Różnie można zaistnieć na igrzyskach olimpijskich. Można naobrażać krytyków, tłumacząc im, że w dupie byli i gówno widzieli, a następnie koncertowo zawalić medalową szansę. Można zapomnieć maski. Można wywrócić się po dwóch krokach łyżwiarskiego sprintu. To jednak polskie specjalności. Niemka postanowiła błysnąć inaczej. Szczerze mówiąc: jeśli myśleliśmy, że nie da się wychylić głupiej niż Weronika Nowakowska, to Nicole Schott szybko wyprowadziła nas z błędu.
Nicole Schott to niemiecka łyżwiarka figurowa. Jak można nabroić, przystępując do olimpijskiego finału? Oczywiście, można się klasycznie wypieprzyć, najlepiej przy ostatnim axlu czy innym rittbergerze, żeby było bardziej dramatycznie. Można także niestosownie się ubrać, w strój zbyt wyzywający, czy odsłaniający zbyt wiele, co akurat jakoś szczególnie nam nie przeszkadza. Panna Schott jednak znalazła zupełnie inny sposób na wywołanie niemałego poruszenia i oburzenia. Jaki?
Cóż, wybrała kompletnie nietrafiony utwór do swojego występu. I nie, nie chodzi nam o „Despacito”, czy „Rammsteina”, które rzeczywiście może do końca nie pasują do olimpijskich tańców. Niemka postanowiła pojechać do oskarowej muzyki z… „Listy Schindlera”. Czyli – najkrócej mówiąc – filmu o tym, co jej rodacy robili z Żydami w czasie II wojny światowej. Nie znamy dokładnych liczb, ale jest jakieś półtora miliona utworów bardziej nadających się do olimpijskiego programu dowolnego.
Na ocenę sędziów Nicole Schott czekała kilkadziesiąt sekund. Znacznie szybciej została podsumowana w mediach społecznościowych. Suchej nitki na jej wyborze nie zostawiły także tradycyjne media. „Nikt nie powinien jeździć na łyżwach do Listy Schindlera” – napisała krótko Nancy Armour z „USA Today”. A „NY Daily News” napisał, że „Niemcy zdobyli złoty medal w braku dobrego smaku”.
Użytkownicy Twittera używali znacznie ostrzejszych słów. „Niemka jedzie do muzyki z Listy Schindlera. PRZERWAĆ, PRZERWAĆ, PRZERWAĆ! Powtarzam: nie jedź do tej muzyki! Co robicie, Niemcy?” – pisze jeden z użytkowników. Inny dodaje: „Kiedy myślisz, że najgorsze, co może zrobić, to się wywrócić, ona wyjeżdża do muzyki z Listy Schindlera”.
A może to przesadzone reakcje? W końcu chodzi tylko o wybór utworu do sportowych zawodów. Panna Schott z Holokaustem przecież nie ma nic wspólnego. Reakcje po jej występie były jednak całkowicie jednoznaczne. – Jeśli nie rozumiecie, co jest niestosownego w tej muzyce: Lista Schindlera to film o ludobójstwie Żydów. Steven Spielberg odmówił przyjęcia honorarium za film, mówiąc, że to byłyby „krwawe pieniądze”. Ta historia, ta muzyka i ich znaczenie należą do nas. Nie mają służyć do występów – brzmiał jeden z nich.
Cóż, dla nas to może jedna z niewielu dobrych wiadomości z Pjongczangu. Od kilku tygodni trwa dyplomatyczny pat między Polską, a Izraelem. W tym tygodniu żydowska organizacja z USA nagrała film, w którym ostro atakuje nasz kraj, mówi o „polskim Holokauście” i domaga się od amerykańskich władz zawieszenia stosunków z Polską. Tymczasem okazuje się, że świat nie jest tak głupi, jak się niektórym wydaje i wciąż pamięta, kto odpowiada za II wojnę światową i zagładę Żydów.
Z dziennikarskiego obowiązku dodamy, że występ Niemki nie przypadł do gustu ani obserwatorom, ani sędziom. Zawody skończyła na 18. miejscu. Na przyszłość radzimy dłużej pomyśleć nad repertuarem. Nawet, jeśli znów postanowi skorzystać z muzyki genialnego Johna Williamsa, to zamiast „Listy Schindlera” może sięgnąć przecież po „Indianę Jonesa”, czy „Gwiezdne Wojny”.
Aha, złoto zdobyła niesamowita 15-letnia Alina Zagitowa z Rosji, która tańczyła do muzyki z „Czarnego Łabędzia” i „Don Kichota”, choć nam bardziej podobał się wybór Węgierki Ivett Toth, która w olimpijskim finale sięgnęła po „Back in Black” i „Thunderstruck” AC/DC! Trzeba mieć jaja!
Fot. Newspix.pl