Reklama

Kompromitacja za kompromitacją. Najgorsze decyzje Komisji Ligi

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2018, 18:39 • 6 min czytania 44 komentarzy

Wczorajszą decyzją dotycząca przerwanego meczu Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze Komisja Ligi zrobiła mniej więcej to samo, co swego czasu Edward Potok swoim słynnym przemówieniem. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, bo przedstawiciele tego wielce szanownego gremium kompromitację ewidentnie mają zapisaną w DNA. 

Kompromitacja za kompromitacją. Najgorsze decyzje Komisji Ligi

Liczba wpadek Komisji (choć „wpadka” to nie do końca adekwatne słowo) jest pokaźna. Właściwie więcej sobie przypominamy orzeczeń niesprawiedliwych, bądź w najlepszym wypadku bardzo kontrowersyjnych, niż tych, po których moglibyśmy z czystym sumieniem pochwalić KL. Wczoraj, szacując, jak tęgie umysły trzeba posiadać, by wprowadzić system kar za “prowokacje kibiców”, uznaliśmy, że warto przypomnieć najcudniejsze decyzje tego wyjątkowego organu.

1. Bezkarny recydywista Tetteh

Jakiego typu piłkarzem jest Abdul Aziz Tetteh, z którym ligowcy szczęśliwie nie muszą już rywalizować, wszyscy doskonale wiedzą. W dużym skrócie – przez długie fragmenty to elegancki, skuteczny i mobilny defensywny pomocnik. Raz na jakiś czas w jego grze następuje jednak poważne zwarcie – włącza mu się tryby rąbać, siekać i uciekać. Uciekać także przed odpowiedzialnością, w czym Komisja Ligi kilkukrotnie byłemu piłkarzowi Lecha pomogła.

W pamięci utkwiły nam trzy wydarzenia, za które Tetteh powinien mieć przymusowe wolne od grania w piłkę. Po pierwsze, brutalny faul na Akahoshim w lipcu 2015 roku. Po drugie, niemal identyczne wejście w nogi Cernycha dwanaście miesięcy później. Wreszcie bandycki faul na Arkadiuszu Recy z Wisły Płock, też w lipcu, tym razem w 2017 roku. Trzy razy w ewidentny sposób zasłużył sobie nie tylko na czerwoną kartkę, ale też długie zawieszenie – a jako recydywista nawet bardzo długie. Wszystkie te sytuacje przerosły Komisję Ligi. Rozbawiła nas między innymi wykładnia KL po meczu z Legią: – Komisja Ligi nie wszczęła postępowania dyscyplinarnego w sprawie zdarzenia z udziałem Abdula Aziza Tetteha z meczu Lech Poznań – Legia Warszawa. Kolegium Sędziów PZPN potwierdziło fakt, że sędzia widział zachowanie Tetteha z 98. minuty meczu. Zgodnie z regulaminem dyscyplinarnym PZPN Komisja Ligi może nałożyć karę dyskwalifikacji na zawodnika tylko i wyłącznie, gdy zdarzenie nie zostało dostrzeżone przez sędziego.

Reklama

Tutaj mamy zresztą bardzo widoczny pierwszy grzech Komisji – bezrefleksyjne przywiązanie do raz sformułowanych przepisów i niechęć do jakichkolwiek zmian, nawet w momencie, gdy w jasny sposób tworzą absurdalną lukę. Efekt był taki, że nie tylko Tetteh, ale i cała gromadka innych piłkarskich rzeźników zazwyczaj pauzuje maksymalnie 3 tygodnie. Dla porównania – w La Liga 5 meczami zawieszenia ukarano nawet samego Cristiano Ronaldo, a Luis Suarez swego czasu musiał odcierpieć karę 10 meczów zawieszenia za ugryzienie rywala w spotkaniu Premier League. No ale u nas Komisja zawsze miała wyjaśnienie – nie można. Nie wolno. Nie da się.

2. Trzy tysiące złotych kary za 72 sekundy spóźnienia

Luty 2016, Pogoń Szczecin spóźnia się o 72 sekundy z rozpoczęciem meczu z Koroną Kielce. Tę wstrząsającą niesubordynację Komisja Ligi wyceniła na 3000 złotych.

Oczywiście najlepsi w Polsce eksperci od wszystkiego nie zadali sobie trudu, by ustalić przyczyny opóźnienia. A te były mocno prozaiczne – ot, piłkarze nie chcieli marznąć i odrobinę przedłużyli sobie pobyt w tunelu. Pewnie byłoby inaczej, gdyby Ekstraklasa wyraziła wcześniej zgodę na to, aby zawodnicy Pogoni na mecze wychodzili w bluzach, ale dwukrotnie odmawiała, mając na uwadze rzekome dobro sponsorów. Oczywiście Komisja Ligi mogła wziąć to wszystko pod uwagę i machnąć ręką na tę dętą aferę, ale nie. Ma być punktualnie, a skoro nie było, to trzy koła wędrują do Warszawy. Sensu w tej decyzji nawet nie warto się doszukiwać – szczególnie, że idiotyczny jest sam zakaz wychodzenia w bluzach na murawę, reszta to już jego (nie)logiczna konsekwencja

3. Trzy mecze zawieszenia dla Ziajki i Gigołajewa

Idealny przykład na to, że ludzie wyrokujący w Komisji Ligi ani trochę nie czują piłki. W sierpniu 2015 roku Termalica grała z Ruchem. Na boisku dominowali „Niebiescy”, a sfrustrowany wynikiem Sebastian Ziajka w końcówce nie wytrzymał i rzucił się na Rolanda Gigołajewa. Rosjanin trochę się stawiał, ale generalnie do wściekłego piłkarza gości było mu daleko. Problem z tym, że razem z Ziajką zgłupiał też arbiter spotkania, który wywalił z boiska obu piłkarzy. No ale nic to – wydawało się. Komisja Ligi na pewno wszystko naprawi!

Reklama

Jak przebiegły wspomniane naprawy? Ziajce do czerwonej kartki dołożone trzy mecze zawieszenia. Gigołajewa, któremu kartkę należało anulować, potraktowano identycznie. Czyli kolejny absurd, do którego mogło dojść tylko na obradach Komisji Ligi.

4. Idiotyczna kara dla Sebino Plaku

Niewykluczone, że była to najgłupsza decyzja wydana przez Komisję Ligi. Konkurencja jest spora, ale to, w jaki sposób potraktowano Albańczyka trudno nazwać inaczej niż po prostu szczytem absurdu.

O co dokładnie chodzi? O karę w wysokości dziesięciu tysięcy złotych za niestawienie się na trening, o którą wnioskował Śląsk Wrocław. Problem w tym, że Plaku, nawet jeśli bardzo chciał, nie mógł tego dnia pobiegać sobie po parku, bo brał udział w posiedzeniu Izby Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN, która rozstrzygała w jego sprawie. Żeby było jeszcze śmieszniej, dodajmy, iż Plaku nie miał już wtedy ważnego kontraktu i ze Śląskiem łączyły go wyłącznie pieniądze, które wisiał mu klub. Komisja Ligi z sobie tylko znanych powodów uznała jednak, że wszystkie argumenty przemawiają na korzyść Śląska, a piłkarzowi należy się kara. Takiej szopki nikt wcześniej nie wystawił.

Epilog? W styczniu tego roku Śląsk Wrocław przegrał sprawę z Plaku w Piłkarskim Sądzie Polubownym i musi mu zapłacić milion złotych. Nawet Komisja Ligi chyba nie pomoże.

5. Podtrzymana kartka dla faulowanego Głowackiego

Sprawa w miarę świeża, bo z września ubiegłego roku. Mecz Wisły z Arką, w końcówce Arkadiusz Głowacki ogląda żółtą kartkę, która była poprzedzona ewidentnym błędem sędziego. Obrońca Wisły został ukarany za faul… popełniony na nim przez Rubena Jurado. Arbiter dał ciała w sposób tak oczywisty, że odwołanie od tej decyzji powinno być tylko formalnością. Ale dla Komisji Ligi nie ma przecież rzeczy niemożliwych.

Kartka dla Głowackiego została więc podtrzymana. „Na podstawie zebranego materiału dowodowego Komisja Ligi stwierdziła, że przy ukaraniu zawodnika nie doszło do rażącego naruszenia przepisów”. Mamy naprawdę spore wątpliwości, czy gremium zmieniłoby zdanie, nawet gdyby Jurado przylazł na posiedzenie i oświadczył, że z tym Głowackim to nie do końca tak, bo on jednak był faulowany, a nie faulował. I naprawdę nie wykluczamy, że wówczas „zebrany materiał dowodowy”, pozwoliłby w gratisie władować wiślakowi zawieszenie dłuższe, niż w sumie w swojej polskiej karierze otrzymał Tetteh. W końcu to Komisja Ligi, “where amazing happens”.

***

A zwróćmy uwagę – to tylko wierzchołek. Osobna kwestia to kary dla kibiców, często przypominające rzucanie dwiema kośćmi 6-ściennymi – najpierw liczba dziesiątek tysięcy złotych grzywny, potem liczba meczów zakazu wyjazdowego. Kiedyś Lechia została ukarana za działalność… chłopców od podawania piłek,

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

44 komentarzy

Loading...