Wyobraźcie sobie reprezentację z Lewandowskim w ataku, Mane na skrzydle i Koulibalym na stoperze. Brzmi nieźle? Każdego 19 dnia miesiąca aż do czerwca będziemy wybierać najlepszych piłkarzy z połączonych reprezentacji Polski, Kolumbii, Japonii i Senegalu. Pod uwagę weźmiemy wyłącznie formę piłkarzy prezentowaną przez nich w ostatnim miesiącu. Nie interesują nas asysty Jamesa Rodrigueza sprzed dwóch lat czy gole Jakuba Błaszczykowskiego w Borussii Dortmund. Jak wypadają kadrowicze Adama Nawałki na tle zestawienia za okres od 19 lutego do 19 marca? Poniżej średniej. W składzie dla całej grupy H znaleźliśmy miejsce tylko dla dwóch Polaków.
19 marca, 19 kwietnia, 19 maja i 19 czerwca, czyli w dzień pierwszego meczu Polaków na MŚ w Rosji – w tych dniach dostaniecie od nas świeżutki materiał z cyklu Mundialowa Mieszanka. Założenie jest proste – sprawdzamy jak w ostatnim miesiącu wypadali reprezentanci Polski na tle grupowych rywali. Pod uwagę bierzemy bieżącą formę, na którą rzutują osobiste osiągnięcia, jego wpływ na zespół oraz liga, w której delikwent gra. Jeśli Adrian Mierzejewski strzeli w Australii pięć goli i dołoży do tego trzy asysty, to będziemy go jednak cenić niżej niż chociażby dwa gole i dwie asysty Sadio Mane w Premier League.
Na początek legenda:
A dalej lecimy już ze składami łączonymi dwóch reprezentacji. Na pierwszy rzut – Polska kontra Japonia:
W bramce zastanawialiśmy się nad dwójką Polaków – Łukaszem Fabiańskim i Bartoszem Białkowskim. Ostatecznie postawiliśmy na Fabiana – głównie z uwagi na to, że gra jednak na poziomie Premier League, choć to Białkowski zaliczał lepsze statystyki w ostatnim miesiącu. W obronie dziwić was może obecność Naomichiego Uedy. Chętnie dalibyśmy tam Michała Pazdana czy Marcina Kamińskiego, ale jeden gra słabo, a drugi niewiele. Ueda w Kashima Antlers zaliczył cztery czyste konta w siedmiu meczach, strzelił też gola w azjatyckiej Lidze Mistrzów. Wiadomo – szału nie ma, ale stawiamy na niego nieco z braku laku.
Mieliśmy też rozterkę przy lewej obronie, bo Maciej Rybus strzelił gola Atletico Madryt, zagrał też na zero z tyłu z Uralem i Spartakiem, niemniej wspomniane Atletico zapakowało Lokomotiwowi piątkę, a sam Rybus grywał też na prawej stronie obrony. Dlatego wybór padł na Nagamoto, który w czterech meczach Galatasaray zaliczył dwie asysty, a jego zespół stracił jedną bramkę w czterech meczach.
W pomocy duet Hasebe-Romanczuk – pierwszy regularnie gra we Frankfurcie (pięć spotkań na pięć możliwych), jego drużyna pokonała ostatnio Lipsk, Hannower i Mainz. Romanczuk? Faktycznie gorzej zagrał z Lechem, a Arce sprezentował gola, lecz bierzemy pod uwagę cały miesiąc. A pamiętamy o jego znakomitym występie przeciwko Legii czy asyście w starciu z Lechią.
Na skrzydłach Osako, który przeżywa najlepszy okres w tym sezonie – dwa gole i asysta w czterech meczach, oraz Usami, którego Fortuna Dusseldorf jest liderem 2. Bundesligi, a on sam w trzech meczach zdobył trzy bramki i zaliczył dwie asysty.
Na dziesiątce stawiamy na Ryote Moriokę, który w trzech meczach Anderlechtu strzelił trzy gole i miał dwie asysty. W ataku oczywiście zagra Robert Lewandowski, który zaliczył hat-trick przeciwko HSV, a Besiktasowi zapakował dwie bramki i do tego dołożył asystę.
Przechodzimy do mieszanki polsko-kolumbijskiej:
W bramce bez zmian, miejsce na stoperze zachował też Kamil Glik. Obok podstawowego obrońcy Monaco zagrają Santiago Arias z PSV Eindhoven (gol i dwie asysty – i to z Utrechtem i Feyenoordem), Davinson Sanchez z Tottenhamu (cztery czyste konta w pięciu meczach, tylko jedna stracona bramka) oraz wspomniany już wcześniej Rybus. Ex-legionista w tej mieszance może liczyć na skład, bo lewi obrońcy Kolumbii na kolana nie rzucają.
Obok Romanczuka postawiliśmy na Carlosa Sancheza z Espanyolu, który regularnie gra w La Liga i zdołał wygrać nawet 1:0 z Realem Madryt. Prawe skrzydło należy do Przemysława Frankowskiego, który zaliczył w tym oknie rozliczeniowym gola i asysta oraz zaliczył kapitalny występ przeciwko Legii. To prawda, że piłkarz Jagi będzie miał pewnie problemy, by znaleźć się nawet w wyjściowym składzie reprezentacji Polski, ale lepszego prawoskrzydłowego w Kolumbii nie znaleźliśmy. Na lewej stronie pomocy wystawiamy Jose Izquierdo, który gra regularnie w średniaku Premier League i zaliczył asystę w meczu ze Swansea. Sami widzicie, że ani polska, ani kolumbijska linia pomocy ostatnio nie zachwyca.
Zmieniamy też nieco formację, bo w Kolumbii brakuje nam dziesiątki (James zaliczył jedną asystę i to w przegranym meczu, szanujmy się). Za niego do składu wskakuje Łukasz Teodorczyk, który ostatnio znów rozstrzelał się w Anderlechcie (sześć goli w trzech meczach) i czynimy z niego wsparcie dla Lewandowskiego.
Halo, halo, co tam w Senegalu?
W obronie jedna zmiana – na stopera wskakuje Kalidou Koulibaly, którego Napoli zaliczyło ostatnio trzy czyste konta i nawet porażka 2:4 z Romą nie kładzie się cieniem na formie Senegalczyka. No i umówmy się – poza Glikiem ze świecą szukać u nas stoperów na poziomie czołówki topowej ligi europejskiej. Zastanawialiśmy się nad Papym Djilobodjim z Dijon, ale wolimy jednak środkowego obrońcę Monaco, nawet mimo tego, że jego ekipa ostatnio rzadko grała na zero z tyłu.
Linia pomocy jest już zdominowana przez naszych rywali. W środku Alfred N’Diaye z Wolverhampton – pięć meczów w wyjściowym składzie, do tego strzelony gol i pewny skład w zespole lidera Championship. Obok niego Idrissa Gueye, który zagrał 3×90 minut w Evertonie. Myśleliśmy tu jeszcze o Cheikhu Kouyate, ale jego West Ham dostaje ostatnio w czambuł jak leci. Wyniki „Młotów”, w których maczał palce Senegalczyk – 1:4, 1:4, 0:3. To już wolimy Gueye.
Na prawym skrzydle rewelacyjny Sadio Mane, który może nie szaleje jak Mohamed Salah, ale niezłe liczby i tak wykręca – pięć meczów, dwa gole i dwie asysty w ostatnim miesiącu. Lewe skrzydło – tu też wybór jest prosty. Ismaila Sarr, 20-latek z Rennes, który w trzech meczach zdobył dwie bramki i zaliczył jedną asystę. No i gra w czołowej ekipie Ligue 1, a nie w prawdopodobnym przyszłym spadkowiczu do League One.
W ataku bez zmian – w Senegalu znów trudno o dziesiątkę, więc pozostajemy przy duecie Teo-Lewy.
Teraz wolna amerykanka – wybieramy faktycznie najlepszych zawodników ze wszystkich czterech ekip i oto, co nam wychodzi:
Jeśli chodzi o sytuację Polaków, to w tym miesiącu było kiepsko. Miejsce w bramce ma Łukasz Fabiański i patrząc po golkiperach naszych rywali, to raczej nie powinno ulec zmianie aż do czerwca. Duet stoperów Sanchez-Koulibaly wygląda naprawdę solidnie, obaj mają za sobą dobry miesiąc, ale to w ogóle goście, którzy potrafią grać w piłkę i ich forma może jeszcze potrwać. Boki obrony – tutaj przeczuwamy zmiany. Wyskok Ariasa raczej będzie jednorazowy.
W środku pola mieliśmy najmniejszy wybór. Takich prawdziwych kozaków nie znaleźliśmy, wśród Polaków próżno ich szukać, więc trochę z konieczności postawiliśmy na tych, którzy grają regularnie w mocnych ligach, czyli bundesligowego Hasebe i Sancheza z La Liga. Prawa flanka pewnie już do mundialu będzie zarezerwowana dla Sadio Mane. Ciekawe rzeczy mogą dziać się na lewej flance, bo tam widzimy paru kandydatów, którzy mogą namieszać. Dziś Iquieredo i Usami muszą pogodzić się z tym, że Sarr gra najlepiej z nich.
Kierownica wpada w ręce Morioki, który wziął w obroty belgijską ekstraklasę. Mogliśmy wystawić Łukasza Teodorczyka, ale co miesiąc będziemy dążyć do ustawienia 1-4-2-3-1. No chyba, że faktycznie nie będzie z kogo wybierać, wtedy spodziewajcie się delikatnych modyfikacji (tak jak w przypadku łączonych ekip polsko-kolumbijskich i polsko-senegalskich). A że mamy Moriokę, to wybieramy Japończyka.
W ataku Robert Lewandowski, tu żadnej niespodzianki nie będzie. I Lewego z tego miejsca ściągnąć może jedynie tfu, tfu, tfu jakiś uraz. Ewentualnie nagły wystrzał któregoś z Kolumbijczyków (Falcao, Bacca) czy Senegalczyków (Sow, Diouf, Niang) przy nieco gorszym miesiącu naszego kapitana.
Jak wypadamy na tle grupowych rywali? Mamy pewniaka w bramce i w ataku. W linii obrony nie ma tragedii, bo gdyby nie świetny miesiąc Ariasa, to postawilibyśmy na Piszczka, blisko łączonego składu są też Glik i Rybus. W linii pomocy jest fatalnie – ani Krychowiak, ani Linetty, ani Grosicki, ani Błaszczykowski nie mieliby szans w lutowo-marcowym zestawieniu. Nie chcemy siać paniki, ale póki co w tej formacji jesteśmy głęboko w dupie.