Reklama

26.01 – Fran Gonzalez odchodzi z Bytovii. 06.02 – Gonzalez wraca do Bytovii. O co tu chodzi?!

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

07 lutego 2018, 22:06 • 3 min czytania 3 komentarze

Zdarzają się przypadki, kiedy piłkarz odchodzi z klubu po wygaśnięciu umowy, a potem do niego wraca, gdy w ciągu kolejnych tygodni lub miesięcy niczego sobie nie znajduje. Historia Frana Gonzaleza z Bytovią jest jednak znacznie dziwniejsza. Zajrzeliśmy za jej kulisy.

26.01 – Fran Gonzalez odchodzi z Bytovii. 06.02 – Gonzalez wraca do Bytovii. O co tu chodzi?!

29-letni Hiszpan do Polski trafił rok temu. Najpierw dość długo testował go Piast Gliwice, ale ostatecznie angażu nie otrzymał. Nie zraziło go to, udał się na sprawdzian do pierwszoligowej Bytovii i tam się do niego przekonali. CV jak na taki klub miał nawet w miarę przyzwoite, bo pograł sporo w trzeciej lidze hiszpańskiej i cypryjskiej ekstraklasie. Okazał się solidnym wzmocnieniem – był pewniakiem w składzie zarówno u Tomasza Kafarskiego, jak i Adriana Stawskiego. Najpierw ustawiano go jako defensywnego pomocnika, jesienią był środkowym obrońcą.

Nic więc dziwnego, że sporym zaskoczeniem była informacja z 26 stycznia o rozwiązaniu kontraktu z Gonzalezem za porozumieniem stron. W takim przypadku musiało dojść do jakichś nietypowych okoliczności i faktycznie takowe wystąpiły.

Gonzalez lada dzień miał zostać ojcem, dlatego odwlekał powrót do Polski po zimowej przerwie. Do czasu wyjaśnienia sytuacji rodzinnej nie zamierzał stawiać się na treningach. Poinformował o tym Bytovię i nie znalazł zrozumienia. Doszło zatem do rozstania za obopólną zgodą.

Rzecz w tym, że nawet w samym klubie nie było jednomyślności, czy to najlepsze rozwiązanie, bo mimo wszystko chodziło o ważne ogniwo drużyny.

Reklama

Niedługo potem syn Gonzaleza przyszedł na świat. Sytuacja Hiszpana wróciła do normy, a że był już do wzięcia na zasadzie wolnego transferu, nie narzekał na brak zainteresowania. 3 lutego zagrał w sparingu Rakowa Częstochowa z Miedzią Legnica (3:3). W zasadzie miała to być formalność przed podpisaniem umowy. Gonzalez wypadł jednak słabo, strzelił nawet gola samobójczego.

Sztab szkoleniowy rewelacyjnego beniaminka I ligi zaczął się zastanawiać, czy to na pewno najlepszy kandydat do zastąpienia borykającego się z kłopotami zdrowotnymi Tomasa Petraska. Postanowiono go nie skreślać, tylko testować dalej podczas obozu w Turcji. Piłkarz na taki układ się nie zgodził, temat przeprowadzki do Częstochowy upadł.

Skoro tak to się potoczyło, a wcześniejsze emocje opadły, jego drogi ponownie zaczęły się krzyżować z… poprzednim pracodawcą. I tak oto we wtorek 6 lutego – niecałe dwa tygodnie po rozstaniu – ogłoszono, że Fran Gonzalez ponownie będzie piłkarzem Bytovii!

Reklama

Nie wszyscy byli tym faktem zachwyceni. Na facebookowym profilu Bytovii doszło do ostrej wymiany zdań między pewnym kibicem a Gonzalezem. Hiszpanowi zarzucono, że wrócił tylko dlatego, że odpalił go Raków i zostałby na lodzie, a już wcześniej nie dawał odpowiedniej jakości. Zawodnik przekonywał, że wrócił, bo tego chciał i miał wiele innych możliwości. Podał nawet wprost, że dzwoniono do niego z Piasta Gliwice, GKS-u Tychy i Pogoni Siedlce oraz kilku klubów hiszpańskich. Delikatnie mówiąc, nietypowe scenki.

fran gonzalez screen
fran gonzalez screen2fran gonzalez screen3

W każdym razie trener Stawski odetchnął z ulgą, bo nie zdążył jeszcze sprowadzić nowego stopera, a powrót byłego juniora Realu Madryt momentalnie załatwiał sprawę. Sam zainteresowany również chętnie wrócił, uznając, że Bytów dla jego powiększonej rodziny będzie teraz najlepszym miejscem. Trochę jak w socjalizmie – bohatersko rozwiązano problem, który samemu stworzono…

 

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...