjonalnie wytłumaczyć. Najpierw źle, głupio zachowałem się przy pierwszym golu, od tego momentu nie potrafiłem wrócić na właściwe tory. Apogeum stresu było przy drugiej bramce, kiedy złapałem piłkę zagrywaną od mojego obrońcy, po czym nierozsądnie ją odrzuciłem, na dodatek odwracając się plecami. Na chwilę przestałem normalnie myśleć. To był właśnie ten stres, z którym nie umiałem sobie radzić – opowiada Łukasz Fabiański w Przeglądzie Sportowym

Nauczyłem się korzystać ze stresu, sprawiać, by mi pomagał.

Przegląd Sportowy

PS1 22-03

Wywiad z Łukaszeme Fabiańskim o jego roli weterana, sytuacji w klubie i stresie.

– Zdecydowałem się na współpracę z psychologiem (…) Po prostu zapytał, na czym polega mój problem, co się dzieje w mojej głowie, gdy wychodzę na boisko. Odpowiedziałem, że podczas meczu mam za dużo myśli. Czasami zbyt mocno ekscytowałem się spotkaniami, wychodziłem cały nabuzowany już na rozgrzewkę, w moich ruchach było widać pełną agresję. A gdy podczas meczu coś poszło nie tak, jak chciałem, zaczynał się festiwal myśli. Jakbym z prawej strony głowy miał jedną papugę, z lewej drugą i każda z nich wciąż mi coś powtarzała. To powodowało, że nie umiałem skoncentrować się na tym, co się działo na boisku. Psycholog powiedział mi tylko jedno: musisz te papugi zagłuszyć.
– Niby proste, tylko jak to zrobić?
– Gadając. Powiedział, że wtedy nie będę ich słyszał. Miałem mówić do swoich zawodników cokolwiek, ustawiać ich, mobilizować. To była bardzo prosta rada, która niezwykle dużo mi dała. Zacząłem to wdrażać w treningu, podczas meczów. I zaskoczyło. To bardzo ważne, by poznać siebie, dowiedzieć się, co pomaga, co przeszkadza. Sam nie byłem w stanie tego ocenić, potrzebowałem osoby z zewnątrz, która potrafiła to wyłapać, pokazać mi, jak to zmienić.

Reklama

PS2 22-03

Adam Nawałka powinien sprawdzić Dawida Kownackiego podczas najbliższych meczów.

Urósł mentalnie i fizycznie, choć zaklina siłownię, gdzie pracuje tylko nad dolnymi partiami ciała. Nie chce stracić swoich atutów – szybkości i dynamiki, których wskaźniki według pomiarów sztabu szkoleniowego Sampdorii plasują go w czołówce Serie A. Dużo uczy się od doświadczonego Fabio Quagliarelli. Chciałby częściej występować z nim w duecie, który 35-latek tworzy z Duvanem Zapatą – napastnikiem o innej charakterystyce niż Polak. Dosłownie. Kolumbijczyk to fizyczny tytan pokryty górą mięśni.

Kownacki uważa się za zawodnika uniwersalnego i tym może sobie wygrać miejsce w 23-osobowej kadrze. Lubi, gdy ma obok drugiego napastnika. Może też grać za jego plecami lub atakować ze skrzydła. Na leżącej przed nami kartce z ustawieniem 3-4-2-1 ochoczo akceptuje jedną z pozycji nieco z boku, za plecami Roberta Lewandowskiego (…) I być może o to chodzi Nawałce. Pozycja Lewandowskiego jest niepodważalna. Czy możliwy jest natomiast scenariusz, w którym selekcjoner dokłada mu do gry kombinacyjnej właśnie „Kownasia”? Może z Nigerią lub Koreą Południową zobaczymy taki eksperyment.

Mamy też rozmowę z Tarasem Romanczukiem o decyzji w sprawie obywatelstwa i jej efektach.

– Jak na Ukrainie przyjęto powołanie pana do reprezentacji Polski?
– Często jestem tam stawiany w negatywnym świetle. Niektórzy mówią, że Romanczuk to zdrajca.
– Takie głosy bolą?
– Dokonałem wyboru i nic nie poradzę na to, że według ukraińskich przepisów nie można mieć podwójnego obywatelstwa. Od kilku lat żyję w Polsce i świetnie się tutaj czuję. Ważne jest dla mnie to, że wspierają mnie bliscy – rodzice, żona, brat. Na Ukrainie jest wielu dziennikarzy, z którymi nie rozmawiałem, a którzy wypowiadają się na mój temat. Biorą to, co powiedziałem dla polskich mediów, tłumaczą na język ukraiński i wychodzą im zupełnie inne zdania. Podczas zgrupowania w Turcji udzieliłem wam wywiadu, w którym mówiłem między innymi o sprawie obywatelstwa. Ta wypowiedź też znalazła się w ukraińskich serwisach, z trochę zmienionym sensem i komentarze nie były miłe. Na Ukrainie jest jeden dziennikarz, któremu ufam. Od niego akurat zawsze odbiorę telefon.

Reklama

PS3 22-03

Na kolejnej stronie historia Nigeryjczyka Martinsa Ekwueme, który parę ładnych lat grał i mieszkał w Polsce, a ostatnio do niej wrócił.

Potem, po 11 latach w Polsce, wyjechał do Indii. – Poleciałem tam tylko na trzy miesiące. Sezon w I-League trwa pół roku, a ja przyszedłem na drugą rundę. Dziwne doświadczenie, inny futbol, inna mentalność. Trenowaliśmy o 7 rano, bo potem jest tam za gorąco. Zdarzały się zabawne historie jak krowy na ulicach. Grałem na wyspie Goa, często odwiedzanej przez turystów. I faktycznie to dobre miejsce na wakacje, są tam fajne plaże, ale gorzej było tam z grą w piłkę. Oczywiście, że są piłkarsko słabsi od Polski. Najlepsze zespoły prezentują poziom średnich ekip z I ligi – wspomina (…) Wrócił do Polski, rozmawiał z Widzewem. – Nie doszliśmy do porozumienia. Miałem jeszcze oferty ze Znicza i Legionovii. Z ekstraklasy i I ligi niestety nie dostałem żadnych propozycji. Wybrałem jednak Falubaz – mówi Ekwueme.

Obok krótsze teksty o:
– ciągłej rywalizacji Szczęsnego z Fabiańskim
– kontuzji Bereszyńskiego
– meczach młodzieżowych reprezentacji Polski

PS4 22-03

Kamil Jóźwiak musiał grać na tabletkach.

– Praktycznie od razu po wejściu na murawę złapałem uraz, który był mocno uciążliwy. Z tego powodu musiałem to spotkanie dokończyć na tabletkach przeciwbólowych. Gdybym ich nie łyknął, mógłbym nie dotrwać do końca – zdradza skrzydłowy Lecha, który uskarża się na problem z biodrem. Mimo to pojechał na zgrupowanie reprezentacji młodzieżowej do Grodziska Wielkopolskiego. – Mam nadzieję, że w kilka dni dojdę do siebie – dodaje lechita, który na razie pracuje indywidualnie, ale wkrótce ma już być do dyspozycji selekcjonera Czesława Michniewicza.

Kontuzja przyplątała się w najmniej odpowiednim momencie, bo Jóźwiak po zawirowaniach w poprzednich miesiącach, w końcu zaczął wychodzić na prostą. Przypomnijmy, że jeszcze na początku sezonu jako rezerwowy dostawał szanse od Bjelicy i odpłacił się dwoma golami – przeciwko Pelisterowi Bitola (3:0) w Lidze Europy oraz Cracovii (2:0) w ekstraklasie. Potem jednak chorwacki szkoleniowiec przestał na niego stawiać ze względu na komplikacje kontraktowe.

PS5 22-03

Lucas Hernandez zmienny jak marcowa pogoda. Miał grać dla reprezentacji Hiszpanii, ale ostatecznie zdecydował się na Francję.

– Jeżeli tylko zostanę powołany, chętnie przyjadę na zgrupowanie. Czuję się Hiszpanem. Ten kraj dał mi wszystko – powiedział w rozmowie z dziennikarzami TVE Lucas. Większe możliwości dostrzegał w kraju, w którym mieszka, niż w rodzimej Francji, gdzie na środku obrony czeka go znacznie większa konkurencja (…) 22-latka musiała przekonać wizja pewnego wyjazdu na mistrzostwa świata, co ponoć zadeklarował mu Deschamps, albo… problemy z uzyskaniem hiszpańskiego paszportu. Bez tego o grze dla Hiszpanii nie mógłby myśleć. W końcu nadal toczy się proces, wytyczony mu przez byłą dziewczyną o agresję i pobicie.

W dzisiejszym “Przeglądzie” znajdziemy także dodatek dla zapaleńców Formuły 1.

PS6 22-03

Super Express

Mało ciekawych artykułów o sporcie. Z piłkarskich rzeczy:
– wzmianka o preziębieniu Sławomira Peszki
– nietypowa prezentacja nowych koszulek reprezentacji Polski
– Szczęsny i Białkowski, czyli spotkanie kolegów po latach

SE1 22-03

Nieco ciekawszy materiał to rozmowa z Apoloniuszem Tajnerem na temat roli technologii w skokach narciarskich.

– Miałem obawy, że organizmy zawodników mogą tego nie wytrzymać i dojdzie do przemęczenia. A jednak udało się – przy bezbłędnie prowadzonym treningu i ścisłej kontroli dyspozycji skoczków.
– Na czym polega ta kontrola?
– Kupiliśmy dwie platformy dynamometryczne oraz specjalistyczne programy komputerowe. One kontrolują proces treningowy i analizują bieżącą dyspozycję zawodnika. Dzięki temu doktor Harald Pernitsch z Innsbrucka daje niemal codziennie informacje co do treści, ilości obciążeń czy sposobu wykonywania treningu. Nie tyle liczy się ilość wykonywanej pracy, ile jej treść. To już XXI wiek i cały świat idzie w tym kierunku.
– A gdyby porównać to z narzędziami, jakimi dysponował pan na przełomie stuleci?
– Miałem sztab szkoleniowy z fizjologiem i psychologiem w składzie. Ale od strony technicznej to trochę jakby porównać średniowiecze z wiekiem XX (śmiech).

SE2 22-03

Rzeczpospolita

Kolejna rozmowa z Łukaszem Fabiańskim.

– To jest nauka, którą zapamiętał pan z tamtego mundialu? Nie przegrać pierwszego meczu?
– Można tak powiedzieć. Wystarczy zresztą popatrzeć na Euro 2016 we Francji. Wygraliśmy na inaugurację z Irlandią Północną i od razu nabraliśmy pewności siebie. Do drugiego spotkania przystępuje się w takiej sytuacji ze świadomością, że ewentualne zwycięstwo daje awans. A nie, że porażka to odpadnięcie z turnieju i powrót do domu.
– A zatem teraz przygotowujecie się do mistrzostw świata czy do pierwszego meczu z Senegalem?
– Przygotowujemy się do najbliższego spotkania, które jednocześnie jest dla nas najważniejsze. Od początku pracy z Adamem Nawałką obowiązuje taka zasada i dobrze na tym wychodzimy.
– Mecz towarzyski też może być najważniejszy?
– Tak. Wiemy, że te sparingi to faktycznie przygotowanie do mundialu. Nigeria to drużyna bardzo podobna do Senegalu. W piątek zagramy ze świadomością, że przygotowujemy się do spotkania z Senegalem.

RP 21-03

Gazeta Wyborcza

W Wyborczej tekst o odwiecznym dylemacie – kto między słupki w reprezentacji Polski?

Kilka pięter wyżej ścigają się Szczęsny z Fabiańskim. I pościgają się – przynajmniej oficjalnie – do samego turnieju, co trener zapowiadał już jesienią. Dylemat wygląda na przyjemny, wręcz luksusowy, co jednak nie czyni go dylematem łatwym do rozstrzygnięcia. Przeciwnie, obaj bramkarze z upływem czasu rosną, wytykane im w przeszłości przywary tracą aktualność.

Czy Nawałka ma teraz mocniejszą i bardziej wyrównaną kadrę?

Problem polega na tym, że ostatnio kadrę poorały kontuzje. Już wiadomo, że do Rosji nie pojedzie najmocniejsza kadra, na jaką stać polski futbol – jesienią bardzo blisko wyjazdu byli Maciej Makuszewski i Rafał Wolski, ale dziś cień szansy zachował tylko ten pierwszy. Co jeszcze ważniejsze – nikt dziś nie wie czy i w jakiej formie na mundial dojadą Arkadiusz Milik i Jakub Błaszczykowski (…) Gdyby ta dwójka do Rosji pojechała w takiej formie, w jakiej była dwa lata temu, nie byłoby wątpliwości, że Nawałka zarządza kadrą szerszą i mocniejszą.

GW1 22-03

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

28 komentarzy

Loading...